22 osoby, które długo będą wspominać swoją rozmowę kwalifikacyjną

Ludzie
19 godziny temu

Zdobycie pracy to nie lada wyzwanie. Przygotowujesz się do rozmowy o swoich umiejętnościach i osiągnięciach, a nagle zostajesz zapytany o swój stan rodzinny i zwierzęta domowe. Choć rozmowy kwalifikacyjne mogą być naprawdę irytujące, często stanowią źródło przezabawnych historii.

  • Dostałam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. I to dziwne: napisała do mnie jakaś pani, stawiając mnie przed faktem dokonanym, że mam przyjść w takim a takim terminie, w takie a takie miejsce. Nawet nie zapytała, czy mi to pasuje. To duża, znana firma. W wyszukiwarce od razu znalazłam wzmiankę o firmie i o kobiecie, która zaprosiła mnie na rozmowę. Dowiedziałam się, że na wszystkich krzyczy, pyskuje i to wszystko uchodzi jej bezkarnie. Nie poszłam na tę rozmowę. Nie chcę takiej pracy, nerwy są ważniejsze. © Podsłuchane — Tutaj mówią o tobie / VK
  • Przyszła do nas dziewczyna po pracę. Ale nie sama, tylko z tatą. Od razu mnie to zdziwiło, ostatecznie nie jesteśmy już w szkole. Jakie pytanie nie zadałam, odpowiadał tata. Mówił, jakie dobre dziecko z Elżbietki, wieczorami nie wychodzi, mamie pomaga. Ale od samej Elżbietki nie usłyszałam słowa. Więc pod koniec rozmowy kwalifikacyjnej zaproponowałam pracę tacie, jest do tego odpowiedni, lubi rozmawiać. Tata odmówił, obrażony, że Elżbietka nie została przyjęta. © Historie z pracy / VK
  • Miałam około 40 lat, pracowałam jako księgowa i postanowiłam zmienić pracę. Rozesłałam CV. Zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna i powiedział: „Mam pani do zaoferowania pracę jako kelnerka. Strój roboczy to garnitur z ogonem i uszami króliczka”. Zapytałam: „Co to ma wspólnego z księgowością?”. Odparł, że niektórzy klienci lubią, gdy poważne kobiety z wyższym wykształceniem obsługują ich w takim stroju. © Neta Osennyaya
  • Pracuję w instytucji państwowej, w jednym biurze z trzema paniami w wieku balzakowskim. Pracują tam od dawna, to miłe kobiety. Do biura wchodzi dziewczyna i pyta, gdzie jest dział personalny. Powiedziałyśmy jej, gdzie jest biuro, drzwi się zamknęły. „Ona jej nie przyjmie”, mówią moje współpracownice prawie jednogłośnie i zaczynają się śmiać. Pytam: „Dlaczego nie?”. Jedna mówi: „Ona (czyli szefowa działu kadr) bierze tylko te brzydkie”. Wszystko byłoby fajnie, ale dwa tygodnie temu zostałam zatrudniona przez tę właśnie szefową. © Podsłuchane — Mówią o tobie tutaj / VK
  • Szukałam pracy. Wysłałam CV ze zdjęciem sprzed roku. Od tego czasu zmieniłam tylko kolor włosów. Dziś przychodzę na rozmowę kwalifikacyjną, a oni mówią do mnie: „Na zdjęciu jest młoda rudowłosa piękna dziewczyna, a tu przyszła pani...”. © Overheard / Ideer
  • Sześć lat temu miałam rozmowę kwalifikacyjną. Bardzo miłe panie zapytały mnie, dlaczego nie mam dzieci. Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona takim pytaniem i odpowiedziałem coś w stylu: „Tak po prostu wyszło”. Powiedziały: „Cóż, niech pani najpierw rozwiąże swój problem z dziećmi”. No i rozwiązałam. Przyszłam tam na rozmowę ponownie po 4 latach, po urlopie macierzyńskim. I dostałam tę pracę. © Anna Kuzmina
  • Jakaś wariatka przyszła ubiegać się o pracę. Miała taki strój i makijaż, jakby na rozmowę kwalifikacyjną przyszła prosto z nocnego klubu. Nie rozumiała nic z tego, co mówiłem, nie potrafiła odpowiedzieć na żadne pytanie. Poprosiłem o dowód, żeby zrobić kserokopię, a ona krzyknęła: „Nie, zobaczy pan mój rok urodzenia”. Wyszła, trzaskając drzwiami. A ja odetchnąłem z ulgą. © Work Stories / VK
  • Początek lat 2000. Rozmowa kwalifikacyjna. Kierownik mówi:
    — Och, ma pani świetne CV, doświadczenie zawodowe i w ogóle. Nadaje się pani tutaj, ale mam pewną ścisłą regułę — nigdy nie zatrudnię kobiety.
    Cóż, nie to nie, w porządku, w morzu jest mnóstwo ryb. Pół roku później przypadkiem spotkałam tego faceta, a on zaczął mi się skarżyć:
    — Co za pech, zatrudniłem wtedy idealnie pasującego kandydata, a potem okazało się, że to wariat.
    — No cóż, najważniejsze, że spełniał twoje wymagania. Ha. © Azalea Fichtenholz
  • Spotkałem faceta na targach pracy, dał mi swoją wizytówkę i powiedział, żebym zadzwonił następnego dnia. Zadzwoniłem, umówiliśmy się na rozmowę. Przyjechałem do jego biura, spojrzał na moje portfolio, powiedział, że jest świetne i że pasuję do jego firmy. Oprowadził mnie po całym biurze, przedstawił kilku osobom i powiedział, gdzie najlepiej zjeść lunch w okolicy. Pod koniec rozmowy siedliśmy ponownie, a on oznajmił: „Jesteś świetnym kandydatem. Szkoda, że teraz nikogo nie zatrudniamy, ale będę o tobie pamiętał”. Co to w ogóle było!!! © Burrito_Loyalist / Reddit
  • Miałem rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko magazyniera. Przebiegła trochę gorączkowo i nieprzyjemnie — naciskano na mnie, abym natychmiast zaczął pracę. Dyrektor w trakcie rozmowy ciągle wymachiwał rękami, stłukł kubek z herbatą jednego z pracowników i nawet na mnie nie spojrzał. I zachowywał się, jakby w ogóle nic się nie stało. To wszystko mocno mnie zmęczyło, więc powiedziałem, że muszę przemyśleć ofertę. Następnego ranka zadzwonił do mnie dyrektor:
    — Cześć, nie przyszedłeś na swoją zmianę, co się stało?
    — Nigdy nie przyjąłem tej pracy, to się stało.
    — Podpisałeś umowę o pracę!
    — Niczego nie podpisywałem. O czym ty mówisz?
    — To wszystko wygląda bardzo źle. To nie jest dobry początek.
    — Nie pracuję dla ciebie, do cholery!
    Po wypowiedzeniu tych słów się rozłączyłem. © Nieznany autor / Reddit
  • Po czwartej próbie uzyskania informacji na temat pensji dyrektor zapytał mnie: „Dlaczego tak się tym interesujesz? Potrzebujesz pieniędzy czy co?”. © jas._mean
  • Jakieś 6 lat temu moja przyjaciółka musiała iść na rozmowę kwalifikacyjną do dużego banku. Zgłosiłam się na ochotnika, by ją podwieźć. Było lato, miała na sobie biznesową sukienkę i buty bez obcasów z paskiem z tyłu — ogólnie rzecz biorąc styl inteligentnej dziewczyny. Przyjechałyśmy na miejsce wcześniej i poszłyśmy coś zjeść do restauracji niedaleko banku. Zamówiłyśmy makaron z łososiem — kto by pomyślał, że dodadzą do niego czosnek. Nadszedł czas rozmowy, więc moja przyjaciółka na nią poszła, a ja czekałam w kawiarni. Wróciła 20 minut później, kulejąc. I zaczęła opowiadać:
    „Wchodzę, osoba z działu HR wita mnie na parterze. Zaczynamy wchodzić po schodach i wtedy zrywa mi się pasek w bucie. Potykam się, spadam ze schodów, moja torba też spada, telefon z niej wypada i się rozbija, a ja ląduję do góry nogami na tyłku i z przerażenia mówię głośno: «Cholera jasna!». Pani z HR patrzy na mnie zakłopotana, ale cóż, zdarza się. Wchodzimy do sali konferencyjnej, jest bardzo mała. Rekruterka siada naprzeciwko mnie i widzę, jak zaczyna węszyć. Potem wstaje i otwiera okno (a mi od razu przychodzi na myśl makaron czosnkowy)”. Tak czy inaczej, rozmowa kwalifikacyjna przebiegła błyskawicznie. Powiedzieli jej, że do niej oddzwonią, ale nigdy tego nie zrobili. © Catherine / ADME
  • Mieszkam w Niemczech. Przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną. Było 4 kandydatów i trzech rekruterów. Zaczęli mnie przesłuchiwać: staż pracy, czy studiowałem w Niemczech, czy posiadam dyplom, czy mam dużą rodzinę. Zaczęło mnie to trochę denerwować, więc powiedziałem, że głównym członkiem rodziny jest mój pies. Wtedy cała trójka się ożywiła i zadawała mi pytania w stylu: jaka rasa, ile ma lat, jak ma na imię, co potrafi.... Chwyciłem za telefon i zacząłem pokazywać im zdjęcia i filmiki z moim pieskiem. Okazało się, że cała trójka również ma psy. Zaczęliśmy sobie opowiadać, czym je karmimy, kto ma szczepienia, kto jakie certyfikaty. Rozmowa trwała godzinę, dwa razy wypiliśmy kawę i jedliśmy ciastka. Potem pozwolili odejść pozostałym kandydatom. A ja nadal tam pracuję.
  • Kiedyś ubiegałam się o pracę jako redaktor w magazynie dla dzieci. Wszyscy (wszyscy!) musieli przejść badanie wariografem. Ja też. Przykładowe pytania: Czy w twojej rodzinie były osoby pracujące w rządzie? Czy kiedykolwiek ukradłaś długopis z pracy? Nawiasem mówiąc, oddzwonili do mnie później, ale już pracowałam gdzieś indziej. Odpowiedziałam, że nie przyjmę ich oferty, więc zapytali mnie: „Dlaczego nie?”. Powiedziałam, że znalazłam miejsce ze zdrowym na głowę kierownictwem i wyższą pensją. Byli bardzo zaskoczeni. © katusha_ivushka
  • Miałam wiele lat temu taką sytuację: przeszłam dwa pierwsze etapy rozmowy kwalifikacyjnej i zostałam zaproszona na trzeci, spotkanie z kierownictwem. Weszłam do biura, przywitałam się i zobaczyłam, że wszyscy patrzą na mnie ze zdziwieniem. Zdanie, wypowiedziane przez nich po chwili milczenia, było pełne rozczarowania i bardzo mnie zaskoczyło: „Czyli jest pani kobietą...”. Cóż, trudno mi wyobrazić sobie, że są mężczyźni o imieniu Ludmiła. Oczywiście trzeci etap nie poszedł pomyślnie: przeprosili mnie i się rozstaliśmy. Nawiasem mówiąc, to była poważna firma zagraniczna. © Mila Melitzano
  • Najkrótsza rozmowa kwalifikacyjna w moim życiu:
    — Co sądzi pani o nadgodzinach?
    — Nie mam nic przeciwko, jeśli za nie zapłacicie.
    — Dlaczego wszyscy patrzycie na to przez pryzmat pieniędzy?!
    — A dlaczego wy chcecie, żebyśmy pracowali za darmo?!
    — Nie jest pani dla nas odpowiednia. Do widzenia. © dimadei4ik / Pikabu
  • Na ostatnim roku studiów miałem rozmowę z prawnikiem. Siedział ze złamaną ręką i wyjaśnił, że złamał ją podczas jazdy na snowboardzie. Po zwykłych pytaniach o pracę zapytał, czy umiem jeździć na snowboardzie. Po usłyszeniu negatywnej odpowiedzi stwierdził: „Nauczymy cię”. © Innovatsiya / ADME
  • Jestem osobą, która strasznie denerwuje się przed każdą rozmową kwalifikacyjną. Trzęsą mi się ręce, drży głos, mam mętlik w głowie, mimo że zawsze jestem przygotowana. Tak samo było na ostatniej rozmowie kwalifikacyjnej. Widziałam po minie szefa, że rozmowa nie idzie najlepiej. Już miałam wychodzić, gdy nagle moja torba przewróciła się i wszystko z niej wypadło. Szef wstał, by pomóc mi pozbierać rzeczy, i zobaczył książkę. Lubię czytać. Jak się okazuje, szef też. Nagle mieliśmy świetny temat do rozmowy. Okazało się, że lubimy takie same książki. Tak czy inaczej, rozmowa poszła dobrze i zostałam zatrudniona. © Work Stories / VK
  • Moja siostra postanowiła ubiegać się o bardzo dobrą pracę. Zapytano ją, jaką chciałaby pensję. Zdenerwowana wymamrotała przypadkową liczbę. Potem poprosili ją, żeby wymieniła jakąś imponującą rzecz, którą potrafi zrobić, a jej potencjalny manager nie. Chwilę pomyślała i odrzekła: „Cóż, potrafię zrobić szpagat”. I go zrobiła. Zdobyła tę pracę. © Overheard / Ideer
  • Pracowałam w gastronomii przez 4 lata. Miałam dość i postanowiłam znaleźć zajęcie zgodne z wykształceniem. Na pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej powiedzieli, że nie mam żadnego doświadczenia poza pieczeniem bułek. Poszłam na drugą — to samo. Nie mogłam tego znieść i powiedziałam: „Cóż, mam też doświadczenie w uprzejmym uśmiechaniu się do wszystkich, nawet takich chamów jak ty!”. I wyszłam. Nie sądziłam, że napotkam takie trudności. © Historie z pracy / VK
  • Pracuję jako administratorka w kawiarni. Kiedyś umówiłam się na rozmowę kwalifikacyjną, ale zdałam sobie sprawę, że się spóźnię, uprzedziłam o tym wcześniej kandydata. Tak się jednak złożyło, że przybyłam na czas. Postanowiłam poobserwować kandydata. Rozpoznałam go po zdjęciu w CV, usiadłam przy sąsiednim stoliku, zamówiłam kawę, napisałam, że będę za 20 minut, i obserwowałam. Przez te 20 minut widziałam, jak facet obrażał kelnerkę, głośno przeklinał i narzekał, że kawiarnia jest beznadziejna, a mnie, czyli administratorkę, nazwał niekompetentną, choć się nie widzieliśmy. Nawet nie pofatygowałam się, żeby do niego podejść. Napisałem krótką wiadomość, że taka osoba nie nadaje się do naszej firmy. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Chciałam dorobić w czasie studiów. Znalazłam pracę sekretarki w biurze. Praca była przyjemna, wszyscy mnie lubili. Popracowałam trzy dni, a potem przyszła pani z działu personalnego z moimi dokumentami. Czerwona jak rak i bardzo zawstydzona. Powiedziała: „Wiesz, robisz naprawdę dobrą robotę, wszystko jest super, ale...”. Zapytałam, czy zrobiłam coś nie tak. Odpowiedziała: „Nie, nie, świetnie sobie radzisz, ale nasz wicedyrektor... Wiesz, on bardzo ufa astrologom. I jego osobisty astrolog powiedział mu, że gwiazdy wskazują, że zatrudnianie nowych ludzi w tym miesiącu jest złe dla biznesu”. Dostałam referencje, pieniądze za przepracowany czas i była przeproszona trzydzieści razy. Wyszłam z budynku w totalnym szoku. Nie pasowałam do nich. Bo horoskop tak stwierdził. © Podsushano — Tutaj mówią o tobie / VK

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły