13 teoretycznie zwyczajnych spacerów, których długo nie da się wymazać z pamięci

Ludzie
4 godziny temu

Otaczający nas świat to niewyczerpane źródło niesamowitych historii i żywych emocji. Dlatego spacery często stają się nie tylko relaksem, ale okazją do zobaczenia czegoś, co na długo zapada w pamięć. Dziś zebraliśmy dla was historie osób, dla których zwykły spacer stał się niezwykłym wspomnieniem.

  • Widziałam kiedyś, jak niezdyscyplinowana kobieta wpadła do wody w parku rozrywki. Zdecydowanie ignorowała to, że przebrani za postacie z bajek pracownicy mówili jej, gdzie powinna przejść i czego nie wolno robić: po prostu robiła to, co chciała. W końcu, gdy próbowała wsiąść do łodzi, nie udało jej się i wpadła do wody. Personel pomógł jej wyjść. To była jedna z najgłupszych i najbardziej zabawnych rzeczy, jakie widziałam w życiu. © give_me_two_b***s / Reddit
  • Lata temu, podczas gorących letnich miesięcy, zobaczyłem faceta leżącego na trawie, bez koszulki i całego spoconego. Niestety, to nie koniec: gość jadł precla i używał swojego pępka jako miseczki do sosu. Jego pępek był pełen musztardy, a on zanurzał w nim precla, a następnie go jadł. © PhilosopherSharp4671 / Reddit
  • Jakaś rodzina szła przede mną w hotelu, a mąż zapytał żonę, dlaczego musi wydawać tyle pieniędzy. Wtedy ona spojrzała na synka i spytała: „Kochanie, dlaczego wydajemy pieniądze w parku rozrywki?”. Mały uniósł swoje malutkie pięści w powietrze i dumnie ogłosił: „YOLO!” (Żyje się tylko raz!). © RailroadRae / Reddit
  • Miałam ochotę poczytać książkę w parku. Jak w filmach. Przyszłam, usiadłam i czytałam, ciesząc się świeżym powietrzem. W ciągu 20 minut 12 facetów próbowało się ze mną umówić, jeden po drugim. Byli bardzo zaskoczeni moją odmową. I wszyscy mówili, że myśleli, że po prostu próbuję w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Czy dziewczyna z książką w parku to taka rzadkość? Przy okazji, jestem mężatką, mam 37 lat. Wyglądam na swój wiek i ubieram się normalnie. © Overheard / Ideer
  • Spacerując po parku, obserwowałam faceta, który zostawił dziewczynę na ławce i poszedł za krzaki. Wyjął z kieszeni pierścionek i włożył go do pudełka zapałek. Wrócił na ławkę, poprosił dziewczynę, by ruszyli dalej, a po około dwóch minutach wręczył jej pudełko. Była rozczarowana, myśląc, że jest puste. W końcu, po około pięciu minutach, spokojnie wyrzuciła je na drogę. © Overheard / Ideer
  • Pewnego razu szaleliśmy z kolegami z klasy w parku. Wykrzykiwaliśmy czterowiersze z różnych utworów, na przemian z Don Kichota i Rusłana i Ludmiły. Podeszła do nas dziewczynka w wieku około 10 lat, z rowerem, i powiedziała z poważną miną: „Z filologicznego punktu widzenia wasze wypowiedzi mają pewien rytm i spójność, chociaż niektóre z nich są poza przyjętą interpretacją. Ale z literackiego punktu widzenia to zupełny bełkot!”. Z dumą odgarnęła włosy z czoła, wsiadła na rower i odjechała. © Overheard / Ideer
  • Pracuję w restauracji i mamy stałych gości. Była wiosna. Znajoma nam młoda para przechodziła obok naszej restauracji. Chłopak chciał wejść, ponieważ zobaczył swoich przyjaciół w lokalu, ale jego towarzyszka odmówiła. Miała na sobie kalosze i wstydziła się tak wejść. Na co on, nie zastanawiając się długo, zdjął spodnie, ze słowami: „Teraz nikt nie będzie patrzył na twoje kalosze”. Weszli do środka. Chłopak miał na sobie bokserki i kurtkę. Wszyscy zaczęli się śmiać, ale życzliwie. © Overheard / Ideer
  • Byłam na wsi. Spacerowałam z inteligentnym artystą. Mówił, że podoba mu się to miejsce i nie chce się wyprowadzić. Nagle usłyszeliśmy jakiś hałas. Mężczyzna w krótkich spodenkach i koszulce biegł ścieżką, a za nim pojawiła się cudowna maszyna: tylne koło roweru zostało zdjęte, a zamiast niego umocowano wózek! Na wózku siedziały dwie kobiety, a trzecia pedałowała. Mój towarzysz spojrzał na to i powiedział: „Sama widzisz, tutaj naprawdę dobrze się bawię”. © Overheard / Ideer
  • Spacerowałam z psem po lesie. Z przodu szła kobieta z małym psem. Przeszliśmy obok niej, a ona powiedziała: „Lepiej szybko przejdźcie, bo mój kot pogryzie psa!”. Pomyślałam, że coś jej odbiło, myśli, że pies jest kotem... I wtedy z krzaków wyskoczył na nas kot! Grzbiet wygięty w łuk, ogon podkulony, futro napuszone, i ruszył na nas z wrzaskiem! Nie byłam na to przygotowana... Razem z moim dobermanem uciekaliśmy w dzikim pośpiechu. A kot, jak się okazało, tak chronił swojego przyjaciela psa! © Overheard / Ideer
  • Spacerowaliśmy z mężem i zobaczyliśmy ogłoszenie o zaginionym psie, z informacją o nagrodzie. I zdjęcie psa. 20 minut później zobaczyliśmy go w krzakach! Mąż zatrzymał psa, a ja pobiegłam zadzwonić. Już myślałam, na co wydam pieniądze, a wtedy właściciel oświadczył, że pies się znalazł, musieliśmy się pomylić. Przyjrzeliśmy się: pies bardzo podobny, ale ten miał białą plamkę na szyi. Faktycznie nie ten! Wypuściliśmy biednego psa, który spojrzał na nas z potępieniem: spokojnie załatwiał swoje sprawy w krzakach, a nam coś odbiło. Natychmiast podbiegła do niego zapłakana kobieta, prawdopodobnie właścicielka, która straciła go z oczu i spanikowała.
  • Dziś spacerowałam po parku ze swoją siedmioletnią córką. Zobaczyła, że czubki świerkowych gałęzi są jasnozielone i puszyste. Zapytała, dlaczego są inne niż pozostałe. Zaczęłam jej tłumaczyć, że są jeszcze małe i dopiero zaczynają swoje życie; potem zmatowieją i stracą tak żywy kolor. Na co odpowiedziała: „Tak jak ludzie!”. Zastanawiam się, czy częściowo miała rację. © Overheard / Ideer
  • Starsza para szła z kijkami. Mężczyzna, próbujący ich wyprzedzić, krzyknął: „Ruszcie się, nie umiecie chodzić, to siedźcie w domu”. Dziadek i babcia nic nie powiedzieli, ale było oczywiste, że kobieta była wściekła. Dziadek, widząc zdenerwowaną minę żony, wycelował i niczym włócznią rzucił kijkiem w faceta, powalając go na ziemię. Mężczyzna najwyraźniej nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, wstał i uciekł. Przechodnie zaczęli bić brawo. Starsza para oddaliła się w stronę zachodzącego słońca. © Overheard / Ideer
  • Szłam z psem po polu i zobaczyłam stado szarańczy. Owady były ogromne, siedziały na drodze. I to był problem, jak się okazało. Mój pies nie miał jeszcze nawet roku, ale uznał, że jest pierwszorzędnym myśliwym, i uciekł ode mnie. Szukałam go do zmroku, w końcu sam wrócił do domu. Wpuściłam go za bramę, przywiązałam do słupa i zostawiłam na noc w ramach edukacji. No dobra, powinnam to zrobić, tak naprawdę zmiękłam i wzięłam go do domu. Czułam się winna! © Overheard / Ideer

Bez względu na to, jak zwariowane są nasze zwierzaki, i tak je kochamy. A one dają nam w zamian tyle miłości i radości, że wybaczamy im nawet najbardziej szalone psoty.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły