14 osób, które chciały po prostu pojechać taksówką, ale zaskoczył ich obrót wydarzeń

Ludzie
tydzień temu

Taksówka to nie tylko szybka i wygodna podróż z miejsca na miejsce, ale czasem także niezapomniane przeżycie. I to zarówno dla pasażerów, jak i kierowców.

  • Był ponury jesienny dzień, deszcz lał jak z cebra. Otrzymałem zlecenie i przyjechałem pod wskazany adres. Klient wyszedł w kapciach i powiedział, że mam go zabrać z pierwszej klatki do ósmej. © Overheard / Ideer
  • Zadzwoniłem po taksówkę. Przyjechał solidnie wyglądający mężczyzna w marynarce i z drogim zegarkiem. Odjechaliśmy jakieś 100 metrów, gdy nagle zaczął krzyczeć i ostro zawrócił. Byłem oszołomiony, on przyspieszył, a ja zacząłem się bać. Spytałem, co się stało, a on powiedział: „Czekałem na żonę przed sklepem, była tam długo, nudziłem się i odruchowo przyjąłem twoje zamówienie. Muszę ją stamtąd zabrać i pojedziemy!”. Zabawne jest to, że czekaliśmy na jego żonę jeszcze pół godziny. © Chamber 6 / VK
  • Do mojej taksówki wsiadła babcia. Grzebała w torebce, a potem zapytała, czy może zadzwonić z mojego telefonu. Podałem jej telefon i usłyszałem rozmowę: „Masz domowe pierogi? Chciałabym coś przekąsić po przyjeździe”. Zdziwiłem się. Skończywszy rozmowę, babcia ponownie sięgnęła do torby i wyciągnęła długą listę numerów telefonów! Między nami wywiązał się następujący dialog:
    – Młody człowieku, pozwól mi jeszcze raz zadzwonić. Mam tu długą listę!
    – Jestem taksówkarzem, a nie budką telefoniczną!
    – Co za bezczelność. Za moich czasów pomagało się starszym ludziom!
    Wyszła, mamrocząc coś do siebie i wymachując listą numerów. Wow, pomyślałem, co też ludzie potrafią robić, żeby zaoszczędzić na rachunku telefonicznym! © SYTUACJA / VK
  • Jechaliśmy z kolegą taksówką. Gdy już prawie dotarliśmy do domu, dałem kierowcy duży banknot. Powiedział, że nie ma drobnych, i poszedł do sklepu, żeby rozmienić. Nie mieli tam drobnych. Poszliśmy więc do dwóch kolejnych sklepów i nigdzie nie mogliśmy rozmienić pieniędzy. Taksówkarz nie wytrzymał i kazał nam wysiadać.
    Wysiedliśmy 100 metrów od domu. © SHAME / VK
  • Jechałem dziś taksówką i kierowca nie pobrał ode mnie opłaty. Okazało się, że było to jego ostatnie zamówienie przed przejściem na emeryturę. Zgodnie ze starą tradycją taksówkarze nie biorą pieniędzy za pierwsze i ostatnie zamówienie w swoim życiu. A zaczął jeździć taksówką w 1965 roku. Podziękowałem mu i życzyłem wszystkiego najlepszego. © danbarker / X
  • Jechałam taksówką i rozmawiałam z kierowcą. Opowiadał o swoim życiu, rodzinie i w pewnym momencie powiedział:
    – Mój syn mieszka teraz z pierwszą żoną.
    Byłam zaskoczona:
    – Skąd pan wie, że będzie miał ich kilka?
    Spojrzał na mnie zakłopotany i powiedział:
    – Z moją pierwszą żoną. © BusinessGoose / Pikabu
  • Niedawno wybrałam się z dzieckiem do hipermarketu. Wzięłam plastikowy wózek zamiast zwykłego, bo choć był niski, wygodniej było w nim przewozić dziecko. Miałam dwie duże torby. Zadzwoniłam po taksówkę, postanowiłam poczekać na samochód przy wejściu i wyszłam ze sklepowym wózkiem. Samochodem przyjechało dwóch uprzejmych panów, jeden z nich otworzył mi drzwi i zapewnił, że włoży wszystko do bagażnika. Przyjechałam, otworzyłam bagażnik, a tam stały moje torby w plastikowym wózku z hipermarketu! © Taly / ADME
  • Jechałam taksówką. Kierowca słuchał lokalnego radia i powiedział, że mój głos brzmi bardzo podobnie do prezenterki jednej z audycji w tej stacji. Odpowiedziałam, że to ja, w myślach już szłam na randkę z tym przystojnym taksówkarzem. Na początku mi nie uwierzył, zaczął coś opowiadać, a ja już czekałam na zaproszenie na kawę, które nigdy nie nadeszło. Dotarliśmy do punktu końcowego i kierowca powiedział: „Nie musisz płacić za przejazd, a w zamian może oprowadzisz mnie po studiu radiowym? Zawsze marzyłem o pracy w radiu”. W wyobraźni nazwałam już nasze dzieci, a on chciał tylko odwiedzić stację radiową... © Chamber ** / VK
  • Pierścionek spadł mi z palca w taksówce. Jego brak odkryłam dopiero po otrzymaniu telefonu z prośbą o odebranie zguby. Umówiłam się z kierowcą. Czekałam, przede mną zatrzymał się samochód, wysiadł mężczyzna i podał mi pierścionek. Przechodnie nie zrozumieli, ktoś nawet zaczął klaskać i krzyczeć: „Gorzko!”. Nigdy w życiu nie czułam się tak niezręcznie. Śmialiśmy się, a kierowca zaprosił mnie na kawę. © Caramel / VK
  • Jechałam taksówką do pracy. Rozmawiałam z kierowcą o życiu. Zapłaciłam, zostawiłam napiwek i poszłam do biura. Jakieś 3 godziny później taksówkarz pojawił się w moim biurze. Wyciągnął kartkę z napisem: „Chciałbym podziękować za napiwek, który mi dziś dałaś. Jeśli kiedykolwiek będziesz musiała gdzieś pojechać, po prostu zadzwoń. Dziękuję!”. Obok wypisane było jego imię i nazwisko oraz numer telefonu. Poczułam się trochę nieswojo. © askingforit35 / Reddit
  • Musiałam zabrać kota do weterynarza. Zadzwoniłam po taksówkę, założyłam kotu obrożę i smycz. Kot nie widział nawet ulicy, więc zaczął miauczeć, skakać, wariować, drapać. Taksówkarz nie patrzył długo na moje zmagania z kotem. Otworzył bagażnik, wyjął pudełko i położył je na tylnym siedzeniu. W ciągu minuty kot siedział już w pudełku, spokojny i zadowolony, a kierowca uśmiechnął się: „Mam trzy koty. To zawsze działa”. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Stałam przy wejściu do bloku i czekałam na przyjaciółkę. Podjechała taksówka, pasażer wysiadł i powiedział, że zaraz przyniesie pieniądze. Zniknął w wejściu, wrócił po kilku minutach, wręczył taksówkarzowi banknoty i energicznie ruszył z powrotem. Taksówka odjechała kilka metrów, nagle kierowca gwałtownie zahamował i zaczął trąbić. Otworzyły się tylne drzwi, z których wyszedł zapłakany chłopczyk ze słowami: „Tatusiu, a co ze mną?”. © Mamdarinka / VK
  • Wracałam do domu taksówką. Kierowca spojrzał na mnie dziwnie i zadzwonił do kogoś. Usłyszałam, jak mówi: „Wiozę dziewczynę, zrobię zdjęcie”. Rozłączył się i zrobił mi zdjęcie. Byłam zdenerwowana i zapytałam, o co chodzi, a taksówkarz powiedział: „To po to, żeby żona się nie denerwowała, jeśli znajdzie twoje włosy w samochodzie”. Nigdy nie sądziłam, że zazdrość może doprowadzić do czegoś takiego. © krótsze historie / VK
  • Jechałam taksówką, nastawiłam się na rozmowę. Połowa podróży i nic, cisza. Zdenerwowałam się. Może dziwnie wyglądam? Im bardziej zbliżaliśmy się do celu, tym kierowca szybciej jechał, a mnie pociły się ręce. Zatrzymaliśmy się, on zastygł na moment, już czerwony jak pomidor, odetchnął i powiedział: „Nie musisz płacić za przejazd, to prezent dla ciebie. Mogę zaprosić cię na kolację?”. Co za zwrot akcji! © Chamber 6 / VK

Transport publiczny jest również skarbnicą pamiętnych incydentów. Przeczytajcie historie o irytujących i dziwnych współtowarzyszach podróży.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły