15 historii o wyjątkowych nauczycielach, którzy wywarli wpływ na swoich uczniów

Ludzie
19 godziny temu

Lata szkolne wielu osobom kojarzą się z nudnymi lekcjami i nie zawsze przydatną wiedzą. Jednak bohaterowie naszego artykułu mieli szczęście spotkać na swojej drodze nauczycieli, którzy potrafili nie tylko zafascynować ich swoim przedmiotem, ale także mieli znaczący, a nawet decydujący wpływ na ich przyszłą ścieżkę życiową. Historie te potwierdzają, że prawdziwe powołanie nauczyciela wykracza daleko poza nauczanie.

W artykule wykorzystano obrazy stworzone przy użyciu sztucznej inteligencji.

  • W klasach 7-8 bardzo dobrze radziłam sobie w szkole, ale moje zachowanie było kiepskie. Nic nadzwyczajnego, potrafiłam bezczelnie odpowiedzieć na uwagę nauczyciela, rozmawiać lub śmiać się w klasie z koleżankami i zawsze się spóźniałam. Wychowawczynią naszej klasy była nauczycielka literatury, inteligentna kobieta w podeszłym wieku, uhonorowana nauczycielka. Na zebraniach zawsze mnie chwaliła, choć moje zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Pewnego razu nauczycielka zaczęła mnie strofować, a ja powiedziałam: „Nie ma pani prawa tak do mnie mówić”. A ona na to: „Ty glisto!”. Byłam zszokowana, spakowałam się i wyszłam. Przestałam chodzić na jej zajęcia. Kilka tygodni później zadzwoniła do mnie na domowy telefon. Nauczycielka płakała, przepraszała, że się nie powstrzymała, mówiła, że nie zasłużyłam na coś takiego i było jej przykro. To był drugi szok: nigdy wcześniej dorosły nie przeprosił mnie, gdy się mylił. Jej zachowanie mnie oszołomiło. Przeprosiny były szczere i oczywiście jej wybaczyłam. Potem rozwinęła się między nami szczególna więź. Starałam się być bardziej uprzejma, a ona robiła to samo. Jeszcze bardziej pokochałam jej przedmiot. Potem przeszła na emeryturę, ale nadal się kontaktowałyśmy: czasami dzwoniłyśmy do siebie, odwiedzałyśmy ją z koleżankami z klasy. Przed maturą dawała mi lekcje w domu za symboliczną opłatą i zdałam egzamin z prawie 100 punktami. Minęło ponad 10 lat, skończyłam studia, ale co roku w Dzień Nauczyciela dzwonię do niej. Zawsze jest bardzo szczęśliwa, gdy się odzywam. To najważniejszy nauczyciel w moim życiu. © Overheard / Ideer
AI-generated image
  • Mieliśmy nauczyciela matematyki, surowego, ale z poczuciem humoru. Kiedyś na sprawdzianie powiedział: „Dam wam teraz zadanie, ale z podstępem. Jeśli odpowiecie źle, dam wam najwyższą ocenę, a jeśli odpowiecie poprawnie, nie dopuszczę was do testu. Kto zaryzykuje?”. Wszyscy bali się zadań nauczyciela, a ja, myśląc, że to żart, postanowiłem mimo wszystko spróbować. Okazało się, że problem dotyczył logiki: „Jakie słowo zawsze pisze się źle?”. Odpowiedź była prosta: źle. Nauczyciel roześmiał się, dał mi piątkę i powiedział: „Nauczcie się myśleć, a nie panikować”. © / VK
  • Uwielbiałam prawo w szkole. W dziewiątej klasie mieliśmy nowego nauczyciela, który znalazł wyjątkowe podejście do lekcji. Udało mu się tak nas zaangażować, że nikt nigdy nie opuścił lekcji. Studiowaliśmy różne tematy związane z prawem. Nauczyciel podzielił nas na małe grupy. Na przykład ja byłam ofiarą, mój kolega z klasy był oskarżonym, inni byli ławnikami i tak dalej. Odgrywaliśmy bardzo interesujące scenki, takie jak podział spadku, postępowanie rozwodowe, a nawet historie kryminalne. Każdy z nas był tak zanurzony w swojej roli, że po lekcjach na kilku przerwach z zachwytem dyskutowaliśmy o naszym fikcyjnym procesie. Tak więc lekcje nie zawsze są nudne. © / VK
  • Moja wychowawczyni w drugiej klasie była pierwszą nauczycielką, która zdała sobie sprawę, że zachowuję się niegrzecznie, bo się nudzę. Zapoznała mnie z książkami, które uważano za nieodpowiednie dla mojego wieku (Ania z Zielonego wzgórzaDomek na prerii) i pozwoliła mi czytać w klasie, jeśli skończyłam pracę, pod warunkiem, że byłam grzeczna. Miała dwa jeże, które były ulubieńcami klasy, i po prostu je uwielbiałam. Zostawałam w jej klasie po lekcjach, czekając, aż odbierze mnie tata, czytając i bawiąc się z jeżami. Kiedy moja wychowawczyni dowiedziała się, że nie mam mamy, z którą mogłabym pójść na Dzień Matki, poszła ze mną. Zabrała mnie nawet na wycieczkę do Kanady, by odwiedzić swoją przyjaciółkę, która hodowała jeże. Zawsze mnie słuchała, znajdowała dla mnie czas i traktowała jak osobę godną szacunku i jak dziecko, któremu brakowało uwagi w dużej rodzinie. To wiele dla mnie znaczyło. Dziś nadal przyjaźnimy się w mediach społecznościowych i odwiedzam ją za każdym razem, gdy wracam do mojego rodzinnego miasta! © kyothinks / Reddit
  • Kiedyś mój nauczyciel matematyki powiedział mi przy całej klasie, że jestem beznadziejny, bo mam najniższe oceny. Płakałem przez kilka godzin, zacząłem studiować podręczniki z poprzedniego roku, aby utrwalić swoją wiedzę, a potem się zainteresowałem. Ostatecznie zdałem egzamin lepiej niż ktokolwiek inny. Czasami negatywna motywacja pomaga. Wtedy nienawidziłem nauczyciela, ale jestem zadowolony z tego, jak to się skończyło. © Nieznany autor / Reddit
  • Mój były kolega z klasy jest teraz odnoszącym sukcesy artystą. Rysuje postacie do gier komputerowych, mieszka gdzieś w Czechach i czuje się świetnie. Ale pamiętam, jak to się wszystko zaczęło. Gdzieś w szóstej klasie siedziałem z nim w ławce, ja pisałem sprawdzian, a on rysował naszego nauczyciela, który został pokonany przez ogromnego, paskudnego potwora. W pewnym momencie nauczyciel zobaczył, że kolega robi coś nie tak, zabrał kartkę, ale nie krzyczał, nie wyrzucił go z klasy, tylko przyjrzał się rysunkowi i powiedział: „Całkiem niezły. Nie wyrzucaj go, rysuj dalej”. Kolega dostał jedynkę za test, ale nie zrezygnował z rysowania. © Chamber 6 / VK
  • W połowie liceum nie chodziłam do szkoły ze względu na psychoterapię, a kiedy w końcu mogłam wrócić do szkoły, przydzielono mnie do klasy z nauczycielką angielskiego. Dzięki niej czułam się w klasie komfortowo i nigdy nie obwiniałam się o to, że nie nadążam za innymi uczniami. Jednym z naszych zadań na koniec roku było napisanie trzech krótkich wierszy o doświadczeniu, które wpłynęło na nasze życie, a ja poświęciłam jeden z moich wierszy uzdrawiającemu doświadczeniu. Nauczycielka zwróciła mi zadanie z komentarzem: „Jesteś wojownikiem i jesteś bystra. Ocena: 5”. To było sześć lat temu, a ja wciąż mam ten arkusz. Coś w jej komentarzu dodało mi sił. Zawsze będę pamiętać tę nauczycielkę jako jedną z najmilszych i najbardziej wyrozumiałych. Naprawdę we mnie wierzyła, nawet gdy miałam zaległości w nauce. © murrrdith / Reddit
  • Miałem szczęście mieć kilku fajnych nauczycieli, ale największy wpływ wywarła na mnie moja wychowawczyni z pierwszej klasy. Była również szkolnym psychologiem i, jak chciał los, zaczęła doradzać pierwszoklasistom w liceum. Dorastałem w rodzinie zastępczej i ta nauczycielka była stale obecna w moim życiu, gdy coś szło nie tak. Moje lata licealne były trudne, a jej drzwi były zawsze otwarte dla mnie i każdego, kto potrzebował rozmowy. To bez wątpienia dzięki niej jestem teraz w dobrym miejscu. © Vantruss / Reddit
  • Mój nauczyciel muzyki jest najlepszym nauczycielem, jakiego kiedykolwiek miałam. Moje doświadczenie w liceum było dość żałosne: nie miałam wielu przyjaciół, nie lubiłam swoich zajęć i ogólnie byłam bardzo nieszczęśliwa przez większość czasu. Ale mieliśmy grupę muzyczną, która stała się moim zbawieniem. Skupiałam się tylko na muzyce i na tym, jak bardzo wspieraliśmy się nawzajem poprzez muzykę. Nauczyciel sprawił, że poczułam, że razem wszystko jest możliwe. Dzięki niemu wygrywaliśmy konkursy. Był tak czarujący, że wszyscy w szkole, nawet ci, którzy się u niego nie uczyli, znali go i kochali. Moja klasa maturalna była jego ostatnim rokiem w szkole i wszyscy staraliśmy się nie płakać, kiedy graliśmy z nim na studniówce. Wszyscy wiedzieli, jak wiele dla nas znaczył i że nasz zespół był dla nas jak druga rodzina. © ajw596596 / Reddit
  • Uwielbiałam zajęcia z prawa w naszej szkole. Nauczyciel wykorzystywał 25 minut z przydzielonych 45 na przedstawienie materiału, a reszta była niezmiennie poświęcana na coś innego, ale zawsze niezaprzeczalnie ważnego. Na przykład zdobywanie umiejętności finansowych. Albo jak ważne jest posiadanie dobrej historii kredytowej. Albo jak prawidłowo płacić rachunki za media. Jak postępować w dorosłym życiu, skoro pojęcia dobra i zła wymyślili sami ludzie, a tak naprawdę istnieją tylko podejmowane decyzje i ich konsekwencje. Moim ulubionym było: „jak budować odpowiednie, zdrowe relacje”. Czasem po prostu dzielił się ciekawostkami z historii, a czasem dyskutowaliśmy o popularnych filmach i szukaliśmy w nich ukrytego dna i zakodowanego przesłania o problemach ludzkości. Na każde zajęcia czekałam jak na cud. I nie byłam jedyna. Kiedy odszedł ze szkoły, przysięgam, że kilka dziewczyn z różnych klas szlochało w toalecie. Świat edukacji najwyraźniej stracił nie tylko wspaniałego nauczyciela, ale także niesamowitego człowieka. Ale jego wkład na zawsze pozostanie dla mnie nieoceniony. © SchoolCogwarts / VK
  • Zakochałam się w nauczycielu fizyki. Wysoki, w okularach, zawsze w swetrze i z takim głosem, że ledwie słyszałam, co mówi o siłach i prawach Newtona. Wydawało mi się, że nie ma piękniejszego i mądrzejszego mężczyzny na świecie. Pisałam do niego kartki z wyznaniami miłości: „Jesteś jak grawitacja: nie mogę ci się oprzeć”. Wkładałam je do dziennika, raz nawet włożyłam mu jedną do rękawa marynarki. Tylko jak głupia nie wzięłam pod uwagę, że moje pismo jest charakterystyczne, z zawijasami, a on znał je na pamięć. W końcu, pewnego dnia po lekcjach, zawołał mnie, spojrzał na mnie i powiedział: „Jesteś słodka i miła, ale moja żona nie byłaby szczęśliwa, gdyby znalazła takie notatki. I myślę, że twoi rodzice też by nie byli zadowoleni”. W tym momencie miałam ochotę zapaść się pod ziemię. To było takie żenujące. Ale nikomu o tym nie powiedział, nie wyśmiał, nie ujawnił. Po prostu zachował to między nami. Oczywiście nigdy więcej nie zrobiłam czegoś takiego. Ale do dziś, ilekroć słyszę słowo „fizyka”, coś we mnie wzdycha ciepło. © SHCogwarts / VK
  • Mój nauczyciel angielskiego zawsze wyglądał, jakby wybierał się na wakacje: z rozczochranymi włosami, w hawajskich koszulach. I lubił zagłębiać się w filozofię literatury. To on zainteresował mnie tym tematem. W wieku 21 lat spotkałem go ponownie na imprezie wakacyjnej i nadal dyskutowałem z nim o filozofii. © Nieznany autor / Reddit
  • Pracuję w szkołach od ponad 20 lat. Zaczynałam jako studentka na praktyce, zastępując nauczyciela literatury. Myślałam, że to tymczasowe. Ale zostałam, jak się okazało, na długo. Jedną z moich pierwszych klas była klasa szósta. Dzieci tam były mądre, wszystkie jak wybrane: olimpiady, konkursy, prace domowe wykonywane na szóstkę. Ale był jeden chłopiec, Sasza. Cichy, zamknięty w sobie, często się jąkał i prawie nigdy nie podnosił wzroku podczas lekcji. Na początku próbowałam go wyciągnąć: częściej go pytałam, wołałam do tablicy. Ale zaczął się tak denerwować, że mylił słowa, jąkał się jeszcze bardziej, a w klasie dzieci się śmiały. Postanowiłam więc spróbować czegoś innego. Zaczęłam dawać mu kreatywne zadania, prace pisemne, gdzie mógł spokojnie myśleć i nie bać się spojrzeń innych ludzi. Okazało się, że jest bardzo zdolny: pisał szczerze, choć czasem trochę chaotycznie, ale w sposób, który mnie wciągnął. Od tego czasu minęło wiele lat. Klasa już dawno się skończyła, a Sasha co pół roku przychodzi do mnie z kwiatami. Mówi, że nadal jest wdzięczny za to, że nie złamałam się, nie naciskałam, ale pomogłam mu uwierzyć w siebie. Teraz dobrze sobie radzi: pracuje, pisze własną książkę. Niedawno zaproponował mi, żebym została jego pierwszym redaktorem. Zgodziłam się bez namysłu. © ShKogwarts / VK

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły