18 historii o szkolnej miłości, która okazała się zupełnie inna niż w filmach

Związki
18 godziny temu
18 historii o szkolnej miłości, która okazała się zupełnie inna niż w filmach

Lata szkolne to nie tylko podręczniki i prace domowe, ale także pierwsze uczucia, które często pozostają w pamięci na całe życie. Te historie to nie tylko opowieści o zauroczeniu, ale także o małych i wzruszających momentach, które do dziś wywołują uśmiech.

  • W autobusie naprzeciwko mnie siedziała kobieta, a przy oknie chłopiec w wieku może 7 lub 8 lat. Poranek był mglisty, a maluch rysował na zaparowanej szybie różne obrazki i uśmiechnięte buźki. Nagle zauważyłam, że kreśli duże litery M, A... Pomyślałam, że zaraz napisze „mama”, ale on dokończył „Marta” i ciężko westchnął. Ach, ta pierwsza szkolna miłość... © VK
  • W szkole dostałam walentynkę od tajemniczego wielbiciela. Zapytałam: „Od kogo to?”, ale nikt się nie przyznał. Minął tydzień i nagle znalazłam w kieszeni kurtki karteczkę: „Myślałem, że jesteś mądrzejsza. Jutro w parku po lekcjach”. Ze złości ledwo wytrzymałam do następnego dnia. Przychodzę, a tam stoi mój kolega z ławki, trzyma w dłoni stokrotkę i podśmiewa się pod nosem. Zamurowało mnie — do głowy by mi nie przyszło, że to on może być moim tajemniczym wielbicielem. Znałam go przecież jak własną kieszeń i w życiu bym się nie domyśliła, że coś do mnie czuje. Gdy ochłonęłam, porządnie go zbeształam, a po jakimś czasie jednak jego uczucia odwzajemniłam. A karteczki? Potem podsuwał mi je regularnie — stały się naszą małą tradycją.
  • Po liceum chcieliśmy z Łukaszem wziąć ślub, ale tuż przed zakończeniem roku pokłóciliśmy się na amen i wyjechał sam do Warszawy na studia. Minęło 20 lat. Spotkanie klasowe. Zobaczyłam go i zmiękły mi kolana. A ten elegant objął mnie w talii i powiedział: „Ty jesteś Marlena, prawda?”. A ja wcale nie Marlena, tylko Iwona. Chyba nawet mnie nie pamięta... Trochę przykre.
  • W szkole przyjaźniłam się z pewnym chłopakiem. Był miły, serdeczny, spokojny, nie popisywał się i nikogo nie zaczepiał. Codziennie przynosił mi mandarynki albo cukierki. A jeśli sama do niego nie podchodziłam, przekazywał słodycze przez moją koleżankę. Nie był ani najbardziej wysportowany, ani najprzystojniejszy, ani najzdolniejszy, ale dla mnie był po prostu ideałem. Pod koniec szkoły wszystkim znudziły się już romanse, a potem przez lata nie mieliśmy kontaktu. I nagle pewnego dnia stoję na przystanku, a jakiś mężczyzna zerka na mnie i się uśmiecha Patrzę, a to przecież Zenek! Tak bardzo się ucieszyłam! Prawie się nie zmienił: wciąż tak samo serdeczny, pogodny chłopak. Długo rozmawialiśmy. Na pożegnanie zapytał, czy mam jeszcze jego numer. A że moja mama była w komitecie rodzicielskim i zawsze wyciągałam numery kolegów z jej notesu, odpowiedziałam, że jasne — mam i się odezwę. Wracam do domu... a notes od dawna wyrzucony!
    Szykowałam się wtedy do wyjazdu do koleżanki do innego miasta i pomyślałam, że po powrocie zdobędę numer Zenka przez kogoś ze szkoły. Ale tam niespodziewanie zaproponowano mi pracę, zostałam i zaczęło się zupełnie inne życie. Wybacz, kochany Zenku... widocznie tak miało być. © ADME
  • W drugiej klasie liceum przeniosłam się do nowej szkoły i zakochałam się po uszy. Tomek był łobuziakiem i zawadiaką, ale przystojny jak młody DiCaprio w „Titanicu”. Wkładał mi do plecaka cukierki i prosił, żebym dała mu ściągnąć na klasówkach. A na balu maturalnym podszedł do mnie przy wszystkich, powiedział, że jestem najładniejszą dziewczyną w szkole i zaprosił do tańca. Często odprowadzał mnie po lekcjach, bo okolica była niezbyt bezpieczna — i jestem mu za to naprawdę wdzięczna. Nie, nie pobraliśmy się i nie mamy gromadki dzieci — ja wyjechałam na studia do innego miasta, a on poszedł pracować do fabryki. Ale zawsze ciepło go wspominam, bo traktował mnie naprawdę wyjątkowo.
  • Mieliśmy po 13 lat, oboje z bardzo trudnych domów. Rodzice nie byli zachwyceni, że się spotykamy i robili wszystko, żeby nas rozdzielić. Pewnego dnia nagle dowiedziałem się, że Kasia wyjeżdża do ciotki do innego miasta. Za godzinę! Ledwo zdążyliśmy się pożegnać. Zostawiła mi swój numer, ale ciotka później jej go zmieniła. Latami próbowałem ją odnaleźć w internecie. W końcu się udało. Spotykaliśmy się 3 miesiące, po czym znów straciliśmy kontakt — tym razem na 5 lat, przez nasze osobiste problemy. Potem znowu się odnaleźliśmy, zaczęliśmy nawet snuć plany na przyszłość... aż pewnego dnia powiedziała, że nasza relacja obudziła w niej starą, dziecięcą traumę. Stwierdziła, że lepiej, byśmy więcej się nie widywali. © Reddit
  • Mój były chłopak, moja pierwsza miłość, rzucił mnie po roku bycia razem. A dziś przyszedł i oznajmił, że jest gotów zacząć wszystko od nowa, bo — jak to ujął — zdałam test: po rozstaniu nie spotykałam się z nikim innym i cierpiałam z jego powodu. Gdzieś wyczytał, że to podobno dowód „prawdziwej miłości kobiety”. Owszem, cierpiałam strasznie, ale gdy to usłyszałam, po prostu zamknęłam mu drzwi przed nosem. A potem się rozpłakałam. Nadal go kocham, ale znajdę sposób, żeby przestać. © Ideer
  • Udało mi się pozostać w przyjaźni z moją pierwszą miłością. Do dziś czasem się spotykamy — jest mi już jak rodzony brat. Od 12 lat darzę go ogromną sympatią jako człowieka, ale romantycznych uczuć już do niego nie mam. © Reddit
  • Moją pierwszą miłością była dziewczyna, którą poznałem na letnim obozie. Mieliśmy po 13 lat. Rok później znowu trafiliśmy na ten sam turnus i postanowiliśmy, że będziemy razem do końca obozu, a potem, po powrocie do szkoły, każde pójdzie w swoją stronę. Najbardziej pamiętam ostatnią dyskotekę. Tańczyliśmy razem każdy wolny taniec. Wspominam to do dziś, choć minęło już ponad 35 lat. © Reddit
  • W 2. klasie podobał mi się chłopiec o imieniu Igor. Postanowiłam zrobić pierwszy krok. Dowiedziałam się, że mają w domu kota, a ja kotów wręcz nie cierpię... Ale mimo to narysowałam mu tego kota — wyszedł świetnie, bo rysować umiem naprawdę dobrze.Na przerwie podłożyłam mu rysunek z dopiskiem: „Dla Igora od Sylwii”. Usiadłam na miejscu i czekałam na jego reakcję.
    Kiedy klasa wróciła, Igor znalazł kartkę, popatrzył, przeczytał podpis... i po prostu zgniótł rysunek.
    Chyba nie muszę mówić, że cała moja „miłość” w jednej sekundzie się ulotniła — tak bardzo mnie to zabolało. Tak się starałam, a on potraktował mój prezent jak śmieć. Od tamtej pory dałam sobie spokój: nie okazywałam mu już sympatii, ale urazy też długo nie nosiłam.
  • W szkole zakochałam się w pewnym chłopaku. Mniej więcej w 8. klasie dowiedziałam się, że ja też mu się podobam. Ale byliśmy tak cholernie nieśmiali, że nic z tego nie wyszło. Potem dostałam się na studia i zaczęłam spotykać się z innym. Byliśmy razem 2 lata, aż w końcu zrozumiałam, że uczuć się nie da oszukać. Zerwałam z nim i napisałam do tego, którego naprawdę kochałam.
    I tak minęło już 6 lat... Za 2 tygodnie wprowadzamy się do wspólnego mieszkania, a w planach mamy też ślub. © Reddit
  • Moja pierwsza miłość to moja żona. Miałem 16 lat, kiedy się poznaliśmy, dziś mam 33. Jesteśmy małżeństwem od 7 lat i przez cały ten czas żyjemy w pełnej zgodzie. Nawet nie wiem, jak wyglądałoby moje życie bez niej. © Reddit
  • W szkole spotykałam się z jednym chłopakiem. Ale później rodzice wysłali mnie do innego miasta. Na początku jeszcze pisaliśmy do siebie, a potem wszystko ucichło. I oto wracam do rodzinnego miasta, a koleżanka mówi: „Chcesz zobaczyć, z kim twój Misiek się ożenił?”. No jasne, że chcę! Wchodzimy do spożywczego, a za kasą stoi jego żona. Patrzy na mnie, patrzy... i nagle mówi:
    „Przepraszam, a pani to chyba Ola? Poznałam panią od razu. Michał ma mnóstwo pani zdjęć. I cały pękaty segregator listów. Wszystkie przeczytałam, bardzo ciekawe! Michał to wszystko trzyma jak skarb. A na długo pani przyjechała?”. Strasznie się speszyłam i powiedziałam, że właściwie to zaraz wyjeżdżam, wkrótce mam autobus. Dziewczyna pożegnała nas z wyraźną ulgą. © Pikabu
  • Spotykaliśmy się w liceum, ale rozstaliśmy się po maturze — po prostu do siebie nie pasowaliśmy. Rozstanie było trudne, po wszystkim się przeprowadziłam, długo nie mieliśmy kontaktu. Po 5 latach mama przysłała mi paczkę z moimi rzeczami. Wśród nich był jego zeszyt. Znalazłam go w mediach społecznościowych i zapytałam, czy nie chce odzyskać swojej rzeczy. Znowu zaczęliśmy rozmawiać i od tamtej pory przyjaźnimy się już ponad 10 lat. © Reddit
  • Z moim pierwszym chłopakiem spotykałam się 2 tygodnie. A potem odezwała się jego była i Andrzejek do niej wrócił. Nie ukrywam — bardzo to przeżyłam. Mama, kiedy się o tym dowiedziała, powiedziała: „Ach, no wiesz! Nic się nie martw, jeszcze do ciebie wróci”. Dała mi masę rad, jak się przy nim zachowywać, gdy będziemy ze wspólnymi znajomymi. Nie zastanawiałam się długo — po prostu robiłam to, co mówiła. Po 2 miesiącach przyszła od niego wiadomość: chciał się spotkać, pogadać. Pomyślałam: czemu nie. Na spotkaniu przepraszał, mówił, jaki był głupi, prosił, żebym wróciła. Wybaczyłam mu i później byliśmy razem 2 lata. A rady mamy były zupełnie proste: podnieść sobie samoocenę i uparcie udawać, że kompletnie mnie już nie obchodzi.
  • Byłem zakochany w swojej koleżance z klasy. Nie umiałem okazywać jej sympatii, więc tylko się z nią droczyłem. Na studniówce ostatecznie wszystko popsułem — zażartowałem w bardzo niemiły sposób. Potem wyjechałem do innego miasta, skończyłem studia, próbowałem budować relacje z innymi dziewczynami, ale bez powodzenia. Po 5 latach klasa postanowiła zorganizować zjazd absolwentów — i tam ją spotkałem. Była jeszcze wspanialsza niż kiedyś! I wtedy popełniłem najbardziej szalony czyn w swoim życiu: oświadczyłem się jej przy wszystkich. A ona, ku jeszcze większemu zdziwieniu klasy, powiedziała „tak”. Później wyszło na jaw, że ona też była we mnie bardzo zakochana. Teraz wszystko układa się świetnie. Prawie od razu się pobraliśmy, mamy dwójkę cudownych dzieci, niedawno świętowaliśmy 10. rocznicę ślubu i z każdym dniem kochamy się coraz bardziej. Żałuję tylko tych straconych 5 lat. © Ideer
  • W 7. klasie zakochałam się po uszy w koledze z grupy w szkole plastycznej. Znałam go już 3 lata, na jego widok ogarniał mnie strach i jednocześnie nie znosiłam go za jego cięty język. A potem nagle mi się odmieniło. Bardzo chciałam wyznać mu uczucie na zakończeniu roku, ale wyszedł, zanim się odważyłam. Dostałam się później do jego szkoły, ale i tam się wycofałam. Odnalazłam go po 10 latach w internecie. Spotkanie najpierw przyniosło rozczarowanie — wyglądał już nie tak dobrze jak kiedyś. I już nie chciałam z nim żadnego związku. Ale on się mnie uczepił i nie chciał puścić. Byliśmy razem prawie 2 lata, planowaliśmy ślub, ale rozstaliśmy się głupio, przez zwykłe nieporozumienie. Niedawno dowiedziałam się od wspólnej znajomej, że zaraz po tym szybko się ożenił, a potem równie szybko wziął rozwód. © Elena Mielnikowa
  • W szkolnych latach spadła na mnie pierwsza miłość. Zanim go poznałam, byłam niedostępną prymuską, a potem — jak to bywa — zupełnie straciłam głowę, nauka przestała się liczyć. Pod koniec roku dowiedziałam się, że obiekt moich westchnień przeprowadza się do innego miasta. Przez 2 lata nie mogłam o nim zapomnieć, oceny mi poleciały. I nagle przypadkiem, przez wspólnych znajomych, dowiedziałam się, że w ferie zimowe jedzie z rodziną na narty. Ustaliłam nazwę hotelu oraz miasto i cudem namówiłam rodziców na wyjazd. Zobaczyłam go po wielu miesiącach i złapałam jego zdziwione, radosne spojrzenie. Teraz on — już mój narzeczony — święcie wierzy, że to był przypadek. Niech i tak będzie, ale ja wiem swoje: każdy jest kowalem swojego losu. © Ideer

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły