14 opowieści o lekcjach z korepetytorem, które kompletnie wymknęły się schematom

Ludzie
godzina temu
14 opowieści o lekcjach z korepetytorem, które kompletnie wymknęły się schematom

Zwracamy się do korepetytora z prośbą o indywidualne podejście i liczymy na jego uwagę i kompetencje. Ale na zajęciach zawsze znajdzie się miejsce na niespodzianki. Raz uczeń przynosi nauczycielce słodycze, żeby „nie smuciła się przez ziemniaki”, innym razem mama jednego z dzieci wręcza jej rajstopy, a czasem na lekcję wpada nawet jakiś nietypowy pupil. Krótko mówiąc — nauka nauką, ale życie i tak pisze własne scenariusze.

  • Jedna z moich uczennic, 14-letnia dziewczynka, w swoim końcowym wypracowaniu z angielskiego napisała: „Jeśli chodzi o dowody, to po prostu pamiętajcie, że mam rację i nie zadawajcie zbędnych pytań”. Oczywiście to był żart, o którym później w dodatku zapomniała. © Reddit
  • Ćwiczyliśmy z dzieckiem konstrukcję is there / are there. On zgadywał, co mam w lodówce, a ja odpowiadałam „tak” lub „nie”. Przed przeprowadzką zostały mi tam tylko ziemniaki — całą resztę już spakowałam. Gdy to usłyszał, spojrzał na mnie smutno i zapytał:
    — To pani je tylko ziemniaki?
    Na następną lekcję przyniósł mi słodycze i herbatę. Dzieciaki są takie wrażliwe i troskliwe! © aestwqs
  • Korepetytor, chudy i blady młodzieniec, przychodził do nas wieczorami. Zawsze dawałam mu kolację. Pewnego dnia od progu oznajmił: „Przepraszam, ale nie będę już u państwa jadł”. Zapytałam: „Dlaczego?”, a chłopak kompletnie zbił mnie z tropu: „Bo to podejrzane, że wracam do domu najedzony. Teraz mieszkam z dziewczyną i ona tak uważa”. © ibikam
  • Pewnego razu na zajęciach online zapomniałem wyłączyć mikrofon i, oczywiście, zacząłem czule rozmawiać ze swoim kotem, który siedział mi na kolanach. Wyszedł z tego niezły obciach. © Reddit
  • Pracuję jako korepetytor angielskiego. Dzwoni facet. Oferuje duże pieniądze i żąda: „Córce trzeba w 4 godziny wytłumaczyć wszystkie czasy!”. Pytam więc: a co jeśli nie przyswoi materiału? A on zupełnie poważnie: „Wtedy czeka pana kara: odda mi pan wszystkie pieniądze i pisemnie wyjaśni przyczyny niepowodzenia”. Nie przyjąłem tej propozycji.
  • Chodziłam do korepetytorki z języka obcego. Wiedziałam, że ma angielskiego buldoga ważącego 20 kg i świetne poczucie humoru. Wchodzę, a ona woła kogoś: „Walerka!”. Na szelest paczki z serem pleśniowym do przedpokoju wchodzi — stukając raciczkami i pochrumkując — ogromne stworzenie. Poznajcie Walerię, 50 kg, świnka-miniaturka... no, przynajmniej w teorii. © Podsłuchane / Ideer
  • Przez długi czas pracowałam jako korepetytorka, a w zeszłym miesiącu zakończyłam ten etap życia — znalazłam oficjalną pracę. Ale nie w tym rzecz. Kilka tygodni wcześniej uprzedziłam wszystkich swoich uczniów, że zbliżają się nasze ostatnie zajęcia. Jeszcze tego samego wieczoru dostałam od kilku z nich wiadomości w stylu: „A może poleci pani korepetytora o takim charakterze jak pani?”. Nigdy w życiu tyle nie płakałam. No przecież nie można być aż tak kochanym! © VK
  • Kilka lat pracowałam jako korepetytorka. Uczniowie przychodzili do mnie do domu. Mam ogromnego, puszystego, białego psa, którego wiele osób się bało, więc zazwyczaj zamykałam go w sąsiednim pokoju. Ale jedna uczennica była nim absolutnie zachwycona. Zawsze prosiła, czy może przyjść 15–20 minut wcześniej i wyjść trochę później, żeby pogłaskać psa i poprawić sobie humor. Oczywiście nie miałam nic przeciwko. Od paru miesięcy już nie uczę, ale któregoś dnia dostałam od tej uczennicy wiadomość z prośbą, czy mogłaby przyjść pobyć z psem, bo ma problemy w szkole i potrzebuje wsparcia. Nie potrafię odmówić, więc widujemy się w każdy weekend — a pies aż podskakuje ze szczęścia, kiedy tylko widzi, że ta dziewczynka znowu przyszła. © VK
  • Pracuję jako korepetytorka matematyki. Biorę wszystkich. Nie tylko ze względu na pieniądze, ale też dlatego, że kocham matematykę. Mogłabym o niej mówić i rozwiązywać zadania bez końca. Ale najprzyjemniejsze jest to, kiedy nastolatek, który już dwa razy oblał egzamin, przychodzi do mnie rano, zaspany i ponury, a potem mówi: „Okazuje się, że matematyka jednak jest taka ciekawa”. W takich chwilach czuję się naprawdę szczęśliwa. © Ideer
  • Moja korepetytorka z matematyki wybiera zadania domowe: „To jest normalne, to też normalne, a to sama nie wiem, jak rozwiązać, więc ty sobie usiądź i pomyśl...”. Uwielbiam ją. © VK
  • Jedna z uczennic od razu oświadczyła, że jej celem jest wyjść za mąż za bardzo bogatego cudzoziemca. Tak też wyglądały nasze zajęcia: połowa to pisanie listów do potencjalnych kandydatów na portalach randkowych, a druga połowa to ćwiczenie z nią konwersacji. Nie chciała, żeby między treścią listów a milczeniem na spotkaniu był zbyt duży kontrast. © ADME
  • Na studiach dorabiałam jako korepetytorka. Miałam jednego chłopca, jakieś osiem lat, który był niesamowicie słodki. Pucołowaty, niebieskooki, uśmiechnięty i wesoły — po prostu skarb! Przez tę jego niewiarygodną słodycz moje serce miękło, nie potrafiłam być wobec niego nawet odrobinę surowa, wszystko chciałam mu wybaczać. Miałam ogromną ochotę uszczypnąć go w policzki i powiedzieć słodkim głosem: „A kto tu siedzi taki śliczniutki? Co to za kochany króliczek?”. To był ten przypadek, kiedy urok ucznia wręcz przeszkadza w zajęciach. © ADME
  • Mama jednego z moich uczniów podczas lekcji online miała zwyczaj siedzieć poza kadrem i uważnie obserwować wszystko, co się dzieje. Dowiedziałam się o tym przez przypadek — któregoś dnia uczeń „zapomniał” wyłączyć mikrofon. I nagle słyszę, jak ona mówi do niego: „Patrz tam, nie na mnie! Uśmiechaj się”. © Reddit
  • Pracowałam też jako korepetytorka z fizyki. Pewnego razu spóźniłam się po zajęciach na uczelni i pojechałam do uczennicy taksówką. Auto było wcześniej uszkodzone, ale kierowca nie raczył mnie ostrzec, że przy drzwiach wystaje kawałek plastiku. Zaczepiłam się o niego i rozerwałam rajstopy. Dotarłam na lekcję w podartych, ale przeprowadziłam zajęcia, a mama dziewczynki — po tym, jak zapłaciła za lekcję — wręczyła mi bardzo drogie rajstopy i powiedziała: „Idź do sypialni i się przebierz, w końcu dziś piątek. Pewnie idziesz na randkę. Taka piękna dziewczyna nie powinna chodzić w podartych rajstopach”. © nalumurrr

Proponujemy zanurzyć się w kolejne ciepłe historie, które rozgrzeją was w szarugę nie gorzej niż filiżanka kakao:

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły