14 żartownisiów, którzy nie znają granicy dobrego smaku

Ludzie
7 miesiące temu

Żartownisie i zabawni ludzie są zwykle uwielbiani i nazywa się ich duszami towarzystwa. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie żarty są na miejscu. W tym artykule zebraliśmy historie, które pokazują, jak różne konsekwencje mogą mieć nieprzemyślane wygłupy.

  • Moi szefowie to dwaj kretyni w podeszłym wieku. W ciągu roku, przez który z nimi pracowałem, zrobili ludziom chyba wszystkie znane głupie żarty, a najbardziej neutralny z nich to guma do żucia rażąca prądem. Nagabywali też naszą główną księgową i nie raz zakłócali nam pracę na różne sposoby. Poza tym dzwonili do pracowników w sobotę rano, mówiąc: „Zaspałeś do pracy” i wybuchali śmiechem — to u nich klasyka gatunku. Nadal nie rozumiem, jak ludzie w naszym biurze wciąż są w stanie pracować z takimi przełożonymi!
  • Początek ubiegłego wieku. Wiejskie dziewczyny chodziły na tańce zawsze tą samą drogą. Dziadek i jego przyjaciele zaczęli rozpowiadać plotki, że na wzgórzu są duchy. Pewnej nocy, kiedy jasno świecił księżyc, dziewczęta wyszły z potańcówki i zobaczyły, że na wzgórzu w ciszy pląsają jakieś białe postaci. Wszyscy się przestraszyli i zaczęli krzyczeć, a to mój dziadek i jego koledzy rozebrali się do bielizny i udawali duchy.
  • Pojechaliśmy ze znajomymi na działkę. Jedna z moich koleżanek, która w ogóle nie znała się na kuchni, postanowiła ugotować pierogi i zapytała, jak to zrobić. Powiedziałam coś w stylu: „Wziąć garnek, wlać wodę, zagotować, wrzucić pierogi, gotować 10 minut”. Po upływie wyznaczonego czasu przybiegła do mnie spanikowana: „Pierogi wypłynęły, co mam zrobić?”, a ja na to: „No cóż, najwyraźniej są zepsute, wyrzuć je”. Wtedy ona naprawdę zdjęła garnek z ognia i poszła wyrzucić zawartość.
  • Pracuję w dziale wsparcia technicznego, konfigurując dla ludzi witryny internetowe. Pierwszego kwietnia napisał do mnie klient, skarżąc się, że jego strona nie działa. Sprawdziłem ją na wszystkie sposoby i wszystko było w porządku, żadnych problemów. On jednak twierdził, że jest zepsuta, bez względu na to, jak bardzo się starałem! Dwie godziny siedziałem i próbowałem naprawić tę stronę. Wydzwaniałem nawet do całego działu technicznego. W końcu facet napisał, że żartował i wszystko jest w porządku, po prostu postanowił zrobić nam psikusa. Następnie zamknął czat. Po tym zdarzeniu dołożyłem wszelkich starań, żeby jego strona faktycznie przestała działać na dwa dni. Prima aprilis, mój drogi!
  • Mąż spłatał mi figla. Musieliśmy pracować po 14 godzin przez 5 dni z rzędu. Gdy ostatniego dnia wróciłam do domu, po prostu padłam. Położyłam się na łóżku w ubraniu i odleciałam. Po jakimś czasie mój mąż obudził mnie, mówiąc: „Wstawaj, zaspaliśmy!”. Aż podskoczyłam i pobiegłam do kuchni robić kawę. Wtedy on zaczął się śmiać: „Wracaj spać, kochanie, spałaś tylko 30 minut”. Goniłam go za to po całym domu, obmyślając plan zemsty! © Charlotte Evans / Quora
  • Jako dziecko byłam bardzo podatna na sugestie. Pewnego dnia podczas zabawy na podwórku kolega powiedział mi, że widział gigantycznego dinozaura. Uwierzyłam mu, pobiegłam do domu, zamknęłam się w nim i wypatrywałam tego stwora przez okno aż do zmroku. Później chłopiec zapukał do moich drzwi i krzyknął, że żartował, ale potwór nigdy nie opuścił mojej wyobraźni.
  • Jestem po trzydziestce, nigdy nie byłem w długotrwałym związku. Zrywałem z różnych powodów po 3-4 miesiącach. Wszystkie moje byłe dziewczyny znalazły miłość tuż po naszym rozstaniu; wcześniej wiele z nich było w poważnych relacjach albo nie miało nikogo. Teraz prawie wszystkie są szczęśliwymi mężatkami. Ostatnio żartowałem na ten temat w rozmowie z obecną dziewczyną i powiedziałem: „Jeśli mnie zostawisz, wyjdziesz za mąż”. I tak się stało... Mówię poważnie.
  • Mama opowiedziała mi o moim dziadku. Gdy był małym chłopcem, mieszkał na wsi. Jeden z sąsiadów zrobił kiedyś cegły i zostawił je do wyschnięcia, a dziadek chodził po nich boso. Wieczorem przybiegł zły sąsiad i powiedział: „Zobaczmy, czyje to ślady!”. Ale dziadek był sprytny: kiedy chodził po cegłach, schował palce u nóg. W wieku 20 lat zwierzył się z tego psikusa rodzicom, którzy już i tak o wszystkim wiedzieli, ale też milczeli. Chyba nie lubili swojego sąsiada.
  • Zrobiłem kawał swoim przyjaciołom z miasta, kiedy pojechaliśmy na działkę. Miastowi zazwyczaj nie wierzą w historie o duchach lasu. Kupiłem siedem „gadających” pluszaków (zabawki powtarzające głosy), wyjąłem z nich odbiorniki z głośnikami i ukryłem je w lesie w dziuplach drzew na trasie do rzeki. Wieczorem poszliśmy na ryby, robiło się już ciemno. Cały dzień opowiadałem znajomym historie o leśnych duchach dla większego efektu. W zaplanowanym miejscu zabawki zaczęły powtarzać niektóre frazy z naszych rozmów, a potem krzyczały na cały las głosami moich przyjaciół. Ale miałem ubaw!
  • Moi rodzice mieszkali na wsi. W wiejskiej świetlicy miał miejsce taki oto żart. Przed seansem filmowym jakiś facet w kurtce łuskał nasiona słonecznika. Pewna dziewczyna podeszła do niego i powiedziała: „Poczęstuj mnie”, a on na to: „Sama się poczęstuj, włóż rękę do kieszeni”. Dziewczyna sięgnęła dłonią do kieszeni jego kurtki, wsadzając palce prosto w jakąś obrzydliwą, oślizgłą maź.
  • Pierwszego kwietnia nasz burmistrz postanowił zrobić wszystkim kawał i opublikował wiadomość, że podczas przebudowy starego mostu znaleziono skarb! To nie byłoby nic takiego, ale dziwnym trafem ośrodek archeologiczny również opublikował żartobliwą wiadomość o skarbie. Co tu się wydarzyło! Dwa źródła podają taką samą informację, więc musi być ona prawdziwa. Wtedy musiałem napisać sprostowanie.
  • Znalazłem stare zdjęcie dwójki dzieci i zdałem sobie sprawę, że jedno z nich wygląda jak mój przyjaciel. Postanowiłem zrobić mu wielkiego psikusa. Napisałem do niego list, podając się za prawnika i informując go, że tak naprawdę jest adoptowany. Zdjęcie było dowodem, że to prawda, bo rzekomo był na nim on i jego brat. Kilka dni później przyznałem się do tego kawału, a on powiedział: „O mój Boże, to ty? Zadzwoniłem nawet do rodziców i zapytałem, czy zostałem adoptowany”. © Nieznany autor / Quora
  • Kiedy miałam mniej więcej 8 lat, moja mama obudziła mnie, mówiąc: „W nocy spadło mnóstwo śniegu! Nie musisz iść do szkoły, zobacz!”. Wyskoczyłam z łóżka i podbiegłem do okna, żeby zobaczyć piękny śnieg, ale zamiast niego ujrzałam zieloną trawę. Mama zrobiła mi psikusa z okazji 1 kwietnia. © Lacy Windham / Quora
  • Moi teściowie walczą o mieszkanie pozostawione przez babcię mojego męża. Na początku siostrzeniec mojego męża wszystkim się chwalił, że babcia wielokrotnie obiecywała zapisać mu mieszkanie w testamencie! Okazało się jednak, że w ogóle nie było żadnego testamentu. Wtedy syn zmarłej, wujek mojego męża, oświadczył, że będzie tam mieszkał i nikogo nie wpuści. Matka mojego męża na to: „Mieszkaj sobie, ale masz mnie spłacać, bo inaczej sprzedam swoją część jakimś lewakom”. Siostra mojego męża z kolei żąda, żeby jej matka oddała swoją część wnukowi (wspomnianemu siostrzeńcowi), bo przecież babcia obiecała.
    Mój mąż się w to wszystko nie wtrąca. Babcia nigdy go nie lubiła, a faworytką rodziców zawsze była jego siostra. Od początku więc rozumiał, że nic nie dostanie. Na początku nie rozumiałam, dlaczego w ogóle chciał iść na to rodzinne spotkanie i ciągnął mnie ze sobą. Pojęłam to dopiero wtedy, gdy po cichu wyciągnął z torby popcorn. Co za zabawny facet! Siedzieliśmy więc razem w kącie, chrupiąc popcorn i oglądając tę telenowelę.

Wspaniałe poczucie humoru powinno być uważane za supermoc — wiążą się z nim niezaprzeczalne korzyści zdrowotne, a na dodatek jest ono doskonałym sposobem na zwiększenie produktywności. Warto również wspomnieć, że dzięki autoironii stajemy się bardziej odporni na krytykę i mowę nienawiści. No i nie zapominajmy, że wszyscy współpracownicy w firmie uwielbiają ludzi, którzy opowiadają zabawne dowcipy!

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły