19 osób, które znalazły genialne rozwiązanie swojego problemu

Ludzie
2 tygodnie temu

Spryt i bystry umysł mogą pokonać wszelkie przeciwności. Bohaterowie naszego wyboru są prawdziwymi mistrzami i potrafią wyjść zwycięsko z każdej sytuacji. Szczerze zazdrościmy im refleksu i poczucia humoru.

  • Jako dziecko uwielbiałam słuchać bajek, ale nie lubiłam czytać. W pewnym momencie moja mama zmęczyła się namawianiem mnie do samodzielnego czytania, więc wymyśliła genialny plan. Opowiadała połowę historii i przerywała w najciekawszym momencie. Krzyczałam i płakałam, ale w końcu ciekawość zawsze brała górę i w końcu uzależniłam się od czytania. © Anitha Kalaiselvi / Quora
  • Mieszkam z moją dziewczyną od sześciu miesięcy. Za każdym razem, gdy się kłócimy, w wannie jest pająk. Moja dziewczyna wybacza mi wszystkie grzechy i zgadza się ze mną we wszystkim, żebym tylko go usunął. Ale nie ma pojęcia, że przez cały czas to jest ten sam pająk. Mój pająk, który mieszka w garażu. © KusniMoi*** / Pikabu
  • Kiedy zaczęłam spotykać się z moim drugim mężem, moja córka z pierwszego małżeństwa miała 3 lata. Nie znosiła mojego faceta, a on ją ignorował. Dwie bliskie mi osoby po prostu się nie lubiły. Wymyśliłam więc podstęp: kupiłam córce mnóstwo prezentów, małe zabawki i inne drobiazgi, i przekazałam jej rzekomo od mojego faceta. Powiedziałam, że przesyła pozdrowienia i pyta, jak się ma jego najpiękniejsza dziewczynka. Potem narysowałam niby dziecięce rysunki, przedstawiające go jako zabawnego i miłego, i dałam mu je, mówiąc, że to od mojej córki. W czasie, gdy braliśmy ślub, ta dwójka już bardzo dobrze się dogadywała. Teraz córka ma 25 lat, a my z mężem mamy już dwójkę wspólnych dzieci, ale to najstarsze jest jego ulubionym. Adoptował ją, a ona od piątego roku życia nazywa go tylko tatą. Zawsze jest po jego stronie w naszych kłótniach. Rozpieszcza ją, ale ona i tak go kocha. Zdradza mu wszystkie swoje sekrety. A mogli pozostać sobie obojętni. Czasami mały podstęp pomaga.© Overheard / Ideer
  • Kiedyś trenowałam w sekcji lekkoatletycznej. Oprócz treningów z poważnym obciążeniem mieliśmy też po prostu cross trening: biegało się 8-10 kilometrów, zwiększając, a potem zmniejszając tempo. Bieganie w kółko na stadionie wcale nie jest interesujące, więc wszyscy urozmaicaliśmy sobie trasę tak bardzo, jak tylko mogliśmy. W jednym z tych wyścigów chłopaki pobiegli dużo szybciej, nie było ich już widać, zostawili nas, dziewczyny, na trasie. Jakiś facet z otwartymi ramionami wypadł z krzaków na spotkanie z nami: „O dziewczyny! Gdzie biegniecie?”. Nie było sposobu, żeby go ominąć. Nawet jeśli jedna z nas by uciekła, pozostałe nie przejdą. A jego koledzy mu wtórowali: „Chodźcie i usiądźcie z nami!”. Wtedy zauważyłam, że jeden z nich ma tatuaż „Michał” na ramieniu. Krzyknęłam: „O, wujek Michał! Tatuś przesyła pozdrowienia”. Tego, co pojawiło się na jego twarzy, nie da się opisać słowami. To było tak, jakby nie zdążył do toalety. Pobiegłyśmy dalej, a faceci pewnie długo zastanawiali się, kim był mój ojciec. © uitslipochtli / Pikabu
  • Mam syna, 8 lat. Bardzo słodkie, czułe i naiwne dziecko, ale od czasów przedszkola zawsze miał problemy z pobudką. Kategorycznie odmawiał wstawania rano. Płakał i nic na niego nie działało. Ale potem dostaliśmy kota i wymyśliłam sztuczkę: muszę tylko powiedzieć dziecku rano, że kot jest głodny lub trzeba go pogłaskać i maluch natychmiast wstaje i pędzi do kotka. Działa bezbłędnie od sześciu miesięcy.© Chamber № 6 / VK
  • Moja teściowa poskarżyła mi się kiedyś, że sąsiedzi potrafią pukać do jej drzwi po 22:00-23:00, a nawet o 4:00 rano, prosząc o sól czy jakiś inny drobiazg. Są już od dawna na emeryturze, w przeciwieństwie do mojej teściowej nie pracują. Choćby nie wiadomo jak im tłumaczyła, nie rozumieją, że nie należy nachodzić sąsiadów o każdej porze. Zostałem więc w jej mieszkaniu na noc, a o drugiej w nocy zacząłem pukać do drzwi tych sąsiadów. Powiedziałem: „Cześć, jestem waszym nowym sąsiadem! Podobno można do was wpaść o dowolnej porze, więc czy macie program telewizyjny? Cierpię na bezsenność, nudzę się”. Nikt więcej nie zapukał do drzwi mojej teściowej o późnej porze.. © kamidc / Pikabu
  • Mam swoją ulubioną sztuczkę. Małe dzieci mają bardzo rozwiniętą wyobraźnię, ale trudności z logicznym myśleniem. Kiedy więc dziecko prosi o lody, zamiast tłumaczyć, że nie możesz teraz iść do sklepu, bo się spóźnisz i tak dalej, lepiej zaaprobować jego pomysł. Zgodzić się z tym, jak wspaniale byłoby zjeść lody, i to nie tylko trochę, ale gdybyś mógł zjechać drogą lodową na ogromnym rożku. W pewnym wieku takie fantazje już same w sobie zaspokajają potrzeby. A poza tym jest to o wiele zabawniejsze niż próba nakłonienia 4-latka do zrozumienia argumentów dorosłych. © Kevin Mann / Quora
  • Moja teściowa zawsze mnie beszta przy moim mężu, a on próbuje mnie bronić. Ale ja wcale nie jestem obrażona na teściową, bo to jest nasz podstępny plan. Faktem jest, że mój mąż jest raczej skąpy. Teściowa doskonale o tym wie. I tylko po takich atakach teściowej mąż daje mi kosmetyki, perfumy czy dobre ciuchy. Sama bym na to zarobiła, ale mamy małe dziecko, ma dopiero roczek. A we wsi nie ma nawet przedszkola. Kiedy znajdę pracę, skończę z tym wszystkim. W międzyczasie cieszę się przynajmniej tym. © Chamber 6 / VK
  • Pracuję jako kasjerka w sklepie. Kiedy przychodzą marudne dzieci, które wpadają w złość i domagają się słodyczy, mówię im: „Kiedy byłam małą dziewczynką, przyszłam z mamą do sklepu i bardzo źle się zachowywałam. Więc zostawiła mnie w tym sklepie i teraz tu pracuję”. Natychmiast się uspokajają. © Overheard / Ideer
  • Wczoraj wziąłem karcher i poszedłem umyć samochód, ale aplikacja uparcie mówiła: „Podejdź bliżej”. Prawie usiadłem na masce i nic. Zadzwoniłem do pomocy technicznej, facet po drugiej stronie kombinował przez pół godziny, a potem powiedział: „Więc zróbmy to w ten sposób: najpierw proszę włączyć tryb samolotowy w telefonie”. Włączyłem go jak głupi i oczywiście połączenie z nim zostało zerwane. Byłem zdumiony jego pomysłowością. Oddzwoniłem do pomocy technicznej, a tam inny pracownik odebrał telefon i wszystko od nowa. Ale jak sprytnie mnie oszukał! Byłoby zabawniej, gdyby powiedział: „Najpierw proszę się rozłączyć”. © creyz / Pikabu
  • Kiedy jeszcze mieszkaliśmy z rodzicami, mama poprosiła nas, żebyśmy posprzątali przed przyjściem gości. Moja siostra powiedziała mamie, że to ja narobiłam bałaganu, więc powinnam posprzątać. Poszłam więc i sprawdziłam. Tylko kilka rzeczy było naprawdę moich, reszta należała do mojej siostry. Odłożyłam więc swoje rzeczy, a resztę „moich” rzeczy wrzuciłam do kosza. Kilka minut później moja siostra zaczęła krzyczeć, że ktoś wyrzucił wszystkie jej rzeczy. ©
    Goateed_Chocolate / Reddit
  • Kolejka do kasy w supermarkecie. Stoją jeden za drugim: starszy mężczyzna, matka z chłopcem w wieku 7-8 lat i starszy nastolatek.
    W pewnym momencie dziecko zaczyna celowo nadeptywać na stopę starszego mężczyzny. Ten zwraca się do matki:
    — Proszę powiedzieć synowi, żeby przestał deptać mi po nodze.
    Matka, nawet nie odwracając głowy, odpowiada:
    — Wychowuję syna bez autorytarnej presji!
    A chłopiec nadal nadeptuje na stopę faceta. Nagle niepozorny młodzieniec wyjmuje z koszyka słoik miodu, otwiera go i wylewa na głowę tej matki. I oświadcza:
    — Ja też zostałem wychowany bez autorytarnej presji. © Rliethnam / Pikabu
  • Około 7 lat temu instalowaliśmy pomnik w mieście i zamówiliśmy do niego kilka marmurowych tablic. Pierwsza z nich została przywieziona do mojego miejsca pracy, podczas gdy pomnik był stawiany na przedmieściach. Musiałem jechać autobusem. Usiadłem na pojedynczym siedzeniu najbliżej drzwi. Nie wymyśliłem nic sprytniejszego, niż położyć tablicę na kolanach z rękami wokół niej, żeby nic się nie oderwało na wybojach. Tabliczka miała jakieś 60 na 40 centymetrów, 3 centymetry grubości i sporo ważyła: była niewygodna w trzymaniu, ale uznałem, że jakoś dojadę. I wtedy na przystanku weszła kobieta w średnim wieku. Od razu się wlepiła we mnie spojrzenie i zaczęła monolog o chamstwie mężczyzn, którzy ośmielają się siadać w obecności stojących pań. Głośno, w chamskiej formie. A ja jej na to:
    — Mogę ustąpić pani miejsca, jeśli przytrzyma pani moją torbę. Ale jest ciężka.
    — Spokojnie!
    — No cóż, ostrzegałem.
    Gdy usiadła z triumfalną miną, położyłem torbę na jej kolanach. Wyobraźcie sobie minę człowieka, który wpada do szamba, zahaczając zębami o deskę podłogową... Ale nie było odwrotu, zgodziła się, wszyscy słyszeli. Przez całą drogę próbowała wypalić we mnie dziurę spojrzeniem, co jakiś czas chrząkając i stękając, a ja uśmiechałem się wrednie. Kilka przystanków od stacji końcowej kobieta wysiadła, cicho przeklinając. Mam nadzieję, że ta podróż czegoś ją nauczyła © DetiZhrutKota / Pikabu
  • Mój syn irytował mnie zdaniami typu: „Po co się uczyć, Bill Gates nie ma wyższego wykształcenia, a jest miliarderem”. Nie wytrzymałem, przyniosłem synowi zdemontowaną płytę główną z jego komputera i powiedziałem: „Jak bez sprawdzania w internecie złożysz to, żeby działało, możesz odebrać dokumenty z uniwerku”. Przyszedł dwie godziny później z prośbą: „Tato, włącz Wi-Fi, muszę przygotować pracę zaliczeniową”. © Told / VK
  • Seba, kolega ze studiów, w ogóle nie umiał rysować. Jeśli mówi się o ludziach, którzy nie mają słuchu muzycznego, że słoń nadepnął im na ucho, to słoń Seby deptał po jego rękach. Jego kwadraty wyglądały jak koła, a koła jak trójkąty. I nie byłoby to problemem, gdyby nie studiował na wydziale fizyki, gdzie nie obejdzie się bez rysunków. Dogadał się z kolegą z klasy: on będzie robił mu rysunki, a Seba będzie rozwiązywał jego zadania. To pomogło na jakiś czas, aż nadszedł czarny dzień: egzamin z optyki, gdzie rysunki są w każdym zadaniu. Kiedy Seba wyszedł z sali, w której odbywał się egzamin, wszyscy rzucili się na niego:
    — I jak? Jak ci poszło?
    — Wciąż nie mogę w to uwierzyć, ale zdałem na piątkę!
    — A co z rysunkami? Narysowałeś je?
    — Nie, oczywiście, że nie. Chodzi o to, że kiedy nauczyciel zapytał mnie o nie, powiedziałem tak swobodnie, jak to tylko możliwe: „Cóż, jesteśmy profesjonalistami i zdajemy sobie sprawę, że to podstawy. Po co marnować cenny czas na egzaminie? Ja to po prostu opowiem!”. Nie wiem dlaczego, ale zgodził się ze mną, a rezultat znacie.. © smile2 / Pikabu
  • Nasze biuro znajduje się przy ruchliwym skrzyżowaniu. Dziesięć metrów w dół alei znajduje się firma kserograficzna. Postawili znak z napisem „Ksero tutaj!” i strzałką wskazującą w kierunku alei. Wszystko byłoby w porządku, ale słup jest ustawiony tuż przed naszymi drzwiami, a ich klienci idą do naszych drzwi. Grzecznie ich przekierowaliśmy, ale nadal przychodzili. Umieściliśmy na drzwiach napis „Tu się nie kseruje”, a oni nadal przychodzili. Dodaliśmy do napisu na drzwiach, gdzie się udać z dokładnością co do metra, ale nic nie pomogło. W końcu poszliśmy do sąsiadów z prośbą o przeniesienie tabliczki na sąsiedni słup. Otrzymaliśmy nieprzyjemną odmowę: sąsiedni słup, znajdujący się dwa metry dalej, ma rzekomo mniejszy ruch pieszych. Obraziliśmy się. Tabliczka z naszych drzwi została usunięta, a teraz każdy, kto przychodzi z prośbą o ksero, jest prowadzony do biurowej kserokopiarki. Cenę za usługę pobieramy dokładnie taką, jaka widnieje na tabliczce; pieniądze otrzymane za robienie ksero pod koniec każdego miesiąca przeznaczamy na piwo po pracy — za zdrowie wściekłych sąsiadów. © TorkHots / Pikabu
  • W szkole dziewczyny całowały lustro pomalowanymi szminką ustami. Sprzątaczka co wieczór ścierała szminkę, a następnego dnia wszystko się powtarzało. Dyrektor zebrał więc dziewczynki w toalecie, zawołał sprzątaczkę i poprosił, by pokazała im, jak trudno jest zetrzeć szminkę z lustra. A sprzątaczka wzięła szmatę, zanurzyła ją w toalecie i wytarła lustro. Krótko mówiąc, nikt już nie całował lustra. © Told / VK
  • Stoję na balkonie, podziwiając zachód słońca. Na dziedzińcu grupa nastolatków siedzi na ławce: dziewczyny się wdzięczą, a chłopaki przed nimi popisują się, prawie stojąc na głowach. Zwykłe gry godowe, jak u kanarków. Obok przechodzi chłopak, nieco od nich starszy. Niesie torbę pełną bananów. Jeden z nastolatków, najwyraźniej znajomy chłopaka, postanawia popisać się przed innymi.
    — Cześć! — i wyciąga rękę do uścisku.
    — Cześć — odpowiada mu chłopak.
    Chłopak się nie uspokaja:
    — Po co ci tyle bananów? Chcesz nakarmić małpy?
    Wtedy grupa nastolatków zaczyna chichotać i komentować, do czego ich zdaniem może być potrzebne tyle bananów.
    A chłopak nawet nie zmienia wyrazu twarzy, tylko odpowiada nonszalancko:
    — Zgadłeś!
    Wkłada wolną rękę do torby, wyjmuje banana i ze słowami „Jedzcie!” rzuca go ogłupiałym nastolatkom. © MihZlobin / Pikabu
  • W szkole, w której uczyłem, istniał ścisły wymóg, aby kadra nauczycielska ubierała się zgodnie z kodeksem. My, mężczyźni, musieliśmy nosić koszule z długimi rękawami i klasyczne spodnie, a na nogach półbuty. Żadnych dżinsów i butów sportowych. Jednak w naszej umowie o pracę było zapisane, że dress code może być złagodzony ze względów zdrowotnych. Pewnego dnia przyszedłem poprowadzić zajęcia w trampkach. Moja żona i ja przeprowadziliśmy się dzień wcześniej i bardzo bolały mnie nogi. Myślałem, że to dobra wymówka, ale tak nie było. Moi szefowie dali mi pisemną reprymendę, nawet nie pytając, dlaczego mam na sobie buty sportowe. No dobrze. Chcecie półbuty, macie półbuty. Wszedłem na stronę internetową młodzieżowego sklepu odzieżowego i kupiłem tam najbardziej ekstrawaganckie buty rockowe, jakie mogłem znaleźć, na platformie, z łańcuchami i nitami, ale w formie półbutów. Następnego dnia założyłem je do pracy. Nosiłem je na zajęciach przez cztery dni, a potem dyrektor przyłapał mnie i oburzony spytał, co to ma znaczyć. Powiedziałem mu, że to buty zgodne z dress codem. Dał mi kolejną pisemną naganę, która mówiła, że celowo zachowuję się nieprofesjonalnie i jeśli to się powtórzy, grozi mi grzywna i zwolnienie. Co więc zrobiłem: zadzwoniłem do związku, gdzie sprawa została szybko rozwiązana na moją korzyść, ponieważ rzeczywiście miałem na sobie półbuty. Ponadto powiedziałem, że nie zrobiłbym tego, gdyby pozwolono mi nosić buty sportowe, gdy bolały mnie stopy. Związek powiedział mi, że mogę nosić takie buty, na jakie mam ochotę. Krótko mówiąc, nosiłem te buty codziennie przez resztę roku szkolnego i nie miałem żadnych dalszych problemów. Fajne jest to, że kilka innych osób poszło w moje ślady i do czasu, gdy odszedłem, było nas tuzin buntowników przeciwstawiających się obuwniczemu dress code’owi. © ExeTheHero / Reddit

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły