23 małych urwisów, którzy dali rodzicom popalić na wakacjach

Ludzie
miesiąc temu

Wakacje to czas, kiedy chcemy usiąść na leżaku, wystawić twarz do słońca i zapomnieć o pracy na co najmniej tydzień. Ale nasze dzieci z reguły mają zupełnie inne wyobrażenia o wypoczynku. Te małe stworzenia nie zgadzają się siedzieć w miejscu. A jeśli rodzice ciągną dziecko na wycieczki i do muzeów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że z całego programu kulturalnego dziecko zapamięta tylko smak ciasta w kawiarni. To właśnie przydarzyło się bohaterom naszego artykułu, którzy nieprędko znowu zdecydują się na rodzinne wakacje.

  • Byłam z siedmioletnią córką w Egipcie. Słońce, koralowce, piramidy. Zaczął mnie podrywać miejscowy przystojniak. Chodził za mną po plaży i gadał coś o swoim biznesie i „kocham cię, kupię ci pierścionek”. Wtedy moja córka wyciągnęła telefon, pokazała mu zdjęcie jakiegoś sportowca i powiedziała z całą powagą: „Mój tata jest bokserem, jutro przyjeżdża”. Chłopak był zdruzgotany. I tak nie planowałam jednak wakacyjnego romansu z dzieckiem u boku.
  • Bardzo lubiłam wyjeżdżać na wakacje z dzieckiem, morze mieliśmy w odległości 4-5 godzin jazdy samochodem. Mąż porzucił nas i wyjechał. Mój syn był szczęśliwą ciekawską istotką, zabierałam go wszędzie, robiliśmy wszystko razem, pływaliśmy i nie gotowaliśmy i nie sprzątaliśmy. W Turcji, gdy syn skończył 1,5 roku, było trudniej, ponieważ wyrosła osobowość, która chciała mleka tylko z niebieskiego pudełka i życzyła sobie pływać wyłącznie w dużym basenie. Musieliśmy negocjować. © Caracolka / Pikabu
  • Postanowiliśmy zabrać dzieci nad morze. Maluchy mają 8,6 i 5 lat. I nie było godziny, żeby nikt nie ryczał i nie było dnia, żebyśmy kogoś nie szukali. Kiedyś moja córka zrobiła taki koncert w basenie, że mój szalenie cierpliwy mąż wstał i powiedział: „Nie znam tych dzieci”. Po czym udał się do pokoju. W ciągu najbliższych 5 lat na pewno nie pojedziemy ponownie nad morze. © elagma / Pikabu
  • Mój syn w drugiej klasie został poproszony o napisanie eseju o tym, jak spędził lato. Napisał, że bawił się ze swoim kotem i grał w gry na tablecie. Opisał kota i gry. Powiedziałem: „Synu, a co z Hawajami i Las Vegas?”. A tak, zapomniałem. © MissB / ADME
  • Kiedy moja córka w wieku 16 lat zaczęła być bardzo przemądrzała. Powiedziała po wycieczce nad morze, że lepiej by było, gdyby pojechała gdzieś indziej ze swoim chłopakiem. Mój mąż bardzo się obraził. A ja powiedziałam: „Proszę bardzo, na własny koszt albo na koszt chłopaka”. Oczywiście chłopca na wakacje też zabrała mama, a naszej córki nikt nie zaprosił. Powiedziała, że nic nie rozumiemy, że już z nami nie pojedzie. Więc nie pojechała, nie zabraliśmy jej. Teraz już zarabia, kilka razy kupiła sobie wycieczki, oszacowała koszty. Dołącza do nas przy każdej okazji i jest ze wszystkiego bardzo zadowolona. © Tatiana Lobanova / ADME
  • Poszliśmy do sokolarni, popatrzeć na ptaki. Następnie pokazano nam film informacyjny na ich temat i poczęstowano herbatą. Zabraliśmy ze sobą przyjaciela jednego z moich synów, miał wtedy prawie 6 lat. Potem był dialog:
    — Piotruś, co ci się najbardziej podobało?
    — Cukier. © MegaTanchik / ADME
  • Mój mąż i ja mamy troje dzieci: 9-letniego chłopca, 8-letniego chłopca i 3-letnią dziewczynkę. Chłopcy doprowadzają nas do szału. Ciągle się kłócą. Wyjechaliśmy na wakacje. Daliśmy im tak wiele uwag, czego mają nie robić w wynajętym domu... a od samego początku robili wszystko na opak. Buty na białych meblach? Były. Bieganie w domu? Było. Odwróciłam się na 2 sekundy, a 8-latek wrzucił pudełko kredy do basenu, żeby jego brat go nie dostał. W końcu poszliśmy na plażę, a oni, szczerze mówiąc, zachowywali się jak bachory. Nie chcieli kremu do opalania. Kłócili się o zabawki. Pchali się do wody coraz dalej i dalej, niż im pozwalaliśmy. Wróciliśmy do domu w porze kolacji i miałam już dość. Dzieciaki rujnowały wszystkim pobyt. Nic nie działało i powiedziałam mężowi, że z wymienionych wyżej powodów musimy wracać do domu, a głównie dlatego, że muszą odczuć konsekwencje. Mój mąż nadal upierał się, że będzie lepiej. Postawiłam na swoim i powiedziałam mu, że nawet nie chcę tam być w tym momencie, więc albo ja wyjadę, albo wszyscy wyjedziemy. Bardzo się wkurzył i powiedział mi, że to śmieszne i niesprawiedliwe wobec naszej córki. Ale pojechaliśmy. W połowie drogi dzieci płakały, a mąż w ogóle się do mnie nie odzywał. Mamy już wieczór kolejnego dnia i z wyjątkiem mojego 3-letniego dziecka nikt mnie teraz nie lubi. © vacationslayer238 / Reddit
  • Kilka lat temu spędziliśmy rodzinne wakacje nad morzem. W tym czasie nasza córka była jeszcze dzieckiem: miała 3 lata i po raz pierwszy była nad morzem. Po wspaniałym poranku na plaży i obfitym obiedzie rozpoczęła się godzina ciszy. Mój mąż i ja zasnęliśmy jak dzieci, a moja córka nie chciała spać, ale głupio to przeoczyłam. Obudziłam się jakiś czas później i nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Pomalowała flamastrami calutkiego męża! Od stóp do głów, a on nawet tego nie poczuł! Śmiał się potem przed lustrem, a ja powiedziałam, że nic tak nie ozdobi mężczyzny jak dziecko z flamastrami! © Ward 6 / VK
  • Spotykałam się z mężczyzną przez około rok. Miał dwuletniego syna z poprzedniego związku. I tak się złożyło, że polecieliśmy na wakacje we troje, bo był jakiś dramat z byłą żoną, więc jego syn pojechał z nami. Nawiasem mówiąc, kupiłam bilety lotnicze na własny koszt, a podczas wakacji zawsze byłam z chłopcem. Więc lecieliśmy z powrotem, a wtedy stewardesa podeszła do mojego chłopaka i powiedziała, że mogą go przenieść do klasy biznes. A ja postanowiłam, że sama pójdę do klasy biznes. To ja kupiłam bilety, dodatkowo chłopiec zostanie z ojcem, a ja odpocznę w nagrodę za to, że całe wakacje byłam nianią. Więc dostałam to miejsce. I wiecie co? Zarówno mój facet, jak i moi znajomi, którzy usłyszeli tę historię, nazwali mnie egoistką! Powiedzieli, że powinnam była opiekować się dzieckiem przez cały lot i wysłać faceta do klasy biznes! © CurrentCheesecake123 / Reddit
  • Nigdy więcej nie polecę nigdzie z moim dzieckiem. Pojechaliśmy z mężem i córką na wakacje nad morze, ale tylko on był na wakacjach. Nie dość, że ciągnęłam za sobą walizki i torby z rzeczami dla dziecka i jedzeniem w zębach, to po przyjeździe nie mogłam się zrelaksować. „Mamo, nudzę się”, „Mamo, zabierz mnie tam”, „Mamo, nakarm mnie”, „Mamo, nie chcę” — i tak przez 10 dni! Nie miałam czasu się opalać ani pływać w morzu. Siedziałam w cieniu przy basenie dla dzieci. Dopóki nie dorośnie i nie będzie samo się obsługiwać, nie pojadę na wakacje z moim dzieckiem! © Mamdarinka / VK
  • Pojechałam na wakacje nad morze z przyjaciółką i moim wnukiem. Uważam się za kobietę w kwiecie wieku, więc umówiłam się z wnukiem, że na wakacjach będzie mówił do mnie „mamo”. To mądry chłopiec, wszystko zrozumiał. Przytaknął, że się zgadza. Poszliśmy na plażę. Wnuczek zaczął budować coś z piasku i bardzo chciał zwrócić na siebie moją uwagę, ciągle się do mnie zwracał:
    — Mamo, mamo, zobacz, co zbudowałem!
    Ja, pochłonięta rozmową z koleżanką, nie reagowałam. Wtedy krzyknął głośno na całą plażę:
    — Babciu, popatrzysz czy nie?! © Mamdarinka / VK
  • W zeszłym roku pojechaliśmy na wakacje nad morzem, nasza 5-letnia córka była tam po raz drugi. Jak myślicie, co spodobało jej się najbardziej? Plaża, słońce, morze, piasek? Nie, po prostu uwielbiała sprzedawców chodzących tam i z powrotem i krzyczących, co sprzedają. Czekała na nich za każdym razem, gdy szliśmy na plażę, biegając obok i wykrzykując ich zwroty, gdy jeszcze nie dotarli do ludzi: „Chipsy, soki, kukurydza!”. Chciałabym, żeby z takim samym entuzjazmem pomagała mi w domu. © Mamdarinka / VK
  • Pojechaliśmy nad morze: ja, mój mąż i nasz czteroletni syn. Poszliśmy na plażę i zabraliśmy wszystko: parasol, matę, wodę i tak dalej. Ale potem przypomnieliśmy sobie, że zapomnieliśmy kapelusza dla naszego syna. Powiedziałam do męża: „Ja pobiegnę po kapelusz, a ty pilnuj dziecka i nie idź jeszcze pływać”. Wróciłam, patrzę — męża nigdzie nie widać, a syn ma tylko głowę wystającą z piasku i koszulkę zakrywającą mu górę od słońca. „Gdzie jest tata? Dlaczego jesteś zakopany w piasku?” — pytam. „Tata poszedł popływać i zostawił mnie tak, żebym się nie zgubił”. © Mamdarinka / VK
  • Zeszłego lata po raz pierwszy zabraliśmy moją córkę nad morze. Była zachwycona, nie mogła wyjść z wody, a w drodze do domu płakała i nie chciała wracać. Postanowiłam ją uspokoić i powiedziałam, że niedługo wrócimy. Miałam na myśli następne lato, ale moja córka wzięła wszystko zbyt dosłownie. Tydzień po naszym przyjeździe usłyszałam hałas na korytarzu. Zobaczyłam czterolatkę w kostiumie kąpielowym, kapeluszu i okularach przeciwsłonecznych. W rękach trzymała walizkę z zabawkami i oznajmiła: „Mamo, otwórz drzwi, idziemy”. © Mamdarinka / VK
  • W tym roku postanowiłam pojechać nad morze do normalnego hotelu, oszczędzałam cały rok. Jeden z moich synów ma 14 lat, drugi 7. Starszy niezadowolony, chociaż wszystko jest wliczone w cenę albo tanie. Dwa odkryte baseny, jeden kryty, łaźnia turecka, jacuzzi, masaż, bar na plaży, banany, katamarany. Mówi, że tu jest nudno i nie ma boiska do piłki nożnej. A najmłodszy jest absolutnie zachwycony, przytula mnie, nieustannie dziękując mi za wspaniałe wakacje. Rozumiem, że 14 lat to trudny wiek. Ale jakie to irytujące!
    Kiedyś nie miałam wystarczająco dużo pieniędzy na takie hotele. Jeździliśmy do małej wioski, gotowałam sama, codziennie zabierałam dzieci samochodem na plażę. I to około 20-30 minut w jedną stronę, a potem spacer przez 15 minut. Przez te lata starszy syn zaprzyjaźnił się z chłopakami z wioski, wieczorami chodzili grać w piłkę nożną i pogadać.
    W tym roku zabrałam ich do tej wioski na 9 dni, a potem powiedziałam, że jestem zmęczona i chcę jechać do normalnego hotelu, chcę też odpocząć. Rozmawiałam o tym z synem, powiedziałam, że zabiorę go tam, gdzie chce, ale potem zmienimy lokalizację, bo nie tylko on powinien się dobrze bawić. Żadnych sprzeciwów. Ale teraz codziennie patrzę na niezadowoloną minę mojego starszego. Nigdzie z nami nie chodzi, nawet posiłki je osobno. Odrzuca wszystkie propozycje wspólnego spędzania czasu. Jeszcze dwa tygodnie i zażąda, żebyśmy pojechali do tej wioski. Na samą myśl mam łzy w oczach. Mój najmłodszy też nie chce wyjeżdżać, bo świetnie się tu bawi. © Tadia / Pikabu
  • Pojechaliśmy na wakacje z trójką dzieci. Poszliśmy na spacer. Po drodze natknęliśmy się na ładny hotel. Postanowiliśmy sprawdzić, ile kosztuje pokój. Weszliśmy do środka. Okazało się, że hotel jest dość drogi. Prawie wszystkie pokoje były dwuosobowe. Zapytałem, iIe kosztowałby pokój dla naszej rodziny. Recepcjonista zamilkł, a potem powiedział, że nie mają takich pokoi. Ludzie nie przyjeżdżają do nich z dziećmi, tylko, żeby odpocząć. © schewa*** / Pikabu
  • Zaplanowaliśmy rodzinne wakacje i postanowiliśmy pojechać samochodem. Ośmioletnia córka zaczęła przygotowywać się do wyjazdu z półrocznym wyprzedzeniem. Zabawki i rzeczy spakowane, odliczanie dni. Podróż miała być trudna, zdecydowaliśmy się na jazdę po górach. To aż 6 tysięcy kilometrów, jazda po 10-20 godzin (noc, dzień). Mamy spore doświadczenie, ale córka jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego, z czym to się wiąże. Pytam:
    — Nie znudzi ci się tak długie podróżowanie?
    — Nie, znajdę sobie coś do roboty! — odpowiada pewnie.
    W niedzielę musiałyśmy jechać autobusem miejskim. Wsiadłyśmy do autobusu, a córka zadała mi pytanie:
    — Daleko jeszcze?
    — 5 przystanków.
    Po chwili:
    — Daleko jeszcze?
    — Około 10 minut.
    — Dlaczego tak długo? Dlaczego nie mogliśmy wziąć taksówki?
    Dwie minuty i jeden przystanek później:
    — Ile czasu zostało? Kiedy dotrzemy na miejsce?
    — Trochę, bądź cierpliwa!
    — Nie chcę być cierpliwa, nudzę się!
    Minutę później krzyk rozpaczy.
    — ILE JESZCZE DO KOŃCA?!
    Nie wytrzymałam, pytam:
    — Mówiłaś, że nie będziesz się nudzić w drodze nad morze. Co zrobisz, żeby się nie nudzić?
    — Będę marudzić! © Nieznany autor / Pikabu
  • Pojechaliśmy całą rodziną (ja, żona i czteroletni syn) na wakacje nad morze. Wynajęliśmy domek. Codziennie o 10 przychodziła sprzątaczka, duża pani po trzydziestce z czerwonymi policzkami. A my w tym czasie zazwyczaj byliśmy nad morzem. Pewnego dnia syn miał poparzenie słoneczne. Zostałem więc z nim, a żona poszła się opalać. Siedziałem rano, rozwiązując krzyżówki. Przyszła sprzątaczka. Powiedziałem synowi, żeby poszedł do mamy. 5 minut później żona wbiegła, krzycząc: „Gdzie jest twoja kochanka, ty draniu?”. Syn miał wtedy problemy z wymówieniem słów. Powiedział żonie coś, co ona zrozumiała: „Tata jest w domku z kochanką”. Po tej awanturze sprzątaczka nie przyszła do nas przez pozostałe 3 dni wakacji. © Mamdarinka / VK
  • Znajomy pojechał nad morze z trójką dzieci. Nie chciał, ale żona go zmusiła. Zobaczyłem wczoraj filmik w mediach społecznościowych: żona opowiadała, jak to jej mąż i dzieci mają wspaniałe wakacje. Potem mój przyjaciel wszedł w kadr, nieludzko zmęczony, z dzieckiem na rękach, z wielkim pryszczem na nosie, oczy czerwone, jakby nie spał od 2 tygodni. Do diabła z takimi wakacjami. © yazyichnik / Pikabu
  • Lecieliśmy na wakacje. Ja, dzieci i moja teściowa. Najstarszy syn, który namówił mnie na zabranie babci, stał obok niej. W końcu zaciągnęłam go do stanowiska odprawy (teściowa stała z drugiej strony). Urzędnik, patrząc na paszport mojego syna, spytał:
    — Z kim podróżujesz?
    — Z babcią
    Celnik spojrzał na mnie. Najwyraźniej nie kojarzyłam mu się z babcią.
    — Z kim?
    — Z moją babcią, na wakacje. Stoi tam.
    — A to kto? — Mężczyzna wskazał w moim kierunku.
    — Och, to tylko moja mama. © Shamanka / ADME
  • Byliśmy na wakacjach w pensjonacie, gdzie najbliższym miejscem, gdzie można było normalnie zjeść, była farma strusi z mini zoo. Siedzieliśmy więc w restauracji, a młoda kelnerka podeszła do nas i zaczęła miło rozmawiać z moją córką. Między innymi pytając, czy lubi strusie. „Tak, najbardziej wątróbkę” — odpowiedziało dziecko, które nie miało wtedy jeszcze czterech lat. Musiałem dodać to do perełek takich jak: „Naprawdę lubię króliki, są takie słodkie i smaczne”. © Angry_Suslicker / ADME
  • Dwóch chłopców, 5 i 16 lat. Wakacje w pobliżu Petersburga. Aby mieć więcej wrażeń, pojechaliśmy do miasta. Plany były ogromne, przeczytałam wiele przydatnych informacji, jak zabawić pięciolatka, i żeby duży też nie był znudzony. Wiecie, gdzie spędziliśmy cały dzień? Na placach zabaw! Nie dało się go odciągnąć, więc pogodziliśmy się z tym. Kiedy przyjechaliśmy do Petersburga, syn zobaczył wielkiego szczura na kanałach w centrum miasta i był pod wrażeniem. W przedszkolu, na pytanie, co widział w mieście, odpowiedź była oczywista. © greensvet / Pikabu
  • W lipcu moi chłopcy pojechali w góry. Potem podzielili się swoimi wrażeniami. Dziesięciolatek stwierdził: „Podobało mi się latanie samolotem, helikopterem, pływanie łódką, mieszkanie w hotelu. A biwak mi się nie podobał”. © MegaTanchik / ADME

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły