14 zabawnych historii z życia nauczycieli i ich podopiecznych

Ludzie
6 godziny temu

Bycie nauczycielem oznacza nie tylko uczenie jakiegoś przedmiotu, ale także całkowicie nieprzewidywalne zwroty akcji. Uczniowie i ich rodzice niekiedy wręcz oszałamiają nauczycieli swoim zachowaniem i wypowiedziami, a biedni pedagodzy nie wiedzą wtedy, czy śmiać się, czy płakać.

  • Jestem nauczycielką w szkole podstawowej. Podczas pewnej uroczystości dostałam w prezencie ogromnego kaktusa z kolcami. Tkwił w brązowej, miejscami zardzewiałej doniczce o niespotykanych rozmiarach, a mama ucznia z trudem dźwigała tę bestię. Na moją próbę odmowy przyjęcia prezentu, kobieta chwyciła mnie mocno za ramię i z szerokim, fałszywym uśmiechem powiedziała: „Jak to? Mówiła pani, że kocha kaktusy. Nasz Staś kazał nam to przywieźć od babci, która mieszka 800 kilometrów stąd. Więc musi pani to wziąć!”. Sądząc po pokłutych dłoniach, mamie nie było łatwo, więc musiałam przyjąć prezent. A teraz muszę zwrócić uwagę na to, żeby lepiej nie mówić zbyt wiele przy Stasiu, bo równie dobrze mogłabym powiedzieć, że kocham niedźwiedzie. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Siedzę na radzie pedagogicznej i sprawdzam prace z biologii. Jeden z uczniów błysnął zdaniem: „Lisy chodzą parami tylko wtedy, gdy muszą zjeść fokę, która wpełzła do lasu”. Zaczynam się śmiać, potem czytam to na głos i wszyscy się śmieją. Wtedy nauczyciel fizyki pyta: „Nie rozumiem, dlaczego foka wpełzła do lasu?”. Po tym pytaniu nikt już nie mógł nas uspokoić i to był koniec rady pedagogicznej. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Pracuję jako nauczycielka w szkole podstawowej. Sprawdzałam pracę jednego z uczniów. Napisał coś takiego: „1+3+6+5 = 1365”. Śmiałam się tak, że dyrektor szkoły przyszedł do mojego gabinetu zapytać, czy wszystko w porządku... Ledwo się uspokoiłam, a potem pokazałam mu ten przykład i zaczęliśmy się razem śmiać. Dobrze, że administratorka zajrzała i musieliśmy się uspokoić. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Wczorajszy dzień był bardzo zwyczajny. Miałam siedem lekcji matematyki w szkole, z czego pięć z licealistami. Przygotowuję ich do matury. To trudne zarówno dla nich, jak i dla mnie.
    Po lekcjach wsiadłam do autobusu, weszłam przez frontowe drzwi. Dałam kierowcy dwadzieścia złotych, prosząc o bilet. Kierowca wziął banknot i powiedział, żebym wzięła sobie resztę z tacy, na której pasażerowie kładą drobne. Próbowałam obliczyć, ile muszę wziąć, i nie mogłam! Spytałam więc kierowcę:
    — Ile to jest: dwadzieścia minus pięć?
    — Piętnaście. Kim pani jest z zawodu?
    — Nauczycielką matematyki.
    Histeryczny śmiech kierowcy:
    — No to wszystko jasne! © LightPhotinia / Pikabu
  • Uczyłam chemii razem z nauczycielką, która była wypalona zawodowo. Podzieliłyśmy klasę po równo: połowie dzieci ona robiła sprawdzian, drugiej połowie — ja. Nasze testy zazwyczaj zawierały część, w której trzeba było nie tylko zaznaczyć literę, ale także krótko wyjaśnić swój wybór.
    Moja koleżanka miała w grupie zabawnego chłopca, który był świetnym uczniem. Kiedyś zobaczyłam, że dostał kolejną piątkę za test i śmiał się głośno. Zapytałam go, co go tak rozbawiło, a on odpowiedział: „Powiem pani na koniec roku”.
    Pod koniec roku pokazał mi kilka sprawdzonych testów. Najwyraźniej był przekonany, że moja koleżanka nawet nie zadaje sobie trudu, by przeczytać odpowiedzi wyjaśniające, więc na każdym teście pisał: „Ponieważ Chuck Norris tak powiedział”. Koleżanka zaznaczyła każdą z tych odpowiedzi jako poprawną. Niedawno przypomniałam sobie o tym dzieciaku i postanowiłam go poszukać w internecie. Został lekarzem. © gsbadj / Reddit
  • Przygotowując się do matury, zapisałam się na korepetycje z matematyki i przekonałam się, jak wygląda naprawdę niezręczna chwila. Przyszłam, rozwiązywaliśmy zadania, a wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi: na progu stała moja mama. Nagle klęknęła i zaczęła zakładać mi stare kapcie, które mają więcej lat niż ja. Wiozła je przez całe miasto swoim samochodem! To była moja pierwsza lekcja z tą korepetytorką... © Overheard / Ideer
  • Mieszkamy w Niemczech. Moja córka pracuje jako nauczycielka fizyki i matematyki w szkole średniej, a także prowadzi kurs medytacji. Na początku było tylko kilka osób zainteresowanych, 2-3 dziewczyny. Potem pojawili się hałaśliwi chłopcy, których początkowo trzeba było uciszać. Ale szalejący nastolatkowie najwyraźniej również potrzebowali przerwy i nadal przychodzili, słuchali i zasypiali w trakcie medytacji. W miarę upływu czasu kurs zaczął zyskiwać popularność, coraz więcej nastolatków przychodziło i natychmiast zasypiało. Moja córka, widząc to, kupiła koce, oczywiście za szkolne pieniądze. Teraz uczniowie kładą się spać przy dźwiękach nagrania audio, owinięci kocem, a moja córka pilnuje ich snu. Z czasem nauczyciele dowiedzieli się o tym i wszyscy przyjęli to ze zrozumieniem i humorem, mówiąc, że dzieci są zmęczone, i nazwali ten kurs medytacji Schlaf-AG (krąg snu). © Grymsaga / Pikabu
  • To mój pierwszy rok pracy nauczycielskiej i uważam się za dość surową. Uczniowie często nie traktują młodych nauczycieli poważnie, ale ja chciałam, żeby traktowali mnie z szacunkiem. Jednak coś poszło nie tak. Jeśli uczniowie klas 5-6 nadal lubią się ze mną wygłupiać, bo są mali, to starsze klasy mnie zaskoczyły. Przez długi czas nie rozumiałam, dlaczego uważali mnie za wyluzowaną babkę i pozwalali sobie na różne psikusy. Pewnego dnia rozmawiałam z uczennicą z ósmej klasy i ona powiedziała: „Wszyscy panią kochają i nikt się pani nie boi, bo zawsze przychodzi pani w śmiesznych skarpetkach”. Nie możesz być wredna i zła, jeśli masz skarpetki ze 101 dalmatyńczykami i zabawnym napisem. Więc o to chodzi... © Nie każdy to zrozumie / VK
  • Mam znajomego, który od wielu lat pracuje w szkole. Jest pedagogiem z powołania. Mogę z nim długo rozmawiać i za każdym razem dowiaduję się wielu nowych rzeczy. Na przykład kiedyś zapytałem go: „Jak udaje ci się utrzymać uwagę i zainteresowanie dzieci?”. A on na to: „Jest taka zasada trzech «N»: niespodzianka, na wesoło, nauczone. Na przykład. Przychodzę do klasy po raz pierwszy. Przedstawiam się. Biorę do ręki dziennik. Dzieci zastygają w bezruchu, spodziewając się, że teraz zacznę przekręcać ich nazwiska ku śmiechowi klasy. A ja mówię: «Dzieci, nie znam was, więc będę mówić do chłopców: Hej ty, chodź tu!, a do dziewczynek: Marusia». Kiedy się śmieją, ogłaszam temat lekcji, i wchodzimy w trzeci punkt: nauczone”. © kazavik / Pikabu
  • Miałem ucznia, który kochał oldschoolową technologię. Pewnego dnia przyniósł maszynę do pisania, żeby napisać esej. Innym razem, po skończeniu pracy w klasie, dzieciak zapytał: „Czy mogę puścić jakiś lekki jazz na moim adapterze?”. Miał prawdziwy adapter. Uwielbiałem tego dzieciaka! © hrroyalgeekness / Reddit
  • Przez kilka lat pracowałam jako korepetytorka, a uczniowie przychodzili do mojego domu. Mieszkał ze mną ogromny puszysty biały pies, którego wielu się obawiało, więc zwykle zamykałam go w innym pokoju. Ale była jedna dziewczyna, która uwielbiała mojego psa. Ciągle prosiła o pozwolenie na przyjście 15-20 minut wcześniej i wyjście trochę później, żeby mieć czas na przytulenie się do niego. Oczywiście nie miałam nic przeciwko. Od kilku miesięcy nie udzielam już korepetycji, ale w zeszłym tygodniu napisała do mnie ta dziewczyna. Powiedziała, że w szkole jest jej ciężko i że potrzebuje trochę czasu z moim psem. Cóż, jak mogłam odmówić? Teraz widujemy się w każdą sobotę lub niedzielę. Ona przychodzi, siada na podłodze, przytula psa, on skacze z radości, merda ogonem, a ja patrzę na nich i zdaję sobie sprawę, że mój pies jest prawdziwym terapeutą. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Pracuję jako korepetytorka języka angielskiego, głównie udzielam korepetycji nastolatkom, ale czasami też dorosłym. Mam jednego ucznia, którego uczę dopiero od pół roku, ale w tym czasie już kilkanaście razy opuszczał zajęcia pod różnymi pretekstami. Najdziwniejsze jest to, że nigdy mnie o tym sam nie informuje. Albo dzwoni jego mama, albo żona, albo córka, i mówią, że jest chory, albo gdzieś wyjechał, albo po prostu zapomniał zapłacić za internet. Generalnie mnie to nie obchodzi, bo i tak płaci, ale zabawne jest to, że ma 40 lat i jest tak nieśmiały, że boi się sam przełożyć lekcje. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Jestem korepetytorką. Mama 23-letniego chłopaka napisała do mnie, że syn chce uczyć się niemieckiego. Zajęcia w nocy, w każdej wolnej chwili. Zgodziłam się, ale zażyczyłam sobie 300 złotych za lekcję. Pierwsze zajęcia odbyły się o 2:00 nad ranem. W każdym razie, facet okazał się być trochę nerwowy, ale ogólnie miły, bardzo inteligentny, ze świetną pamięcią, zmotywowany. Niemieckiego uczyliśmy się średnio dwa, trzy razy w tygodniu. Czasem raz, czasem wcale, a bywało, że i cały tydzień, raz nawet dwa razy w nocy. To była najdziwniejsza rzecz w moim życiu. Podsumowując, zarabiałam z nim średnio około 8000 złotych miesięcznie, może nawet więcej w niektórych momentach. Pomimo tego, że zakłócało to mój sen, naprawdę lubiłam te dziwne zajęcia i mogłam sobie na nie pozwolić. Wykorzystałam te pieniądze, aby zaoszczędzić na moje pierwsze mieszkanie! Nic specjalnego, stare budownictwo, ale moje własne! Potem facet zniknął. Jego mama napisała, że jest na leczeniu za granicą i jak wróci, to może będzie kontynuował. Jeszcze nie napisał, ale nie miałabym nic przeciwko powtórzeniu tego dziwnego doświadczenia. © Overheard / Ideer
  • Pracuję jako nauczyciel w szkole podstawowej. Niedawno tłumaczyłem zasady ułamków klasie czwartej, po czym zaczęliśmy pisać kartkówkę. Wszystkie dzieci oddały już swoje prace, ale jeden chłopak wciąż siedział nad kartką i myślał. Podszedłem do niego i okazało się, że kartka jest pusta, zapisane były tylko przykłady. Zapytałem go, co jest nie tak, a chłopak odparł: „Widocznie ułamki muszą mi wyjaśnić zasady, bo ani ja ich nie rozumiem, ani one mnie”. © Nie każdy zrozumie / VK

Szkoła to miejsce, gdzie mogą zdarzyć się niesamowite sytuacje: niektóre zabawne, niektóre straszne, ale zawsze emocjonujące. Poczytajcie o najbardziej niezwykłych historiach opowiedzianych przez nauczycieli i uczniów.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp