17 ludzi, którzy chcieli dobrze, a wyszło... różnie

Ludzie
2 godziny temu
17 ludzi, którzy chcieli dobrze, a wyszło... różnie

Wybierając prezent lub robiąc coś miłego, oczekujesz, że te gesty sprawią radość obdarowanemu. Jednak czasem, wręczając podarunek, zaczynasz żałować, że w ogóle postanowiłeś go dać. A reakcja niektórych osób na prezenty potrafi okazać się jeszcze większym zaskoczeniem...

  • U mamy w pracy koleżanka skarżyła się, że jej córka nie ma pieniędzy. Mówiła, że dopiero co urodziła i nie stać jej na ubranka dla dziecka ani na urządzenie pokoiku. Mama się przejęła i zebrała cały worek moich dziecięcych rzeczy oraz wanienkę w beżowym kolorze. Przyszła do nas ta córka po odbiór rzeczy, spojrzała na wanienkę. skrzywiła się i powiedziała: „A czemu wanienka nie jest niebieska? Nie wezmę jej, bo przecież mamy chłopca”. Ubrań też nie chciała, bo były już noszone. Mama była zszokowana taką bezczelnością.
  • Zbliżały się urodziny dziadka. Długo myślałem, co mu podarować. Ostatnio zauważyłem, że narzeka na swój stary telewizor, bo źle działa. Postanowiłem więc kupić mu nowy. Gdy dziadka nie było w domu, przywiozłem nowiutki płaski telewizor, wszystko ustawiłem i podłączyłem, a stary grat wyrzuciłem. Dziadek wraca, pokazuję mu prezent, a on w szoku. Myślałem, że miło go zaskoczyłem, więc pytam: „Podoba się?”, a on nagle krzyczy: „Czy ty oszalałeś?! W starym telewizorze była moja skrytka z pieniędzmi!”. Potem chodził i szukał tego telewizora... © Telegram
  • Moja dziewczyna marzyła o jakiejś superlokówce za sporą sumę. Dniami i nocami wzdychała, jak cudownie byłoby taką mieć. Na Walentynki postanowiłem sprawić jej radość. Uzbroiłem się w cierpliwość, odłożyłem potrzebną kwotę, dopytałem koleżanek, jaki model będzie najlepszy. Kupiłem, zapakowałem i wręczyłem. Spodziewałem się morza radości, a ona w ryk. Okazało się, że skoro jej coś takiego podarowałem, to na pewno znaczy, że nie podoba mi się, jak wygląda. Nie zrozumiałem tych pretensji, ale przeprosiłem. Następnie poszedłem do sklepu, zwróciłem lokówkę, kupiłem bukiet kwiatów, poszedłem przeprosić i chciałem dać jej pieniądze. W efekcie dostałem tym bukietem w twarz, zostałem wyrzucony z domu i zwyzywany — bo ośmieliłem się oddać lokówkę. Mam tylko jedno pytanie: jak w takim razie powinienem był postąpić? © Telegram
  • Wnuczka nie chciała jeść warzywnych przecierów, więc z czasem uzbierały się aż 4 pudełka nieotwartych słoiczków. Daliśmy ogłoszenie, że oddamy za darmo. Zadzwoniła jakaś kobieta i mówi: „Mam małe dziecko, nie mogę z nim do was przyjechać, przywieźcie mi to do domu”. Ostatecznie produkty oddaliśmy innej kobiecie — mieszkała w sąsiednim bloku, jeszcze tego samego dnia przyszła i wszystko zabrała. © Dzen
  • Postanowiłam oddać za darmo telewizor z dekoderem — wszystko działało bez zarzutu. Przyjechało małżeństwo, zabrali. Po pół godzinie dzwonią: „Proszę do nas przyjść i włączyć, bo nie działa”. Wystarczyło tylko pilotem przełączyć na HDMI, powiedziałam im to. Oddzwaniają znowu — mówią, że im się nie udało. Nie pojechałam do nich, bo u mnie sprzęt działał idealnie, a mąż tej kobiety wyglądał na takiego, co potrafi sporo naprawić. W końcu jakoś sami się połapali. © Dzen
  • Mój mąż dobrze zarabia, więc spokojnie mógłby się porządnie ubierać, ale jego to zupełnie nie obchodzi. Kupuje cztery pary trampek, jedne dżinsy i dwie koszulki, a potem chodzi w tym cały rok. Kiedyś na jego urodziny podarowałam mu domowy komplet: szorty w kratkę i niebieską koszulkę, bo już nie mogłam patrzeć, jak po domu chodzi w dziurawych starych ubraniach. A on, jak to on, już drugi rok w tym komplecie latem chodzi... do pracy! © Ideer
  • Oddawałam dwa duże worki ubrań. Przyjechała po nie kobieta w wypasionym Lexusie, ubrana elegancko, biżuteria też z najwyższej półki. Chyba miałam bardzo zdziwioną minę, bo pani od razu wyjaśniła, że u jej gosposi był pożar w domu i rzeczy bierze właśnie dla niej. Cóż, gosposi naprawdę się poszczęściło z taką pracodawczynią. © Dzen
  • Zachciało mi się zostać dobrą wróżką. Miałam pierścionek z bursztynem i postanowiłam podarować go dziewczynce z potrzebującej rodziny — niech się cieszy. Zapytałam jej matkę, a ta od razu: „Złoty?”. Zbaraniałam i odrzekłam, że nie. Jej odpowiedź mnie dobiła: „To nie trzeba”. No cóż, będę go dalej nosić sama. © Dzen
  • Niedawno powiedziałem dziewczynie, że nie dam rady do niej przyjechać, a po cichu zaplanowałem niespodziankę: kupiłem smakołyki i kwiaty. Poprosiłem jej koleżankę, z którą akurat była na spacerze, żeby za godzinę przyprowadziła ją pod metro. I tak się stało. Przyjechałem, czekam, podchodzi dziewczyna, a tam ja z bukietem — chciałem ją miło zaskoczyć. Myślałem, że rzuci mi się w ramiona... a dostałem tym bukietem po głowie za to, że skłamałem. Później oczywiście przeprosiła, ale od tamtej pory nie daję jej już kwiatów z kolcami. © Ideer
  • Synowa oddawała rzeczy po moim wnuku — napisała w ogłoszeniu, że są na chłopca w wieku 5 lat, dodała zdjęcie. Dosłownie po paru minutach zadzwoniła kobieta. Przyszedł nastolatek, wszystko zabrał. A zaraz potem zadzwonił jakiś mężczyzna i zaczął tłumaczyć, że im są bardzo potrzebne ubranka dla miesięcznej dziewczynki. Synowa zbaraniała i powiedziała, że dziewczynki to oni nawet jeszcze nie mają. © Dzen
  • Wymieniałam kuchnię na nową. Stary zestaw mebli kuchennych obiecałam oddać za darmo rodzinie mojej matki chrzestnej. Wszystko zostało wcześniej ustalone. Na trzy dni przed dostawą nowej kuchni dzwonię, żeby potwierdzić, a w odpowiedzi słyszę: „Nie mamy samochodu”. Mówię więc: „Nie ma sprawy, mogę zamówić transport, ale musicie za niego zapłacić”. A oni na to: „Nie mamy pieniędzy i nie ma nam kto tego rozładować!”. Czyli wyszło na to, że oddaję cały komplet mebli za darmo, a jeszcze powinnam zapłacić za przewóz, załadowanie i rozładowanie. No świetnie! W końcu machnęłam ręką i wrzuciłam ogłoszenie do internetu. Nie zdążyłam nawet dojechać do pracy, a już zadzwonił handlarz. Przyjechał, pomógł mi opróżnić szafki, wszystko sam załadował i zabrał. © Dzen
  • Postanowiliśmy podarować naszej nauczycielce kwiaty z okazji jubileuszu. Kupiliśmy ładny bukiet białych chryzantem. Wręczyliśmy go w ten wyjątkowy dzień cali zadowoleni, ale ona jakoś się zmieszała i wyglądała na zakłopotaną, choć podziękowała. Atmosfera zrobiła się dziwnie napięta, nie wiedzieliśmy dlaczego. Okazało się później, że w jej kulturze białe chryzantemy to kwiaty żałobne — pochodzi z Korei Południowej. Było nam bardzo niezręcznie, ale potem porozmawialiśmy i nauczycielka powiedziała, że się nie gniewa, bo rozumie, że nasze zwyczaje są inne.
  • Miałam wtedy około trzynastu lat. Pamiętam, że bardzo chciałam zrobić mamie niespodziankę — taką jak w filmach: żeby rano, kiedy otworzy oczy, zobaczyła tort ze świeczkami i śniadanie podane do łóżka. Udało mi się nawet po kryjomu kupić tort i poprosiłam sąsiadkę, żeby przechowała go w swojej lodówce do rana. O świcie zakradałam się po cichutku jak myszka, żeby jej nie obudzić i zdążyć udekorować pokój. Wreszcie nadszedł moment kulminacyjny. Zawołałam mamę, stojąc obok jej łóżka z tortem i zapalonymi świeczkami. Mama usłyszała mój głos, a potem gwałtownie zerwała się z łóżka z przerażeniem w oczach — jeszcze nie do końca się obudziła i pomyślała, że w domu wybuchł pożar! Zaczęła krzyczeć i panikować. W efekcie obie byłyśmy w kompletnym szoku. © Ideer
  • Odnośnie książek. Trzykrotnie się przeprowadzałem, a za czwartym razem zebrałem książki i zawiozłem do biblioteki. I wtedy zaczął się cyrk. To wezmą, to nie, wybrzydzanie. Zirytowałem się. Zostawiłem wszystko i zniknąłem, nic nie mówiąc. Usłyszałem potem od byłych sąsiadów, że krążyły o mnie plotki — przyszedł jakiś dziwak do biblioteki i przyniósł stertę książek, nawet ich nie porządkując. © Dzen
  • Z mężem postanowiliśmy oddać za darmo stare zabawki naszego syna, żeby mogły ucieszyć inne dziecko. Napisał do nas pewien mężczyzna, umówiliśmy się na odbiór. Przyniosłam pudełko, oddałam, wracam spokojnym krokiem do domu... i nagle słyszę za sobą szept. Odwracam się, a facet stoi, przytula pluszowego misia i mówi: „Będę cię nazywał Teddy”. © Telegram
  • Wrzuciłam ogłoszenie do grupy „Oddam za darmo”. Oddawałam automatyczny dozownik do odświeżacza powietrza — bez wkładu i bez baterii. Było zdjęcie, dokładny opis, wszystko jak trzeba. Napisała do mnie jakaś kobieta, pytając, gdzie i kiedy może odebrać. Ale rozłożyło mnie na łopatki, gdy po chwili zapytała: „A co to właściwie jest i jak się tego używa?”. Niektórzy ludzie są tak łakomi na darmowe rzeczy, że wezmą cokolwiek, byle tylko za darmo. © Telegram
  • Do dziś pamiętam ten dzień, kiedy podarowałam mamie psa ulepionego z plasteliny, a ona powiedziała: „Lepiej byłoby nic nie dawać” i zgniotła pieska. Od tego czasu nic jej nie daję, a ona szczerze nie rozumie dlaczego. © Ideer

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły