16 dowodów na to, że pierwsza praca to prawdziwa przygoda

Ludzie
12 godziny temu

W ciągu naszego życia możemy przejść przez wiele miejsc pracy, ale ta pierwsza na pewno nigdy nie zniknie z naszej pamięci. Dlatego dziś bohaterami naszego artykułu będą ci, których ścieżka kariery rozpoczęła się dawno temu.

  • Moja pierwsza praca była niesamowita! W pobliżu mojego domu były dwie zjeżdżalnie wodne, więc w wieku 16 lat nie musiałem daleko dojeżdżać. Byłam instruktorką i zarabiałam nieco ponad 3 dolary za godzinę. Przez większość czasu leżałam na słońcu i gwizdałam na dzieci. Dla mnie, rozkapryszonej nastolatki, była to praca marzeń © godleymama / Reddit
  • Moją pierwszą pracę podjąłem w wieku 18 lat w myjni samochodowej. Musiałam dojeżdżać do miasta ze wsi. Chyba nie było ani jednego auta, które obsłużyłbym bez uwag przez te trzy dni, które tam pracowałem. Wcześniej mieszkałem w mieszkaniu na wsi bez gospodarstwa, tylko z ogródkiem warzywnym, więc byłem nieopierzony. W tym samym czasie planowałem chodzić na treningi piłki nożnej, ale musiałem spać na zapleczu w pokoju metr na półtora metra, bo gdy kończyłem, autobusy już nie jeździły. Nie spałem zbyt wiele w nocy, ponieważ myjnia była otwarta 24 godziny na dobę. Poddałem się więc po 3 dniach i wróciłem do wioski rozgoryczony porażką. Rzeczywistość dała mi niezły wycisk. © mullanurov13 / Pikabu
  • Pamiętam, że miałem 17 lat z kawałkiem, do osiemnastki brakowało jakieś trzy miesiące. Spróbowałem szczęścia i poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną do miejscowej „dużej” firmy, która handlowała telefonami do domu, biura i oczywiście komórkami. Przyjęli mnie — na swoje nieszczęście... W pierwszych tygodniach zorientowałem się, że oprócz telefonów i etui ludzie potrzebują ładowarek samochodowych, których nie mieliśmy w ofercie. Kilka razy zasugerowałem ten pomysł, ale dostałem odmowę. Po piątej osobie pytającej o ładowarkę samochodową mój wewnętrzny biznesmen nie wytrzymał i za cały swój zaliczkowy zarobek kupiłem ładowarki samochodowe na rynku hurtowym. Tak po raz pierwszy w życiu w tydzień zarobiłem więcej, niż wynosiła obiecana mi miesięczna pensja. Pieniądze nie zostały jednak ze mną na długo. © Mr.tip / Pikabu
  • Gdy miałam 12 lat, nakładałam lody. Mała dziewczynka nie radziła sobie z tym najlepiej, ale zarobionych pieniędzy wystarczało mi na czekoladowe batoniki. To był rok 1965. Chciałabym, żeby słodycze nadal kosztowały grosze, tak jak kiedyś... © Imaginary-Junket-232 / Reddit
  • Kiedy miałam sześć lat, sąsiad poprosił mnie, żebym przez miesiąc karmiła jego rybki. Pierwszego dnia wsypałam im całe jedzenie. Miałam szczęście i rybkom nic się nie stało. Ale zarobiłam swoje pierwsze 20 dolarów. © Theresa_Isaacs1 / Reddit
  • Zacząłem pracę w dziale wsparcia technicznego jednego z banków. Zadzwoniła do mnie pani, która opowiedziała, że bankomat nie przyjął od niej dużego banknotu i musiała kupić 7 puszek kukurydzy, żeby rozmienić pieniądze. Na pytanie, dlaczego kupiła aż 7 puszek, a nie jedną, odpowiedziała, że była jakaś promocja, coś w stylu „7 w cenie 6,5”. Rozmawialiśmy chyba z pół godziny. Skończyło się na tym, że zapowiedziała, iż poda bank do sądu i „odzyska każdy grosz”. © MSTRDRFT / Pikabu
  • W mojej pierwszej pracy przypadkowo przewróciłem ogromny stos pudełek ze szklanymi butelkami, gdy czołgałem się po zapleczu w poszukiwaniu jakiejś rzeczy. Teraz to wydaje się zabawne, ale wtedy byłem pewien, że zostanę zwolniony. Oni jednak po prostu kazali mi posprzątać bałagan, który zrobiłem. © well_uh_yeah / Reddit
  • W 7. albo 8. klasie tata zatrudnił mnie na lato do pracy. Ma własną firmę budowlaną. Wieczorem przed pierwszym dniem zapytałem go, o której godzinie jutro wyjeżdżamy. Spojrzał na mnie i powiedział: „W jakim sensie wyjeżdżamy? Szefowie przyjeżdżają na 9:00. Ty musisz być na 8:00. Jutro będą tam na ciebie czekać, uprzedziłem ich”. Cóż, samochodem jechało się tam 30 minut, a autobusami z przesiadką — minimum godzinę. Wtedy zrozumiałem, że nie będzie łatwo i już mi się odechciało, ale było za późno, żeby się wycofać. Mimo to było super. Z tatą na budowie widywaliśmy się przypadkiem. Cały czas wytrwale pracowałem. Przez pierwszy tydzień, może dwa, po pracy tylko jadłem i prawie od razu szedłem spać — byłem wykończony. Martwiłem się, że tak minie całe lato. Ale w trzecim tygodniu miałem już dość siły, żeby posiedzieć dłużej, a nawet wyjść na dwór albo pograć na komputerze. Z uśmiechem wspominam to lato. © Qvistoffer / Pikabu
  • Jako nastolatek zmywałem naczynia w restauracji. Pewnego razu kierownik kazał mi zanieść kilka pudeł do magazynu. Zazwyczaj nie byłem o to proszony. Później tego samego dnia zgłosił zaginięcie niektórych przedmiotów z magazynu. Zdałem sobie sprawę, że prawdopodobnie coś ukradł i mnie wrobił. To była przegrana sytuacja, więc po prostu odszedłem. © sir_wooly_merkins / Reddit
  • Pracowałem w rodzinnej restauracji. Nauczyłem się grillować i smażyć, dowiedziałem się, co to znaczy pracować w zespole, stałem się bardziej towarzyski, nauczyłem się bronić siebie i dzięki tej pracy znalazłem swoją pierwszą dziewczynę. © HalfSoul30/ Reddit
  • Moja pierwsza praca była w sklepie zoologicznym. Podobnie jak większość pracowników, byłem wtedy jeszcze w szkole. Dobrze wykonywałem swoją pracę, ale po 3 latach zostałem zwolniony z jakiegoś głupiego powodu. Napisałem o tym do moich kolegów. Wszyscy natychmiast zrezygnowali. Po prostu rzucili pracę przez telefon. Sklep stracił 8 pracowników w ciągu 24 godzin, czyli prawie połowę personelu. Ten zoologiczny miał potem problemy przez długi czas. © jaypreme13 / Reddit
  • W wieku 22 lat po raz pierwszy podjęłam pracę. Próbowałam pogodzić ją ze studiami i umówiłam się na pół etatu w biurze. Przeszłam rozmowę kwalifikacyjną i zostałam przyjęta. Strasznie się denerwowałam, a moja mama jeszcze bardziej. Jestem bardzo domowym dzieckiem, więc dla niej był to stres, że trafię do nowego zespołu i zacznę sama pracować. Pamiętam, jak pierwszego dnia w pracy siedziałam skupiona przy komputerze, gdy podszedł do mnie szef. Z zaskoczonym wyrazem twarzy podał mi pojemnik. Na moje pytanie, co to, odpowiedział, że przed biurem czekała jakaś kobieta. Poprosiła, żeby nie krzywdzili jej córki i przekazała dla mnie naleśniki na obiad, bo z nerwów nawet nie zjadłam śniadania. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Dostałem swoją pierwszą poważną pracę i byłem bardzo zdenerwowany, zwłaszcza z powodu surowego szefa, który nigdy się nie uśmiechał. Pewnego dnia poprosił mnie o sporządzenie ważnego raportu, a ja sprawdziłem go sto razy, aby upewnić się, że nie popełniłem żadnego błędu. Następnego ranka przyszedł i w milczeniu położył w rogu kartkę papieru z małą uśmiechniętą buźką, po czym skinął na mnie głową. Wtedy w końcu poczułem, że mój szef jest żywą osobą, a nie robotem. Od tego czasu pracuję z pewnością siebie i, szczerze mówiąc, naprawdę lubię swoją pracę. © Caramel / VK
  • Zaczęłam od pracy jako kelnerka w jednym z prestiżowych hoteli w naszym mieście. Studiowałam wtedy hotelarstwo i zawsze marzyłam o pracy w tym hotelu, ale na recepcji. Kiedy skończyłam studia, dostałam pracę jako recepcjonistka w innym hotelu, nieco mniejszym, ponieważ w tym pierwszym nie zatrudniali bez doświadczenia. Pracowałam tam przez półtora roku, zdobyłam pierwsze doświadczenie i próbowałam dostać wymarzoną pracę w poprzednim hotelu. I udało się! Pracuję tu już 2 lata, ale wiecie co? Bardzo tęsknię za byciem kelnerką! To był najciekawszy i najfajniejszy czas w moim życiu. Często chodzę do kuchni do moich dawnych kolegów i z nimi rozmawiam. © Work Stories / VK
  • Pracuję w dziale kadr w jednym przedsiębiorstwie, a niedawno zatrudniliśmy nowego pracownika. Chłopak dopiero co skończył studia, to jego pierwsza praca, więc z wyrozumiałością podchodziłam do jego wpadek. Poprosiłam go, żeby przyniósł cztery zdjęcia do dokumentów, ale przyniósł więcej i wziął ze sobą swój dziecięcy album. Usiadł obok, zaczął pokazywać mi dom, w którym dorastał, swoich rodziców, jak był przebrany za Pinokia na przedszkolnym przedstawieniu. Z grzeczności obejrzałam kilka stron, a potem doprecyzowałam, jakie zdjęcia były mi potrzebne. © Caramel / VK
  • Kiedy zacząłem swoją pierwszą pracę, szybko zaprzyjaźniłem się z jednym kolegą. Byliśmy nierozłączni. Był miły i pomocny, ale tylko do godziny szóstej wieczorem — potem znikał: nie odpisywał na wiadomości, unikał spotkań. Po pół roku dowiedziałem się, że tak naprawdę „pilnował” mnie na polecenie naszego szefa. Obserwował, czy dobrze pracuję i czy nie zdradzam żadnych tajemnic firmowych. Krótko mówiąc, kolega okazał się nie przyjacielem, a „oczami” szefa. © Caramel / VK

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły