16 sąsiadów, których nie chciałbyś mieć za ścianą

Ludzie
miesiąc temu

Nie wszyscy mogą mieszkać w małym domku w leśnej głuszy. A jeśli, jak większość ludzi, mieszkamy w bloku, szeregowcu czy akademiku, mamy wokół siebie sąsiadów, którzy czasami zachowują się co najmniej dziwacznie.

  • Mam taką mamę na placu zabaw. Przez długi czas pytała mnie, gdzie jest tata mojego dziecka. Kiedy dostała odpowiedź, której się spodziewała, że jesteśmy rozwiedzeni, powiedziała z rozkoszą: „Jak to? Dajesz tak radę, całkiem sama?”. Oczywiście poczuła się urażona, gdy dowiedziała się, że nie jestem sama, hehe. © kosmetika_koreya_nsk
  • Przenieśliśmy się do dzielnicy domków jednorodzinnych. Była wiosna. Sąsiad od razu zaczął mi opowiadać, że wszystkie najbliższe brzozy w lesie są tylko dla nich. Nie wolno spuszczać z nich soku. A druga zobaczyła, że mamy na działce gruszę i zażądała, żebyśmy ją wycięli, bo oni będą sadzić tuje, a te rośliny chorują na tę samą chorobę. © p.a.n.a.a.c.e.a
  • Zepsuta pralka sąsiadów stała na półpiętrze przez miesiąc. Wściekałam się za każdym razem, gdy ją widziałam, bo kiedyś zbesztali nas za szafkę, której mój mąż nie mógł sam przenieść, i musieliśmy czekać dzień na kolegę. Mąż cały czas mi truł, że mam im zrobić awanturę! A potem znalazł firmę, która przyjeżdża za darmo i zabiera stare wielkogabarytowe sprzęty. Zamówiłam ich, żeby zabrali naszą starą lodówkę, i zaproponowałam sąsiadom, że zabiorą też ich pralkę. Sąsiadka ze łzami w oczach podziękowała mi, bo od jakiegoś czasu mieszka sama i nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc. © Overheard / Ideer
  • Ale mam przerąbane! Wprowadziłam się do nowego wynajmowanego mieszkania. Jeden pokój jest mój, w drugim mieszka sąsiad, facet po trzydziestce. Poznaliśmy się, minęło kilka dni, poprosił mnie o pożyczkę. Ufam ludziom. A dzisiaj facet się wyprowadził. Generalnie w trakcie eksperymentu okazało się, że jeśli traktujesz ludzi normalnie, to nie chroni cię to przed oszukaniem. © Overheard / Ideer
  • Pewna babcia powiedziała do mnie i mojego dwuletniego syna na placu zabaw: „Co? Zepsułeś wszystkie huśtawki na swoim podwórku, a teraz przyszedłeś zepsuć naszą? Idź na swoje podwórko!”. Niedawno przeprowadziliśmy się do tego bloku i to też było nasze podwórko i plac zabaw, jakby co. I jak małe dziecko może zepsuć żelazne zjeżdżalnie z huśtawkami, nie wiem. A ta staruszka sama ma kota, który chodzi do piaskownicy. Takie miłe babcie! © loli5859
  • Miałam taką sąsiadkę. Przypadkowo znalazłam jej list, który kiedyś zachowałam na wszelki wypadek. Zawiera straszne przekleństwa i życzenia najgorszego. Jestem najbardziej uprzejmą i bezkonfliktową osobą na świecie, ale pewnego dnia nie spodobały jej się moje drzwi. Kazała je skontrolować i okazało się, że są w porządku, za to ona miała kilka naruszeń regulaminu. Od tamtej pory jestem zalewana potokiem nienawiści. Nie mogliśmy tam nawet mieszkać, mieszkanie stało puste. Więc je sprzedaliśmy. Kiedy przyszłam oddać klucze nabywcom, dowiedziałam się, że jestem najgorszą osobą na świecie. Wszyscy mnie nienawidzą, zepsułam jej zdrowie i ukradłam prąd. Tak czy inaczej, spaliłam ten list w toalecie.
  • Przez rok mieszkaliśmy w innym mieście. Wróciłam, żeby urodzić dziecko. Oczywiście w bloku były nowe rodziny. Wychodzę z mieszkania, już w dość zaawansowanej ciąży, a sąsiadka mówi piskliwym głosem: „O, mamy tu nowych mieszkańców”. Odpowiedziałam jej: „To wy jesteście nowi, my mieszkamy tu od sześciu lat”. Od tamtej pory tylko się wita i od razu odchodzi. © victoria_sgn
  • Jestem kawalerem. Kupiłem wypiekacz do chleba, który sam wyrabia ciasto i piecze. Moja radość była niezrównana. Robiłem chleb co tydzień, czasem nawet dwa razy w tygodniu. Ale po pewnym czasie pojawił się jeden bardzo duży minus, a raczej plus: 5 kg w miesiąc. Miałem sąsiada, któremu dałem tę maszynę, bo nie chciałem więcej przytyć, a nie mogłem się powstrzymać od jedzenia chleba. Sąsiad przytył jeszcze bardziej i mimo wrodzonej chciwości oddał ją innemu sąsiadowi, który był wdzięczny za taką hojność. A potem... Jeśli nie pękł, myślę, że ta sztafeta otyłości wciąż trwa. © Overheard / Ideer
  • Mamy cienkie ściany w bloku, więc można usłyszeć różne rzeczy. Kilka tygodni temu słyszałam, jak syn sąsiadów krzyczał: „Mamo, wyjdź z mojego pokoju! Gram w Minecrafta!”. I ten krzyk wciąż żyje w mojej głowie. Albo byłam w łazience i usłyszałam od sąsiadów: „Kto jest kochanym bąbelkiem mamusi?”, a w odpowiedzi donośne „miau”. © ColloquialClo*** / Reddit
  • Wynajmowałam mieszkanie. Sąsiedzi byli w podeszłym wieku, a cały korytarz był pełen ich śmieci. Tolerowałam to w milczeniu. Ale kiedyś postawiłam rower na korytarzu, a sąsiadka zaczęła krzyczeć: „Mamy tu własne zasady! Zabierz rower, bo wezwę policję!”. Miarka się przebrała. Zabrałam rower, ale napisałam o ich śmieciach do wszystkich władz, aż do administracji miasta. Dwa dni później wszyscy, którzy ignorowali ten bałagan przez lata, zaczęli działać. A na korytarzu leżały puste puszki, przeciekające worki, buty różne po 50 par, pieluchy, wózki. Generalnie wylęgarnia bakterii i karaluchów. A przejście między tym wszystkim miało dokładnie metr szerokości.
    Po miesiącu korytarz stał się ogromny, szeroki, czysty. Sąsiedzi się ze mną nie witają. Ale teraz jest przestronnie. © ice_rain_
  • Wynosiłam śmieci i usłyszałem, jak sąsiedzi, szczęśliwe małżeństwo, rozmawiają o tym, jak on musiał wykonać różnego rodzaju testy na groźne choroby. Tydzień później radosny mąż krzyczał na całą ulicę, że otrzymali pozytywny wynik. Myślałam, że im odbiło, kto normalny cieszy się z choroby. Dopiero gdy zobaczyłam, jak ona delikatnie go całuje i mówi: „Powodzenia w pracy”, zdałam sobie sprawę, że pozytywne wyniki są związane z jego pracą. To było takie żenujące. © Overheard / Ideer
  • Mamy sąsiadów, urocze małżeństwo. Znałam tylko moją sąsiadkę Aleksandrę, witałyśmy się na klatce. Potem urodziło im się dziecko o imieniu Aleksander. Żartobliwie zapytałam ją, czy jej syn ma na imię po niej, roześmiała się i powiedziała, że to na cześć jej i jej męża. Odwzajemniłam śmiech, nie rozumiejąc żartu. Dopiero później dowiedziałam się, że naszymi sąsiadami byli: mąż Aleksander, żona Aleksandra i syn Aleksander. Postanowiłam nie dowiadywać się o logikę wyboru imienia dziecka. © Podsheshano / Ideer
  • Mam starszą sąsiadkę. Pewnego razu spacerowała z psem po ulicy o wpół do dwunastej w nocy. Usłyszałam, jak mówi: „Masz szczęście, że cię kocham, mała paskudo. W nocy jest tu cholernie strasznie”. Roześmiałam się głośno, a ona usłyszała i zaczęła na mnie krzyczeć, żebym pilnowała swoich spraw. © mackenziemmeyer0 / Reddit
  • Mieszkamy w dziewięciopiętrowym bloku. Pod oknami rosną wiśnie. Codziennie zrywam owoce, bo nie lubię tych ze sklepu i nie mogę ich jeść, mam na nie alergię. A babcia stoi w oknie i krzyczy, że zjadam jej wiśnie. Ona je zasadziła. Ale nikt oprócz mnie nie zbiera owoców. Po prostu gniją! Teraz mam dwie rzeczy w jednym: smakołyk i widowisko. Kłócę się z babcią, żując wiśnie. © ice_rain_
  • Mieszkam w dzielnicy domków. Biegałam po osiedlowej drodze, a pewien mężczyzna (w wieku mojego ojca) gwizdał i krzyczał aprobująco ze swojego balkonu. Nie lubiłam go za to. Ale miał psa rzadkiej rasy, charta. Bardzo przyjaznego. Pewnego dnia zaczęłam go głaskać i wdałam się w rozmowę z właścicielką, żoną mężczyzny, który lubił gwizdać. Facet okazał się nieszkodliwy, ale osobliwy. Z jego żoną przyjaźnimy się od pięciu lat. W tym tygodniu uczy mnie piec ciasta.
  • Razem z córką (4 lata) poszłyśmy na spacer i spotkałyśmy babcię. Moja córka marudziła, a babcia zaczęła prawić jej morały. Córka słuchała jej uważnie, nawet przestała płakać. A potem pociągnęła mnie za rękaw i spytała: „Czy to Baba Jaga?”. Babę prawie zatchnęło z oburzenia. © marinatelaveridi

Kontynuując temat: poczytajcie o sąsiadach z piekła rodem.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły