💯🦾
22 osoby, które opuściły hotel z walizką pełną wrażeń
Meldując się w hotelu, wszyscy mamy nadzieję na przynajmniej minimalny poziom usług w postaci wygodnych łóżek, działającej łazienki i ciepłej wody pod prysznicem. Ale czasami hotele sprawiają nam takie niespodzianki, że nawet nie wiemy, jak zareagować.
- Przyjechaliśmy do jakiejś miejscowości w interesach i postanowiliśmy zatrzymać się w jednopiętrowym pensjonacie o dumnej nazwie „hotel”. Zapytałem recepcjonistę:
— Czy mogę dostać pokój dla dwóch osób na trzy noce?
— Chce pan apartament czy junior suite?
— Jaka jest różnica?
— W apartamencie będziecie sami, a w junior suite możemy położyć kogoś jeszcze.
Okazuje się, że mają pokoje dwu- i czteroosobowe. © Anna.Igorevna / Pikabu - Mam 30 lat, ale obiektywnie wyglądam dużo młodziej. Nie maluję się, noszę wysoki kucyk, dżinsy z fajnymi t-shirtami, trampki i plecak. Mój mąż ma 41 lat i jest wysokim, krzepkim, brodatym facetem. Podczas podróży zatrzymaliśmy się na kilka dni w hotelu, gdzie naszymi sąsiadami była miła starsza para. Na początku nie zdawałam sobie sprawy, dlaczego patrzyli na nas krzywo, dopóki pod naszymi drzwiami nie pojawiła się policja. Okazało się, że otrzymali telefon od sąsiadów, że w pokoju przebywał mężczyzna z nieletnią. Recepcja podała im szczegóły, ale to nie wystarczyło policji. Pokazałam im dokumenty, wszystko załatwiliśmy i policjanci odjechali. Kupiliśmy z mężem dobrą herbatę i słodycze i poszliśmy do emerytów. Kobieta, która otworzyła drzwi, była wyraźnie przestraszona. Ale nie byliśmy źli, wręcz przeciwnie, podziękowaliśmy im za czujność. Dobrze, że są ludzie, którym zależy. © Caramel /VK
- Wynajęłam pokój hotelowy w jednym z małych miasteczek, i to pokój z kotem! Właściwie to kot właściciela, ale bardzo bezczelny. A wieczorem, kiedy otworzyłam drzwi, kotek po prostu wbiegł do pokoju i teraz leży i mruczy w pobliżu. © Cucunda / Pikabu
- Kiedy miałam 21 lat, przyjechałam odwiedzić mojego ówczesnego chłopaka i przyszłego męża, który był studentem na wymianie w Niemczech. Postanowiliśmy pojechać do Paryża na Sylwestra i kolejne trzy dni. Znaleźliśmy najtańszy hotel, ale w samym centrum. Och, to było niezapomniane doświadczenie! Winda działała na wyobraźnię: nazwałabym tę konstrukcję skrzynią na kablu, w której podnoszeni są ludzie, ze składanym parawanem-harmonijką zamiast rozsuwanych drzwi. Sam pokój miał stare, jednoszybowe okno, z wiatrem gwiżdżącym przez wszystkie szczeliny. Z tego powodu w pokoju dudniło, jakby cały Paryż, rycząc klaksonami, przejeżdżał tuż przed twoim łóżkiem. Wisienką na torcie była łazienka: w takim miejscu nie mogła nie być wyjątkowa! W kabinie prysznicowej mieściło się tylko pół osoby na raz, więc musiałam myć na przemian prawą i lewą stronę ciała. A kiedy po raz pierwszy siadłam na toalecie, zakołysała się groźnie i bardzo zauważalnie z boku na bok. Wzdrygnęłam się, podskoczyłam, ale rozproszył mnie bardzo kreatywnie zamontowany kran w umywalce (lał wodę wszędzie, tylko nie na moje ręce i umywalkę). Skończyło się na tym, że wyszłam z łazienki pod takim wrażeniem, że zapomniałam ostrzec chłopaka o niebezpieczeństwie związanym z toaletą, a on właśnie tam wychodził. Potem z łazienki słyszałam dudnienie, chlapanie, przeklinanie i szuranie. W każdym razie później toaleta po prostu odpadła! O to właśnie mi chodzi: zobaczyć Paryż i nie umrzeć z tego powodu. © Elean / ADME
- Dotarłem do hotelu i w recepcji dostałem klucz do pokoju. Wszedłem do środka i oniemiałem: przy łóżku leżał czyjś bagaż, spodnie i koszula, a ktoś najwyraźniej brał prysznic. Nie zadałem sobie trudu, aby dowiedzieć się, co się dzieje, ale wyszedłem, zamknąłem drzwi i wróciłem do recepcji. Okazało się, że dostałem klucze do pokoju, w którym przebywała już jakaś osoba. To właśnie z powodu takich incydentów, gdy jestem w hotelu, zawsze zamykam się na klucz, aby nie można było otworzyć drzwi z zewnątrz. © bakerzdosen / Reddit
- Byliśmy na wakacjach w Sharm el Sheikh. Pokojówka zabrała rzeczy mojego męża, dżinsy i wiatrówkę, zrobiła nogi z dużych ręczników, ramiona ze średnich ręczników, wepchnęła ręczniki w spodnie i rękawy, założyła na całość kapelusz skręcony z ręcznika, zakryła twarz typową egipską chustką: generalnie wyszedł z tego facet. Położyła go na łóżku i włożyła mu w ręce pilota. A w naszym hotelu, gdy wchodzisz, jest taki system, że po włożeniu karty-klucza z pokoju włącza się nie tylko światło, ale także telewizor (jeśli wcześniej, wychodząc z pokoju, nie był wyłączony). Tak więc, kiedy weszłam do pokoju, telewizor był włączony na pełną głośność. Szukałam pilota (z jakiegoś powodu zasłony były zasunięte, więc było ciemno), włączyłam światło i zobaczyłam siedzącego na łóżku faceta z pilotem w rękach. Nie wiem, co pokojówka miała na myśli..... © Kisutannata / Pikabu
„W Szarm el-Szejk: położyliśmy 1 dolara na łóżku, a oni zrobili nam serce. Potem zostawiliśmy 2 dolary i zrobili nam łabędzia. Ostatnim razem, gdy zostawiliśmy na łóżku 5 dolarów, znaleźliśmy krokodyla”.
- Przyjechałam do stolicy na kilka dni na seminarium jogi. Wynajęłam pokój w tanim hotelu, w którym goście byli zakwaterowani w pokojach o powierzchni 20 metrów kwadratowych. Miałam balkon, na którym mogłam suszyć ubrania. Pomyślałam: w sobotę wypiorę ubrania, wyschną do niedzieli wieczorem i wrócę do domu w czystych ciuchach. Kiedy wrzuciłam pranie, pralka wyłączyła się i nie chciała się otworzyć. Zostałam tylko w sportowych spodniach, koszulce i kapciach. Okazało się, że pralka była zepsuta. Hydraulik mógł przyjechać dopiero w poniedziałek rano, a i tak musiałabym zapłacić za naprawę. Nie poszłam na warsztaty jogi, bo nie mogłam wyjść w takich ciuchach. Cały weekend musiałam oglądać seriale. Przynajmniej miałam internet. © Caramel / VK
- Byliśmy w Emiratach Arabskich, w Ras Al-Chajma. Hotel na dużej wyspie (na której jest nie więcej niż 5 hoteli). Szliśmy z mężem ulicą późno w nocy, na ulicy nie było nikogo. Podszedł Turek, który usłyszawszy naszą rozmowę, postanowił się zapoznać i zaproponować nam swoje usługi. W trakcie rozmowy spytał, skąd jesteśmy. I okazało się, że mieszkał w naszym małym miasteczku przez 10 lat, na ulicy obok nas. Sprzedawał kożuchy na targu. © greyyyyy / Pikabu
- Byliśmy w Szkocji, zatrzymaliśmy się w pensjonacie należącym do małżeństwa. Sypialnie były bardzo dobrze urządzone, wszystko wyglądało ładnie, ale wszędzie wisiały tabliczki „nie dotykać”. Aby skorzystać z prysznica, trzeba było poprosić o pozwolenie właścicieli domu, a internet był wyłączany o 23:00. W nocy słyszeliśmy, jak gospodyni skrada się korytarzem, aby upewnić się, że wszyscy śpią i nie robią bzdur, takich jak przeglądanie internetu. Kiedy wymeldowywaliśmy się z pensjonatu, ta dziwna kobieta weszła do naszego pokoju i powiedziała, że „śmierdzimy”. A tuż przed naszym wyjazdem nagle zapytała: „No i jak wam się podobał nasz pensjonat?”. Nieźle! © commonvanilla / Reddit
„Przyjechałem do hotelu poza sezonem. Przy zameldowaniu powiedziano mi, że śniadanie w formie bufetu jest wliczone w rezerwację, ale jestem jedynym gościem. Spytali, czy coś mi przygotować. Skromnie wybrałem pierogi, ale nie dałem rady nawet połowie tej miski”.
- Byliśmy na wakacjach. Postanowiliśmy zostać jeszcze jeden dzień, ale w hotelu, w którym się zatrzymaliśmy, nie było już wolnych miejsc na tę noc. Zacząłem szukać pokoju gdzie indziej. W internecie znalazłem hotel z trzema wolnymi pokojami. Postanowiłem do nich zadzwonić i zapytać o nocleg. Odebrał mężczyzna, powiedział, że są miejsca, przyjechaliśmy. A kobieta w recepcji stwierdziła, że nie ma żadnych wolnych pokoi i nie ma takiej możliwości, żebyśmy się tu zatrzymali.
Wyszedłem z hotelu w niemym szoku. Postanowiłem zadzwonić pod numer, pod którym powiedziano mi, że są pokoje, na wypadek, gdybym pomylił hotel lub coś innego. Ten sam mężczyzna powiedział, że pokoje są, że przyjechałem prawidłowo i że zaraz zejdzie.
Poszedłem ponownie do recepcji, a mężczyzna, prawdopodobnie dyrektor, strofował pracownicę.
— Popatrz: ten pokój jest wolny, ten pokój jest wolny. Dlaczego odsyłasz klientów?
Ona, czerwona na twarzy, coś wymamrotała, a on powiedział:
— Przepraszam, pracownica popełniła błąd. Chodźcie, pokażę wam ładny pokój.
Pokazał nam naprawdę świetny pokój i dał nam ogromną zniżkę. © Kaa1980 / Pikabu - Kiedyś, podróżując po Włoszech, zatrzymaliśmy się we Florencji w zarezerwowanym wcześniej apartamencie. Niezbędnym warunkiem naszego zakwaterowania była obecność w pełni wyposażonej kuchni. Napisaliśmy więc z wyprzedzeniem do właścicielki. Powiedziała: „Ponieważ przyjeżdżacie w weekend, nie ma powodu, żebym spotykała się z wami na miejscu, mam sjestę i w ogóle. Klucze są w skrytce w drzwiach, kod do szlabanu na parking jest taki a taki”. Cóż, to typowa włoska rzecz. Przyjechaliśmy. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Był tam salon z sofą i dużą szafą, sypialnia i tak dalej. Ale nie było kuchni. Sprawdziłam dokumenty: zakwaterowanie jest takie samo, jak zamówiliśmy. Ale kuchni brak! Na zdjęciach była, ale w rzeczywistości jej nie ma. Byliśmy w szoku: bagażnik pełen artykułów spożywczych, ale nie ma gdzie ich wrzucić, nawet lodówki nie ma. Zadzwoniłam do gospodyni z pytaniem, gdzie jest moja kuchnia? Kobieta była zdezorientowana: „Tam jest kuchnia, proszę uważnie patrzeć!”. Odpowiedziałam: „Nie ma!”. W końcu gospodyni przyjechała, weszła do mieszkania, podeszła do szafy i otworzyła ją! Przeprosiliśmy kobietę za nasze gapiostwo, daliśmy jej pamiątkę i pożegnaliśmy się. Taką konstrukcję widzieliśmy po raz pierwszy. © Autor nieznany / Pikabu
- Kiedy miałem 22 lata, zatrzymałem się w kiepskim hotelu. Materac na łóżku był tak wygnieciony, że nie dało się spać. Wstałem, by go odwrócić, i znalazłem pod materacem 100 dolarów. Od tego czasu (mam teraz 46 lat) sprawdzam miejsce pod materacem w każdym hotelu, w którym się zatrzymuję. Och, jakie rzeczy tam znalazłem! ..... © gaqua / Reddit
- Wybraliśmy się z mężem w podróż poślubną na Kubę. Hotel 5-gwiazdkowy, ocean pod oknami — pięknie! Rano przy śniadaniu spotkaliśmy jego byłą z koleżankami. Podeszła do mojego męża i szepnęła mu do ucha: „Zdajesz sobie sprawę, że to przeznaczenie, prawda?”. A on jej odpowiedział: „Zdajesz sobie sprawę, że w naszym mieście jest tylko jedno biuro podróży i najwyraźniej sprzedaje bilety tylko do tego hotelu na Kubie?”. Skrzywiła się i wyszła. Dzień później ona i jej przyjaciółki wyjechały, a my odetchnęliśmy.
- Byłam w podróży służbowej w małym mieście. Umieścili mnie w pokoju z łazienką. Kabina prysznicowa działała z bardzo ciekawym systemem: po włączeniu prysznica woda zaczyna płynąć gdzieś spod kabiny na podłogę. To znaczy z deszczownicy też coś się lało, ale nie takim mocnym strumieniem. W podłodze nie było odpływu. Zażądałam zmiany pokoju, 2/3 piętra było puste. W odpowiedzi usłyszałam: „Dyrektora teraz nie ma, bez niego nie damy rady”.
Pierwszego wieczoru umyłam się w zlewie. Drugiego wieczoru okazało się, że jest nowa pani w recepcji, nic nie wie o moich problemach, ale oczywiście spisze moją skargę i przekaże dalej. W każdym razie myłam się tak: 30 sekund prysznica, 30 sekund zbierania wody z podłogi ręcznikiem do zlewu.
Trzeciego dnia wróciłam zmęczona do pokoju, po czym okazało się, że wczorajsze mokre ręczniki nadal leżą na podłodze, żadnych nowych. Zaniosłam je do recepcjonistki i uprzedziłam, że będę się normalnie myła, w tym pokoju czy w innym, jest mi to obojętne. Wysuszę się bez ręczników. Było jej przykro, ale dyrektora wciąż nie było i nie wiedziała, jak mi pomóc. To szaleństwo.
Kiedy się myłam, woda z łazienki dotarła do pokoju. Mokra wykładzina w pokoju cuchnęła pleśnią. Jeszcze raz poszłam do recepcjonistki, opisałam jej ten obrazek. Obiecała kogoś przysłać. Do rana kałuża całkiem wsiąknęła w podłogę. Najfajniejszy hotel w moim życiu. © fokodan / Pikabu
„Mój ulubiony pokój hotelowy w Toronto z widokiem na stadion”
- Kiedy byłam jeszcze biedną studentką, wybrałam się z moim pierwszym mężem na wycieczkę autokarową po Czechach. Oczywiście wybraliśmy tańszą, ale z przyzwoitymi warunkami w opisie. Jednym z ważnych punktów była lokalizacja hotelu w Pradze niedaleko centrum. Jakież było nasze zdziwienie, gdy zostaliśmy przywiezieni na obrzeża miasta i zakwaterowani w rustykalnym domu, podzielonym na pokoje, z widokiem na chlew (naprawdę biegały świnie na podwórku) i z odpowiednim zapachem. Nasz pokój, o powierzchni 7 metrów kwadratowych, znajdował się na poddaszu, a stanąć na całej wysokości można było tylko przy wejściu, dalej trzeba było się schylać (także pod prysznicem). Nigdy więcej nie pojechałam na wycieczkę autokarową. © Catherine / ADME
- W 2018 roku pojechałem do małej miejscowości w podróż służbową. Zamiast hotelu było tam coś na kształt obozu myśliwskiego. Najpierw przywitały mnie 2 psy bez obroży i kagańców, a wchodząc do budynku zobaczyłem małego niedźwiadka biegającego wesoło po korytarzu. Dopiero później zobaczyłem ludzi. © BMSTU2009 / Pikabu
- Pewnego dnia przyjechaliśmy do miejscowości wypoczynkowej w szczycie sezonu. Nigdzie nie było wolnych pokoi. Udało nam się znaleźć fajny hotel z dwupokojowym apartamentem. Nawiasem mówiąc, za spore pieniądze. Ten dwupokojowy apartament nie miał klimatyzacji (było 35 stopni, ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni). Ale było w nim duszno jak diabli. Z obu pokoi było wyjście na balkon, ale drzwi balkonowe i okna były zabite gwoździami! Krótko mówiąc, w nocy prawie umarliśmy z gorąca i duchoty!
A śniadanie to osobna historia. Nigdzie indziej czegoś takiego nie widziałem i mam nadzieję, że nie zobaczę. Na śniadanie dotarliśmy jakieś 15 minut po jego rozpoczęciu. W jednym pojemniku pływało samotne jajko, w drugim woda po parówkach. I kilka kromek chleba. A tak, jeszcze herbata i tyle cukru, ile dusza zapragnie. Myśleliśmy: teraz przyjdą i dostarczą jedzenie, ale nie! Przyszła kelnerka, obejrzała dokładnie bufet, poszła do kuchni i przyniosła więcej chleba! Byliśmy tak oszołomieni, że nie robiliśmy afery, tylko po prostu stamtąd wyszliśmy. © Izyaslav w furii / ADME
„Wyjmowałem coś spod łóżka w hotelu i byłem mile zaskoczony”.
- Pojechaliśmy na wesele do bliskiego przyjaciela i zatrzymaliśmy się w hotelu. Moja żona i ja jak zwykle mieliśmy przygodę. Wróciliśmy po weselu, poszliśmy spać. Rano obudziliśmy się, a drzwi prysznica w łazience zostały rozbite na kawałki. Jak to się stało, nie rozumiemy, na nas nie było ani zadrapania. Nic nie słyszeliśmy w nocy. Nie mogliśmy ich rozbić tak, żeby tego nie pamiętać! Nie wiem, co to było, ale musieliśmy zapłacić za te drzwi. © Overheard / VK
- Razem z przyjaciółką pojechałyśmy do Turcji. Zakochał się w niej Turek z recepcji. Dał nam bardzo fajny pokój z widokiem na morze, ale był jeden minus: facet mieszkał za ścianą. W nocy obudziłam się z uczuciem, że coś się dzieje. Ciemność dookoła. Szelest. Czułam się nieswojo. Włączyłam latarkę w telefonie i zobaczyłam, jak ten Turek układa wyznanie miłości na podłodze z płatków róż przy łóżku mojej przyjaciółki. Cholerny romantyk. Nawrzeszczałam na niego i następnego ranka zostałyśmy przeniesione. Pokój był gorszy, ale bez wariata za ścianą.
- Następnego dnia po zameldowaniu w wiejskim hoteliku, wychodząc z pokoju, zostawiliśmy na stole trochę masła, chleba i sera (w pokoju nie było lodówki). Kiedy wróciliśmy wieczorem, okazało się, że na stole nie ma nic! Nie pamiętam, jakie były nasze przypuszczenia, ale na pewno były błędne. Nasz pokój znajdował się na parterze. Nie mogliśmy spać, bo ciszę przerywały piski spod podłogi, prawdopodobnie były to myszy lub szczury. W końcu nie wytrzymałem i poszedłem walnąć w rurę od kaloryfera w nadziei, że ucichną ze strachu. Tak się stało. W tym samym czasie zobaczyłem, że w miejscu, gdzie rura wchodziła w podłogę, była imponująca dziura, a wokół leżały resztki papierka po maśle. Najśmieszniejsze jest to, że nie słyszeliśmy już potem żadnych pisków. © TerebonkO / Pikabu
„Zameldowałem się w hotelu. Wszystko jest w porządku, ale rano przez zasłony w oknach nie widać ani jednego promienia światła. Postanowiłem zobaczyć, co tam jest. Oto widok z okna”.
- W 1987 roku leciałem do Aszchabadu z przesiadką w Taszkiencie. Połączenie było wyjątkowo niewygodne, 23 godziny przerwy między lotami. W tamtych czasach były ogromne problemy z hotelami, ale ja, jako pasażer tranzytowy, mogłem zatrzymać się w hotelu na lotnisku. Przyszedłem do hotelu, dali mi jakiś papier i kazali iść na szóste piętro. Spytałem o numer pokoju, powiedzieli, że sprzątaczka mi pokaże. Ogólnie rzecz biorąc, miejsce to nazywało się „męską salą” i było pomieszczeniem z niekończącymi się rzędami łóżek. Kiedy później powiedziałem, że spałem w 102-osobowym pokoju hotelowym, nikt mi nie uwierzył. © SKKZ / Pikabu
- Mój mąż i ja mieliśmy kiedyś okazję odwiedzić Norwegię. Przyjechaliśmy do hotelu nad fiordem, zameldowaliśmy się, zapytaliśmy o kolację. A w recepcji powiedzieli: „Przepraszamy, restauracja jest zamknięta”. Wyglądamy przez okno, faktycznie: na polanie stoją stoliki, mnóstwo ludzi, coś jakby wesele. No cóż, pomyśleliśmy wtedy, że nie dadzą nam spać. Ale gdybyśmy nie wyjrzeli przez okno, nigdy nie dowiedzielibyśmy się o imprezie. Bo było cicho. Ludzie rozmawiali, śmiali się. Nie było muzyki. A może muzyka była bardzo cicha, ale my jej nie słyszeliśmy. Tego samego wieczoru poszliśmy do wioski na kolację. Szliśmy, podziwiając góry, fiord, to wszystko. I dopiero kiedy minęliśmy już połowę jakiegoś dużego obozu, zauważyliśmy to. Ogromna polana, mnóstwo samochodów, kamperów, wszędzie ludzie, dzieci, psy. I znowu cisza. Wtedy załamał mi się schemat. © EmilyaM / Pikabu
Podczas pobytu w hotelu mogą nas spotkać niesamowite niespodzianki, czasami bardzo pozytywne.