18 kobiet, które tak genialnie wszystkich ustawiły, że aż chce się bić brawo na stojąco

Ludzie
miesiąc temu
18 kobiet, które tak genialnie wszystkich ustawiły, że aż chce się bić brawo na stojąco

W związkach często musimy godzić się z różnymi kaprysami i zachowaniami partnera. Ale czasem przychodzi moment, kiedy trzeba powiedzieć: „Dość”. Tak też stało się w przypadku naszych dzisiejszych bohaterek — i zobaczcie sami, do czego to doprowadziło.

  • Znacie to uczucie, kiedy ma się ochotę kogoś udusić? Otóż rano spokojnie kąpałam córkę, która urządzała histerię, potem próbowałam ją nakarmić, a następnie ganiłam za to, że rzucała zabawkami w brata. Potem przyszła mama mojego męża i zaczęła pouczać mnie, jak należy wychowywać dzieci. Milczałam, a do tego wysłuchałam historii rodem z jakiegoś talk-show.
    Następnie próbowałam przebrać syna, który co chwila wyrywał się z moich rąk, a na koniec całkowicie odmówił picia mleka, kręcąc głową na wszystkie strony. W końcu wyszłam sama z domu, założyłam słuchawki, włączyłam muzykę, odprężyłam się i pomyślałam: „Super, dziś zachowałam spokój mimo wszystko”. Wsiadłam do tramwaju i... na moje świeżo wyprane, jasnozielone mokasyny ktoś nadepnął. I to nie kto inny, tylko kontrolerka biletów. No i wtedy moja cierpliwość się skończyła... © VK
  • Przez cały czas, kiedy spotykałam się z jednym chłopakiem, był bezrobotny. Ciągle powtarzał, że właśnie „rozkręca swój biznes”. Za każdym razem, gdy wychodziliśmy gdzieś razem, to ja za niego płaciłam. Na dodatek ten cwaniaczek za moimi plecami przechwalał się koledze, że tylko dzięki niemu nasz związek jeszcze się trzyma. Nie wiem, na co liczył, ale wtedy zrozumiałam, że nie mam z nim żadnej normalnej przyszłości. © dagonesque / Reddit
  • Jesteśmy małżeństwem od 9 lat, mamy dwoje dzieci. Kiedyś wyznał mi, że zdradził mnie tydzień po ślubie. Wybaczyłam mu wtedy, bo bałam się zostać sama w ciąży. Drugi raz przyłapałam go sama, ale się nie przyznał — zaczął wymyślać jakieś głupie wymówki. Aż któregoś dnia obudziłam się i zrozumiałam, że tak dłużej żyć się nie da. Powiedziałam mu, że to koniec naszego związku. Wpadł w szał i zagroził, że pozbędzie się mojego psa. No cóż — pies został ze mną, a on nie! © Ammisam / Reddit
  • Po 10 latach małżeństwa mąż zaczął powoli, ale skutecznie podkopywać moją samoocenę. Rzucał tekstami, że nie jestem już taka młoda i ładna, krzyczał na mnie, gdy kupiłam sobie bluzkę czy zrobiłam manicure. Bo przecież, jak twierdził, i tak nikt na mnie nie patrzy. Z czasem naprawdę zaczęłam tracić pewność siebie. W pewnym momencie zauważyłam jednak, że w sklepach pytają mnie o dowód, a na ulicy mężczyźni zaczęli prawić mi komplementy i próbowali zagadywać. Jego strasznie to wściekało. W końcu miałam dość jego zachowania i złożyłam pozew o rozwód. On płakał, błagał o wybaczenie, a ja czułam już tylko obrzydzenie i chciało mi się śmiać. Odeszłam. © Ideer
  • Specjalnie zamówiłam sobie do pracy ładowarkę do telefonu. Koledzy i koleżanki chętnie ją pożyczali. Sama korzystałam z niej rzadko, bo zawsze ładuję telefon w domu i nie dopuszczam do tego, żeby w pracy nagle się rozładował. Jedna pani brała ją jednak bez przerwy. Raz nawet przez cały miesiąc nie oddawała i mówiła: „Moja w ogóle nie ładuje, a twoja działa świetnie. Oddaj mi ją, co za problem”. Długo to znosiłam, ale w końcu nie wytrzymałam i zaproponowałam wymianę: ja daję jej swoją, a ona mi tę nową, która niby nie ładuje jej telefonu. Zgodziła się, zamieniłyśmy się. Teraz jestem mądrzejsza — na każde pytanie o pożyczenie ładowarki odsyłam ludzi prosto do tamtej koleżanki. © ADME
  • Wróciliśmy z synem ze szpitala, zebrali się najbliżsi. Przy stole zaczęły się komentarze: nosek po tacie, oczka po mamie. I nagle teściowa wypala: „A po naszej rodzinie nie ma nic a nic!”. Zmroziło mnie, ale potem szybko się otrząsnęłam i powiedziałam: „No i świetnie! Dzięki temu wyrośnie na normalnego człowieka!”. Od dawna marzyłam, żeby w końcu ustawić ją do pionu. © Natalia-i4r5t / YouTube
  • W wieku 25 lat wyszłam za mąż. Chyba bardziej dlatego, że „już czas”, a nie z miłości. Na początku było dobrze, prawdziwa sielanka. Potem on rzucił pracę i przez półtora roku siedział przy komputerze. Wszystkie nasze wydatki — rachunki, kredyt hipoteczny, ubrania, jedzenie — spadły na moje barki. Ja rozrywałam się między pracą a dodatkowymi zajęciami, a on tylko między grami komputerowymi a lodówką. W końcu ja też straciłam pracę i wtedy on urządził histerię, że niby jak my teraz będziemy żyć. Znalazłam więc pracę wyjazdową, w systemie zmianowym. Kiedy wróciłam, okazało się, że mąż mieszka już z inną dziewczyną w naszym domu. Wzięliśmy rozwód i w końcu jestem szczęśliwa! © Ideer
  • Pewnego razu mój partner zaczął krzyczeć na mnie przy mojej mamie. To był zupełnie nowy poziom złości, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Do tej pory w jakiś sposób znosiłam jego obelgi i ciągłe krzyki pod moim adresem. Ale kiedy zrobił to przed moją własną mamą, nie wytrzymałam. To była kropla, która przelała czarę goryczy. © Shazafric / Reddit
  • Zwykle nie świętujemy z rodziną, ale na moje urodziny sami się wprosili. Żona powiedziała, że nie będzie przyjmować tej całej gromady w mieszkaniu. Postanowiliśmy więc zrobić imprezę na świeżym powietrzu, ale w wyznaczony dzień zaczęło padać. Musieliśmy wszystkich zaprosić do domu. Powiedziałem żonie, że trzeba szybko przygotować stół, a wtedy ona... zaczęła się szykować do wyjścia. Twierdziła, że ma swoje sprawy, a ja mam ogarnąć wszystko w domu: posprzątać, ułożyć menu, pójść do sklepu, nakryć stół i przyjąć gości. Potem dodała: „Wrócę późno. Wszystko ma już być posprzątane!”. Myślałem, że żartuje... ale ona naprawdę wyszła! I w dodatku później nie odbierała. W swoje urodziny biegałem więc jak szalony, organizując przyjęcie. Wytarłem cały dom, kupiłem gotowe sałatki, posprzątałem po wszystkich. Goście marudzili, że nie ma gorącego jedzenia, zadeptali całą podłogę, przypadkowo wypuścili kota na zewnątrz. Przed przyjściem żony ledwo udało mi się ich wszystkich wypchnąć, ale posprzątać nie zdążyłem. Czy ona pomogła przy sprzątaniu? Nie! Poszła wziąć prysznic i położyła się spać, a ja całą noc ogarniałem mieszkanie. Rano jeszcze dostałem wykład o przekroczonym budżecie i „skąpych” prezentach. Świetną żonę sobie wybrałem. © VK
  • Pewnego razu wróciłam szczęśliwa z koncertu mojego ulubionego zespołu, a w domu mój facet od razu zaczął bredzić: „Skoro jesteś taka szczęśliwa, to pewnie podoba ci się wokalista, bo przecież jest facetem”. Mieliśmy w planach ślub za miesiąc, ale się rozstaliśmy. I wcale tego nie żałuję. © ADME
  • Zebrałam się na odwagę i odeszłam od męża-chrapacza. Mama puka się palcem w czoło, ludzie szepczą za plecami, ale ja od trzech dni śpię jak dziecko. Stałam się spokojniejsza, zdrowie wraca do normy. Przez sześć lat normalnie spałam tylko kilka razy — i to nie we własnym domu. Mąż chrapał tak, że podłogi drżały. Błagałam, żeby poszedł do lekarza, ale problem widział tylko we mnie. Zatyczki do uszu i masa środków uspokajających działały najwyżej kilka godzin. W ciągu dnia nie mogłam normalnie pracować, a przecież to ode mnie zależał dochód w naszym wspólnym biznesie. W końcu machnęłam ręką i odeszłam. Jestem teraz szczęśliwa. © Ideer
  • Marka mojego byłego przy każdym spotkaniu (pracujemy w jednej firmie) zdawała mi relację, jak to u niego wszystko cudownie po rozstaniu: jaką wspaniałą dziewczynę poznał, jak idealnie im się układa. Haruje dniami i nocami, żeby ją zadowolić, bo tak bardzo kocha. A ona ma na niego świetny wpływ, bo przecież wszystko zależy od dziewczyny, która jest obok. Ja grzecznie mówiłam: „Bardzo się cieszę”, ale ona wciąż starała się mnie umniejszać.
    Niedawno moja cierpliwość się skończyła i podsunęłam jej nagranie z kamery na klatce, gdzie jej synek stoi pod moimi drzwiami i wykrzykuje, jak tęskni, jak kocha i błaga, żebym wróciła. A ona na to: „Widzisz, jak źle na niego wpływałaś? I dalej to robisz!”. Brak słów. © Ideer
  • Trzęsie mną od maminych słów: „A ja w twoim wieku... W wieku 25 lat byłam ideałem!”. Ostatnio już nie wytrzymałam: „No i co dalej? A czemu o swoich rozwodach i porażkach milczysz?”. Cisza. A potem zaczęło się przedstawienie: fochy i histeria. Ale ja już nie zamierzam żyć według cudzych scenariuszy. Mam swoją własną drogę. © Palata ** / VK
  • Mąż zafiksował się na remoncie: kłócił się o kolor gąbek i kwiatów, jakbyśmy mieszkali w muzeum. Córka namalowała obrazek pasujący do wnętrza, a on nazwał go śmieciem i zrzucił ze stołu. Wtedy spakowałam rzeczy, zabrałam córkę razem z jej obrazkiem i wyjechałam. Do tego „designerskiego” domu już nie wrócę. © Ideer
  • Trzy miesiące temu kupiłam regał na książki i poprosiłam męża, aby go złożył. Na początku wykręcał się, mówiąc, że zrobi to później. Później zaczął się irytować na przypomnienia, a w końcu oświadczył: „Potrzebne ci, to sama zrób. Ja go nie kupowałem i nie zamierzam tracić czasu”. Przepłakałam cały wieczór, a potem po raz pierwszy w historii naszego związku postanowiłam zrobić to samo co on. Gotuj sobie, kochanie, sam. Pierz i prasuj swoje koszule. Myj swoje naczynia i sam szukaj swoich rzeczy w bałaganie, który zrobiłeś. Na wszelkie prośby odpowiadam: „Potrzebne ci, to sobie zrób”. Zaczęłam się malować przed pracą, chodzić na siłownię, spotykać się z przyjaciółkami. Wcześniej nie miałam na to czasu — obowiązki domowe pochłaniały każdą wolną chwilę. Mąż zaczął grozić rozwodem. A ja myślę, że to nic strasznego, bo całe nasze małżeństwo sprowadza się do jego obsługiwania. © Ideer
  • Poznałam miłego i ambitnego chłopaka. Ale po pewnym czasie naszego związku stał się opryskliwy, leniwy i toksyczny. Rzucił studia, żeby zostać „wielkim raperem”. A potem dowiedziałam się, że mnie zdradza. Oczywiście powiedziałam mu o tym, a on przerwał mi i zaczął nawijać swój rap. To było koszmarne! Właśnie wtedy zrozumiałam, że moje uczucia same zniknęły. Dlatego nawet nic mu nie odpowiedziałam — po prostu roześmiałam się i odeszłam. Na zawsze. © b***dybay / Reddit
  • Rozwiodłam się z mężem przez harlequiny. Jak tylko zaczęłam je czytać, coraz bardziej się na niego złościłam — bo w książkach mężczyźni robią dla swoich kobiet niesamowite rzeczy, a mój nawet po zakupy nie ma ochoty pójść. Kłótnia za kłótnią, aż w końcu nie wytrzymałam i złożyłam pozew o rozwód. Pomyślałam, że poczekam na swojego księcia. Minęło już 5 lat i jak na razie średnio mi to wychodzi. Ale się nie martwię, bo pozbyłam się ogromnego ciężaru w postaci nieudacznika. I nawet jeśli nigdy się nie doczekam, to nic strasznego. © Ideer
  • Pięć lat temu mój mąż mnie zaskoczył. Powiedział, że musimy „fikcyjnie” się rozwieść, żeby mógł z kolegą rozkręcić biznes. Rzekomo to był warunek tego kolegi—singla. Od razu było jasne, że to jego własny pomysł. Zamiast robić awanturę, zgodziłam się na rozwód. Zrobiłam karierę, kupiłam samochód i dom. Kończę remont, wkrótce przeprowadzka z dziećmi. Były—nie—były mąż o niczym nie wie. Ich biznes ledwo przynosi dochód. Niby powinnam się cieszyć, a jednak wciąż czuję żal. © Ideer

Ten artykuł ma charakter wyłącznie rozrywkowy. Nie składamy żadnych oświadczeń ani nie udzielamy gwarancji dotyczących kompletności, dokładności, rzetelności czy bezpieczeństwa przedstawionych treści. Wszelkie działania podejmowane na podstawie informacji zawartych w tym artykule odbywają się wyłącznie na własne ryzyko czytelnika. Nie ponosimy odpowiedzialności za jakiekolwiek straty, szkody czy konsekwencje wynikające z korzystania z tych treści. Czytelnikom zaleca się samodzielne podejmowanie decyzji, zachowanie odpowiednich środków ostrożności oraz zasięganie profesjonalnej porady przy próbie odtworzenia jakiejkolwiek części tego materiału.

Podobają wam się takie zwroty akcji? Przeczytajcie nasz kolejny artykuł o kobietach i ich wyzwaniach.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia Подслушано / Ideer

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły