14 dalekich krewnych, z którymi wolelibyśmy nie mieć żadnego kontaktu

Rodzina i dzieci
5 godziny temu

Mówi się, że im dalej mieszkają nasi krewni, tym lepsze mamy z nimi relacje. Przeczytaliśmy kilka historii o ciotkach, wujkach, babciach, kuzynach oraz innych członkach rodziny i mimowolnie zaczęliśmy wierzyć w tę ludową mądrość.

  • Chcieliśmy kupić samochód. Dalecy krewni, dowiedziawszy się o tym, przyszli do nas z prośbą o pożyczenie pieniędzy. Sugerowali, że to niemal kwestia życia i śmierci. Nasza 3-letnia córka zobaczyła, gdzie są pieniądze. Wyjęła nasze oszczędności, rzuciła nimi w gości i powiedziała: „Macie, bierzcie, więcej nie mamy! Wracajcie do domu”. Zapadła dość złowieszcza cisza. Krewni byli, delikatnie mówiąc, oszołomieni. Nie widziałam momentu, w którym rzuciła pieniądze, słyszałam tylko, jak odsyła ich do domu. Pomyślałam, że muszę zabrać córkę, bo pewnie się obrażą. Weszłam do pokoju i zobaczyłam porozrzucane na podłodze pieniądze i dzikie spojrzenia dorosłych. Wyszli i od 15 lat nawet nie zadzwonili. © SovSibi / Pikabu
  • Mój mąż ma kuzyna. Żona tego kuzyna raz w miesiącu przyjeżdża do naszego miasta do pracy i zatrzymuje się u nas. Mąż traktował ją zawsze dość chłodno. On ma 40 lat, ona jest prawie o połowę młodsza i siódma woda po kisielu...nie mieli o czym rozmawiać. Pewnego dnia wróciłam do domu w środku dnia i przeżyłam szok: mój mąż i ta dziewczyna w szlafrokach siedzieli w kuchni, pijąc herbatę. Kiedy mnie zobaczyli, zaczerwienili się. Okazało się, że od pół roku mają romans. Mąż chce się rozwieść, podzielić majątek, ożenić się z tą dziewczyną. Oczywiście rozumiem jej pragnienie przeniesienia się ze wsi do metropolii, ale czy naprawdę musiała przyjąć strategię: po trupach do celu?
  • Daleki krewny wprosił się do nas na tydzień. Zaczął narzekać, że jego żona zaraz urodzi, a on nie ma wystarczająco dużo pieniędzy. Spakowaliśmy mu mnóstwo rzeczy, w tym łóżeczko i pieluchy, ale on chciał też nasz bardzo drogi wózek. Poprosił o pożyczenie na sześć miesięcy. Kiedy nadszedł czas, aby go oddać, powiedział, że wózek został skradziony. A potem zadzwoniła jego żona i powiedziała, że sprzedają samochód, wrzuciła link do ogłoszenia na wypadek, gdybyśmy znali kogoś zainteresowanego. Podążyłam za tym linkiem i postanowiłam przejrzeć wszystkie ogłoszenia tego sprzedawcy. I co zobaczyłam!? Pół roku temu sprzedali mój wózek za ułamek wartości! Nawet nie miałam ochoty robić awantury. Wysłałam krewnemu zdjęcie ogłoszenia z podpisem: „Za tanio sprzedałeś”. Nigdy więcej nie zadzwonili. © Infinity222 / Pikabu
  • Pracuję w szkole. Moi dalecy krewni ciągle mnie dręczą: pomóż naszej córce znaleźć pracę. Niedługo skończy 30 lat, zmieniała uczelnię cztery razy, nie może się zdecydować. Zawsze ma jakąś nową zajawkę: joga, weganizm. Powiedziałam jej, że nie mamy wolnych stanowisk, a potem ostrzegłam moje kontakty w innych szkołach, żeby jej nie przyjmowały. Niech najpierw zajmie się sobą, a potem może iść do dzieci. © Overheard / Ideer
  • Nienawidzę wznosić toastów! Mój mąż i rodzice o tym wiedzą i mnie o to nie proszą, a jak trzeba, to w towarzystwie mąż mówi za nas oboje. Ale za każdym razem, gdy zbiera się cała rodzina, to albo teściowie, albo jacyś dalecy krewni domagają się wzniesienia toastu. Namawiają mnie, czekają! A potem mnie zawstydzają: „No przecież ona nie chce – i nie musi”. Myślą, że coś sobie ubzdurałam. Ale ja jestem wtedy po prostu ogłupiona: nie umiem wymyślić ani jednego słowa w mojej głowie, a mój język sprawia wrażenie, jakby utknął w gardle! © Overheard / Ideer
  • Latem postanowiliśmy odwiedzić prababcię męża, której nigdy nie widziałam, a mąż od dobrych 15 lat. Jechaliśmy do niej przez dwa dni, a ja byłam w siódmym miesiącu ciąży, więc było to podwójnie trudne. Po przyjeździe nikt nas nie powitał. A gdy weszliśmy do domu, przy stole siedziało około 15 osób. Jak się okazało, byli to dalecy krewni męża, o których on w ogóle nie wiedział. Okazało się, że w tym dniu planowali kopać ziemniaki i ucieszyli się, że przyjechały jeszcze dwie osoby do pomocy. Mąż od razu powiedział, że on będzie pomagać, ale jego żona jest w ciąży i nie pozwoli jej pracować. Brzuch miałam już rzeczywiście spory. Wtedy wujkowie i ciocie natychmiast zaczęli mnie atakować i krzyczeć. Nigdy w życiu nie słyszałam tylu obelg pod swoim adresem. Stałam tam tylko i cicho płakałam. Mąż wziął mnie na ręce, zaniósł do samochodu, przykrył kocem i pocałował. Z bagażnika wyciągnął jedzenie, które przywieźliśmy, i postawił pod drzwiami, po czym od razu wyjechaliśmy z tego okropnego miejsca. Tak właśnie można rozczarować się ludźmi, którzy wydawali się być rodziną. © Overheard / Ideer
  • Mam kuzyna, który jest ode mnie starszy o rok. Mieszka daleko od nas. Wiedzieliśmy, że jest adoptowany, ale nigdy mu o tym nie mówiliśmy. To bardzo dobry chłopak, nawet wygląda trochę jak jego ojczym. Pewnego razu babcia podczas rodzinnego obiadu, kiedy chłopak miał już 14 lat, wypaliła: „Ale ten chłopak wyrósł! Kto by powiedział, że jest adoptowany”. Przybrani rodzice wychowywali go prawie od urodzenia. Chłopak prawie dostał szału. Od tamtej pory już nigdy do nas nie przyjechali i zerwali wszelkie kontakty. © Overheard / Ideer
  • Mam dalekich krewnych z małego miasteczka. Zwykle widuję ich raz na kilka lat i nie kontaktuję się z nimi zbyt często, ale tak się złożyło, że spotkaliśmy się trzy razy w ciągu jednego roku i musieliśmy dużo rozmawiać. Ogólnie rzecz biorąc, uważają, że główną oznaką spełnionej kobiety jest futro, a raczej mężczyzna, który jej je podaruje. Moja kuzynka jest uważana za kobietę o progresywnych poglądach: właśnie zdobyła wyższe wykształcenie na normalnym uniwersytecie. Pracuje, ma dzieci. I ma też pewien problem. Przez kilka lat oszczędzała na dobre futro, ale kupić je sobie samej to hańba – powinien ofiarować je mąż. Ale niebezpiecznie jest dawać mężowi takie sumy do rąk. Teraz żyje więc w nieszczęściu: ma pieniądze na futro, ma mężczyznę, ale nie ma uznania w społeczeństwie. To trochę zabawne, ale naprawdę jej współczuję. © Overheard / Ideer
  • Duża rodzina jest wspaniała. Tak, ale nie wtedy, gdy siedem pokoleń spada na ciebie jak kula śnieżna. Pewnego razu wpadli do nas niezapowiedziani krewni. Podobno przejeżdżali przez stolicę. Mało tego, pokrzyżowali nam wszystkie plany. Było lato, nasz syn miał wakacje, zamierzaliśmy spędzić z nim czas. Ale nie, teraz musieliśmy zabrać rodzinę na darmową wycieczkę po mieście. Nie chcieli iść do hotelu. Dlaczego mieliby to zrobić? Mogli zatrzymać się za darmo u nas, w niewielkim domu z dwiema sypialniami. Umieściliśmy więc tych wszystkich krewnych we wszystkich pokojach, na wszystkich sofach. A my sami na podłodze. Przecież to goście, nie wypada im oferować dmuchanego materaca. Dziękuję mężowi za taki prezent w postaci rodziny, której „nie wypada odmówić, w końcu to rodzina”.
  • Mieszkam w kurorcie. Mam ciągły problem – dalecy krewni znajdują mnie w mediach społecznościowych. Nie wiem, czy im odpowiadać, czy ich ignorować. Niby 15 lat temu raz się spotkaliśmy i było okej, ale dlaczego wszyscy nagle przypominają sobie o mnie latem? Czy naprawdę chcą utrzymywać rodzinne relacje, czy po prostu marzą o darmowym pobycie nad morzem? Siedzę i myślę: czy jestem podłym człowiekiem, który podejrzewa wszystkich o interesowność, czy może jednak im odpisywać, skoro chcą się kontaktować? © Overheard / Ideer
  • Przyjechali do nas z wizytą dalecy krewni. Zakwaterowałam ich, wszystko pokazałam, dałam im osobne ręczniki, kupiłam nową gąbkę do mycia. Zanim ciocia poszła pod prysznic, pokazałam jej rzeczy i poprosiłam, aby nie używała jednej z gąbek, która leżała w rogu. Po dwóch dniach przechodzę obok ich pokoju i słyszę rozmowę: „Co za ludzie, zabroniła mi używać najnowszej gąbki. Ale i tak się nią myję”. Po ich wyjeździe kupiłam nową. Cóż, nie będę im przecież mówić, że ta była używana przeze mnie do złuszczania skóry po depilacji. © Overheard / Ideer
  • Bardzo dalecy krewni zaprosili naszą rodzinę na rocznicę. Nikt nie chciał iść, oprócz mnie. Usłyszałem o nich tyle złych rzeczy od moich bliskich: że będę spał w samochodzie, że będę głodny, że wszyscy tam są chciwi. Ale oni przyjęli mnie jak swojego, nakarmili do syta, załadowali samochód pełen jedzenia. Pytali, jak sobie radzę, dlaczego nigdy wcześniej nie przyjechałem i zaoferowali swoją pomoc w razie potrzeby. Przez całą drogę się zastanawiałem: „Dlaczego tak jest?”. Moja rodzina nic nie powiedziała, po prostu zabrali jedzenie do domu. © Overheard / Ideer
  • Przyjechaliśmy odwiedzić dalekich krewnych. Żyli bogato: ogromny dom, fajne samochody. Nie wiem, jak zarabiali na życie. Pokazali nam sypialnie, w których będziemy spać. Wyglądało to ładnie. A potem wysłali nas do łazienki. Oszołomieni, weszliśmy z mamą do łazienki, a tam śmierdziało tak, nie mogliśmy oddychać. Mama odsunęła zasłonę prysznicową, a w wannie było namoczone pranie, w którym były robaki, bo leżało tam nie wiadomo jak długo. © Overheard / Ideer
  • Pokłóciłam się z kuzynką. Kilka tygodni temu narzekała, jak to u niej wszystko źle, nie ma pieniędzy na wakacje, a dziecko trzeba gdzieś zabrać. Wyraziłam współczucie i na tym sprawa się zakończyła. A tu nagle pisze do mnie, że jestem skąpą egoistką. Chodzi o to, że ostatnio mam fazę na gotowanie i dekorowanie stołu. Kupuję używane wazy, salaterki, niemiecki i francuski porcelanowy antyk. Dzielę się w mediach społecznościowych zdjęciami, pomysłami na dekoracje, przepisami. Jak ktoś pytał o sklepy, to wklejałam linki, zupełnie bez złych intencji. Kuzynka to wszystko zobaczyła i napisała, że mogłam zaproponować im pomoc w opłaceniu wakacji, bo przecież mam „mnóstwo pieniędzy”. Nie prosiła mnie o pożyczkę wprost, tylko obraziła się, że sama nie zaproponowałam im sfinansowania wakacyjnego wyjazdu... © Esterly / Pikabu

Nie tylko krewni przysparzają nam kłopotów i są źródłem zabawnych historii. Sąsiedzi również mogą nam nieźle dokuczyć.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły