16 dowodów na to, że gościnność może być pojmowana w bardzo różny sposób

4 miesiące temu

Czasami myślisz, że dobrze kogoś znasz, a potem idziesz do niego w odwiedziny. I wtedy okazuje się, że ten niby zupełnie zwyczajny człowiek zachowuje się w sposób tak dziwaczny, że wręcz trudno w to uwierzyć.

  • Byliśmy kiedyś w mieście, w którym kiedyś mieszkaliśmy. Postanowiłam zadzwonić do znajomych i umówić się z nimi na spotkanie. Przyjechaliśmy z prezentami, przywitaliśmy się, usiedliśmy. Ich telewizor był włączony na pełną głośność. Gospodarze oglądali telenowelę, od czasu do czasu zadając nam jakieś pytanie. Siedzieliśmy tam pół godziny, potem zaczęły się wiadomości. Oni nadal niemal nie odrywali wzroku od ekranu. Na pożegnanie znajoma powiedziała, że wproszą się do nas z wizytą, kiedy zepsuje im się telewizor.
  • Byłam z wizytą u koleżanki. Nakryła do stołu: ziemniaki, śledź, sałatka. Zaskoczyło mnie to, że jedzenie było dokładnie wyliczone. 5 osób, 5 kromek chleba, 5 ugotowanych ziemniaków. Śledź był pokrojony na kawałki. Zjadłam kawałek tego śledzia, był pyszny. Nałożyłam więc sobie jeszcze jeden. A gospodyni oznajmiła: „Już zjadłaś swoją porcję, odłóż to”. Myślałam, że żartuje, ale nie, mówiła poważnie.
  • Poleciałem z żoną do Holandii. Przez kilka dni włóczyliśmy się po Amsterdamie, potem trochę po Rotterdamie. Zadzwoniłem do mojego holenderskiego kolegi. Przyjaźniliśmy się kiedyś, długo pracowaliśmy razem. Mieszkał w Harlingen. Ucieszył się, że zadzwoniłem, powiedział, żebyśmy wpadli. Pojechaliśmy pociągiem, cztery godziny i byliśmy w Harlingen. Zaszliśmy do supermarketu, kupiliśmy trochę smakołyków. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy pod wskazany adres. Domek, ogródek, wszystko, jak powinno być. Był wieczór, zapukaliśmy do drzwi. Kolega otworzył, uśmiechnął się sympatycznie i powiedział: „Jemy teraz kolację. Przejdźcie się przez jakieś 20 minut, skończymy jeść i zadzwonię”. Pokręciliśmy się chwilę po ulicy i poszliśmy poszukać hotelu. Kolega nigdy nie oddzwonił.
  • Pewnego razu pojechałam do mojej ciotki mieszkającej na wsi. Pospacerowałam, wróciłam do domu. Zaproponowała mi herbatę. Cóż, zgodziłam się. Ale zobaczyłam jakieś białe kawałki pływające w filiżance z herbatą. W panice wykrzyknęłam: „Tu pływa coś białego!”. A ciotka na to: „Spokojnie, wujek pił z tej filiżanki zakwas. No przecież nie brzydzisz się rodziny własnego ojca?”.
  • Moja dziewczyna i ja zostaliśmy kiedyś zaproszeni przez niemiecką przyjaciółkę na jej przyjęcie urodzinowe. Tego dnia byłem zajęty i zapomniałem o zjedzeniu obiadu, ale potem pomyślałem, że nie ma problemu, i tak idziemy na imprezę. Przyjechaliśmy. Najpierw siedzieliśmy przez 2 godziny, czekając na innych gości, a potem przez długi czas, jakieś 3 godziny, piliśmy kawę z ciastem pokrojonym dokładnie według liczby obecnych. Na szczęście moja dziewczyna też upiekła ciasto i dała je gościom. Po kolejnej godzinie mąż przyjaciółki włączył grilla i ogłosił, że zaraz będziemy jeść. Położył na grilla kiełbaski, dokładnie tyle, ile było obecnych osób. I wtedy ja i jeszcze jeden facet zapytaliśmy, czy jest jakiś ketchup albo inny sos do kiełbasek. Mąż przyjaciółki powiedział: „Nie, ale w pobliżu jest sklep, powiem wam, jak go znaleźć. A przy okazji, moglibyście kupić to i to?”. W każdym razie po tych urodzinach poszliśmy prosto do McDonalda, a moja dziewczyna odwiedzała później tę koleżankę beze mnie.
  • Przyszłam kiedyś do mojej koleżanki w odwiedziny. Bawiłyśmy się, a gdy wychodziłam, jej mama przeszukała mnie, żeby sprawdzić, czy czegoś nie ukradłam. Zrobiła to, chociaż mieszkałyśmy w tym samym bloku i przyjaźniłyśmy się od dawna, ale po raz pierwszy byłam tam gościem. Powiedziałam o tym mamie, i, jak rozumiem, odbyły poważną rozmowę, ale nigdy więcej jej nie odwiedziłam tej koleżanki. Nie dlatego, że ktoś mi zabronił, ale czułam się bardzo urażona.
  • Kiedy miałam 12 lat, zostałam zaproszona na przyjęcie urodzinowe przez koleżankę z klasy. Poprosiła mnie, żebym upiekła jej tort. Kupiłam też kwiaty. Jej mama powiedziała też, żebym przyniosła banany. Przygotowałam prezent. Przyszłam o wyznaczonej godzinie, ale okazało się, że dopiero wstali. Poprosili mnie o pomoc w sprzątaniu mieszkania i przygotowaniu sałatek (jej mama stwierdziła, że nie wie, jak je zrobić). W końcu usiedliśmy przy stole, a jej mama powiedziała: „Jedzcie tylko jedną rzecz, bo inaczej się nie strawi”. Wtedy jej brat zabrał wszystkie banany. Mama schowała ciasto do lodówki. Sałatki okazały się kompletnie niejadalne (wszystko było niesłone, ryż nie był ugotowany). Wyszłam głodna i przerażona. Wydałam wszystkie pieniądze na te urodziny, a byłam z biednego domu. Odtąd unikałam tej koleżanki.
  • Moi przyjaciele zaprosili nas do siebie i poprosili o przyniesienie napojów. Wzięliśmy trochę wędzonej ryby, a dzieciaki dostały słodycze. Przyjaciele postawili na stole to, co przynieśliśmy, i resztki wczorajszej wyschniętej pizzy.... A potem obrazili się, że nie przywieźliśmy ze sobą wystarczająco dużo.
  • Po prostu nie mieli mydła. W ogóle nie mieli mydła. Myśleli, że woda może umyć wszystko, a wszystko inne to tylko kłamstwo narzucone przez społeczeństwo. © ScerehWurmple / Reddit
  • To był mój pierwszy rok mieszkania w Szwajcarii. Pewnego dnia kupowałam z mężem świeże ciasta i chleb w piekarni i nagle przyszło mi do głowy, że w domu obok mieszka najlepszy przyjaciel mojego męża. Była sobota, świeciło słońce, miałam dobry humor, więc zaproponowałam, żebyśmy wzięli ciastka i wpadli do tego kolegi na herbatę. Mąż się śmiał, ale zgodził się. No i poszliśmy do sąsiedniego domu, zadzwoniłam do drzwi. Kolega otworzył, ucieszył się z ciastek i z tego, że jesteśmy tutaj, podziękował mi bardzo i... pożegnał się, zamykając drzwi prosto przed moją twarzą. Dosłownie nie mogłam się ruszyć ze zdziwienia i niezrozumienia, i dopiero w tym momencie zauważyłam, że mój mąż już po prostu szlochał ze śmiechu, przyciśnięty do ściany. Czyli doskonale wiedział, że tak będzie, bo moje spontaniczne zachowanie nie mieściło się w tutejszych normach i zasadach. A to, co zrobił kolega, było całkiem oczywiste. Wszystko skończyło się na tym, że mój mąż ponownie zadzwonił do drzwi przyjaciela i opowiedział mu krzepiącą historię o naszych tradycjach spontanicznego wpadania na herbatę, i..no cóż, o moich oczekiwaniach rozbitych przez rzeczywistość. Wszystko skończyło się więc na zaproszeniu na herbatę i ciastka.
  • Koleś miał pięć kocich kuwet rozstawionych po całym pokoju. Przepełnionych. Nawiasem mówiąc, był tam tylko jeden kot. Najwyraźniej, zamiast regularnie wszystko czyścić, facet po prostu kupował kolejne kuwety. © oubrew / Reddit
  • Belgijski kolega zaprosił mnie kiedyś na kolację w Brukseli. Duża grupa zebrała się wokół stołu. Było mnóstwo jedzenia, wszyscy dobrze się bawili. I wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi: wszedł jakiś facet. Porozmawiał z moim kolegą, rozebrał się, usiadł na stołku w przedpokoju i zaczął czytać gazetę. Siedział tam do końca kolacji, znowu porozmawiał z moim kolegą, ubrał się i wyszedł. Zapytałem, kto to, a oni spokojnie wyjaśnili mi, że to brat gospodarza, ale nie zawołali go do stołu, ponieważ przyszedł nieproszony, a wszystkie porcje zostały już policzone. Ogólnie rzecz biorąc, to norma. Mają swoje własne pojęcie rodziny, przyjaźni i gościnności.
  • Kiedyś na przyjęciu gospodyni wydzieliła jedną torebkę herbaty na dwie osoby na cały wieczór, a potem zaczęła się chwalić, jak fajną i drogą zieloną herbatę niedawno kupiła. Oczywiście nie było mowy o podawaniu jej gościom, wszyscy pili herbatę z torebek parzoną po raz piąty.
  • Koleżanka mojej córki żyje w bardzo specyficzny sposób. Kilka lat temu podarowałam jej komplet kremowej pościeli. Córka była tam niedawno, zrobiła zdjęcie i pokazała mi właśnie ten komplet. Jest już brązowy. Tak, nie prała go od lat. © gingerjuice / Reddit
  • Tylko jedna wspólna gąbka, która była używana zamiast papieru toaletowego. Nawiasem mówiąc, w tym domu mieszkało osiem osób i tak, wszyscy używali tej gąbki. © Nieznany autor / Reddit

Czy kiedykolwiek spotkaliście się z tak dziwnym zachowaniem znajomego, że natychmiast straciliście ochotę na dalsze kontakty?

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły