20+ sytuacji, w których wszystko poszło inaczej niż zakładano

Ludzie
3 godziny temu
20+ sytuacji, w których wszystko poszło inaczej niż zakładano

Z jakiegoś powodu najzabawniejsze historie dotyczą przede wszystkim niezręcznych momentów i sytuacji, gdy wszystkie plany kompletnie się posypały. Dziś zebraliśmy właśnie takie opowieści: udowadniają one, że do życia należy podchodzić z humorem, a do krępujących chwil — z uśmiechem.

  • Postanowiłam obciąć włosy na krótko — miałam już dość długich. Poszłam więc do fryzjera, spędziłam tam godzinę, a efekt naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył: zrobiło się lekko, świeżo i swobodnie! Wracałam do domu w świetnym nastroju, nie mogąc się doczekać, żeby pochwalić się nową fryzurą przed mężem. Stoję przy drzwiach, grzebię w torebce, szukając kluczy, gdy nagle ktoś kładzie mi rękę na ramieniu i mówi: „Hej, małolacie! Spadaj stąd!”. Odwracam się... a to mój własny mąż! Myślał, że jestem jakimś nastolatkiem, który chce mu coś sprzedać. © VK
  • Wczoraj całą noc potwornie bolała mnie głowa. Poskarżyłam się mężowi i dla żartu powiedziałam:
    „Oj, chyba trzeba przyłożyć bilet na Malediwy — od razu przejdzie!”. Byłam w szoku, gdy mąż natychmiast wyciągnął bilety i powiedział: „Albo jesteś czarownicą, albo sama je już dziś znalazłaś!”. A ja niczego wcześniej nie podejrzewałam — tak po prostu palnęłam! I tym sposobem sama zepsułam sobie niespodziankę na rocznicę. © VK
  • Mieszkaliśmy z mężem i małym synkiem w wynajętym mieszkaniu. Przyszedł trudny okres — bardzo się pokłóciliśmy i nawet na jakiś czas rozstaliśmy, żeby ochłonąć i wszystko przemyśleć. Zostałam z dzieckiem, a mąż się wyprowadził i wynajął pokój. Dopiero po dwóch miesiącach dowiedziałam się, że przez cały ten czas opłacał również nasze mieszkanie! Właścicielka brała pieniądze i ode mnie, i od niego. Potem udało nam się ją przyłapać na oszustwie i przez trzy miesiące mieszkaliśmy za darmo. Szybko się pogodziliśmy. Uważam, że mąż zachował się jak prawdziwy mężczyzna, który dba o swoją rodzinę. Kocham go najbardziej na świecie! © VK
  • Późnym wieczorem wracałam od koleżanki i kłóciłam się z chłopakiem przez telefon. Powiedział, że jest chory i leży w domu, a tymczasem na jego profilu w mediach społecznościowych zobaczyłam, że imprezuje w klubie ze znajomymi. Od tego zaczęła się cała awantura. Zatrzymałam się, kontynuowałam dyskusję, a na końcu krzyknęłam: „Jeśli teraz pojawi się jakikolwiek znak, zerwę z nim natychmiast i już nigdy się do niego nie odezwę!”. W tej samej chwili podszedł do mnie zmęczony mężczyzna w roboczym ubraniu drogowca, podał mi znak drogowy i powiedział: „Skoro tak bardzo ci na tym zależy, to proszę — potrzymaj. Tylko potem oddaj”. Na początku w ogóle nie zrozumiałam, o co chodzi. Dopiero po chwili do mnie dotarło. Pół godziny stałam z tym nieszczęsnym znakiem w rękach, a potem oddałam go robotnikowi. I dotrzymałam obietnicy złożonej wszechświatowi. © VK
  • Pewnego razu, podczas jazdy w całkowitej ciszy zatłoczoną windą, mój telefon nagle „odtworzył” notatkę głosową, na której ćwiczyłem dla żartu ptasie trele. © CarefulAdeptness6593 / Reddit
  • Jąkam się od dzieciństwa. Niezbyt mocno, ale czasem się zdarza. Już się do tego przyzwyczaiłem, choć bywa niezręcznie. Pewnego razu przyszedł do nas do pracy facet — miał się zatrudnić. No i w pewnym momencie brygadzista woła mnie i mówi: „Idź, pokaż mu halę”. Więc idę, pokazuję. A on, jąkając się, o coś mnie pyta. Odpowiadam mu, też się jąkając. I wtedy widzę w jego oczach to spojrzenie — pełne urazy i niezrozumienia. I od razu słyszę:
    — Ej, czczczemu się ze mmnie wwyśmiewasz?
    — Ssspokojnie, stary, ja ttteż tto mmam. © Pikabu
  • Po ukończeniu technikum znalazłem sobie dziewczynę. Spotykaliśmy się przez 3 miesiące, planowaliśmy wspólną przyszłość. Nadszedł czas na poznanie rodziców. Poszliśmy do nich, a jej ojciec okazał się moim bezpośrednim przełożonym. Nawet nie wpuścili mnie do domu. Nie chciał zięcia robotnika. Musiałem odejść z pracy, a z dziewczyną się rozstaliśmy. Tak zakończyła się moja przyszła kariera w tym zakładzie i życie osobiste. Ale nie żałuję, znalazłem sobie inną drogę. © dzen
  • Pracowałam w sklepie. W pewnym momencie jakiś klient niedaleko mnie zaczął głośno wołać moje imię. Za każdym razem krzyczał coraz głośniej i z coraz większą złością. W końcu nie wytrzymałam, warknęłam na niego i zapytałam, czego właściwie chce. Spojrzał na mnie zdziwiony i wtedy zza wieszaka wybiegła jego mała córeczka. Schowałam się przy stoisku ze skarpetkami, żeby tylko się z nim więcej nie spotkać. © MontereyBirch / Reddit
  • Kolega zadał mi pytanie, którego nie zrozumiałem. Poprosiłem, żeby powtórzył. Nadal nic nie kumałem. Nie chciało mi się pytać jeszcze raz, więc wymamrotałem tylko: „No nie wiem... Może... Eee... Nie jestem pewien...”. Zapanowała niezręczna cisza. Kolega od razu odpowiedział:
    „Lepiej zapytam kogoś innego”. © BFQueb / Reddit
  • Opowiadasz komuś historię. Długo, barwnie. On uważnie słucha, kiwa głową, śledzi każde słowo. Ty gestykulujesz, opisujesz kolory, emocje, cytujesz dialogi bohaterów. Kończysz, wydychasz powietrze z ulgą. A on mówi: „Tak, ale było trochę inaczej” — i poprawia kolory oraz dialogi, bo to przecież on sam opowiedział ci tę historię wczoraj. © lytkin / Pikabu
  • Kiedy pracowałem jako kelner, przeszkodziłem mężczyźnie, który właśnie oświadczał się swojej dziewczynie, żeby zapytać, czy mam im przynieść więcej bułeczek. Pomyślałem, że może coś mu spadło na podłogę, ale wtedy zauważyłem, że klęczy na jednym kolanie i trzyma pierścionek. Nigdy nie zapomnę tego upokorzonego wyrazu jego twarzy... © wallincs / Reddit
  • W dzieciństwie zostałem zaproszony na przyjęcie urodzinowe. Wykorzystałem stary, dobry pomysł na opakowanie prezentowe w stylu „pudełko w pudełku”. Wszyscy z niecierpliwością czekali, aż obdarowany wszystko rozpakuje i odkryje... nic. Bo zapomniałem włożyć prezent do ostatniego pudełka. © Dashu / Reddit
  • Przyszedłem do mojej znajomej fryzjerki na strzyżenie. Usiadłem na fotelu i zaczęła pracować. W pewnym momencie zapytała: „Dotykamy uszu?”. Na co ja odpowiedziałem: „Może pani dotknąć”. Ten dzień na pewno zapadnie jej w pamięć jako jeden z najbardziej niezręcznych. © Pikabu
  • Jestem nauczycielem. Po lekcjach wsiadłem do autobusu i automatycznie powiedziałem:
    „Dzień dobry, proszę usiąść”. Zobaczyłem zdziwione miny pasażerów i od razu wysiadłem na następnym przystanku. © Dzen
  • Zeskanowałem swoją przepustkę w pracy, a jakiś chłopak zszedł po schodach i podszedł do mnie z podniesioną ręką. Pomyślałem, że chce przybić piątkę, więc to zrobiłem. Wyglądał na zdezorientowanego i powiedział, że tylko sięgał do drzwi. © Hating_life_** / Reddit
  • Bardzo spodobała mi się dziewczyna z mojej poprzedniej pracy. Pracowaliśmy razem przy tym samym projekcie. Pierwszym tematem naszej rozmowy były jej nadchodzące urodziny, które przypadały w piątek trzynastego. Ja: „Nie pamiętam, żeby moje urodziny kiedykolwiek wypadły w piątek trzynastego”. Ona: „Serio? A kiedy masz urodziny?”. Ja: „16 maja”. © SamZoso / Reddit
  • Żona zaczęła wieczorami gdzieś wychodzić. Przeczytałem jej SMS-a i zobaczyłem wiadomość: „Bardzo cię brakuje, dziś spotkamy się w...” z podanym adresem. Pomyślałem: „No, przyłapałem ją”. Udawałem, że śpię. Wyszła, a ja za nią. Zobaczyłem, że udała się do jakiejś kafejki internetowej. Myślałem już sobie o rozwodzie, wszedłem do środka... A tam tłum ludzi przy laptopach, a moja żona krzyczy: „Dobijcie, dobijcie to monstrum!”. Okazało się, że chodziła do kafejki grać w gry, żeby mi nie przeszkadzać. I wcale nie brakowało jej komuś w sensie romantycznym — brakowało jej jako kapitana drużyny. © Ideer
  • Wczoraj wszedłem do działu księgowości. Zauważyłem nową dziewczynę, więc podszedłem, żeby się przywitać. Okazało się, że właśnie wróciła z urlopu macierzyńskiego. Wokół komputera miała już porozwieszane zdjęcia swojego malucha — całkiem uroczego dziecka. Nie powstrzymałem się więc od komplementu: „O, jakie śliczne dziecko!”. I w tym momencie mój mózg zaczął analizować: dziecko w sumie niezbyt podobne do mamy. Więc dodałem na głos: „Pewnie po tacie!”. Potem jakoś tak chłodno ze mną rozmawiała... © Pikabu
  • Przyjaciółka zaprosiła mnie, żeby pokazać nowy remont w kuchni — naprawdę pięknie wyszło. Posiedziałyśmy, napiłyśmy się herbaty, nacieszyłyśmy się efektem. Dwa tygodnie później dzwonię i pytam, co u nich słychać. A ona mówi, że właśnie robią remont w kuchni. Zdziwiłam się: „Jak to? Przecież dopiero co skończyliście!”. Okazało się, że jej mąż zostawił dwie puszki mleka skondensowanego, żeby się gotowały, a potem zasnął przed telewizorem. Obudził się dopiero, jak wybuchły. Podłoga, sufit, ściany, meble kuchenne — wszystko w brązowej, karmelowej masie. Słowem: nieźle sobie nawarzyli. © Dzen
  • Kilka dni temu byłam u ginekolożki. Zrobiła badanie i pyta: "Zajmujesz się tańcem?„.Odpowiadam:
    „Tak. To ginekolog potrafi zobaczyć takie rzeczy?”. Wybuchnęła śmiechem, a potem wyjaśniła, że po prostu zgadła po mięśniach nóg. © VK
  • Przyjechałyśmy z przyjaciółką do Londynu. Oszczędzałyśmy, żeby w końcu spróbować słynnego, modnego burgera — takiej „dubajskiej czekolady” w świecie burgerów. Dostajemy listę dodatków i mówimy: „Nie, nie, nie trzeba!”. Uznałyśmy, że przecież i tak jest drogi, po co jeszcze dopłacać za dodatki? Kiedy podano nam burgery, szczęki nam opadły — w środku nic, tylko bułka i kotlet. Nawet bez sosu! Dopiero potem okazało się, że wszystkie dodatki trzeba było dobrać samemu. Były całkowicie darmowe i bez ograniczeń — właśnie dlatego ta burgerownia cieszyła się taką popularnością.
  • Leżałam kiedyś na oddziale ginekologicznym, lekarzem był mężczyzna. Wszystko przebiegało normalnie, bez cienia skrępowania. Po jakimś czasie, już po wypisie, spotkałam go przypadkiem na ulicy z żoną i dzieckiem. Zastygłam jak słup soli. Miałam wrażenie, jakbym co najmniej była jego kochanką. Czułam, że jeśli się przywitam, to żona na pewno coś sobie pomyśli. © ADME

A oto zbiór historii, w których ludzie po prostu chcieli zrobić dobry uczynek, ale sprawy nie do końca poszły po ich myśli.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły