17 sąsiadów, którzy doprowadzą do szału nawet buddyjskiego mnicha

Ludzie
2 tygodnie temu

Dla wielu osób sąsiedzi stają się niemal drugą rodziną. Inni utrzymują z nimi poprawne stosunki. Ale niestety, zdarzają się tacy sąsiedzi, że chciałoby się od nich uciec na drugi koniec świata, nie zostawiając adresu.

  • To było latem. Zaczęłam generalne porządki, ale mimo że mieszkamy na 1 piętrze, mycie okien było dla mnie przerażające. Poprosiłam męża o pomoc. Narzekał, ale się zgodził. Przechodził sąsiad, zobaczył go i skomentował: „Mycie okien nie należy do obowiązków mężczyzny!”. Mąż odpowiedział: „Co mi tam, w zamian będę mógł pojechać na ryby z nocowaniem!”. Sąsiad wstrząśnięty: „Na ryby z nocowaniem? Za coś takiego musiałbym chyba wstawić nowe okna...”.
  • Córka sąsiadki przychodziła pobawić się z synem. Pewnego dnia splądrowała nam całą lodówkę, syn jej pozwolił. Dziewczynka chciała poczęstować babcię: w domu nie mieli nic smacznego. Zobaczyłam, jak wychodzi z kuchni z pełną torbą i rozpoznałam nasze zapasy na tydzień. Musiałam je skonfiskować. Ale babci dałam galaretkę, a dziewczynce jogurty. Spontaniczność dzieci nie ma granic.
  • Wprowadziliśmy się do wynajętego mieszkania, a tam był wredny sąsiad. Uważał, że jesteśmy za głośno. Nic mu się nie podobało: sposób, w jaki chodziliśmy, kichaliśmy i rozmawialiśmy. Pewnego dnia przyszedł i zaatakował nas za zbyt głośne używanie pralki. Trzeba było widzieć jego minę, gdy powiedziałam, że w ogóle nie mamy pralki.
  • Kiedy włączam Wi-Fi, widzę nazwy sieci innych mieszkańców. Jedna z nich mnie bardzo rozbawiła: „Nie możesz się połączyć!”.
  • Mój mąż i ja zostaliśmy wczoraj skarceni przez sąsiada. Przyszedł o 20:00 i zaczął nam punktować, że mieszkamy nie tak jak trzeba. Już od progu wytykał: „Och, nie możecie usunąć tej fioletowej lampy? Psuje środowisko miejskie swoim światłem, to brak szacunku dla mieszkańców miasta. Samo okno wystarczy, by zepsuć cały wygląd domu!”. Posłuchaliśmy opinii sąsiada i wyłączyliśmy lampę. Ale dziś mój mąż planuje zainstalować coś w rodzaju kuli dyskotekowej, która mieni się wszystkimi kolorami.
  • Nasi sąsiedzi z domku letniskowego mieli strasznie źle wychowane dziecko. Pierwszy raz przyszedł z babcią. Miał wtedy około 5 lat, mały, wojowniczy histeryk. Potem zobaczyłam jego tatę i wszystko stało się jasne. Dzień po wizycie z babcią przybiegł i krzyczał: „Otwórz!”. Żadnego „cześć”, żadnego „proszę”. Nie wpuściłabym go, ale mój syn podszedł i poprosił, żebym pozwoliła mu się pobawić. Więc otworzyłam drzwi. Pobiegł prosto do basenu, z którego chwilę wcześniej usunęłam drabinkę, więc nie mógł tam wejść. Powiedziałam mu, że nie może teraz wejść do basenu, niech przyjdzie wieczorem z babcią, wtedy pozwolę mu wejść do wody. Wściekł się, chwycił trawę i kamienie, wrzucił je do basenu, złamał piwonię. Powiedziałam: „Wynoś się stąd!”. Zmieszał się i poszedł w swoją stronę. Pewnego dnia podlewałam krzaki na skraju działki, a przez ogrodzenie przeleciał w moim kierunku kamień. Bardzo dobrze, czekałam na to od dawna. W każdym razie oblałam go wodą przez krzaki, ależ on wrzeszczał! Nikt nie przyszedł tego wyjaśnić, a nawet gdyby, to przecież mogłam nie widzieć, co się dzieje za krzakami. A dziecko w wieku 5 lat nie powinno kręcić się po okolicy samo. Ewidentne zaniedbanie obowiązków rodzicielskich.
  • Nie noszę stanika w domu. Idę do szkoły, potem do biblioteki, potem do pracy, potem na siłownię. Wracam o dziesiątej wieczorem. Zazwyczaj w domu biorę szybki prysznic, potem coś przekąszę i po prostu odpoczywam przed snem. W weekendy prawie nigdy nie wychodzę z mieszkania. Z moją współlokatorką jesteśmy w dobrych stosunkach, ale miała pretensje, że nie noszę stanika w domu. Nie rozumiałam, w czym jej to przeszkadza. Wyjaśniła mi, że to ze względu na jej chłopaka, a ja odpowiedziałam, że nie jestem nim zainteresowana, i poradziłam, aby sam nosił stanik na oczach. Jestem w swoim domu! Przecież na zewnątrz nie wychodzę bez stanika. © Nieznany autor / Reddit
  • Mieszkam w szeregowcu, a podwórko sąsiada przylega bezpośrednio do naszego. Nie ma ogrodzenia. Mamy trampolinę na ganku, hulajnogi i rowery dla dzieci. Dziecko sąsiada przychodzi do nas po cichu, skacze na trampolinie, jeździ na hulajnodze. Ale nasze drzwi są zamknięte tylko w nocy. Pewnego dnia weszłam do kuchni, a on chodził po naszym domu. Byłam w szoku. Bezczelnie podszedł do kranu, wziął szklankę, nalał sobie wody i powiedział, że chce mu się pić. W każdym razie porozmawiałam z jego rodzicami i powiedziałam im, że ktoś musi go pilnować. A jeśli spadnie z trampoliny, czy to będzie moja wina? Potem wpuszczali go tylko wtedy, gdy moje dzieci były na podwórku. Chociaż od razu im powiedziałam, że moje dzieci też nie są za niego odpowiedzialne.
  • Kiedy studiowałam, do mojego bloku wprowadziła się nowa sąsiadka, trochę starsza ode mnie. Znalazła pracę w jeden dzień. Ładnie się ubrała i pojechała do centrum. Wchodziła do każdej restauracji i pytała o pracę. Jednocześnie szukała faceta, codziennie umawiała się na randki. Natychmiast zdobyła ogromną liczbę znajomych, w tym przydatnych. Wyszła za mąż, wyprowadziła się, a następnie wyjechała z mężem za granicę. Wydaje się, że to całe życie, ale zrobiła to w 5 miesięcy! Tak aktywnej osoby jeszcze nie spotkałam.
  • Mieliśmy zabawną historię. Mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu na 6 piętrze, mieliśmy dobre relacje ze wszystkimi sąsiadami, w tym z sąsiadką z 9 piętra. Pewnego dnia świętowaliśmy urodziny mojego męża, bawiliśmy się, tańczyliśmy. Nie było nawet 21:00. A nasze dziecko ma 2,5 roku, więc wiadomo, że o 21 powinno iść spać. Właśnie zadzwoniła do mnie właścicielka i spytała, co to za wielką imprezę urządzamy. Wyjaśniłam i spytałam, kto się poskarżył. Powiedziała, że sąsiadka z 9 piętra. Poszłam do niej z pytaniem, czemu skarżyła się właścicielce, skoro mogła przecież wyjaśnić to z nami. Okazało się, że nie podobało jej się, że się bawimy, a ona nie została zaproszona.
  • Wynajęliśmy domek letniskowy w Turcji. Pewnego dnia postanowiliśmy zrobić ognisko. Zebraliśmy w lesie chrust na rozpałkę, a potem zadzwonił właściciel. Sąsiedzi powiedzieli, że to było ich drewno na opał. Byliśmy zaskoczeni i z poczuciem winy wzruszyliśmy ramionami. A wieczorem znaleźliśmy pod drzwiami „mściwą wiadomość”, która sprawiła, że wbiło nas w ziemię: siedział tam żywy skorpion. Prawdopodobnie wczołgał się sam, ale wciąż żartujemy, że podrzucili go sąsiedzi.
  • Mój współlokator nigdy nie czeka, aż skończę gotować, i zaczyna smażyć na tej samej patelni. Uważam to za dziwne. Jeśli smażę bekon i jajka, podchodzi i wbija kolejne jajko obok moich. Prosiłem go, żeby tego nie robił, a on uważa, że to świetny pomysł. Ale mi to przeszkadza! Najpierw grzecznie prosiłem, a potem zagotowałem się i wyrzuciłem jego jajko do kosza. Stwierdził, że teraz muszę mu za nie zapłacić. © Nieznany autor / Reddit
  • Przygotowywałam dania na święta, zaczęłam otwierać puszkę groszku i złamałam otwieracz. Dom jest nowy, oddany do użytku pół roku temu, nikogo nie znałam. Napisałam na czacie mieszkańców z prośbą o pomoc, odpowiedzieli sąsiedzi z 2 pięter dalej. Poszłam do nich i wzięłam ciastka, żeby im podziękować. Potem na czacie było dużo aktywności: ktoś napisał, że jest sam na święta, a ktoś inny go zaprosił, ktoś ugotował za dużo i był gotowy się podzielić, ktoś szukał towarzystwa na popołudniową zjeżdżalnię z dziećmi. Generalnie po tygodniu miałam wrażenie, że mieszkam tu od stu lat i mamy sąsiedzką społeczność, jak w opowieściach babci. Wszystko dzięki chińskiemu otwieraczowi, który się zepsuł.
  • Od czasu do czasu spotykam w windzie sąsiadkę z dołu. Narzeka na sąsiada z góry, który w ciągu dnia puszcza muzykę rockową i metalową na full, rano i wieczorem gra na perkusji, ale w nocy nie zakłóca jej snu. Mówi, że nigdy nie spotkała osobiście tego faceta. Nie wie tylko, że tym „facetem” jestem ja. Dziewczyna rocker.
  • Mieszkam w nowym budynku. Mamy bardzo dziwny zestaw mieszkańców. Kiedyś byłam pewna, że tylko normalni, bardziej zamożni ludzie mogą kupić nowe mieszkanie i tak dalej, ale tutaj jest kompletny bałagan.... Kolesie w gaciach odwiedzają się nawzajem. Ktoś inny ma stare drzwi od dewelopera, czyli dosłownie kawałek sklejki, i nikomu to nie przeszkadza. W mieszkaniu o powierzchni 30 metrów kwadratowych regularnie wchodzi i wychodzi 10-12 osób. A ostatnio wyszłam z mieszkania i zobaczyłam, że moi sąsiedzi wystawili roczne dziecko śpiące w wózku na korytarz! Nie no, oczywiście, że śpi tuż pod wizjerem drzwi, ale czy naprawdę w mieszkaniu jest tak mało miejsca, że trzeba wystawiać dziecko na zewnątrz!? Nadal jestem w szoku.
  • Ostatnio zauważyłem, że moja dziewczyna dziwnie się zachowuje. Okazało się, że podkochiwała się w moim współlokatorze, a on też wyznał jej swoje uczucia. Spotykaliśmy się przez 3 lata, a teraz musieliśmy zerwać. Jestem singlem. Jeśli chodzi o mojego współlokatora, muszę z nim mieszkać przez resztę roku, ponieważ mamy wspólną umowę najmu. To jak podły żart. © Refweree / Reddit
  • Moi sąsiedzi mieszkający po drugiej stronie płotu to starzejący się biznesmen i jego piękna żona, 15 lat młodsza od niego, wiecznie w szpilkach, a jej drugim domem są Malediwy. Sąsiad trzyma małą grządkę warzyw, sam lubi tam kopać, nikomu nie ufa, choć ma mnóstwo pracowników. A potem coś mu się stało z plecami, nie mógł chodzić. Więc jego piękna blondynka zrzuciła markowe ciuchy, pieliła ogórki, podwiązywała, wyrywała chwasty, podlewała wszystko. Sąsiad pokazał nam nawet nagrania z kamery.

Zobaczcie kolejne historie o sąsiadach, którzy sprawiają, że każdy dzień jest wyjątkowy.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły