15 osób, które miały do czynienia z geniuszami marketingu

Ludzie
4 miesiące temu

Reklama przybiera różne formy, ale czasami bywa tak nieudana, że działa wręcz odwrotnie. Marketingowcy kombinują na wszelkie sposoby, aby produkt przemówił do konsumenta. Oto przykłady marketingu, które sprawiły, że poczuliśmy różne emocje: od irytacji po bezgraniczne rozbawienie.

Tupet tego handlowca nie ma granic.

  • Byłam w Turcji na wycieczce do muzeum granatu. Tam geniusze marketingu sprzedawali wszystkim leczniczy syrop z granatów bez cukru i konserwantów. Skład był napisany po turecku, ale ja jestem chemikiem, więc rozpoznaję glukozę nawet w innym języku. Co więcej, w składzie było mnóstwo konserwantów. Postanowiłam wyśmiać sprzedawcę i poprosiłam go o przetłumaczenie składu. Zaczął mi więc ściemniać, że glukoza w składzie to tylko dodatek usunięty z syropu, konserwanty to witamina E, a liczby za nimi to tylko gramy. © Overheard / Ideer

Szewc bez butów

  • Przydałaby mi się taka pewność siebie i spryt, jak kolesiowi w pociągu, który sprzedaje odplamiacz, mając na sobie dżinsy pokryte ewidentnie niespranymi plamami.... Przy mnie cztery osoby kupiły ten produkt. © Overheard / Ideer

„Spacerując pewnego dnia po okolicy, natknęłam się na ten ciekawie zaprojektowany sklep z ubrankami dla psów”.

Sprytna babcia

  • Mam tak dużo truskawek, że nie jestem w stanie ich zebrać. Zaproponowałam starszej sąsiadce, żeby je zbierała i sprzedawała. Dorobiłaby sobie do emerytury, a ja nie miałabym problemu. Tydzień później okazało się, że sąsiadka dogadała się ze studentami na dostawy truskawek. Płacą jej z góry sporą sumę, a ona codziennie daje im pojemniczek umytych truskawek.

Pokonałam pośrednika.

  • Kiedy wystawiłam mieszkanie na wynajem, miałam po prostu dość pośredników. Przychodzili, udając najemców, a potem próbowali sprzedać swoje usługi. W końcu uległam, gdy jakiś śliski facet powiedział, że już znalazł najemców i jest gotowy ich sprowadzić. Spodobali mi się najemcy i zgodziłam się na cenę. Ale wtedy po prostu powiedziałam pośrednikowi, że nie potrzebuję już jego usług i że załatwimy to sami. Ależ on się ciskał! To było dla mnie fundamentalne, żeby go wystawić. To są jedyni ludzie, których pracy nie szanuję. © Overheard / Ideer

Genialne pomysły dzieci

  • Kiedy byłam małą dziewczynką, babcia nieustannie mnie karmiła. Często bolał mnie brzuch. Ale mówiła mi wtedy, że się wygłupiam, i znowu kazała mi jeść. Znalazłam więc sposób. Starannie pakowałam jedzenie w jednorazowe pojemniki i sprzedawałam je sąsiadom. Głównie samotnym mężczyznom. W ten sposób zyskałam stałych klientów, sporo kieszonkowego i zadowoloną babcię. © Overheard / Ideer

„Baterie są pokryte gorzką substancją, aby uniemożliwić dzieciom wkładanie ich do ust”.

„Sklep z grami wideo wystawił pudełko dezodorantu dla graczy”.

Najprawdopodobniej pudełko zawierało wcześniej produkty higieny osobistej dla kobiet. Napis głosi: „Skorzystaj, jeśli potrzebujesz, ale nie spłukuj ich w toalecie”.

Czego się nie robi dla spokoju ducha.

  • Swego czasu cały nasz zespół otrzymywał telefony od marketingowców, których celem było zwiększenie sprzedaży. Nie pomagały ani prośby, ani jawne przekleństwa, ani groźby złożenia skargi. Kiedy po raz kolejny zadzwonili do koleżanki, nawiązała się rozmowa:
    — Dzień dobry. Adela Kowalska?
    — A kto mówi?
    — Firma taka i taka.
    — Ale jej już z nami nie ma.
    Rozłączyli się i nikt więcej nie zadzwonił do tej koleżanki. © Overheard / Ideer

„Kupiłam paletę cieni do powiek. Spojrzałam na drobny druk”.

„Odcienie (które autorka zdjęcia zaznaczyła na czerwono) nie są przeznaczone do stosowania na oczy”.

„Sklep spożywczy umieścił lodówki z wyświetlaczami zamiast szkła. To denerwujące, bo idziesz po napój, a jego tam nie ma, jest tylko obrazek”.

Zwierzęta również mają talent do sprzedaży.

  • Kiedy moja babcia pracowała na targu (sprzedając różne owoce i warzywa), często odchodziła od lady i zostawiała swoje towary bez nadzoru. Tak bardzo ufała kupującym i odwiedzającym targ. Ale na swoim krześle zostawiała kota, którego miała od lat. Nigdy nie opuszczał jej boku, ale nie odchodził, gdy babcia zostawiała go samego. Posłusznie siedział przy kasie z pieniędzmi. Stali klienci widzieli go i zdawali sobie sprawę, że babcia wyszła na chwilę i muszą zapłacić kotu. Zostawiali więc przy nim banknoty, sami brali warzywa, sami je ważyli. I nikt nie oszukiwał, wszyscy byli uczciwi. To były czasy... © Dom nr 6 / VK

„Nazwałem je leżącymi ciasteczkami”.

Sprzedaż odwrotna

  • Mój mąż pracuje w sprzedaży i szczerze mówiąc, jest to dla mnie coś absolutnie niezrozumiałego. Nie sama dziedzina, ale sposób, w jaki on to robi. Jego umiejętności komunikacyjne są, delikatnie mówiąc, słabe. Ma problemy z oględnym wyrażaniem myśli, jest dość ostrą i nieuprzejmą osobą, znajomi mogą się nawet czasem obrazić. Jechałam z nim kiedyś w samochodzie, zadzwonił klient, a mój mąż: „Przeszkadza mi pan teraz, prowadzę, proszę oddzwonić później”. I... ludzie oddzwaniają! I kupują. Najwyraźniej czegoś w tym życiu nie rozumiem. © Chamber 6 / VK

„W tym sklepie z używanymi rzeczami personel ułożył towary według kolorów”.

W sklepach z używanymi rzeczami można znaleźć dosłownie wszystko: sami się przekonajcie.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły