15 sytuacji, w których ludzie musieli mocno się napocić, aby dojść do porozumienia

Ludzie
6 miesiące temu

Każdy z nas znalazł się w sytuacji, która przypomina dziecięcą zabawę w „głuchy telefon”. Ktoś mówi o jednym, ale ludzie wokół myślą o czymś innym i odpowiednio reagują. Z takich przypadków rodzą się ciekawe historie, a internauci chętnie się nimi dzielą.

  • Stałam w supermarkecie, kiedy podeszła do mnie jakaś babcia i poprosiła o mój telefon. Uznałam, że potrzebuje komórki, bo chce do kogoś zadzwonić — była w podeszłym wieku, więc wydawało mi się to prawdopodobne. Podałam jej swojego smartfona, ale ona nie chciała samego telefonu komórkowego, a jedynie mój numer. Byłam zdezorientowana, a wtedy ona skinęła głową w kierunku jakiegoś dzieciaka. Powiedziała, że to jej wnuk, który chciałby się ze mną umówić, ale nie miał odwagi podejść, więc poprosił babcię. Nie podałam jej numeru.
  • Moja koleżanka instruowała syna przez telefon, co powinien spakować, jadąc na działkę do babci: „Weź koszulki, skarpetki, spodnie i trzy koty”. Byłam zdziwiona: po co te koty? I dlaczego aż trzy? Skąd oni wzięli koty? W każdym razie okazało się, że mówią tak zdrobniale na koce.
  • Kilka lat temu pracowałam w restauracji. Pewnego dnia zjawił się u nas jakiś mężczyzna, prosząc o kawę z dużą ilością śmietanki. „Dobrze” — odpowiedziałam. Wyjęłam śmietankę i już miałam wlać ją do napoju, kiedy mój szef powiedział mi, żebym najpierw ją wstrząsnęła. „W porządku” — pomyślałam i porządnie potrząsnęłam puszką, a wtedy cała jej zawartość rozleciała się po blacie, lodówce i podłodze. Wszyscy wokół się na mnie gapili. To było kilka najdłuższych sekund w moim życiu. © Nieznany autor / Reddit
  • Pracuję jako nauczycielka w przedszkolu. Mężczyzna przyszedł odebrać swoją córkę. Nie znał nazwy grupy ani nazwisk nauczycieli, ale podał nam wzrost i imię dziecka, a także opisał jego wygląd. Problem w tym, że nie było u nas takiej dziewczynki! Ostatecznie okazało się, że facet w ogóle nie powinien był zjawić się w przedszkolu. Z rozmowy przypadkiem wyniknęło, że jego córka chodzi do zerówki.
  • Dawno temu mój wujek i ciocia adoptowali dziecko z biednej rodziny. Chłopiec wcześniej mieszkał w odizolowanej wiosce i nigdy nie widział świeczek na torcie. Kiedy je zobaczył, pomyślał, że to cukierki i zjadł całą świeczkę, zanim wujek zdążył go powstrzymać. Na szczęście nic mu się nie stało. Kiedy chłopak skończył 18 lat, zrobiliśmy dla niego kolorowe świeczki z czekolady, a następnie udekorowaliśmy nimi tort. Solenizant powiedział, że był to najzabawniejszy i najgłupszy żart urodzinowy w historii. © TinyRascalSaurus / Reddit
  • Kiedy miałem 16 lat, zapragnąłem podarować mojej dziewczynie pierścionek na urodziny. Ciężko pracowałem, by na niego zaoszczędzić. Pierwotnie planowałem kupić srebrny pierścionek z kamieniem odpowiadającym jej znakowi zodiaku, ale kiedy poszedłem do lokalnego jubilera, odkryłem, że wkrótce się zamyka. Z tego powodu sprzedawał pierścionki z diamentami z 70% zniżką! „Co za szczęście!” — pomyślałem i uznałem, że za tę samą cenę wolę kupić pierścionek z diamentem. A potem nadeszły urodziny mojej dziewczyny. Zebrała się cała jej rodzina i przyjaciele. Przeglądała prezenty jeden po drugim, wzięła mój, otworzyła go... i natychmiast, z podekscytowanymi oczami, założyła pierścionek na palec serdeczny. Wszyscy zaczęli robić wielkie oczy, a ja zdałem sobie sprawę, co zrobiłem i miałem ochotę schować się pod stołem. Okazało się, że kupiłem pierścionek zaręczynowy. Myślałem, że jej ojciec mnie zabije, ale kiedy wyjaśniłem swój błąd, wszyscy się tylko śmiali. Pierścionek wymieniłem następnego dnia. © entheog******e / Reddit
  • W liceum chodziłam na lekcje tańca i widywałam tam chłopaka, który był dla mnie przemiły. Pewnego dnia nachylił się do mnie i coś powiedział. Mam problemy ze słuchem, więc za bardzo go nie usłyszałam, ale przytaknęłam. W poniedziałek przyszłam do szkoły, a jego kolega podszedł do mnie i mi pogratulował, że zaczęłam z nim chodzić. Ja na to: „Co? Wcale nie”. Ale wtedy zdałam sobie sprawę, że faktycznie zgodziłam się z nim umawiać.... Na szczęście i tak byłam za. © crabbyshells / Reddit
  • Gdy byłam dzieckiem, za jedzenie masła grożono mi „krabowym szokiem”. Uwielbiałam jeść je bez niczego. Aby mnie zniechęcić, straszono mnie tym dziwnym szokiem... Nadal nie wiem, co to.
  • Moja córka przyniosła do domu kotka i nazwała go Pyton, ponieważ cały czas na wszystkich syczał. Trzeba było widzieć oczy nauczycieli, gdy prosząc o zwolnienie z różnych wydarzeń po szkole, mówiła: „Proszę mnie puścić! Mam w domu głodnego Pytona...”.

Więcej historii o zaradnych dzieciach możecie znaleźć w tym artykule.

  • Pewnego dnia bardzo rozśmieszył mnie facet, który stał za mną w kolejce do piekarni. Poszłam na zakupy z moim małym pieskiem bez smyczy. Kiedy stałam pod sklepem, piesek trochę się wlókł, więc przy drzwiach zawołałam go całusami i zwrotem „Chodź tu, kochanie” — tak, jak robią to właściciele psów. Facet w kolejce spojrzał na mnie, uśmiechnął się smutno i powiedział: „Nie mogę, w domu czeka na mnie dziewczyna”.
  • Dawno, dawno temu sprzedawałam bieliznę. Pewnego razu przyszły do mnie dwie młode kobiety. Jedna z nich miała spory brzuszek, oceniłam go na 5-6 miesiąc ciąży. Dziewczyny oglądały bieliznę, wybierały. Pokazywałam im różne modele, a po spojrzeniu na tę z brzuszkiem powiedziałam: „Mamy też specjalną bieliznę dla kobiet w ciąży, chce pani zobaczyć?”
    Biedna kobieta aż podskoczyła. Złapała koleżankę za ramię i wyciągnęła ją ze sklepu, mówiąc: „A ty mnie ciągle przekonywałaś, że nie mam brzucha!”. Już więcej nie oferowałam bielizny ciążowej paniom z własnej inicjatywy.
  • To było jakieś 15-16 lat temu. Byliśmy na wakacjach ze znajomymi i poszliśmy do restauracji. Niektórzy byli ze swoimi żonami, inni z dziewczynami, a jeszcze inni sami. W tej restauracji harmonogram ciągle się zmieniał i nie wiedzieliśmy, od czego zależą godziny otwarcia. Zapytałem więc kelnerkę: „Do której godziny pracujesz?”. Na co otrzymałem odpowiedź: „Zaraz sprawdzę...”. Jakże było mi niezręcznie, gdy za 10 minut pojawiła się w jaskrawym makijażu, w minispódniczce i z otwartym sercem. Problemy były dwa: chciałem tylko wyjaśnić godziny otwarcia i przyszedłem do restauracji z żoną.
  • Siedziałem wczoraj sam w kawiarni. Podeszła do mnie jakaś dziewczyna, zakryła mi oczy dłońmi i zapytała: „Zgadnij kto to”. Zacząłem więc zgadywać, ale wszystkie strzały były złe, więc w końcu się poddałem. Dziewczyna usiadła obok mnie i powiedziała: „Jestem twoją sąsiadką z dołu. Zablokowałeś mój samochód na podwórku”.
  • Byliśmy w domu naszych krewnych i wspólnie lepiliśmy pierogi, a mój 4-letni syn biegał po ogródku. Nagle z podwórka dobiegł krzyk: „Mamo, jestem ślepy!”. Wyleciałam z domu ile sił w nogach i zobaczyłam całego i zdrowego syna, który podekscytowany wrzeszczał: „Zobacz, mamusiu, jestem niewidomy!”, wskazując dłonią na niebo. W ten sposób zdałam sobie sprawę, że mój syn doskonale wie, jak przyprawić mnie o zawał.
  • Jechałem autobusem i zobaczyłem, jak jakiś dzieciak po cichu wsadza rękę do torby dziewczyny, która patrzyła w okno i wyciąga telefon. Ostrożnie zatrzymałem dzieciaka i zawołałem dziewczynę. Spojrzała zdziwiona na mnie, potem na chłopca, a potem na telefon. Po chwili najwyraźniej zrozumiała, co się stało i powiedziała: „To mój syn”. Wszyscy razem śmialiśmy się z tej sytuacji.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły