15 szczodrych i życzliwych ludzi, którzy bez wahania pomogli potrzebującym

Ludzie
10 miesiące temu

Badania pokazują, że szczere akty życzliwości, nawet w drobnych sprawach, przynoszą nam szczęście i satysfakcję. I odwrotnie, gdy jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni z życia, chętniej pomagamy innym.

  • Pewnego dnia siedzieliśmy w cukierni i jedliśmy ciastka. Zobaczyłam, że chłopak, który nas obsługiwał, stoi za kasą. Nie miał tam nawet krzesła, a nie tylko przyjmował zamówienia, ale także je roznosił. Dzień roboczy od 10:00 do 22:00. Poprosiłam o książkę skarg i zażaleń. Napisałam do kierownictwa, że to okrutne i że ich biznes nie upadnie od tego, że dadzą pracownikowi krzesło. Mąż dzisiaj przechodził obok tej cukierni i powiedział, że postawili krzesło dla kasjera. Zawsze będę tak robić.
  • W sklepie z zabawkami chłopiec i jego mama stali w pobliżu transformersów. Wybierali prezent na jego urodziny. Chłopiec chciał transformersa, ale mama namówiła go na inną, tańszą zabawkę. Dzieciak się zgodził, ale widać było, że jest nieszczęśliwy. Właśnie dostałem pensję, miałem pieniądze. Pożałowałem go. Kiedy byłem dzieckiem, chciałem zabawkowy metalowy pistolet, ale kupili rodzice mi plastikowy i nigdy się nim nie bawiłem. Więc dałem w prezencie temu chłopcu to, o czym marzył, chociaż cena była naprawdę wysoka. Minęło 20 lat i zamierzałem sprzedać samochód. Pojechałem do serwisu samochodowego, wymieniłem olej i filtry, poszedłem zapłacić, ale pracownik nie wziął ode mnie pieniędzy. Okazało się, że był to chłopak, któremu w dzieciństwie podarowałem transformersa.
  • Była wczesna wiosna. Spacerowałam z psem moją zwykłą trasą wzdłuż strumienia. Nagle zobaczyłam znajomego psiarza, wiedziałam, że ma na imię Paweł. Rozbierał się obok ławki. Zdziwiłam się, a potem zrozumiałam. W lodzie na rzece utknął po szyję jakiś pies. Nie był to pies Pawła, on ma dwa jamniki. Należał do jakiejś babci, która biegała wzdłuż brzegu, machała rękami, zachrypnięta, próbowała wołać o ratunek dla psiaka. A Paweł szybko rozebrał się i wskoczył do rzeki. Kiedy ciągnął psa do brzegu, on warczał i gryzł. Rzuciłam im naszą smycz i pomogłam wydostać się na brzeg. Paweł musiał zszyć ugryzienia i zachorował na zapalenie płuc. Ale zachował się jak prawdziwy mężczyzna!
  • Wracaliśmy z mężem samochodem do domu. Był wieczór, zima, mróz. Mąż nagle zjechał na pobocze i kazał mi szybko otworzyć tylne drzwi. Nic nie rozumiejąc, otworzyłam. On krzyknął: „Wsiadaj do samochodu!”. Do samochodu wskoczyła dziewczyna w wieku około 18 lat, ledwo ubrana, z narzuconą na plecy kurtką i butami na bosych stopach. Zapłakana, z rozmazanym makijażem, a za nią biegło 5 facetów. Mój mąż spytał, gdzie ją zabrać, na policję, czy do domu. Ona szlochała, że nie ma pieniędzy, żeby nam zapłacić. Mąż ponownie spytał, gdzie ją zabrać. Poprosiła, aby zawiózł ją do domu przyjaciółki. Tak zrobiliśmy. Chciałam ją zbesztać, ale tego nie zrobiłam. Sami dopiero co się pobraliśmy i planowaliśmy dziecko. Było mi jej żal.
  • W mojej firmie zatrudnili młodego chłopaka. Był bardzo biedny. Zauważyłem, że nosił dwa różne, bardzo stare buty. Pewnego dnia przyjrzałem się jego butom stojącym obok moich, żeby sprawdzić rozmiar. Kupiłem mu nową parę i położyłem je na jego biurku wcześnie rano, żeby nikt się nie zorientował, że to ja zrobiłem. W notatce napisałem, że nowe buty są dla niego. Kiedy zobaczyłem, jak płacze ze szczęścia, sam poczułem się bardzo szczęśliwy. © Mac2311 / Reddit
  • Byłam bardzo chora i zamówiłam zakupy spożywcze do domu. Potem zamówiłam jeszcze leki w aptece. Miałam wysoką gorączkę, prawie majaczyłam, zamówienia nie przychodziły, a mój były wciąż do mnie wydzwaniał. Ignorowałam jego telefony, w końcu przestał dzwonić. Wieczorem dzwonek do drzwi, otworzyłam, myśląc, że to kurier, a tam mój były — z jedzeniem i lekami. Znalazł mój nowy adres przez znajomych i przywiózł moje zamówienia, bo podałam adres, pod którym razem mieszkaliśmy. Tak się pogodziliśmy.
  • Pochodzę z sierocińca. Mieliśmy własną pracownię w internacie, ale żeby zdobyć wykształcenie artystyczne, zdecydowałem się zapisać do szkoły plastycznej. Pewnego dnia malowaliśmy jabłka farbami, a nauczycielka zapytała, gdzie są moje akwarele. Nonszalancko pokazałem moje szkolne akwarele w 12 kolorach. A ona na to: „Tym nie malujemy. Potrzebujesz profesjonalnych farb”. Wszyscy w klasie spojrzeli w moją stronę, a ja się zawstydziłem. Zdenerwowany wróciłem do sierocińca. Moja nauczycielka z pracowni artystycznej zobaczyła, że jestem smutny, uspokoiła mnie, dała herbatę i przekonała, żebym nie rezygnował z tego, co zacząłem. Następnego dnia przyszedłem do pracowni, nauczycielki nie było, ale na stole leżał komplet profesjonalnych akwareli, fachowe pędzle i karteczka: „Ucz się, Witek! Wszystko przed tobą!”.
  • Jednym z najstraszniejszych momentów w moim życiu był ten, kiedy prawie pożegnałam się z życiem na oczach mojego syna. Mój syn i ja wyjeżdżaliśmy z parkingu, a ja włożyłam lizaka do ust. Powiedziałam coś do mojego syna, a lizak wpadł mi do gardła. To był koniec, czułam, że nie mogę oddychać. Wybiegłam z samochodu, próbując zatrzymać ludzi na ulicy, w oczach zaczęło mi ciemnieć. Jakaś para się zatrzymała. Gestykulowałam, aby pokazać, co się stało, ułożyłam ręce faceta we właściwej pozycji, ponieważ nie do końca rozumiał, co ma zrobić. Po około 4 pchnięciach cukierek wyskoczył. Uściskałam go mocno i pojechaliśmy z synem dalej. © Bobothemd / Reddit
  • Byłam umówiona w restauracji w centrum miasta. Pożyczyłam od mamy roczną kartę na metro. Ta karta miała sporą wartość, a mnie udało się ją upuścić pod stół. Wróciłam metrem z restauracji do domu, nawet nie zdając sobie sprawy, że zgubiłam kartę. W domu nie mogłam jej znaleźć i spanikowałam. Wróciłam do restauracji tuż przed zamknięciem, wyjaśniłam sytuację, a kelnerka przypomniała sobie, że wyrzuciła kartę do kosza, myśląc, że jest nieaktywna. Byłam gotowa sama przeszukać śmieci, ale jedna z kelnerek, słysząc naszą rozmowę, wygrzebała ją i przyniosła mi. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo byłam jej wdzięczna. © BadlyPk / Reddit
  • Złamałem nogę i kuśtykałem przez kampus o kulach w ulewnym deszczu. I wtedy jakiś uprzejmy człowiek podbiegł z parasolem i przeprowadził mnie aż na uczelnię, żebym nie zmókł. © Mads_83 / Reddit
  • Kiedyś, gdy miałem jakieś 14-15 lat, jechałem bardzo szybko na rowerze, aby zdążyć do domu na czas. I wtedy koło ześlizgnęło mi się na bok, a ja mocno uderzyłem się w łokieć i głowę. W tamtych czasach prawie nikt nie nosił kasku. Mój rower też został zniszczony. Nie wiem, jak długo leżałbym na poboczu, zanim udałoby mi się wrócić, gdyby nie pewna para. Ci mili ludzie pomogli mi wstać, poszli do budki telefonicznej, wezwali dla mnie taksówkę i zapłacili za nią, bo miałem jeszcze około 8 kilometrów do domu. Kiedy dotarłem na miejsce, rodzice zabrali mnie do szpitala. Na szczęście moje obrażenia nie były zbyt poważne. © affordable_firepower / Reddit
  • Pewnego dnia, jadąc samochodem w deszczu, zauważyłam małego psa biegnącego wzdłuż drogi. Nie była to autostrada, ale jeździło tam mnóstwo samochodów, więc zatrzymałam się tak, aby zablokować ruch, i złapałam pieska. Lał deszcz i oboje byliśmy przemoczeni. Owinęłam go swetrem i przytuliłam do siebie. Opuściłam spotkanie w pracy, szukając schroniska dla zwierząt, i ostatecznie zawiozłam to psiaka na posterunek policji. Kiedy zadzwoniłam tam kilka godzin później, okazało się, że pies został już zwrócony właścicielom. © ee112358 / Reddit
  • W mieście padało dziś przez cały dzień. Woda zgromadziła się pod mostem kolejowym, pod którym szedłem, a samochody przejeżdżały z dużą prędkością i zalewały chodnik, więc nie można było przejść. I wtedy pojawił się kierowca traktora. Zobaczył, co się dzieje, zatrąbił i bardzo powoli przejechał, dając mi możliwość przejścia równolegle. Mała rzecz, ale bardzo pomocna.
  • Kiedyś ze znajomym wracaliśmy do domu i zobaczyliśmy starszego mężczyznę w dziwnej pozie opartego o drzewo. Podeszliśmy i zapytaliśmy, co mu jest. Okazało się, że ma problemy z plecami i jeśli się poruszy, przewróci się. Więc ja i mój kolega podnieśliśmy go i zanieśliśmy do domu. Chcieliśmy zadzwonić po karetkę, ale przyszła jego sąsiadka i powiedziała, że to u niego częsty przypadek, ona wie, co robić.
  • Miałam wypadek. Leżałam na poboczu drogi we krwi i błocie, a jakaś dziewczyna kręciła się wokół mnie, mówiąc, że karetka zaraz przyjedzie, i na wszelki wypadek zdjęła mi złotą biżuterię. Złapałam ją jeszcze za ramię i powiedziałam, żeby wzięła też pieniądze ze schowka. Opatrzyli mnie w szpitalu, przyjęli na oddział. Ta dziewczyna odwiedziła mnie. Przyniosła pomarańcze. Trzy tygodnie później zostałam wypisana. Poszłam do niej z ciastem. Mieszkała w baraku, w pokoju od frontu śmierdziało kocim moczem i brudem. Otworzyła mi. Jej pokój był bardzo skromny, ale czysty. Dziewczynka w wieku około 3 lat wybiegła mi na spotkanie. Okazało się, że dziewczyna nie ma żadnej rodziny. Znalazła miłość swojego życia, zaszła w ciążę, a wtedy chłopak się ulotnił. Teraz ona myje podłogi w biurach, a dziecko u sąsiadki i w przedszkolu. Wypiłyśmy herbatę, przyniosła mi złoto i pieniądze i pożegnałyśmy się. Wsiadłam do samochodu i zaczęłam płakać. Potem wróciłam. Powiedziałam: „Weź te pieniądze. Wystarczy ci na kurs manicure i na sprzęt, będziesz mogła pracować w domu z dzieckiem”. Wtedy i ona zaczęła płakać. Udało mi się wcisnąć jej te pieniądze. Minęło pół roku, nauczyła się fachu i teraz pracuje w domu. Wyremontowała pokój i po raz pierwszy pojechała z córką nad morze.

Czy kiedykolwiek zdarzyło wam się, że czyjeś wsparcie lub pomoc spadły wręcz z nieba? Z niecierpliwością czekamy na wasze historie.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły