20 flirciarzy, o których trudno zapomnieć

Ludzie
3 godziny temu
20 flirciarzy, o których trudno zapomnieć

Sztuka podrywania i flirtu nie jest łatwa do opanowania. Jednak istnieje jedna prawidłowość: im bardziej pomysłowa zaczepka, tym większe szanse na sukces. Zebrane przez nas historie pokazują, że błyskotliwe podejście może zarówno przełamać lody, jak i wprawić w zakłopotanie.

  • Właśnie przydarzył mi się najlepszy podryw w życiu. Idę przez park, a naprzeciwko mnie biegnie słodki maluch. Zatrzymuje się tuż obok mnie i zaczyna się wstydzić, tak jak potrafią tylko dzieci: uśmiecha się i coś mamrocze. Słyszę głos z offu: „No, dawaj, tak jak cię uczyliśmy: jak masz na imię, jesteś piękna”. A na trawniku siedzi dwóch chłopaków, którzy mu w ten sposób pomagają. © tomichanka
  • Raz szłam nadbrzeżem w naszym mieście. Lato, trzymałam w ręku napój gazowany. Podrywał mnie jakiś chłopak. Ale nie byłą zainteresowana, więc zaczęłam uciekać. Maszerowałam w linii prostej, raźnym krokiem, nie oglądając się za siebie. Chłopak szedł za mną, zaczepiał mnie, a ja jeszcze przyspieszałam kroku. Chłopak już prawie biegł, błagał, żebym chociaż się zatrzymała. Ja jeszcze szybciej. Chłopak z tyłu wydusił zasapany: „No to chociaż wody daj się napić!”. Dałam mu napój gazowany. On, uroczo się uśmiechając, stwierdził: „Jesteś bardzo miła. Tylko za szybko chodzisz”. © Ililalloya / Pikabu
  • Czytałam książkę nad brzegiem rzeki. Przechodził obok młody człowiek. Spotkaliśmy się wzrokiem, a on usiadł obok mnie.
    — Uśmiechnęłaś się do mnie?
    — Nie, przepraszam...
    — A może udajmy, że się do mnie uśmiechnęłaś? © Ililalloya / Pikabu
  • Pewnego razu siedziałyśmy z przyjaciółką w kawiarni. Chłopak, który siedział obok, wziął karteczkę i długopis, napisał do mojej przyjaciółki „cześć” i podsunął ją jak ściągawkę na lekcji. Przyjaciółka była zaintrygowana i w odpowiedzi też napisała mu „cześć”. Tak zaczęła się korespondencja. Najważniejsze, żeby w porę się zatrzymać, bo w pewnym momencie pomyślałyśmy, że ten chłopak jest niemową. © / Pikabu
  • Już trzeci dzień nie pojawiam się w pracy. A wszystko dlatego, że w najgłupszy sposób zapraszałam kolegę z działu. Po pracy umówiliśmy się na bieg. On nie za bardzo chciał, ale się zgodził. Biegliśmy: brzeg rzeki, zieleń, malowniczo tak, dla żartu go popchnęłam. A on naprawdę stracił równowagę i wpadł do tej rzeki, przestraszył się, ubrudził. Patrzył na mnie jak na wariatkę, a ja tylko wymamrotałam przeprosiny i uciekłam... No i co teraz mam zrobić, głupie to moje zachowanie? © / Ideer
  • Pewnego razu byłam z przyjaciółką. Podjechali do nas faceci, chcąc się zapoznać w sposób pełen blichtru. Trochę źle obliczyli i bardzo blisko się „zapoznałam” ze zderzakiem i bocznym lusterkiem samochodu. Czy to można uznać za oryginalny podryw? © Mimrik / Pikabu
  • Parę lat temu spotykałam się z chłopakiem. Spodobałam się jego sąsiadowi, gitarzyście (warto zaznaczyć, że mój wybranek mieszka na 1., a sąsiad na 8. piętrze). Pewnego dnia, gdy zauważył, że idę do chłopaka, wszedł do siebie i zaczął grać na gitarze. Dźwięk był taki, że pomimo zamkniętego okna zagłuszał film, który oglądaliśmy na pierwszym piętrze. Gdy wracałam do domu, sąsiad dogonił mnie i zapytał: „Słyszałaś muzykę? To dla ciebie”. © Pikabu
  • Do autobusu wchodzi dziewczyna, piękna, że brak słów. Zebrałem się na odwagę i powiedziałem: „Nie jesteś przypadkiem wi-fi?”. Ona z uśmiechem: „Dlaczego?”. Ja na to: „Bo czuję jakąś więź z tobą”. Ona się roześmiała, pasażerowie wokół też. A kierowca odwrócił się i powiedział: „Więź to dobra rzecz, ale nie zapomnij o opłacie, Romeo”. © borodinn.den
  • 15 lat temu, będąc studentką, szukałam pracy. Pieniędzy brak, ale trzeba było wyglądać dobrze. W końcu kupiłam tanie różowe buty na szpilce, które okropnie obcierały mi stopy. Po nieudanej rozmowie kwalifikacyjnej wracałam do domu boso, chowając nogi pod siedzeniem w autobusie. Nagle jakiś chłopak chwycił moje buty i wybiegł z autobusu. Pobiegłam za nim, a on powiedział, że nie odda mi ich, dopóki się nie poznamy. Odmówiłam, bo byłam w związku, ale nie chciałam iść boso. W końcu oddał mi buty. Zabrałam buty, ale nie założyłam ich, niosłam je w ręce do domu. A dlaczego? Bo młodość, bo zabawnie, bo jeśli ktoś może chwycić moje buty i uciec, to czemu ja nie mogę zrobić czegoś niezwykłego? W tym roku dopiero je wyrzuciłam, chociaż więcej ich nie nosiłam. © PollyStorry / Pikabu
  • Dzisiaj przydarzyła mi się najbardziej spektakularna porażka w całym moim życiu. W skrócie, padał deszcz, stałem na przystanku, czekałem na autobus. Tym razem nawet wziąłem parasol. Nagle podeszła dziewczyna, niesamowicie piękna, ale bez parasola i dlatego całkowicie przemoczona. Aż zaparło mi dech w piersiach! Ale, zebrawszy w sobie całą męskość, zdecydowanie podszedłem do niej i osłoniłem swoim parasolem. Spojrzenie pytające, ale jednocześnie pełne wdzięczności. Między nami przeleciała iskra. I w tym momencie wszystko zepsułem jednym jedynym zdaniem: „Dziewczyno, czy twojej mamie nie jest potrzebny zięć?” Powinieneś zobaczyć to pogardliwe spojrzenie, to rozczarowane „nie”. Nawet odeszła ode mnie na kilka kroków, na deszcz! Nigdy nie czułem się takim głupcem. © / Pikabu
  • Jechałam w autobusie, było upalne lato. Nagle zobaczyłam, że jakiś chłopak się na mnie gapi. Z góry na dół, z dołu do góry. Wychwycił moje dość sceptyczne spojrzenie i wypowiedział zachwycające zdanie: „Dziewczyno, jakie masz artystyczne palce u nóg!” © Ililalloya / Pikabu
  • Byłam na siłowni i nagle zrobiło mi się bardzo niedobrze, a przed oczami zrobiło się biało. Zdając sobie sprawę, że zaraz zemdleję, powoli opadłam na podłogę. Chłopak, który trenował obok, podchwycił mnie, aby nie uderzyła głową. Położył mnie i próbował nie dopuścić do utraty przytomności, zadając pytania wymagające koncentracji: jaki dziś dzień, jaki rok. Kiedy zobaczył, że dochodzę do siebie, przeszedł do flirtu. Zapytał, jak się nazywam, jaki mam numer, a na koniec, kiedy stał się moim rycerzem w lśniącej zbroi, czy może mnie zaprosić na randkę. Jego swobodny sposób bycia naprawdę mnie rozśmieszył i pozwolił poczuć się lepiej. W końcu dostał mój numer. © super-ro / Reddit
  • Co wy wiecie o podrywaniu? Ja to jestem prawdziwym profesjonalistą w tej dziedzinie! Bez żadnych frazesów, bez prezentów czy kwiatów, po prostu podszedłem i podrywem zdobyłem! Był to pewien grudniowy wieczór, wracałem wtedy z pracy, na zewnątrz zimno, padał śnieg. Szedłem sobie i nagle się poślizgnąłem, upadłem i niemalże zrobiłem piłkarski wślizg przed dziewczyną, przewracając ją. Tak niezręcznie wyszło, szybko wstałem, pomogłem jej się podnieść, przeprosiłem. Potem się poznaliśmy, wspólnie się pośmialiśmy i poszliśmy pić kakao. Teraz się spotykamy, a ona żartobliwie nazywa mnie mistrzem podrywów. © / VK
  • Podszedł do mnie na ulicy chłopak, żeby się poznać. Grzecznie poprosiłam, żeby mnie nie zaczepiał i znalazł sobie inną damę, bardziej skłonną do znajomości. Na co on z melancholijnym wyrazem twarzy stwierdził: „Mogę, ale za takie zachowanie jest kara: twój telefon”. Żartobliwie podałam mu smartfon. A on naprawdę wziął telefon i uciekł. Albo naprawdę postanowił go ukraść, skoro nie udało się z nawiązaniem znajomości, albo to był podryw, żebym zaczęła dzwonić, a wtedy spotkanie by się odbyło. W każdym razie, on najwyraźniej później się rozczarował, bo to był stary, zepsuty smartfon, który niosłam do znajomego, żeby go na części rozłożył. Mam nadzieję, że ten chłopak był mocno zawiedziony, gdy odkrył ten mały „szczegół”. © VK
  • Kiedyś stałam na przystanku, czekałam na autobus. Podszedł chłopak i spytał: „Jaki autobus jedzie do twojego serca?” Pomyślałam, że to jakiś głupek, jeszcze z podrywami z zeszłej epoki, ale miałam dobry nastrój, więc postanowiłam porozmawiać dla zabawy. Ku mojemu zdziwieniu, okazał się interesującym rozmówcą, tylko z dość osobliwym poczuciem humoru. Wymieniliśmy się numerami i jakoś to się potoczyło, że w tym roku wzięliśmy ślub. W ten sposób moje pozytywne nastawienie dało mi wspaniałego męża. © / VK
  • Spaceruję z córką, która ma rok i trzy miesiące. Wokół mnóstwo dzieci. Podchodzi chłopiec, ma około 7–8 lat, kuca przed nią, chwyta ją za ręce, patrzy prosto w oczy i mówi: „No, poznajmy się, masz oczy w takim kolorze jak moja mama”. Boże, gdyby był starszy, zakochałabym się! © / Telegram
  • Będąc w ciąży, poszłam z przyjaciółkami do kawiarni. Siedziałam przy stole, brzucha nie było widać. Cały wieczór podrywała nas grupa chłopaków, a najodważniejszy z nich podszedł do stolika, wskazał na mnie palcem i powiedział: „Jesteś fajna, chcę, żebyś urodziła mi syna”. Nie speszyłam się, wstałam, głaszcząc brzuch, i krzyknęłam: „O tak, jestem gotowa zrobić to teraz!”. Udawałam, że rozpoczął się poród. Mina chłopaka była warta zobaczenia, pewnie już nigdy nie użyje tego sposobu na podryw. © / VK
  • Dziś w autobusie obserwowałem cudowną scenę. Po deszczu na zewnątrz było duszno, a w autobusie w korku tym bardziej. Ludzie wachlowali się czymkolwiek. A jedna dziewczyna jako wachlarza użyła paszportu. Aby zwiększyć powierzchnię wachlarza, postanowiła otworzyć paszport. Przez kilka sekund wybierała stronę i zatrzymała się na zapisach o rejestracji małżeństwa, które były puste. Bardziej subtelnego podejścia w życiu nie widziałem. © / VK

Ten artykuł ma charakter wyłącznie rozrywkowy. Nie składamy żadnych oświadczeń ani nie dajemy żadnych gwarancji dotyczących kompletności, dokładności, rzetelności ani bezpieczeństwa dostarczonych treści. Wszelkie działania podejmowane na podstawie informacji zawartych w tym artykule są podejmowane na wyłączne ryzyko czytelnika. Nie ponosimy odpowiedzialności za jakiekolwiek straty, szkody ani konsekwencje wynikające z wykorzystania tych treści. Czytelnikom zaleca się stosowanie samodzielnego działania, podjęcie odpowiednich środków ostrożności i zasięgnięcie profesjonalnej konsultacji przy próbie odtworzenia jakiejkolwiek części tych treści.

Miłość sprawia, że nasze życie nabiera sensu. A najbardziej wzruszająca jest ta pierwsza, młodzieńcza, która przez lata pozostaje żywa w naszej pamięci. Zobaczcie historie użytkowników sieci, którzy wspominają swoją pierwszą miłość.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły