17 historii, które udowadniają, że jedno fortunne zdarzenie może zmienić życie na lepsze

Ludzie
2 godziny temu

Czasami życie przynosi niespodzianki i wydaje się, że szczęście samo postanowiło się do nas uśmiechnąć. Takie chwile napełniają nas energią i polepszają nam nastrój – świat wokół nas staje się piękniejszy, a problemy przestają być takie ważne. Nawet jeśli tego typu cuda zdarzają się rzadko, wspomnienia o nich ogrzewają nas jeszcze przez długi czas.

  • Stałam na skrzyżowaniu. Przez ulicę przechodził mężczyzna, rozmawiając z kimś przez telefon. Oburzony wymachiwał rękami, mówiąc: „No tak, nie mam pieniędzy! Nie, nie wiem, co teraz zrobić!” i ze złości kopnął zaspę śniegu. Potem zobaczyłam jego zdziwioną minę oczy, a następnie ujrzałam, jak nagle podnosi z ziemi banknot o wysokim nominale. Powiedział do telefonu: „Dobra, pa!” i zaczął krzyczeć: „Juhuuuuu!” na całą ulicę. Najwyraźniej bardzo potrzebował tych pieniędzy. © TanyaWoronowa / Pikabu
  • Pamiętam, jak byłam dzieckiem i przechodziłam latem obok sklepu, a tam mężczyzna wyładowywał z samochodu jabłka. Były czerwone i ogromne – nigdy takich nie widziałam. Stanęłam i zamarłam: patrzyłam na nie z zachwytem. Nagle ładowacz spojrzał na mnie, wsadził rękę do skrzyni i wyciągnął z niej jabłko. Jabłko wielkości arbuza! Potem wyjął jeszcze dwa, wepchnął mi je w ręce, mrugnął zawadiacko i powiedział: „Uciekaj!”. Nigdy nie jadłam tak pysznych jabłek! © Canvas.Bag / Pikabu
  • Postanowiłem dziś kupić lodówkę, więc włożyłem trochę pieniędzy do kieszeni i po nią pojechałem. Przyjechałem do sklepu i okazało się, że lodówka, którą chciałem kupić, została mocno przeceniona. Kupiłem więc jeszcze odkurzacz. Następnie postanowiłem wpaść do syna z czymś do jedzenia. Przy odbiorze zamówienia dostałem darmowe frytki, bo musiałem poczekać 3 minuty. Potem kupiłem bułki dla żony na kolację i też dali mi zniżkę. Przez to wszystko kupiłem los na loterię i czekam na losowanie. © albucid22**us / Pikabu
  • Celem mojej przyjaciółki jest poślubienie bogatego mężczyzny. Raz wyszłam z nią dla towarzystwa. Spotkałyśmy się z dwoma mężczyznami i rozmawialiśmy o pracy. Uwielbiam mój zawód, mogę o nim gadać godzinami. Skończyło się na tym, że pokazałam jednemu z nich moje projekty. Następnego dnia ktoś z działu HR z jego firmy napisał do mnie i zaprosił na rozmowę kwalifikacyjną. Po 2 tygodniach dostałem ofertę na stanowisko z wysokim wynagrodzeniem. Bałam się odejść ze swojej pracy, ale wszystko skończyło się dobrze. Z tym mężczyzną mam tylko relacje biznesowe i pracuję tam już drugi rok. © Podsłyszane / Ideer
  • Wróciłam do domu z pracy i już miałam wejść do mieszkania, kiedy przybiegł sąsiad z dołu i powiedział: „Utopisz nas!”. Zaczęłam panikować. Pobiegliśmy do kuchni, a tam woda tryskała spod zlewu. Odkręcamy kran, zbieram wodę i zaczynam płakać. Wtedy sąsiad mówi: „Co ty robisz? To tylko wąż, który pękł, a ty płaczesz. Wszyscy żyją i mają się dobrze. Nie martw się, i tak planowałem remont, więc pomogę ci, jak tylko będę mógł”. Zaczęłam kalkulować, ile kosztowałby mnie remont u sąsiadów, gdyby postanowili obciążyć mnie kosztami, ponieważ mam niewiele pieniędzy. W końcu sąsiad pomógł mi zebrać wodę i podłączyć nowy wąż. Umówiliśmy się, że kiedy zacznie robić remont u siebie, przyjdzie też do mnie.
  • Niedawno spotkało mnie szczęście. Sąsiadka na emeryturze sprzedawała swój dom i zgarnęła różne „śmieci” ze strychu, gdzie trzymała stare zabawki swojego 40-letniego syna. Powiedziała mi: „W wolnej chwili wpadnij do mnie i sobie to przejrzyj. Może potrzebujecie czegoś dla córki”. Przyszłam do niej z moją dwulatką i zobaczyłyśmy, że to nie rupiecie, tylko prawdziwe skarby: stare metalowe samochody, duża żelazna ciężarówka i mnóstwo innych rzeczy, każda w świetnym stanie. Oczywiście wzięłyśmy wszystko – w sumie były tego 3 worki.
    W zeszły weekend przyjechałem odwiedzić rodziców, a moja sąsiadka znowu do mnie zadzwoniła. Powiedziała, że posprzątała wreszcie resztę strychu. Pokazała nam całe mnóstwo worków, a w nich hokej stołowy, różne puzzle, odznaki, ministół do koszykówki, jakaś gra z pierścieniami i kołkami, zabawki świąteczne i mała prefabrykowana choinka, girlanda, mnóstwo lalek, kolejka, a nawet konsola Sega, którą na początku lat 90. jeszcze mój ojciec przywiózł mojej sąsiadce na zamówienie z innego miasta. Tego wszystkiego nie da się opisać! W każdym razie teraz razem z moją córką w to wszystko gramy. Jest szalenie zachwycona, podobnie zresztą jak ja. © Kid.Ding / Pikabu
  • Moi znajomi wykupili wycieczkę do Turcji: 4 gwiazdki, do morza 900 metrów. Po przylocie do Antalyi okazało się, że z winy tureckiego operatora ich pokoje hotelowe zostały sprzedane 2 razy. Zgodnie z umową, w takim przypadku powinni otrzymać hotel nie gorszy niż ten, za który zapłacili. Ale to był wysoki sezon i to, co dostaną, było pod znakiem zapytania. Zrobili aferę, dzwonili nawet do stolicy do firmy, w której wykupili wycieczkę, choć ta nie mogła nic zrobić. W końcu zabrali ich do innego hotelu. Wtedy wreszcie byli zadowoleni i modlili się, żeby Turcy nie zmienili zdania, bo dostali hotel 5-gwiazdkowy, przy samej plaży i bardzo elegancki. Wycieczka do tego hotelu kosztowała dwa razy więcej, niż zapłacili. Takie szczęście zdarza się chyba tylko raz w życiu! © Vladislav K. / Dzen
  • Mieszkałam w obcym mieście sama z córką. Pracowałam w przedszkolu, a moja pensja ledwo wystarczała na opłacenie mieszkania i jedzenia. Nie miałam butów zimowych, marzłam i marzyłam o ciepłym obuwiu. Pewnego ranka wyszłam z domu i zobaczyłam cud: na ławce przy wejściu do budynku stały damskie kozaki! Zimowe, zamszowe, śliczne! Widać, że nie nowe, ale w dobrym stanie. Teraz stanęłam już na nogi i nawet nie patrzę na rzeczy, które ludzie zostawiają na ulicy. Ale wtedy, 10 lat temu, to było dla mnie jak prezent od losu. Nosiłam te buty przez całą zimę, a w pracy pytali mnie, skąd mam takie fajne kozaczki. © LuckyZami / Pikabu
  • Kiepsko się uczyłam i opuściłam wiele zajęć. Dotrwałam jednak do końca studiów, pozostało tylko zdać egzaminy. Stałam na przystanku z dziewczynami z grupy. One wkuwały „bardzo trudne” zagadnienie, a ja nie wkuwałam nic – nie miałam nawet notatek i w ogóle nie byłam przygotowana. Dziewczyny były zszokowane: „Dlaczego w ogóle idziesz na egzamin, skoro się nie uczyłaś?”. I powtarzały sobie cały czas ten sam temat. W końcu weszłam do sali egzaminacyjnej w pierwszej piątce, wylosowałam pytanie, przeczytałam je i zdałam sobie sprawę, że to było to samo „bardzo trudne” zagadnienie, które dziewczyny powtarzały sobie przez całą drogę. Natychmiast, zupełnie bez przygotowania, przystąpiłam do odpowiedzi. Nauczycielka była zszokowana: „Jak to? Nie chodzisz na zajęcia, a tak dobrze odpowiadasz?!”. W końcu dała mi czwórkę, a ja nawet nie marzyłam o trójce! © Mama Katia / Dzen
  • Byliśmy z żoną na rejsie poślubnym. Kupiłem sobie zegarek w sklepie jubilerskim na statku. W tym dniu sklep organizował losowanie nagród dla klientów. Zasadniczo zwracano zwycięzcy koszt zegarka, więc szczęśliwy klient mógł go mieć za darmo. Postanowiliśmy zostać w salonie, aby obejrzeć loterię i okazało się, że wygrałem! Zwrócono mi około 100 dolarów. Zaraz potem poszliśmy zagrać w bingo – co wieczór na statku była organizowana taka rozrywka. Udało mi się wygrać 600 dolarów! Te dodatkowe pieniądze pozwoliły nam świetnie się bawić przez resztę rejsu. © the_middle_way / Reddit
  • Połowa lat 90. Mama na urlopie macierzyńskim z moim młodszym rodzeństwem, ojczym po operacji kręgosłupa. Brak pieniędzy. Karmiliśmy kota chlebem namoczonym w wodzie. Przyszły urodziny mojej mamy. Poszliśmy do sklepu i z tej okazji kupiliśmy chleb, cebulę i jednego banana. Niestety przypadkiem zgniotłam go w torbie razem z cebulą! Mama się zdenerwowała, ja byłam bardzo zasmucona. Nagle w tym samym sklepie przypadkiem znalazłam pieniądze. Tuż pod moimi stopami, na ziemi. Po raz pierwszy od roku cała rodzina zjadła ser. © ddtrulit / Pikabu
  • Miałam 4 lata, mama odwoziła mnie do przedszkola. Byłyśmy już spóźnione i się spieszyłyśmy. Wtedy zauważyłam, że w kałuży leży piękny papier. Poprosiłam mamę, żeby się zatrzymała i go podniosła, ale ona nawet nie spojrzała na kałużę – nie miała czasu. Wieczorem tata odebrał mnie z przedszkola. Przechodziliśmy obok tej samej kałuży, a papier wciąż tam leżał. Szczęśliwa po niego pobiegłam i okazało się, że to było 100 dolarów! W 1994 roku była to dla nas niewiarygodna suma pieniędzy! © Mum Darling / ADME
  • Był rok 2008. Moja żona i ja właśnie pobraliśmy się w naszym małym miasteczku i wieczorem lecieliśmy do stolicy. Po weselu postanowiliśmy się nie przebierać i lecieć prosto w strojach ślubnych. Bilety kupiliśmy w klasie ekonomicznej. Kiedy jednak poszliśmy do stanowiska odprawy i personel dowiedział się, że właśnie podpisaliśmy akt małżeństwa, dostaliśmy wstęp do saloniku biznesowego na lotnisku. Byliśmy mile zaskoczeni takim podejściem. Po tym, jak wszyscy zostali zaproszeni na pokład samolotu, my również poszliśmy zająć nasze miejsca. Gdy tylko usiedliśmy, pilot pogratulował nam w imieniu linii lotniczej i całej załogi przez głośnik, a w ramach prezentu zaproponował nam przejście do kabiny klasy biznes. Udaliśmy się tam przy aplauzie pasażerów i personelu pokładowego. Było nam tak miło, że słowa nie są w stanie tego opisać! © perevetich1 / Pikabu
  • Moja mama dała mi piękny naszyjnik. Pewnego ranka dotknęłam szyi i poczułam, że go nie mam. Musiałam źle zapiąć zapięcie i naszyjnik spadł. Byłam bardzo zdenerwowana, ponieważ to był prezent, a w dodatku bajecznie piękny! Kilka godzin później znalazłam go we własnym bucie! Okazało się, że naszyjnik spadł mi na koszulę, potem na spodnie (z paskiem), a z nich wślizgnął się do lewego buta, który był mocno zasznurowany. Cud! © Rough_Cut / Reddit
  • Moja dziewczyna i ja szliśmy wzdłuż brzegu rzeki. Próbowałem jej wytłumaczyć, że jestem teraz tak spłukany, że nie stać mnie na festiwal, o którym marzę. Wtedy nagle pod nogami zobaczyłem 210 dolarów w gotówce! Nie mam pojęcia, jak znalazły się na brzegu rzeki, z dala od miasta. © Turbulent-T / Reddit
  • Byłem na czwartym roku studiów, a w weekendy jeździłem do rodziców mieszkających w sąsiednim mieście. Autobus kursował dwa razy dziennie: o 13:00 i 21:00. Zawsze wracałem tym wieczornym, żeby w niedzielę zostać dłużej w domu. Pewnego dnia kupiłem więc bilet powrotny na niedzielny wieczór z wyprzedzeniem, ale w sobotę pokłóciłem się z kolegami i postanowiłem wrócić wcześniej. Mama namawiała mnie, żebym został do wieczora, ale odmówiłem. W poniedziałek rano zadzwoniła do mnie koleżanka z klasy i powiedziała, że wczoraj wieczorem autobus, którym miałem jechać, zderzył się z ciężarówką. Gdybym nie zmienił biletu, nie pisałbym teraz tego wszystkiego. A podróżuję tym autobusem od 3,5 roku! © Nieznany autor / Pikabu
  • Mieliśmy zaplanowany lot na Sylwestra. Nagle rozpętała się jednak burza śnieżna i lot został odwołany. A potem – bum! Loty jednak wznowiono. Moja siostra i ja byłyśmy jedynymi pasażerkami samolotu. Dostałyśmy dodatkowe przekąski i pozwolono nam lecieć pierwszą klasą. To było niesamowite! © KittyLilith17 / Reddit

Takie chwile przypominają nam, że życie jest pełne miłych niespodzianek – być może jedna z nich czeka na nas tuż za rogiem! Najważniejsze jest to, aby nie przegapiać okazji i traktować je jako dary od losu.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły