Pomysłowość dzieci jest godna podziwu. Ale czasami dziecięce psoty mogą być kłopotliwe i utrudnić rodzicom życie. Wtedy pozostaje tylko docenić dziecięcą kreatywność i zaakceptować sytuację z uśmiechem na twarzy.
„Mój 8-letni syn szedł do domu babci. Poprosiłam go, żeby ładnie się ubrał. Mama właśnie wysłała mi to zdjęcie”.
Nauczyliśmy nasze dzieci, że jeśli są same, a ktoś przedstawia się jako mama lub tata i prosi je o otwarcie drzwi, muszą to potwierdzić. Moja żona z synem stała pod drzwiami, ale córka nie otworzyła. Syn mówi: „To ja, otwórz!”. A córka odpowiada: „Wiem, że to ty, ale mama musi zadzwonić!”. Mama musiała zadzwonić.
Kiedy byłam mała, często opiekowała się mną prababcia. Żebym nie rozrabiała, wymyśliła wróżkę. Dlaczego? Ponieważ w kuchni było zawsze otwarte okno, przez które, zgodnie z opowieścią prababci, wlatywała wróżka, by ukarać psocące dzieci. Uwielbiałam tę historię i czasami specjalnie byłam niegrzeczna, żeby przyleciała wróżka.
Zobaczyłam obrazek z rączką maszynki do mięsa, a pod nim napis: „Spinner z mojego dzieciństwa”. Przypomniałam sobie, że kiedy miałam pięć lat, składałam maszynkę do mięsa tylko po to, by kręcić rączką. To była najgłupsza rzecz, jaką mogłam wymyślić, ale spędzałam w ten sposób wiele godzin, tak jak dzisiejsze dzieci bawiły się spinnerem, gdy był modny.
„Mój syn właśnie zapytał mnie, dlaczego mój pluszowy jeż, którym bawiłem się jako dziecko, wciąż nie urósł”.
Mój syn ma 5 lat. Wypadł mu pierwszy ząb. Tak bardzo czekał, aż wyrośnie nowy. Chciał zostać piratem, zrobił sobie nawet opaskę na oko ze starego paska od szlafroka. Okazało się, że dziadek powiedział mu, że jego nowe zęby będą złote. Tak jak dziadka. Agrhh!