20+ zabawnych historii ze szkoły, które sprawiły, że rodzice chcieli zapaść się pod ziemię

Ludzie
3 tygodnie temu
20+ zabawnych historii ze szkoły, które sprawiły, że rodzice chcieli zapaść się pod ziemię

Kiedy dzieci idą do szkoły, rodzice ponownie muszą zanurzyć się w szkolny świat — ze wszystkimi jego blaskami i cieniami, a także zabawnymi i niezręcznymi sytuacjami. Postanowiliśmy zebrać historie, w których mamy i ojcowie przez chwilę marzyli o tym, by znaleźć się jak najdalej od szkolnego budynku.

  • Kiedyś syn wysłał mnie na zebranie. Druga klasa. Wchodzę do naszej sali, panie wszystkie jakieś nieznajome — no trudno, bywa. Czekam na naszą wychowawczynię, ale jej nie ma. A tymczasem mamy zaczynają rozmawiać o balu końcowym: co trzeba przygotować, ile to będzie kosztować. Siedzę z jedną myślą w głowie: „Jaki bal końcowy w drugiej klasie?!”. W końcu przyszło mi do głowy zapytać: „To jest druga B?”. W odpowiedzi usłyszałam: „Nie, ósma”. Wyskoczyłam z sali, wyciągam telefon z torebki, a tu już dzwoni mój syn: „Mamo, pomyliłem się, zebranie jutro, a nie dzisiaj”. © Astragirl / Pikabu
  • Postanowiłam spróbować swoich sił w stand-upie — znalazłam w mieście klub i nawet zaczęłam na tym trochę zarabiać. Pewnego dnia przyszłam na wywiadówkę w szkole córki, a mamy spoglądały na mnie z zaciekawieniem. Ale nie takim zwyczajnym. Nagle podbiegła koleżanka mojej córki i wypaliła: „Ciociu, Asia mówiła, że masz teraz świetną pracę! W nocy wychodzisz, a rano jesteś już na nogach! Nawet fajną lalkę jej kupiłaś!”. Zapadła cisza. Musiałam szybko tłumaczyć, czym się właściwie zajmuję. Kilka mam naprawdę się zainteresowało i zadeklarowało, że chętnie przyjdą na występ. © VK
  • Raz wezwano moją babcię do dyrektora, bo na prima aprilis wpadłem na „genialny” żart. Nazbierałem mnóstwo saszetek z keczupem i powpychałem je pod deski klozetowe. Gdy tylko ktoś siadał na porcelanowy tron, saszetki pękały. Dyrektor śmiał się jak szalony, ale i tak mnie zawiesili. © Youpunyhumans / Reddit
  • Musiałem przeżyć poważną rozmowę z nauczycielką, gdy okazało się, że mój starszy syn podjadał jej batoniki. Biedna kobieta przez parę tygodni próbowała znaleźć winowajcę. A dzieciaczek po prostu myślał, że przynosiła te batoniki dla wszystkich. © tbama11 / Reddit
  • Po raz pierwszy wezwano mnie do szkoły z powodu syna, ale nie podano przyczyny. Siedzę w poczekalni z spoconymi dłońmi, wzywają moje nazwisko, idę do dyrektora. Po godzinie wychodzę z gabinetu cała szczęśliwa. Okazało się, że mój chłopiec jest najlepszy pod względem wyników w całej szkole! © VK
  • Ojciec pojawił się w szkole po raz pierwszy od 7 lat i natychmiast został zbesztany przez wychowawczynię. Był oszołomiony ilością negatywnych informacji na mój temat. Ale kiedy doszło do dwój na półrocze z fizyki i chemii — przedmiotów, które sam mi cierpliwie tłumaczył — nabrał podejrzeń. Zapytał, czy na pewno mowa o jego dziecku. Wychowawczyni z pełnym przekonaniem odparła: „No oczywiście, chodzi o waszego Aleksandra!”, a tata z radością odpowiedział, że jest ojcem innego ucznia. Okazało się, że wychowawczyni po prostu pomyliła mnie z moim niesfornym kolegą z klasy. © Hrundellyabr / Pikabu
  • Dyrektor wezwał mnie do szkoły, w której uczy się moja córka, i zaczął mnie pouczać, że jedzenie mięsa słoni jest skrajnie nieetyczne, a już zwłaszcza sprowadzanie go z zagranicy. Byłem w kompletnym szoku — jakie znowu mięso słoni?! Dopiero potem wyszło na jaw, że moja córeczka stwierdziła, iż źle się czuje, bo tata namówił ją do spróbowania „słoniowego mięsa”. Nie mogłem uwierzyć, że naprawdę dali się na to nabrać! © OneAceFace / Reddit
  • To było jakieś 30 lat temu, córka jeszcze chodziła do szkoły. Moi rodzice podarowali jej dres, który wówczas był supermodny. Krótko mówiąc, nie spojrzeliśmy na metkę i wypraliśmy komplet. Był jedwabny i zniszczył się w pralce. Rano niczego nie zauważyliśmy i wysłaliśmy dziecko do szkoły. Wkrótce zadzwonili nauczyciele i poprosili, aby przyjechać po dziecko — tkanina zamieniła się w łachmany i trzymała się tylko na podszewce. © Lumbergod / Reddit
  • Mój syn miał około 9-10 lat, kiedy zadzwoniła do mnie szkolna pielęgniarka i powiedziała, że wpadł w ścianę. Kiedy pielęgniarka próbowała dowiedzieć się, jak do tego doszło, syn odpowiedział: „Nikt mi nie powiedział, że nie warto wchodzić w ścianę!”. Biedna kobieta śmiała się do łez. Moje pomysłowe dziecko na szczęście nie ucierpiało. © InPerfectCircles / Reddit
  • Zapisaliśmy syna do nowoczesnej szkoły prywatnej. Kilka dni temu zadzwoniła jego wychowawczyni i powiedziała, że coś przeskrobał, więc muszę natychmiast przyjść. Pędziłam tam jak na sygnale — a jeśli go wyrzucą?! Okazało się, że dziecko pomazało flamastrami świeżo odmalowane ściany w klasie. Spłonęłam ze wstydu, a nauczycielka na to: „To wspaniały przejaw twórczości! Proszę spojrzeć, jakie linie, jak świetnie dobrana kolorystyka. Pani syn ma wyraźny talent!”. Zbaraniałam. To się nazywa podejście! Za szkody nie musieliśmy nawet płacić — postanowiono zostawić rysunek. © VK
  • Kiedy córka była w drugiej klasie, wezwano nas do szkoły, ponieważ dziecko opowiadało rówieśnikom o „tajnych ozdobach mamy” (moja żona ma piercing na piersiach). Żona później skarżyła się, że nigdy wcześniej nie czuła się tak niekomfortowo. Kiedy odbierała córkę z pokoju nauczycielskiego, wszyscy dosłownie pożerali ją wzrokiem. © Emcee_Such_N_Such / Reddit
  • Syn pojechał na szkolną wycieczkę z noclegiem, a dyrektorka zasypała mnie wiadomościami o jego „niedopuszczalnym zachowaniu”. Twierdziła, że nasze dziecko w nocy po kryjomu uciekło się kąpać. Kiedy syn wrócił, zupełnie nie rozumiał, o co go wypytujemy i zapewniał, że do jeziora nawet nie podszedł. Pisałam do dyrektorki, dzwoniłam — żadnej odpowiedzi. W końcu ta pani przekazała mi wiadomość przez syna, że się pomyliła. Prawdopodobnie w jeziorze pluskało się jakieś zwierzę. Wciąż jestem w szoku. © Odd-Warning / Reddit
  • Chciałam zapisać syna do prestiżowego prywatnego liceum z rozszerzoną nauką języków i informatyki. Kosztuje tyle, co porządne auto. Uznałam, że zainwestuję. Przychodzimy, a tam zaczynają nas pytać: „Czy potrafi czytać? Pisać? Mówić po angielsku?”. Stoję jak wryta i myślę: może z takim podejściem powinnam od razu go zapisać do ósmej klasy? © VK
  • Kiedy moja córka poszła do szkoły, pomagałam jej tylko w minimalnym stopniu i tylko wtedy, gdy było to naprawdę potrzebne. Nie robiłyśmy razem żadnych prac plastycznych. Pewnego razu na zebraniu rodziców nauczycielka całkiem poważnie poruszyła temat: dlaczego moja córka robi brzydsze prace niż jej koledzy z klasy. Inni rodzice tylko jej przytakiwali. Ja, jak już pozbierałam szczękę z podłogi, powiedziałam nauczycielce, że przecież proces nauki jest właśnie po to, żeby dziecko samo się uczyło i nie bało się popełniać błędów. Potem całe zebranie rodziców zamieniło się w narzekania mamusiek, że ich dzieci nic nie robią same i tylko marudzą, że w szkole program jest za trudny. © VK
  • Mój ojciec po raz pierwszy przyszedł na zebranie rodziców i tam zasnął. Kiedy spał, wybrano go przewodniczącym komitetu rodzicielskiego. © Pikabu
  • Zadzwonili do mnie ze szkoły i oznajmili, że moja grzeczna córeczka przyniosła do klasy coś niebezpiecznego. Przedmiot został jej odebrany i nie mogła wrócić do sali, dopóki nie przyjadę i nie odbiorę tej niebezpiecznej rzeczy. Byłam w szoku: co takiego mój aniołek mógł przynieść do szkoły? Okazało się, że córka zabrała ze sobą laserowy wskaźnik, którym bawi się nasz kot. © LadyMjolnir / Reddit
  • Mój synek w jakiś sposób zdołał złamać długopis tak, że atrament zabrudził mu całą twarz, szyję i ręce. Zamknął się w szkolnej toalecie i kategorycznie odmówił wyjścia. Musiałam gnać do szkoły i po długich namowach wyprowadziłam go, całkowicie okrywając swoją kurtką. © Gonebabythoughts / Reddit
  • Znajomych wezwano do szkoły w sprawie ich córki. Nauczycielka posadziła ich w ławce i z zatroskaną miną zapytała: „Czy wiecie, że wasza 14-letnia córka spotyka się z dorosłym mężczyzną?” — po czym zaczęła pokazywać im zdjęcia, na których dziewczynka robi sobie selfie z poważnie wyglądającym facetem. Rodzice byli w szoku, bo córka zajmowała się wolontariatem, a tym mężczyzną okazał się burmistrz miasta, obecny na ważnych uroczystościach miejskich. © VK
  • Mój syneczek—łobuziaczek postanowił zrobić sobie wagary i poprosił swoją koleżankę, żeby napisała mu usprawiedliwienie w moim imieniu. Kiedy w szkole się o tym dowiedzieli, byli wściekli. Wezwali mnie. Zobaczyłam tę kartkę i oniemiałam: charakter pisma dziewczyny był o niebo lepszy od mojego! Naprawdę nie mam pojęcia, jak mu przyszło do głowy, że ktoś mógłby uznać je za podobne. Jeszcze długo potem droczyłam się z nim z tego powodu. © Elsacoldqueen / Reddit
  • Syn przyszedł ze szkoły i oznajmił, że nauczycielka geografii wzywa rodziców na zebranie, ale mają przyjść wyłącznie ojcowie. No, to dopiero numer! Wściekła popędziłam do szkoły. Moja mina musiała być bezcenna, gdy wpadłam do klasy i zobaczyłam kilku tatusiów pilnie przestawiających ławki i wieszających mapy. Okazało się, że nauczycielce była potrzebna pomoc w przygotowaniu sali do jakiejś prezentacji. Zachowałam kamienną twarz i dzielnie dołączyłam do wieszania map.
  • Odprowadziłam moją pierwszoklasistkę do szkoły i pędem poleciałam do pracy, a tu dzwoni jej wychowawczyni. Mówi, że znalazła „coś” w plecaku dziecka i prosi, żebym natychmiast przyjechała. Przybiegłam, zaglądam do tornistra i mało się ze wstydu nie spaliłam. Okazało się, że zaspana pomyliłam torby i dałam małej stary plecak syna, w którym trzymamy ziemniaki. Musiałam więc szybko wrócić do domu po ten właściwy.

A wam zdarzyły się jakieś wpadki związane ze szkołą już w dorosłym życiu? Może to dziecko coś narozrabiało, a może sami znaleźliście się w niezręcznej sytuacji? Podzielcie się swoimi historiami w komentarzach!

A tutaj znajdziecie jeszcze kilka innych zestawów opowieści:

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły