17 osób, które zamówiły coś przez internet i w bonusie dostały fajną anegdotę do opowiadania znajomym

Ludzie
6 miesiące temu

Na zdjęciach sklepów internetowych produkty wyglądają tak atrakcyjnie, że wielu z nas od razu ma ochotę je zamówić. Wydawać by się mogło, że pozostaje tylko czekać na dostawę, a następnie cieszyć się z udanego zakupu. W rzeczywistości jednak często nie okazuje się to takie proste. Kurier przywozi coś niezamówionego, artykuł okazuje się wadliwy, albo zamówionych rzeczy nie da się zwrócić ani wymienić.

  • Kiedyś zamówiłam letnie sukienki i koszulki, zapłaciłam za ekspresową dostawę i.... Czekałam około półtora miesiąca. A kiedy otrzymałam przesyłkę, okazało się, że zawiera kąpielówki XXL i męskie klapki plażowe.
  • Poprosiłam moją przyjaciółkę o zamówienie kilku rzeczy na chińskiej stronie internetowej z odzieżą, ponieważ nie mam tam założonego konta. Złożyła zamówienie na nazwisko mojej mamy. I wszystko byłoby dobrze, ale w rubryce „imię” podała „ciocia Halinka”. W rezultacie moja przyjaciółka histerycznie się śmieje, a ja jestem wściekła z powodu utraty pieniędzy, ponieważ teraz opłaconej paczki nie chcą mi wydać na poczcie.

„Zamówione szorty dotarły. Wszystkie ze sklepowymi zabezpieczeniami”.

  • Jestem bardzo niewymagającą osobą. Przed świętami zamówiłam sobie sukienkę w sklepie internetowym. Przyjechałam ją odebrać, a w punkcie odbioru było sporo przedświątecznego zamieszania. Szybko założyłam ją w przymierzalni, spodobała mi się, zabrałam. A potem w domu, gdy już założyłam sukienkę prawą stroną do przodu, spodobała mi się jeszcze bardziej.
  • Kiedyś zobaczyłam na stronie śliczną bluzkę z bufiastymi rękawami. Spodobała mi się tak bardzo, że nawet nie zwróciłam uwagi na brak recenzji. Skończyło się na tym, że otrzymałam oversizową męską koszulkę z wszytymi długimi rękawami i dodanymi mankietami. © JeIIokitty / Reddit
  • Znajoma zamówiła zestaw: podręcznik do francuskiego i zeszyt ćwiczeń. Otrzymała kolorową kopię podręcznika, bez płyty i dodatkowych materiałów, takich jak książka z transkrypcjami i testami. Koszt taki sam jak normalnego wydania.
  • Zamówiłam promocyjną klatkę dla ptaków i dotarła niekompletna. Zwróciłam ją i zażądałam wymiany na podobną, ale w pełni zmontowaną. Aby zwrócić, musiałam sama dostarczyć ją do sklepu, ale zamiennik już przywieźli do domu. Tutaj również nie obyło się bez wpadki. Kurier powiedział mi, że muszę zapłacić za dostawę. Powiedziałam, że to wina sklepu i nie zamierzam nic płacić. Musiałam zadzwonić do sprzedawcy: 10 minut pogawędki ze mną, potem z kurierem i wszystko zostało załatwione.
  • Zamówiłam przed świętami ubranka dla dziecka. Ponieważ planowaliśmy wyjazd, zastrzegłam, że muszą mi je przysłać dopiero ostatniego dnia proponowanej dostawy, bo mieliśmy wrócić 16 stycznia. Do 15 stycznia zapomniałam o zamówieniu. Weszłam na swoje konto w sklepie dzień przed dostawą i co zobaczyłam? Część towarów została już przetworzona jako zwrot, ponieważ rzeczy nie zostały odebrane. Dodzwoniłam się do obsługi klienta. Powiedzieli mi, że skoro towar dotarł wcześniej, to powinnam go odebrać. Nie mogą mi odesłać, muszę zamówić wszystko od nowa i kupić po nowych cenach. I to by było na tyle. Nigdy więcej nic w tym sklepie nie zamówię.
  • Zamówiłem w sklepie internetowym wypełniacz do worka sako, zapłaciłem. Przyszedłem na pocztę, okazało się, że mam zapłacić trzy razy więcej, niż powinienem. Zajrzałem do rachunku, a tam wliczony koszt wypełniacza, za który już zapłaciłem. Pomyślałem sobie, że to nie jest jakaś wielka suma, wyjaśnię to później. Odebrałem paczkę, wróciłem do domu, rozpakowałem, a w środku był kolejny worek sako, wart pięć razy więcej niż wypełnienie.
  • Miesiąc temu zamówiłam przez internet suknię ślubną. Nie chcieli mi podać daty dostawy, więc zaczęłam czytać regulamin sklepu. Okazało się, że nawet jeśli suknia dotrze uszkodzona, nie ma możliwości zwrotu pieniędzy. Ale wciąż miałam szansę anulować zamówienie w ciągu 24 godzin. Zrobiłam to natychmiast. Nie odezwali się przez 4 dni, a potem powiedzieli, że już wysłali sukienkę i nie mogą anulować zamówienia. © princess-captain / Reddit
  • Niedawno kolega zamówił dla siebie nową poduszkę w bardzo atrakcyjnej promocji, ale nie zauważył, że anulowanie jest płatne i tylko od sprzedawcy zależy, czy się w ogóle zgodzi anulować zamówienie. Oczywiście poduszka przyszła złożona na pół i w dziurawej, brudnej folii. Wydawałoby się, że to niewielka kwota, ale i tak szkoda.

„Zamówiłem mojej żonie pufę. Trzeba było dokładniej sprawdzić wymiary”.

  • Właścicielom punktu odbioru zamówień nie spodobało się, że moja żona wystawiła im najniższą ocenę za chamstwo obsługi. Odbyłem nawet rozmowę z właścicielką tej instytucji, że naśle na nas swojego męża. Kilkadziesiąt drobnych zamówień z konsekwentnym wystawianiem najniższej oceny za obsługę w końcu dało im do myślenia. A z mężem właścicielki nigdy się nie spotkałem.
  • Kiedyś zamówiłam ściereczkę, a w przesyłce była patelnia. Patelnia była, delikatnie mówiąc, nietania, 3 razy droższa od szmatki, którą kupiłam. Musiałam ją zwrócić, jestem przyzwoitym człowiekiem.
  • Zamówiłem buty online i przysłali mi tylko jeden. Potem sklep „naprawił” problem i wysłał mi jeszcze dwa „pasujące” buty. Oba na prawą stopę. © BerninatinTheCountry / Reddit
  • Zamówiłam jedzenie na urodziny męża dla naszej czteroosobowej rodziny. Dobrze, że śledziłam ruchy kierowcy na mapie online, ponieważ wkrótce zamówienie, którego nie otrzymaliśmy, zostało oznaczone jako dostarczone. Byłam prawie pewna, że znajdziemy nasze pudełko w sąsiednim domku letniskowym. Poszliśmy więc z mężem na spacer i znaleźliśmy zamówienie przed czyimiś drzwiami. Prawie zrujnowało to nasze wakacje. © LICK-A-*** / Reddit
  • Dzisiaj, po raz pierwszy w życiu, dałam najniższą ocenę punktowi odbioru zamówień. Nie ze względu na produkt, nie ze względu na kolejkę, nie dlatego, że nie mogli znaleźć paczki. Wkurzyło mnie to, że pracownica wsadziła nos w moje zamówienie, pokręciła pogardliwie głową i protekcjonalnie powiedziała: „Mogła to pani kupić za połowę ceny. Nawet wiem, w którym sklepie”. Nie trzeba było jednak krzyczeć na cały głos, że przepłaciłam. Do dziś mnie to wkurza.

BONUS: Nie tylko kurierzy dzwonią do drzwi.

  • Często korzystam z dostawy, zawsze płacę online, żeby od razu odebrać zamówienie i pożegnać się z kurierem. Czekałam na przesyłkę. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja rozmawiałam przez telefon. Przez wizjer zobaczyłam faceta z paczką, otworzyłam, wzięłam paczkę i zamknęłam drzwi. Zadzwonił ponownie, widać, że wkurzony. Powiedziałam, że paczka jest opłacona. A on wściekły wrzasnął: „Oddaj mi rybę, sprzedaję ją!”. Opowiedziałam to mojemu koledze, śmiał się przez długi czas.

Kiedy zamówione przez internet produkty nie spełnią naszych oczekiwań i czujemy się rozczarowani, możemy się pocieszyć tym, że nie tylko nam zdarzają się podobne wpadki. Oto przykłady kolejnych zakupowych porażek, nadesłane przez użytkowników sieci.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły