16 niewytłumaczalnych historii, które przytrafiły się pracownikom szpitali

10 miesiące temu

Czasami przytrafiają się nam dziwne rzeczy, których nikt nie potrafi wyjaśnić. Co ciekawe, zdarza się to również ludziom, którzy, wydawałoby się, powinni być wyjątkowo racjonalni, czyli lekarzom i pielęgniarkom. Okazuje się, że dziecięcy płacz albo nietypowy powiew wiatru potrafi czasem przerazić nie mniej niż najstraszniejszy film. Poczytajcie fascynujące historie, jakimi podzielili się pracownicy szpitali w serwisie Reddit.

  • Na początku mojej kariery zawodowej pracowałam jako pielęgniarka w szpitalu psychiatrycznym. Przebywał tam pewien pacjent, nazwijmy go Mario Duchene. Był niemy, ale nikt nie wiedział, dlaczego. Wiadomo było jedynie, że kiedyś potrafił mówić. Miał całkiem zwyczajne życie, z wyjątkiem tego, że wyróżniał się niezwykle wysokim wzrostem. Wstąpił do wojska w wieku 19 lat, ale pewnego dnia zdezerterował i przepadł jak kamień w wodę. Ostatecznie został uznany za zaginionego, a później za zmarłego.
    Dziesięć lat później ponaddwumetrowy mężczyzna wszedł do budynku szpitala i powiedział recepcjonistce: „Nazywam się Mario Duchene i nie żyję od dziesięciu lat”. I to było wszystko, nigdy nie powiedział nic więcej. Według relacji naocznych świadków mężczyzna był pokryty kurzem i ubrany tak, jak w dniu swojego zniknięcia. Zachowywał się dość normalnie, poza tym, ze już nigdy nie odezwał się ani słowem. Kiedy powiedziano o nim jego krewnym, odpowiedzieli, że już opłakali swojego ukochanego syna i brata i kimkolwiek był ten człowiek, nie chcieli go znać.
    Mario krążył po szpitalu bez przerwy, każdego dnia. Wchodził i schodził po schodach, poruszając bezgłośnie ustami, jakby coś mamrotał. Miał dziwny zwyczaj odchylania głowy do tyłu, jakby się śmiał. Ale w takich momentach nic nie było słychać, nawet jego oddechu. Kiedy kończyłam tam pracować, ostatnią osobą, którą widziałam, był właśnie on. Spacerował po parkingu z głową odchyloną do tyłu. Nadal, po tym wszystkich latach, zastanawiam się, jaka była jego tajemnica i co mu się przydarzyło. © jalcott / Reddit
  • Przez sześć lat pracowałam w małym domu opieki jako pielęgniarka. Wcześniej był tam sierociniec. Nasi podopieczni regularnie widywali w różnych miejscach budynku małą dziewczynkę. Zdarzyło się to jednemu z moich pacjentów, miłemu starszemu mężczyźnie, który znał każdego członka personelu po imieniu i był ogólnie bardzo kontaktowy. Pewnego dnia przyniosłam mu kolację. Siedział tyłem do drzwi, patrząc w kąt i rozmawiając z kimś. Zapytałam go, co robi, a on odpowiedział: „Och, to tylko mała dziewczynka. Weszła do mojego pokoju i z jakiegoś powodu się przestraszyła”. Po trzech dniach zmarł. Inny mój pacjent krzyczał, że dziewczynka łapie go za nogi, i prosił, żeby od niego odeszła. Zmarł tej samej nocy. Widzieli ją także inni pacjenci, przez wszystkie lata mojej pracy w tamtym miejscu. Moi współpracownicy również o tym mówili. To było trochę niepokojące. © Nieznany autor / Reddit
  • Studiuję pielęgniarstwo i pracuję. Kiedyś mój pacjent powiedział: „Czujesz chłód, kiedy siedzisz przy komputerze? Nie martw się, to tylko pielęgniarka, która pracowała tu dawno temu. Nie rozumie tych waszych nowych technologii, ale próbuje się nauczyć”. Zawsze miałam wrażenie, że ktoś patrzy mi przez ramię, gdy siedzę przy komputerze. Przeszły mnie ciarki, gdy to powiedział. © kingdomofdramallamas / Reddit
  • Przez wiele lat pracowałam w domu starców. Jedna z moich nowych podopiecznych zaczęła w nocy wzywać personel do swojego pokoju. Powiedziała mi, że przychodzi do niej jakaś kobieta i próbuje z nią rozmawiać. Na początku tłumaczyłam to faktem, że starsza pani miała już 90 lat i była chora. Obiecałam jej, że będę zamykać drzwi na noc, aby nikt nie mógł wejść do środka. Tak czy inaczej, trwało to przez kolejny tydzień. W końcu usiadłam przy jej łóżku i poprosiłam, aby opisała, jak wyglądała ta kobieta. Pacjentka powiedziała, że była ubrana w różowy szlafrok, miała niebieskie puszyste kapcie na stopach i wałki na głowie. Twierdziła, że ta tajemnicza kobieta przychodzi do niej, siada na jej łóżku i coś do niej mówi, ale nie da się zrozumieć żadnych słów. Poczułam się wtedy naprawdę przerażona. Moja poprzednia pacjentka, która zajmowała ten pokój aż do śmierci, każdego wieczoru kładła się spać w różowym szlafroku, niebieskich kapciach i wałkach na głowie. Na szczęście po kolejnych dwóch tygodniach podobno przestała się pojawiać. © difficultlemon_ / Reddit
  • Pracowałam jako pielęgniarka w szpitalu dziecięcym na oddziale intensywnej terapii. Na tym samym piętrze, po przeciwnej stronie budynku, znajdował się oddział onkologiczny. Pewnej nocy miałam dyżur i około trzeciej nad ranem postanowiłam zrobić sobie przerwę na kawę. Schody na oddziale onkologicznym były najszybszą drogą do stołówki, więc postanowiłam pójść tamtędy. Gdy tylko automatyczne drzwi się otworzyły, zobaczyłam biegnące korytarzem dziecko. Zawołałam do niego, myśląc, że wyszło ze swojej sali. Ale ono po prostu zniknęło. Oczywiście tłumaczyłam to wtedy zwykłym zmęczeniem, ale wiele innych pielęgniarek i lekarzy twierdziło, że widziało to samo dziecko na tym samym korytarzu. Nigdy więcej nie korzystałam z tych schodów w nocy. © agf0605 / Reddit
  • Kiedy odbywałem staż w szpitalu położniczym, moja nocna zmiana kończyła się około 2 nad ranem. Wychodząc z oddziału, widywałem czasem dziewczynkę w wieku około 5-7 lat, bawiącą się na korytarzu. Kiedy zapytałem o to jednego z moich profesorów, powiedział, że oni po prostu się bawią i najlepiej udawać, że się ich nie zauważa. © nmcjj21 / Reddit
  • Jestem psychiatrą. Podczas studiów przez sześć miesięcy odbywałem staż na oddziale, który mieścił się w stuletnim szpitalu psychiatrycznym. Na początku mojej pracy w tej placówce jedna z pacjentek poskarżyła mi się, że w nocy przeszkadza jej płacz dziecka. Myślałem, że to jakiś nonsens, bo w tym szpitalu nie było żadnych dzieci, w pobliżu nie ma dzielnic mieszkalnych, a godziny odwiedzin są ściśle ograniczone. Ale pielęgniarka powiedziała mi, że tutaj naprawdę czasami płacze dziecko. Wtedy ją zbyłem, ale jakieś 3 miesiące później sam to usłyszałem. Dziecięcy płacz był stłumiony, jakby dobiegał zza grubej ściany. Od tego czasu zacząłem słyszeć go regularnie. Kiedy powiedziałem o tym nowej lekarce, nie uwierzyła mi. A potem przyszła do mnie, biała jak kreda, i powiedziała, że też słyszała płacz dziecka podczas przerwy na kawę. © nicholasdennett / Reddit
  • Pracowałem kiedyś w domu starców. Meble same się przesuwały, światła zapalały i gasły, a toalety nagle spłukiwały. Pewnego dnia pacjentka poprosiła mnie o sprawdzenie, czy drzwi szafy w jej pokoju są zamknięte, ponieważ ta kobieta ciągle przez nie wychodziła, przez całą noc. I naprawdę zakłócała sen mojej pacjentki. © eternalrefuge86 / Reddit
  • Pracuję jako pielęgniarka w klinice położniczej. Mamy przycisk, który trzeba nacisnąć, aby włączyć kołysankę. W ten sposób cały szpital jest powiadamiany, że urodziło się dziecko. Pewnej nocy nagle włączyła się kołysanka. Ale w pokoju, gdzie znajdował się przycisk, nie było nikogo. Melodia zabrzmiała dwa razy, po czym wyłączyliśmy system. Kołysanka włączyła się ponownie tej nocy i kilka dni później, chociaż system wciąż był wyłączony. © D***kOnSushi / Reddit
  • Do naszego szpitala przywieziono małego chłopca. Był przeziębiony, nie wyglądało to na nic poważnego, ale z dnia na dzień jego stan się pogarszał. W szpitalu chłopiec ciągle opowiadał o swojej młodszej siostrze Hannah. W końcu rozchorował się tak bardzo, że nie udało się go uratować. Pamiętam, że bardzo to przeżywałem. Miałem syna w tym samym wieku i córkę o imieniu Hannah.
    Dwa lata później pojawiło się u nas małżeństwo z chorym niemowlęciem. Rozpoznałem ich, oni rozpoznali mnie, to byli rodzice tego chłopca. Ich córeczka, moja nowa pacjentka, miała na imię Hannah. Myślałem, że kiedy ich syn mówił o swojej siostrze, chodziło o małą dziewczynkę czekającą na niego w domu. Ale nie. Nie było jej jeszcze wtedy na świecie! Dziewczynka wyzdrowiała i wróciła do domu z rodzicami. Nigdy nie zapomnę tego małego chłopca i jego siostry o imieniu Hannah. © Nieznany autor / Reddit
  • Jestem nocną pielęgniarką na oddziale położniczym i każdy, kto tu pracuje, ma swoją własną przerażającą historię do opowiedzenia. Oto moja. Miałam dyżur, a na oddziale była wtedy tylko jedna młoda matka i jej dziecko. Wiedziałam, że oprócz nas nie ma tam nikogo innego. Około drugiej w nocy pacjentka wezwała mnie dzwonkiem. Weszłam do niej, a ona spytała: „Czy oprócz mnie jest tu inna dziewczyna?”. Odpowiedziałam: „Nie. Dlaczego pani pyta?”. Okazało się, że obudziła się, ponieważ usłyszała głośny hałas, a następnie płacz niemowlęcia i głos kobiety w sąsiednim pokoju. Zapewniłam ją, że nikogo poza nami tu nie ma. Ale oczywiście obie czuliśmy się nieswojo. © Ashes2493 / Reddit
  • Kiedyś przydarzyła mi się dziwna rzecz. Pracuję jako pielęgniarz na oddziale intensywnej terapii. Podczas mojego dyżuru rozpętała się burza śnieżna. Postanowiłem nie wracać na noc do domu, ponieważ w każdej chwili mogłem znów zostać wezwany do pracy. Położyłem się spać na kanapie w pokoju socjalnym. Drzemałem i w pewnym momencie zacząłem wpadać w stan pomiędzy snem a jawą. Nagle poczułem, że ktoś jest w pokoju obok mnie. Nie widziałem go, czułem tylko dziką wściekłość, tak silną, że niemal namacalną. To było tak, jakby ktoś był zły, że tu jestem i wciąż żyję. A potem ten ktoś upadł na mnie i po prostu przeszedł przez moje ciało. Nagle wszystko się skończyło i obudziłem się. Miałem już paraliż przysenny, wiem, co to jest. Tym razem było zupełnie inaczej. Po raz pierwszy w życiu miałem do czynienia z taką wściekłością. A wisienką na torcie było to, że wszystko wydarzyło się o 3 nad ranem. © lucidzealot / Reddit
  • Na naszym oddziale pracował pewien facet, technik medyczny. Był bardzo wysoki i podczas nocnych zmian często pchał wózek z aparaturą EKG po korytarzu. Niestety zginął tragicznie podczas swojego miesiąca miodowego. Później, przez wiele tygodni, podczas nocnych zmian, jedna z naszych pielęgniarek (która była w ciąży) rzucała wszystko, co robiła, dokładnie o północy i mówiła cichym, drżącym głosem: „Patrzcie, idzie”. Pytaliśmy ją: „Kto?”, a ona odpowiadała: „Ten wysoki facet z EKG”. A potem wszystko się skończyło. © Nieznany autor / Reddit
  • Kolega mojego taty opowiedział mu tę historię. Został wezwany do pacjenta w stanie krytycznym. Pacjent leżał w innym skrzydle szpitala i, aby się tam dostać, kolega taty musiał przejść podziemnym korytarzem. Kiedy szedł korytarzem, podszedł do niego jakiś mężczyzna i zapytał, jak dostać się do wyjścia. Kolega taty był zaskoczony, bo droga była zupełnie prosta, ale pokazał mu wyjście. Kiedy dotarł do sali chorego, okazało się, że pacjent niestety już zmarł. Ale kolega taty rozpoznał w nim mężczyznę, z którym rozmawiał na korytarzu. Następnie sprawdził nagrania z kamer i wyglądało to tak, jakby rozmawiał sam ze sobą. © Scottleggatt05 / Reddit
  • Była to rutynowa operacja, nic poważnego. Wszystko poszło dobrze i pacjent miał zostać wypisany do domu następnego ranka. Poprzedniej nocy powiedział, że widział swoją zmarłą żonę w oknie. Oddział znajdował się na 6 piętrze. Pacjent poprosił o herbatę. Kiedy pielęgniarka przyniosła mu napój, mężczyzna już nie żył. © meropenem24 / Reddit
  • Pracuję jako pielęgniarka. Na wieczornej zmianie zazwyczaj roznosimy też posiłki pacjentom. Od razu chcę powiedzieć: nigdy nie przydarzyło mi się nic nadnaturalnego, mam dobry wzrok i zwracam uwagę na szczegóły. Pewnego dnia wraz z koleżanką roznosiłyśmy pacjentom kolację. Weszłam do sali czteroosobowej, podałam posiłek leżącej tam kobiecie, pomogłam jej wygodnie usiąść i tak dalej. Wtedy zauważyłam, że w pokoju jest jeszcze jedna pacjentka, która siedzi na łóżku, a my nie mamy dla niej przygotowanej porcji. Pomyślałam: „Pewnie dopiero została przyjęta”. Uśmiechnęłam się do niej i poszłam do kuchni znaleźć dla niej dodatkową kolację. Ale kiedy wróciłam z gotowym posiłkiem do sali, tej kobiety już tam nie było. Nie było nawet śladów jej obecności. Ale przecież pamiętałam, że uśmiechnęłam się do niej i jak bardzo czułam się zażenowana, że nie miałam dla niej posiłku! Z drugiej strony, wcale się nie bałam, to było raczej spokojne doświadczenie. © kok0_ro / Reddit

Czy kiedykolwiek przytrafiło wam się coś, czego nie potrafiliście w żaden sposób wyjaśnić?

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły