17 historii o ludziach tak bezczelnych, że przecieramy oczy ze zdumienia

Ludzie
2 godziny temu
17 historii o ludziach tak bezczelnych, że przecieramy oczy ze zdumienia

Mówi się, że bezczelnym ludziom jest w życiu łatwiej. Może to i prawda, ale z pewnością osoby obdarzone tupetem są dość uciążliwe dla otoczenia. Znaleźliśmy w sieci historie użytkowników, którzy zetknęli się z tak bezczelnymi ludźmi, że te spotkania na długo zapadły im w pamięć.

  • Przyszła koleżanka w odwiedziny. Po drodze złapał ją deszcz i przemokła do suchej nitki. Poprosiła, żebym dała jej coś na przebranie, na szczęście nosimy ten sam rozmiar. Znalazłam dla niej suche rzeczy: dżinsy i sweter. Umówiłyśmy się, że następnym razem, jak przyjedzie, przywiezie mi moje rzeczy. Raz przyjechała — nie przywiozła, drugi raz — znowu zapomniała. Spotykałyśmy się u niej w domu, żeby świętować, bawiłyśmy się. Poszłam do kuchni, odkręciłam kran, usłyszałam, że woda na podłogę cieknie, bo rura przecieka. Spojrzałam w dół i zobaczyłam swój sweter pod zlewem jako szmatkę...
  • Dostałam wspaniały złoty łańcuszek. Sąsiadka ciągle prosiła, żebym jej go sprzedała, a ja odmawiałam. Raz poprosiła, żebym pożyczyła jej go na randkę. Wróciła, dała mi jakieś grosze i powiedziała, że zgubiła ozdobę. A kiedy miesiąc później zauważyłam ją z łańcuszkiem na szyi, powiedziała: „Wiesz, nie wiedziałam co zrobić, chciałam od ciebie kupić, ale nie chciałaś mi sprzedać”. © Irina Ais
  • Kuzynowi na Boże Narodzenie podarowano kartę podarunkową do sklepu. Uwaga: do jego ulubionego sklepu. Kiedy zobaczył, że karta jest na 50 dolarów, powiedział: „I to wszystko?”. Byłam w szoku. © cakebyte / Reddit
  • Jechałem pociągiem ze wsi, wiozłem wiadro agrestu, a na wierzchu trochę porzeczek. Byłem zmęczony jak pies, postawiłem wiadro pod ławką i usiadłem po drugiej stronie, żeby słońce nie świeciło mi w oczy. Potem zaczęliśmy podjeżdżać do miasta, ludzie się tłoczyli. Do wiadra było trudno dojść, ale nie spuszczałem go z oczu. Potem zobaczyłam, że ktoś bardzo aktywnie interesuje się zawartością mojego wiadra. Przy wychodzeniu nie spieszyło się, nowa właścicielka wiadra też. Na zewnątrz podziękowałem jej, że pomogła mi je wynieść. A ona zaczęła się oburzać, mówiąc, kim ja w ogóle jestem i czemu dotykam jej wiadra. Więc spytałem: „A co jest w środku?”. Jak szybko zaczęła uciekać... © Maxim Mamatsashvili
  • Kiedyś każdego lata jeździliśmy do babci na wieś. Z naszego miasta to 300 km. Tam babcia miała sąsiadkę, profesor, bardzo inteligentną kobietę. Była również z naszego miasta i nie miała samochodu. Niezbyt chciała jeździć autobusem, więc poprosiła moich rodziców, aby zabrali ją ze sobą, gdy będą się wybierać. Bez problemu. Dowiedziawszy się, że studiuję biologię, oznajmiła, że zabierze mnie po uniwersytecie na studia doktoranckie do siebie, długo opowiadała o programie naukowym i tym podobnych. Pojechała z nami raz, drugi, trzeci... Za każdym razem miała coraz więcej toreb, w końcu rodzice musieli zostawiać część swoich rzeczy, ponieważ jej rzeczy zajmowały całe miejsce. Tak było przez kilka lat. Raz przewoziła jakiś kij, którym podarła tapicerkę w samochodzie. Tata wszystko znosił, w końcu doktorat. Nadal ją wozili. Ale ostatni raz oznajmiła, że musi jechać w określony dzień, kiedy rodzice nie zamierzali jechać. Uprzejmie wyjaśnili jej, że tego dnia nie mogą pojechać. W końcu pojechała sama. A już na wsi stwierdziła, z zaciśniętymi ustami, że niestety, ale nie może pomóc z doktoratem.
  • Nasza działka składa się z dwóch części: na jednej, gdzie stoi domek, uprawiamy warzywa i zioła, na drugiej, dalszej, rosną krzewy z borówkami i drzewa owocowe. Pewnego razu mąż poszedł na dalszą część po borówki. Przychodzi, a z naszego krzewu zrywa borówki sąsiedzka dziewczynka, około sześciu lat. Stanął obok i również zrywa. Dziewczynka mówi: „A dlaczego zrywasz? To moje borówki!”. Na co mąż odpowiada: „Nie, moje, rosną w moim ogrodzie”. Ich rozmowę słyszy sąsiad, ojciec dziewczynki, i krzyczy do niej: „Ola, chodź tu, nie zrywaj tych borówek, są jeszcze zielone”.
  • Kiedy byłam jeszcze dzieckiem, moja ciocia przekazała rodzicom część działki (piasek z gliną). Rodzice przywieźli czarnoziem i zasadzili maliny i truskawki. Działka była jakby w środku, można było do niej dotrzeć tylko przez działkę cioci lub sąsiadów. Sąsiadka dała klucz do furtki i nalegała, abyśmy nie zamykali zasuwy na furtce. Pewnego razu rodzice przyjechali w środku tygodnia, a na naszych grządkach opalali się obcy ludzie. To była rodzina naszej sąsiadki. Wysłała ich na zbiór malin, a oni, najedzeni, postanowili odpocząć. Rodzice zainstalowali zamek. Wtedy wnuczka sąsiadki zaczęła mieć pretensje, że teraz jej niewygodnie przechodzić pod furtką, żeby zjeść maliny i truskawki. Kiedy zapytałam, po co miałaby to robić, skoro ma swoje truskawki, odpowiedziała mi, że swoich nie można, bo są na sprzedaż.
  • Miałem około 12 lat, kiedy u sąsiadki wybito okno. Babcia była miła. W środku nocy zerwałem się więc, żeby jej pomóc: zapytałem, czy potrzebuje pomocy, zamiotłem odłamki szkła, obiecałem, że następnego dnia przyjdę i przywrócę pełny porządek. A potem ona powiedziała: „Wiesz, to przecież ty rozbiłeś okno. Inaczej po co byś miał pomagać?”. Oczywiście byłem w szoku. A babcia przez kilka lat patrzyła na mnie z nienawiścią. © Nieznany autor / Reddit
  • Pewnego razu byłem świadkiem takiej sytuacji. Dziecko otwierało prezent świąteczny. Kiedy zrozumiało, że to nie to, o co prosiło, po prostu rzuciło pudełkiem przez cały pokój. Nie wytrzymałem i zapytałem, dlaczego tak się zachowuje. Matka natychmiast zaczęła krzyczeć, żeby nie zaczepiać jej dziecka i że sama zajmie się jego wychowaniem. No cóż... © stygianstank / Reddit
  • W mojej torbie zawsze mam kilka tabletek na ból głowy. Kolega z pracy poprosił raz, poprosił drugi raz. A potem powiedział: „Czy mogłabyś przełożyć tabletki z torby do szuflady, bo jeśli cię nie ma na miejscu, to niezręcznie mi grzebać w twojej torbie po tabletki. A z szuflady sam wezmę”.
  • U nas w pracy była mama wielodzietna. Ciągle prosiła o ubrania dla dzieci. Oddałam jej wielki worek z dobrymi rzeczami, prawie nowymi. Potem dowiedziałam się, że wszyscy znajomi zaopatrują ją w ubrania. Otrzymuje również wiele w organizacjach charytatywnych. Zainteresowałam się, po co jej tyle? Nikt by się nie domyślił. Bez najmniejszego zawstydzenia odpowiedziała, że nie pierze ubrań, a wyrzuca je, gdy się ubrudzą. Pranie to strata pieniędzy i zdrowia. A dobrzy ludzie zawsze przyniosą biednej wielodzietnej kolejne ubrania. © Łazarewa Natalia
  • To było dawno, ale do tej pory nie mogę tego zapomnieć. Urodziłam syna w czasach, kiedy zakup mieszanki był ogromnym problemem. Miałam bardzo dużo mleka i na początku zabierały je dziewczyny z dziecięcego szpitala. Później lekarz z przychodni skierował do mnie pewnego tatę, którego żona nie miała pokarmu. Przez pięć miesięcy za darmo oddawałam im mleko dla ich córeczki, a następnie uprzedziłam, tydzień wcześniej, że teraz mleka starcza jedynie dla mojego dziecka. Tata dziewczynki, nawiasem mówiąc, strażak, dwa metry wzrostu i głos jak trąba, krzyczał na mnie przez pół godziny na całą klatkę schodową. Szczególnie zapadły mi w pamięć słowa, że przecież skierowali go do mnie w przychodni, więc muszę im dawać mleko. Wzięłam głęboki oddech i posłałam go gdzieś daleko. © Elena Pisakina
  • Jechałam autobusem. Byłam w 9 miesiącu, miałam ogromny brzuch. Kobieta ustąpiła mi miejsce. Podszedł starszy facet i zaczął krzyczeć: „Wstawaj, nie widzisz, że starszy człowiek stoi”. Widział mój brzuch, ale i tak wrzasnął: „Jak jesteś w ciąży, to powinnaś siedzieć w domu”. © Irina Dudkina
  • W sklepie obok mojego domu była starsza sprzedawczyni. Zawsze uprzejma, życzliwa. Zauważyłam, że gdy na paragonie jest wiele pozycji, zawsze nabija mi olej słonecznikowy, którego w zakupie nie ma. Zdenerwowałam się, poszłam do sklepu i kupiłam 8 butelek tego oleju, wyraźnie zdenerwowana, aby dać do zrozumienia, że wiem o jej przekręcie. Ona się nie zawstydziła, spokojnie wszystko nabiła i zapytała, czy będę robić przetwory. Przyszłam do domu i odkryłam, że na paragonie jest 9 butelek. Stara cwaniara znów mnie przechytrzyła! Już tam w ogóle nie chodzę! © / Ideer
  • W młodości, z dwójką małych dzieci mieszkaliśmy w pokoju akademika z korytarzowym układem. Naprzeciwko nas mieszkała samotna dziewczyna, wyraźnie była nocnym markiem. Kiedy wszyscy wokół się uspokajali i kładli spać, ona chodziła myć naczynia, brać prysznic, smażyć czebureki o 12 w nocy, zapach rozchodził się po całym korytarzu. Na uwagi (nie tylko moje) odpowiadała, że jej zazdrościmy. Na szczęście nie mieszkaliśmy tam długo. © / Ideer
  • Zdecydowaliśmy się złożyć na prezent dla przyjaciela za 700 dolarów. Powiedziałem, że dołożę się 200 dolarów, a reszta po 100. Łącznie było nas sześcioro. Wszystko ustaliliśmy miesiąc temu. Tuż przed urodzinami dwóch kolegów nadal się nie zrzuciło. Powiedzieli, że nie mają możliwości. Chociaż ustaliliśmy to, a ja doskonale wiem, że środki mają. W skrócie, wkurzyłem się i przekazałem prezent tylko od siebie i tych, którzy się dołożyli. A ci dwaj się na mnie śmiertelnie obrazili. © iDontUnitTest1 / Reddit

Bezczelne i egoistyczne osoby można spotkać na każdym kroku: w pracy, na ulicy, a nawet we własnym domu. Na szczęście niektórzy potrafili dać im dobrą nauczkę, która może zmusi takich ludzi do refleksji.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły