22 dowody na to, że wizyta u weterynarza przypomina czasem scenę z komedii

Zwierzęta
4 godziny temu

Wygląda na to, że w życiu weterynarza każdy tydzień jest pełen przygód. Czasami właściciel panikuje bardziej niż zwierzak, a niekiedy słodki kociak zamienia się w gabinecie w bestię. Właściciele zwierząt domowych także mają do opowiedzenia wiele ciekawych historii o wizytach w klinice, np. w celu zaszczepienia lub zbadania swoich pupili.

  • Nasz szpic zaczął mieć problemy z sierścią. Zabraliśmy go do weterynarza. Powiedział, że to z powodu jego diety, że źle go karmimy. A ten pies ma lepszą dietę niż niektórzy ludzie! Ustaliliśmy z weterynarzem menu. W końcu okazało się, że to babcia potajemnie karmiła psa. Ponieważ, jak się okazało, miał takie smutne oczka. © My Story / VK
  • Przyjaciółka opowiedziała mi historię. Studiowała weterynarię i trafiła na farmę strusi. Ptaki trzeba było karmić, ale był pewien problem. Jeśli ktoś jest niższy od strusia, dumny ptak natychmiast zacznie znęcać się nad niższym od siebie osobnikiem. Pracownicy wymyślili rozwiązanie. Przed każdym karmieniem za fartuch wkładali mop z owiniętą wokół niego białą szmatką. Konstrukcja okazywała się wyższa od strusia, a wtedy pracownik natychmiast stawał się przywódcą stada. © Working Case / VK
  • Pracuję jako weterynarz. Pewnego dnia przyszła do mnie na wizytę podekscytowana młoda para. Dziewczyna siadła w poczekalni, a facet podszedł do lady, przywitał się. Spytałem, kogo przyprowadził. A on bez wahania odpowiedział: „Żonę”. Roześmiałem się, a on spojrzał na mnie ze zdumieniem. Wtedy zapytałem: „A kogo będziemy leczyć?”. Zrozumiał i uśmiechnął się: „Kota”. © Work Stories / VK
  • W naszym gabinecie weterynaryjnym mieszka bardzo towarzyski i miły szkocki kot. Jego tylne łapy są niesprawne, a lekarz zostawił go w klinice zamiast uśpić. Kotek bez problemu biega jednak na przednich łapach. Mówią też, że bardziej lubi psy niż koty. Pewnego razu wyszłam z gabinetu zabiegowego, a on siedział z moim szczeniakiem w transporterze. © AnyankaYa / Pikabu
  • Naszego husky bolała łapa. Był w stanie chodzić tylko na trzech kończynach. Próby ustalenia, co mu dolega, spełzły na niczym, więc pognałam do weterynarza. Czekałam w długiej kolejce, ale w końcu dostaliśmy się do gabinetu. Wytłumaczyłam, że od trzech dni mój piesek ledwo chodzi. Weterynarz i ja ułożyliśmy zwierzaka na stole do badań. W tym momencie otworzyły się drzwi, mój husky się podniósł, zeskoczył ze stołu na czterech łapach i pobiegł korytarzem. Tak szybko jeszcze nikt nigdy go nie wyleczył. © Overheard / Ideer
  • Znajomy weterynarz opowiedział mi pewną historię. Przyszedł do niego jakiś mężczyzna z kotem, mówiąc, że zwierzak drastycznie przybrał na wadze. Weterynarz przyjrzał mu się i oznajmił, że kotka jest w ciąży. Właściciel był oburzony i powiedział, że jego kot siedzi w domu i nigdzie nie wychodzi. Po jakimś czasie mężczyzna ponownie pojawił się w gabinecie z przeprosinami. Oto rozwiązanie tej zagadki: kiedy nikogo nie było w domu, jakiś rudy kot regularnie wchodził przez okno i wykradał jedzenie, które leżał na wierzchu. A do tego miał romans z kotką. © Overheard / Ideer

„Duże psy też boją się chodzić do lekarza”.

  • Pies mojej córki boi się weterynarzy. Jest wyjątkowy pod względem poziomu histerii. Cieszę się, że pies jest jej, a nie mój, i że to ona, a nie ja, musi się wstydzić u weterynarza za każdym razem. Kiedyś zebraliśmy wszystkie zwierzęta z domu i poszliśmy zrobić szczepienia. Dziesięć minut wstydu i moja córka wyszła z już zaszczepionym psem, a ja i mój mąż zaprowadziliśmy resztę. Wyszliśmy, a w holu siedziała córka, śmiejąc się jak szalona. Mówi, że Yoka wyskoczyła z kliniki, rozejrzała się i zdała sobie sprawę, że my i koty zostaliśmy z tymi koszmarnymi lekarzami. Nie, nie, nie, nie pójdzie, my swoich nie zostawiamy! I pies zdecydowanie wciągnął swoją panią z powrotem do kliniki. © Elena Marchuk / ADME
  • Mój kot, kanapowiec, miły i czuły, z wiekiem zaczął tracić zęby. Jeden kieł nie wypadał i utrudniał mu jedzenie. Ogólnie rzecz biorąc, u weterynarza ten słodki kotek podarł grube rękawiczki do badania, nosidełko i kaftanik. A znieczulenie nie było dozwolone ze względu na wiek. Lekarz, biedak, bohatersko wyrwał ząb potworowi, który w drodze do domu znów był spokojnym i czułym koteczkiem. © Daria Kudryashova / ADME
  • Kotka miała operację. Oczywiście, znieczulenie, kaftanik, wszystkie te rzeczy. Karmiłam ją łyżeczką, nawet masowałam jej grzbiet. Wciąż chodziła niepewnie, chybotała się, przewracała na bok. Zadzwoniłam do weterynarza z pytaniem, dlaczego tak długo jej to zajmuje. Weterynarz dał genialną radę: położyć ulubiony smakołyk i dyskretnie obserwować. Kotka upewniła się, że nie widzę, i pewnym krokiem pobiegła jeść. © Overheard / Ideer
  • Mój pies jest poważnie chory. Codziennie przynosimy go na kroplówkę. Kiedyś do gabinetu zabiegowego zajrzała wróżka. Szukała lekarza, żeby zaszczepić kota. Weterynarz wziął ją za rękę, zaprowadził do innego gabinetu, mrucząc jej coś do ucha, a ona świergotała o biednym kotku. Kilka minut później z tego gabinetu usłyszeliśmy dzikie wrzaski. Pielęgniarka zaprowadziła mocno podrapaną dziewczynę do sali zabiegowej. Podczas opatrywania ran wróżka klęła jak woźnica i pytała, czy kastracja uspokoi jej piekielny pomiot. Okazała się być normalną dziewczyną. © Elena Marchuk / ADME

„Mój kot nie chce wyjść z transportera w klinice”.

  • Naszego szczeniaka trzeba było odciągać od twarzy weterynarza na wizycie kontrolnej — ciągle dawał mu buziaki i nie chciał przestać. Za każdym razem, gdy wchodził do gabinetu, intensywnie machał ogonem i wszystkich lizał, chociaż dobrze wiedział, że to, co tam robią, jest nieprzyjemne. Wciąż jest taki słodki, ale teraz już trochę zmądrzał. Teraz muszę go dosłownie wlec do gabinetu. © I_write to you / ADME
  • Mój kot uwielbia naszych weterynarzy i oni jego też. Powiedziano mi, że próbował wcisnąć się do boksu dużego psa i nie zdawał sobie sprawy, że nie wolno mu tam przebywać. Nasz kotek również bardzo dużo miauczał i domagał się pieszczot. Nie sposób było zignorować tego przystojniaka! © Sirenskye / Reddit
  • Nasz starszy labrador miał krwotok z nosa po wieczornym spacerze. Mój mąż, syn i ja zaniepokoiliśmy się i zabraliśmy go do całodobowej kliniki weterynaryjnej. Lekarz nas uspokoił, podał pieskowi zastrzyk i przemył mu nos jakimś roztworem. Wtedy z sąsiedniego gabinetu dobiegł jakiś hałas, który brzmiał jak spadające narzędzia. Nagle wyleciał stamtąd biały kot, ślizgając się po podłodze wyłożonej kafelkami. Za nim wybiegł lekarz ze strzykawką, krzycząc: „Kefir, stój!”. Nasz pies z jakiegoś powodu się wtedy uspokoił i dał sobie spokojnie umyć nos. Krew przestała mu lecieć i wszyscy odetchnęli. Dziękuję ci, Kefirze, za rozładowanie sytuacji swoją epicką ucieczką, i życzę ci zdrowia! A naszemu staruszkowi nic nie jest, lekarz powiedział, że po prostu wzrosło mu ciśnienie. © MariaYu / Pikabu
  • Kot miał problemy jelitowe. Zabraliśmy go do weterynarza, daliśmy zastrzyki, ale przez trzy dni nie załatwiał się do kuwety. Kupiłam parafinę. Nigdy nie myślałam, że będę się śmiać i biegać po mieszkaniu, a potem dzwonić do męża i mamy z krzykiem: „Udało mu się! Wszedł do kuwety!”. Boję się, co stanie się z dzieckiem, gdy pojawi się na świecie. © Overheard / Ideer
  • Ostatnim razem, gdy poszedłem do kliniki weterynaryjnej, powiedzieli mi, że kot nie powinien jeść przez 12 godzin przed wizytą i nie wolno mu pić ani chodzić do toalety przez 4 godziny. Z brakiem jedzenia i picia można sobie poradzić, mimo że kot był oburzony. Natomiast ostatni wymóg tak nas zaskoczył, że udaliśmy się do innego weterynarza. © LazurnoeDno / Pikabu
  • Mój kot w domu jest największym słodziakiem, ale u weterynarza zamienia się w Lindę Blair z Egzorcysty. Najpierw ze stresu załatwia się na stole, a potem syczy, warczy i w przypływie wściekłości rzuca się na wszystkich z pazurami. Inni klienci otrzymują SMS-y od lekarzy przypominające im o następnej wizycie. Ja nigdy ich nie dostaję. © Eiffel-Tower777 / Reddit

„Mój kot świetnie się ukrywa podczas wizyt u weterynarza”.

  • Jestem weterynarzem pracującym w prywatnej klinice. Pewnego dnia około 3:00 nad ranem przybiegła do mnie dziewczyna z transporterem, z którego dobiegały wrzaski. Przez łzy poprosiła mnie, żebym pomógł jej kotu. Spojrzałem na „cierpiącego” zwierzaka i wyprowadziłem właścicielkę z gabinetu. Po 20 minutach kotka rasy brytyjskiej miała już dwa śliczne kocięta. © Overheard / Ideer
  • Mój kot miał stan zapalny skóry. Musiałam trzy razy iść z nim na zastrzyki. Za pierwszym razem piszczał, wyrywał się, syczał. Lekarz musiał zawinąć go w ręcznik, żeby móc zrobić mu zastrzyk. Za drugim razem zawiózł go mój mąż i podobno kot ani razu nie miauknął. Za trzecim razem znów pojechałam ja. Gdy tylko weszliśmy do gabinetu, kot zaczął syczeć i się wyrywać. Lekarz, ja i pielęgniarka nie mogliśmy sobie z nim poradzić. Czterdzieści minut po zastrzyku wciąż nie byliśmy w stanie umieścić kota w transporterze. Lekarz powiedział: „Niech pani mąż zawsze go przywozi, bo przy pani jest nieznośny”. © Kateryna Karpyuk / ADME
  • Raz musiałam zważyć kota. Weszliśmy do gabinetu, gdzie stała waga, a tam siedział duży pies z właścicielem i dwoma weterynarzami. Wszyscy wpadli w panikę, myśląc, że zaraz mój kot oberwie. Nie wiedzieli jednak, że ta młoda dama ważąca 2 kilogramy to postrach wszystkich psów. Ostatecznie właściciel pieska musiał trzymać go na rękach, dopóki nie wynieśliśmy kota z gabinetu. Wszyscy się śmiali, oczywiście z wyjątkiem nieszczęśliwego psa. © Oksana Shakirova / ADME

„Podczas pierwszej wizyty w klinice zrobił sobie z umywalki toaletę”.

  • Jestem pediatrą. Przyszedł do mnie ośmioletni chłopiec z matką. Skarżył się na senność i brak apetytu. Mały chłopiec ubłagał matkę, aby wyszła, mówiąc, że jest już duży i sam porozmawia z lekarzem, a potem nagle wyjął z kieszeni chomika! Okazało się, że od trzech dni chomik, który mieszkał w pudełku pod łóżkiem chłopca, nic nie jadł. Zwierzak został mu podarowany na ulicy przez chłopaka z sąsiedztwa. Nie powiedział o tym swojej mamie, ponieważ zwierzęta w domu były zabronione. Porozmawiałem z mamą. Obiecała zatrzymać chomika i zabrać go do weterynarza. Chociaż podejrzewam, że zwierzak nie jadł z powodu stresu. W końcu siedział w ciemnym pudełku przez trzy dni. © Work Stories / VK
  • Zadzwoniłem z pracy do weterynarza z pytaniem, czy mogę umówić szczepienie na wściekliznę. Umówiłem. Moją rozmowę usłyszał cały zespół. Potem przyszedł szef, a ja krzyknąłem do niego: „Wszystko załatwione, za godzinę wychodzimy”. Cisza, a potem wybuch śmiechu. A chodziło o to, że szef ma samochód w naprawie i obiecałem podrzucić go na lunch, a przy okazji chciałem zabrać psa na szczepienie. © Work Stories / VK
  • Nasza kotka ma dwadzieścia lat i od siedmiu lat nieustannie wrzeszczy jak szalona. Zabraliśmy ją do weterynarza. Myśleliśmy, że jest głucha i nie zdaje sobie sprawy, że miauczy bardzo głośno. Ale weterynarz powiedział, że kicia po prostu lubi dźwięk swojego głosu. Z jej słuchem wszystko w porządku. © My Story / VK

Z pewnością każdy właściciel zwierzaka ma w zanadrzu mnóstwo zabawnych historii o psotach swojego pupila. A niektórzy po prostu byli świadkami tak uroczych sytuacji z udziałem psów lub kotów, że musieli podzielić się nimi z innymi użytkownikami internetu.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły