14 osób, które w obliczu problemów nie zniechęciły się i wywalczyły sobie lepszą przyszłość
Życie często robi nam niespodzianki, czasami zdecydowanie nieprzyjemne. Można na nie reagować w dwojaki sposób. Są tacy, którzy uginają się pod ciężarem przeciwności i nie potrafią sobie z nimi poradzić. Ale niektórzy wykazują się hartem ducha i elastycznością. Niezależnie od tego, czy stracili pracę, przeszli przez rozwód czy padli ofiarą jakiegoś oszustwa, adaptują się do sytuacji i obracają trudności na swoją korzyść, czasem w nieoczekiwany sposób. Tacy właśnie są bohaterowie dzisiejszego artykułu: możemy się od nich nauczyć, jak nie tracić ducha i zachować odwagę.
- Straciłam pracę i przez trzy miesiące nie mogłam znaleźć nic interesującego. Przyszła do mnie przyjaciółka, porozmawiałyśmy i razem wysłałyśmy kilka zgłoszeń. Następnego dnia obudziłam się i zobaczyłam wiadomość, że zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną. Zdziwiłam się, bo to była praca zupełnie nieadekwatna do mojego wykształcenia. Jestem filologiem, a stanowisko dotyczyło marketingu, nawet nie spełniałam wymagań. Zadzwoniłam i próbowałam się usprawiedliwić, mówiąc, że wysłałam zgłoszenie przez pomyłkę, a oni odpowiedzieli: „Widzieliśmy pani CV, podziwiamy odwagę, zapraszamy!”. Ubrałam się elegancko i poszłam na rozmowę. Dostałam tę pracę!
- Facet, który od 20 lat prowadzi kiosk, opowiedział mi bardzo ciekawą historię. Wygląda to tak: dostaje nakaz rozebrania swojego nielegalnego kiosku do takiego i takiego dnia. Nic z tym nie robi aż do daty x, a w nocy zabiera kiosk i przenosi go na drugą stronę ulicy. Rano przyjeżdżają inspektorzy, nie widzą kiosku we wskazanym miejscu i odjeżdżają. Po jakimś czasie facet dostaje wezwanie do rozebrania kiosku po drugiej stronie ulicy. I tak to już działa od 10 lat.
- Mój mąż ciągle nabijał się z mojego marzenia o wyjeździe na Islandię. Zostawiłam go, poznałam mężczyznę, który mnie wspierał, i na moje 39. urodziny pojechaliśmy razem na Islandię. © Nieznany autor / Reddit
- Kiedy miałam 36 lat, mój mąż znalazł sobie młodszą kochankę. Przyłapałam ich w naszym domu. Rozwiedliśmy się. Na początku było ciężko, bo z pomocą tej dziewczyny zabrał mi prawie wszystko: mieszkanie, pieniądze z konta i samochód. Ale wzięłam się w garść, wróciłam do pracy, życie stało się lepsze. Teraz mam 54 lata, jestem dobrze sytuowana, zadbana. Po kilku latach szukałam pomocy domowej. Skontaktowałam się z firmą pośrednictwa, przyszła kobieta. Spojrzałam na jej twarz i wiedziałam, że skądś ją znam. Okazało się, że to ona, kochanka ex męża. Prosta kalkulacja wykazała, że miała wtedy 36 lat. Wyglądała źle: wychudzona, ze zmarszczkami i workami pod oczami. Powiedziała mi, że jej mąż jest starszy od niej, miał wylew, stracił pracę, wydał wszystkie oszczędności na leczenie. Nie powiedziałam jej, kim jestem, choć miałam ochotę to zrobić.
- Kiedy mój ojciec porzucił naszą rodzinę dla kochanki, moja matka wpadła w straszną depresję i schudła 20 kilogramów. Powoli jej się poprawiało, miała wielu adoratorów. Czas mijał, mama znów jest szczęśliwa i znalazła miłego męża. Natomiast obecna żona mojego ojca wygląda i zachowuje się obrzydliwie, a on wciąż ładuje w nią pieniądze. Moim zdaniem żałuje wyboru, którego dokonał 13 lat temu.
- Zaszłam w ciążę, gdy byłam bardzo młoda. Raz nawet musiałam spędzić noc w parku, prawie tam zamarzłam i właśnie wtedy postanowiłam zmienić swoje życie. Zerwałam ze złym towarzystwem, z którym się zadawałam, udało mi się znaleźć mieszkanie i pracę. Oczywiście nie zarabiam dużo, ale utrzymuję dziecko i płacę rachunki bez niczyjej pomocy. Mam ładny samochód, żadnych długów, a moje dziecko ma wszystko, czego potrzebuje. I to jest dla mnie sukces. © Nieznany autor / Reddit
- Cztery lata temu rozwiodłam się, uciekłam z dziećmi na wieś i kupiłam tam dom. Teraz kończę remont, zrobiłam prawo jazdy, oszczędzam na samochód i mam pracę na pełny etat. Na początku moje życie było bardzo złe: miałam mikroskopijne alimenty na dwójkę dzieci, niewielką pensję i kredyt na dom. Dzieci jadły owoce tylko w dniu wypłaty. Do dziś trzymam zdjęcia mieszkania z czasów, kiedy się tu wprowadziliśmy, żeby je przeglądać i udowadniać sobie, że mogę dokonać wszystkiego.
- Mój były mąż mawiał, że bez niego nie jestem w stanie nic zrobić, że jestem psychotyczna i histeryczna. Mój stan psychiczny poprawił się z dnia na dzień po rozwodzie, a później wróciłam do szkoły (ale na wyższe stanowisko) i otrzymałam pierwszą w życiu pensję grubo powyżej średniej. Kiedyś byłam szalenie niepewna siebie, ale teraz jestem dumna, że sama doszłam do tego wszystkiego. © _scotts_thots_ / Reddit
- Rozwód nastąpił tuż przed Nowym Rokiem. Pięć lat razem i nagle koniec. Powiedzieć, że zwaliło mnie to z nóg, to mało. W ciągu miesiąca kupiłam mieszkanie, spakowałam torbę, wzięłam kota pod pachę i wyjechałam. Nowe mieszkanie było koszmarem. Nie wiem, jak udało mi się nie zauważyć problemów z hydrauliką, przepalonego okablowania w niektórych miejscach i wielu innych rzeczy, które utrudniały mi życie. A na koniec tego wszystkiego odkryłam, że mam karaluchy. Ale wiecie co? Dzięki temu nie miałam czasu martwić się drobiazgami, ważniejsze było naprawienie swojego życia, i to jak najszybciej. Remonty przeplatały się z niekończącą się pracą, bo wszystko kosztowało, i to sporo. Ale minął kolejny miesiąc, zbliża się koniec roku, a ja będę świętować Sylwestra w moim przytulnym małym gniazdku.
- Pewnego razu jakiś chłopak próbował okraść moją sąsiadkę, która jest bardzo dużą kobietą. Groził jej i zażądał, by oddała mu torebkę. Sąsiadka jednak nie zawahała się i po prostu skoczyła na niego, powalając go na ziemię, usiadła wygodnie, wyjęła telefon z torebki i zadzwoniła na policję. Do czasu przyjazdu policji biedak ledwo był w stanie oddychać. Okazuje się, że nadwaga może być przydatna.
- A ja nie wpuściłem z powrotem mojej byłej żony. Byliśmy małżeństwem przez 15 lat, wyprowadziła się rok temu, a potem nagle pojawiła się u mnie (dzieci ją wpuściły, przecież jest ich mamą). Okazało się, że facet ją zostawił, a ona chce zamieszkać z powrotem ze mną. Odmówiłem. Poprosiłem, żeby zamieszkała ze swoją mamą, dopóki nie stanie na nogi, a ona na to: „Nie chcę, bo mama powie: «A nie mówiłam!»”. Przymrużyłem oczy i zakończyłem rozmowę. © caelumpanache / Reddit
- Kiedy mieszkałem w akademiku, miałem współlokatora z depresją, który miał nietypowy zwyczaj. Ilekroć pokłócił się ze swoją dziewczyną, dostał złą ocenę z egzaminu lub po prostu w jakiś sposób zepsuł sobie nastrój, zamykał się w kuchni i zaczynał robić pierogi. W zamrażarce zawsze było mięso mielone, a w spiżarni worek mąki, więc puszczał smutną muzykę i siedział tam godzinami. Potrafił zrobić ich 500-700 w ciągu dnia, po czym pakował je do woreczków i rozdawał mi, sąsiadom, dozorcy czy przypadkowym przechodniom. Złoty człowiek!
- Kiedy miałam trzy miesiące, moja prawa ręka przestała prawidłowo funkcjonować. Zdiagnozowano, że mój układ nerwowy jest poważnie uszkodzony, i powiedziano mojej mamie, że jeśli dożyję trzech lat, nie będę w stanie o siebie zadbać. Ale moja mama jest lekarzem i nie poddała się. Teraz mam 27 lat. Ukończyłam z wyróżnieniem szkołę i prestiżowy uniwersytet, mam pracę w strukturach państwowych z dobrą pensją, męża i dwójkę dzieci. Zastanawiam się, gdzie są teraz ci lekarze, którzy przepowiadali mi inne życie?
- Pamiętam pewnego rozrabiakę wśród starszych uczniów w szkole: niszczył wszystko, dokuczał nauczycielom, zakłócał lekcje i imprezy. Stawiali mu trójki, aby tylko nie wchodził do budynku szkoły, i przepowiadano mu złą przyszłość. W dorosłym życiu piątkowi uczniowie z trudem sobie radzili, podczas gdy ten łobuz został mistrzem w sporcie, dobrym ojcem i moim mężem od dwóch lat.
Uwielbiamy historie ze szczęśliwym zakończeniem, których bohaterowie pokonują przeciwności losu. Mamy dla was także wzruszający artykuł z historiami ludzi, dla których nie ma rzeczy niemożliwych.