16 osób, które są tak zachłanne, że umysł tego nie ogarnia

Ludzie
miesiąc temu

Wiele osób dąży do osiągnięcia maksymalnych korzyści przy minimalnych kosztach, ale niektórzy przekraczają przy tym wszelkie granice przyzwoitości. Bohaterowie tego artykułu spotkali na swojej drodze tak zachłannych i chciwych ludzi, że długo nie potrafili o tym zapomnieć.

  • Świętowałam swoje urodziny za granicą. Zaprosiłam najbliższych przyjaciół. Wybrałam interesujące miasto i fajną restaurację z dobrym jedzeniem. Wszyscy byli zmęczeni zwiedzaniem, ale bardzo zadowoleni. Oczywiście zapłaciłam za całą imprezę. A goście przyszli bez prezentów. Nikt nawet nie pomyślał, żeby mi coś dać. Szkoda. Przecież wszyscy kupili sobie pamiątki z podróży, a mi nie dali chociażby kartki z życzeniami. Nawet moja najlepsza przyjaciółka.
  • Zaprosiliśmy kilku znajomych na grilla. Wszystko zorganizowaliśmy sami, poprosiliśmy tylko o przyniesienie soli, bo zapomnieliśmy jej kupić. Znajomi przyszli i długo się burzyli, że nie uprzedziliśmy ich wcześniej, kiedy byli jeszcze w domu, bo musieli kupić cały kilogram soli. Miałem tego dość, więc powiedziałem im: „Zamknijcie już ten temat, jak długo można to wałkować? Tu są pieniądze za sól”. Obrazili się i wyszli.
  • Poznałam mężczyznę, byłam na kilku randkach. A na ostatnim spotkaniu facet wyznał, że ma dzieci. W dodatku pięcioro! Można powiedzieć, że z każdą kobietą w jego życiu ma dziecko. Nie byłam tym jako szczególnie wstrząśnięta. Ale w pewnym momencie przeżyłam szok. Facet pochwalił się, że szef zgodził się wpisać mu do umowy pensję 3 razy mniejszą niż rzeczywista. Zgodnie z umową zarabia bardzo niewiele, resztę dostaje do ręki. A zrobił to po to, żeby płacić mniejsze alimenty. I jest z tego dumny! Zrobiło mi się niedobrze. Tak czy inaczej, to była nasza ostatnia randka.
  • Moja ciotka, z którą mój tata ma bardzo złe relacje, zadzwoniła kiedyś do niego i zapłakana poprosiła o pieniądze. Powiedziała, że ma trzy kredyty, nie ma pracy, nie ma z czego płacić czynszu, wszystko jej zabiorą, wyrzucą ją na bruk. Ojciec pamiętał jej dawne przewinienia, ale dał jej pieniądze. Sporą kwotę. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że ciotka nie ma żadnych długów i kupiła sobie nowy telefon. Kiedy ojciec zapytał, dlaczego to zrobiła, powiedziała mu, że był jej to winien.
  • Moja mama postanowiła kupić mi prezent urodzinowy. Wiedząc, że marzę o nowym żyrandolu, zaciągnęła mnie do sklepu, mówiąc: „Ty wybierz, ja zapłacę. To będzie mój prezent!”. Wybrałam najtańszy, ale był stylowy i idealnie pasował do mojego pokoju. Miesiąc później moja mama spytała: „Kiedy wreszcie oddasz mi pieniądze za żyrandol!?”. Mam jej oddać pieniądze za mój prezent urodzinowy, o który nie prosiłam.
  • Mój mąż zostawił mnie dla 18-latki i zostałam sama z dwójką dzieci. Nie dostawałam od niego żadnych alimentów, pomagał mi tylko prezentami na święta. Raz raczył zapłacić za ukończenie szkoły córki. A potem, po kolejnym spotkaniu z ojcem, córka oznajmiła: „Tata powiedział, że musi zmienić pracę na gorzej płatną. W poprzedniej pracy mógł dawać nam tyle, żeby niczego nam nie brakowało, ale teraz nie będzie już mógł nam pomagać”. Roześmiałam się. Jedynym powodem, dla którego dzieciom niczego nie brakowało, było to, że pracowałam na trzy etaty. Ten facet jest zabawny. Czas mija, a on się w ogóle nie zmienia.
  • Kiedyś kupiłam buty, które były na mnie trochę za duże. Moja siostra stwierdziła, że je sprzeda, i wzięła je. Mieszkałyśmy osobno. Po jakimś czasie przypomniałam jej o tym, a ona była zakłopotana: „Jakie buty? Niczego nie brałam!”. Moja siostrzenica usłyszała naszą rozmowę i zainterweniowała: „Mamo, zapomniałaś? Sprzedałyśmy je!”. Siostra krzyknęła na nią: „Cicho bądź!”. I tak po prostu moje pieniądze zniknęły.
  • Spotykałam się z chłopakiem. Miałam urodziny. Moja mama zorganizowała eleganckie przyjęcie. Przyjaciele dali mi wspaniałe prezenty. A mój chłopak dał mi... swoją starą koszulę. Wszyscy byli w szoku, ale powstrzymali się od komentarzy. A potem, po jakimś czasie, rzucił mnie ze słowami, że myślę tylko o pieniądzach, chociaż w żaden sposób nie inwestował w nasz związek. Z wyjątkiem koszuli, którą myliśmy potem podłogi.
  • Znajomy zaprosił mnie do taniego baru na randkę. Zamówiliśmy jedzenie. Po godzinie zaczęłam zauważać, że cichcem dojada z mojego talerza wszystko, czego ja nie zjadłam. Pod koniec randki powiedział, że nie ma wystarczająco dużo pieniędzy, aby zapłacić. Nie byłam na to gotowa, więc wstałam i skierowałam się do wyjścia ze słowami: „Cóż, to przykre”. Natychmiast znalazł pieniądze, a później kilka razy zaproponował, żebym z nim gdzie wyszła. Ale taki sknera nie jest mi do niczego potrzebny.
  • Znajomi poprosili nas kiedyś o sofę, mówiąc, że nie mają na czym spać. No to daliśmy im starą kanapę, lekko podniszczoną, chcieliśmy ją wymienić na nową. Sam zawiozłem ją do nich samochodem. Jakież było nasze zdziwienie, gdy niespodziewanie znaleźliśmy ją na stronie z ogłoszeniami, za wysoką cenę. Lepiej byłoby oddać ją naprawdę potrzebującym. Kanapy nie szkoda, a pieniądze nie są nam potrzebne, ale znajomi powinni się wstydzić takiego naciągania.
  • Żona zostawiła mnie z półtoraroczną córką. Nie pomagała mi w niczym, wszystko robiłem sam. Teraz córka ma pięć lat. Żona pojawiała się raz na pół roku. Miesiąc temu przyszła i dała dziecku tablet. Przedwczoraj wróciła i zaczęła domagać się zwrotu gadżetu! Podniosłem tablet i rzuciłem go jej pod nogi. Teraz już nie zobaczy dziecka.
  • Chodzę na zajęcia, kolega z grupy nie pojawił się na nich ani razu w ciągu semestru. Kiedy zaczęła się sesja, przyszedł do mnie:
    — Daj mi przepisać notatki, bo nie dostanę zaliczenia (18 wypracowań z obliczeniami na dwóch kartkach A4).
    — OK, ale za 300 złotych.
    — O co ci chodzi!!! Dlaczego nie za darmo? Jesteś starostą roku, powinieneś nam pomagać! A za tabliczkę czekolady?
  • Wynajęliśmy z chłopakiem mieszkanie od mamy koleżanki. Zapłaciliśmy czynsz za pierwszy i ostatni miesiąc. Mieszkaliśmy tam przez półtora roku i postanowiliśmy się wyprowadzić. Zazwyczaj płaciliśmy za miesiąc z góry, a wyprowadzaliśmy się w połowie miesiąca. Właścicielka była więc nam winna za dwa tygodnie. Niczego się nie domagaliśmy, ale ona powiedziała, że musimy jej dopłacić za wskazania liczników. Przypomnieliśmy, że nie mieszkaliśmy tam przez cały miesiąc i że jest nam winna pieniądze. Jej odpowiedź brzmiała: „To, co trafia do mojej kieszeni, jest moje”. Wciąż czuje niesmak, kiedy o tym myślę.
  • Poszłam do sklepu z kosmetykami i była promocja „dwa w cenie jednego”. Zadzwoniłam do koleżanki, chciałam, żebyśmy się podzieliły. Zgodziła się. Wzięłam różne rzeczy, a ona zupełnie nic. Podeszłam do kasy, zapłaciłam. Wtedy ona wyjęła torbę i włożyła do niej połowę kupionych rzeczy. Na moje osłupiałe spojrzenie stwierdziła: „Dla ciebie to żadna różnica, druga rzecz jest przecież za darmo!”. Faktycznie...
  • Dostałem pracę. Pytałem współpracowników, ale nikt nie używał cukru. Przyniosłem więc sobie paczkę cukru i kawę. Czas mijał, a ja zacząłem zauważać, że jeden facet używa mojego cukru do kawy i herbaty. Minął tydzień. Pewnego dnia chciałem napić się kawy, ale cukru już nie było. Pomyślałem, że może ten facet kupił. Spytałem:
    — Masz może cukier?
    A on na to:
    — Nie, skończył mi się, sam piję bez cukru.
  • Wyszłam za mąż z wielkiej miłości. Mieszkaliśmy w moim przedmałżeńskim mieszkaniu, oboje pracowaliśmy i zarabialiśmy mniej więcej tyle samo. Planowaliśmy zrobić kilka drobnych napraw, więc oszczędzaliśmy na to pieniądze. Nadszedł czas remontu, a wtedy mój mąż zabrał te pieniądze ze słowami: „A jeśli się rozwiedziemy? Mam zerwać tapetę i zabrać ją ze sobą?”.

Chciwość jest szczególnie zauważalna, gdy przychodzi czas na dawanie prezentów. Zobaczcie historie o prezentach, które na długo utkwiły w pamięci obdarowanych:

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły