27 wyjątkowo bezczelnych osób

Ludzie
miesiąc temu

Wydawać by się mogło, że każdy od dziecka uczony jest podstawowych zasad zachowania w społeczeństwie: uprzejmości i okazywania szacunku innym. Mimo to, wokół nas wciąż nie brakuje osób, dla których absolutną normą jest wchodzenie do gabinetu lekarskiego bez kolejki, parkowanie na podwójnym miejscu czy domaganie się czegoś nawet od obcych. Zwykle bezczelność takich ludzi nie zna granic, dlatego spotkania z nimi na długo zapadają w pamięć.

  • Mam uczennicę w mojej grupie online (dorosłą kobietę), która nigdy nie czyta poprawnie zadań, robi je byle jak i spóźnia się. Jest też jedyną osobą w grupie, która nie może przystąpić do zaliczenia online, ponieważ „och, ta technika, to dla mnie takie trudne!”. Ta pani, dla przypomnienia, powiedziała na początku kursu, że całe życie pracowała jako programistka komputerowa. Próbuje też dzwonić do mnie po godzinach, mimo że zasady grupy mówią, że piszemy tylko wiadomości na czacie. I za każdym razem, gdy mówię jej, że zrobiła coś nie tak, odpowiada: „Kochanie, rozumiem, jak trudno ci się ze mną dogadać, ale wyznacz kogoś z naszej grupy na mojego mentora, niech mi pomoże, a ja nie będę ci już zawracać głowy”. Mm-hmm. Ludzie zapłacili mi pieniądze za kurs online i mieliby jeszcze niańczyć tę marudę... © shanghai48 / ADME
  • To było wiele lat temu, pracowałem wtedy w sklepie. Firma była mała, wszyscy się znaliśmy, łącznie z właścicielem firmy. Pewnego dnia przyszedł facet, który chciał dostać ogromną zniżkę na grilla (tak dużą, że cena byłaby poniżej kosztów). Powiedział, że zna właściciela, który kazał dać mu zniżkę. Stwierdziłem, że w takim razie zadzwonię do właściciela i to wyjaśnię. Gdy wybierałem numer telefonu, facet wybiegł ze sklepu. © NotYourNanny / Reddit
  • Cytat z mojej znajomej: „Mój sąsiad [pszczelarz] musi dzielić się ze mną dochodami za miód, ponieważ jego pszczoły zbierają miód z moich kwiatów”. © Nastia Shvedko

„Kobieta zaparkowała, wyjęła pachołki drogowe z bagażnika i zablokowała miejsce parkingowe obok siebie, aby móc wygodnie wyjąć i włożyć wózek dziecięcy”.

  • Kiedyś pokłóciłam się z pewną mamą. Zobaczyła, że moje dziecko ma samochodzik. I zaczęła się domagać (!), żeby dać go jej synowi do zabawy. Odmówiłam. Zaczęła argumentować, że wszyscy powinni się dzielić.
    — Hmm. Widziałam, że jeździsz białą Toyotą.
    — Tak, dostałam ją od męża.
    — Mogę nią pojeździć? Załatwię kilka spraw i ci oddam.
    — Zwariowałaś? To mój samochód!
    — A samochodzik mojego syna jest jego własnością! Więc kup dziecku jego własny samochodzik. a nie domagaj się oddania cudzej własności.
    Obraziła się i poszła. © Shamanka / ADME
  • Jestem w branży dostawczej od 4 lat, widziałem już różne rzeczy, ale przed chwilą klientka wprowadziła mnie w stan osłupienia. Przyjechałem pod wskazany adres, wszedłem na piętro, a po wyjściu z windy od razu uderzył mnie w nos intensywny zapach zgnilizny, po prostu stęchłe śmieci. Drzwi otworzyła pańcia w wieku około 30 lat. A przy jej drzwiach stały dwie zawiązane torby. To te dwa worki były źródłem niekontrolowanego smrodu na całym piętrze.
    Oddychałem przez kołnierzyk koszulki, wstrzymując oddech, przywitałem się, oddałem paczki i już miałem wychodzić, gdy nagle:
    — Przepraszam, może pan zabrać śmieci? Tuż przy wejściu jest kosz!
    — Nie, dzięki. (zbliżam się do windy, żeby szybciej wyjść na zewnątrz).
    — Cholera, przecież to po drodze, czy to takie trudne? Zajmuję się dziećmi. Czuć smród na całym piętrze, prawda?
    Nie znalazłem nic, co mógłbym na to odpowiedzieć, drzwi windy otworzyły się i poszedłem. © nmk0902 / Pikabu
  • Mieszkam na wsi, nasza zima lubi zmienną pogodę (od −10 do +5). Do mojego domu nie ma asfaltu, więc każdej zimy kładę deski na drodze, aby bez problemów jeździć moim małym samochodem, ale zawsze ktoś je kradnie pod koniec zimy. Kilka dni temu sąsiad zbudował szopę. Jak się okazało, z moich desek! Kupiłem je lata temu w sklepie, który już dawno został zamknięty. Nigdy wcześniej nie widziałem takiej bezczelności. © Overheard / Ideer

„Ktoś przypiął swój rower do mojego”.

  • Mam starego znajomego. Jest dorosłym mężczyzną, ale czasami potrafi być zaskakująco przebiegły i bezczelny. Jak nastolatek. I zawsze pyta: „O co tyle hałasu?”. Pewnego razu wsiadł do autobusu z gośćmi weselnymi i pojechał z nimi za miasto. Natychmiast został zdemaskowany, ponieważ nie miał zaproszenia i nikt go nie znał. Kiedy mi o tym opowiadał, nie widział w swoim zachowaniu niczego złego. © Hayabusik / Pikabu
  • Moja sąsiadka z działki zawsze mówiła: „W czym problem?”. Spuszczała swojego psa z łańcucha, żeby sobie pobiegał... Pamiętam, jak przyjechałam z dziećmi i wyładowywałam zakupy z samochodu, sąsiadka przyszła, a jej pies przybiegł do nas, zabrał kurczaka z torby i uciekł. A ona się śmiała! Potem pies w ten sam sposób kradł jedzenie z mojego domu. Ale nie na długo, postawiłam płot. Sąsiadka się obraziła: „My do ciebie chodzimy śliwki rwać, a ty płot stawiasz”. © user5014789 / Pikabu
  • Pracuję przy kasie w supermarkecie. Zdarzyła się taka historia. Nacisnęłam przycisk zamykania kasy, przy taśmie od razu żarówka zapaliła się na czerwono zamiast na zielono. Akurat kończyłam kasować zakupy ostatniego klienta. Podchodzi kolejny klient i zaczyna układać towar na taśmie. Ja: „Przykro mi, ta kasa jest już zamknięta”. Klient mówi dość szorstkim tonem: „A skąd miałem to wiedzieć?”. Ja, wskazując na różne kontrolki: „Kiedy kasa jest zamknięta, świeci się czerwone światło. Przy innych kasach są zielone światła, co oznacza, że są otwarte i gotowe do obsługi”. Klient niemal krzyczy: „Czy oczekuje pani, że będę patrzył na wasze znaki?”. W tym momencie mężczyzna, którego obsługiwałam, roześmiał się. Ja: „Cóż, prawdę mówiąc, tak, w życiu musimy być w stanie czytać znaki! Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, co powinnam na to odpowiedzieć...”.
    W tym momencie mój klient zgiął się w pół ze śmiechu, powodując, że wściekły mężczyzna chwycił swoje towary i uciekł do innych kas. © cyniczny-mag / Reddit
  • Kiedyś kupiliśmy naszemu synowi ogromnego, drogiego dinozaura na urodziny, bo bardzo chciał takiego mieć. Następnego dnia przyszedł do przedszkola i oczywiście z radością wszystkim o tym opowiedział. Kilku chłopców poprosiło swoich rodziców o to samo. Więc ci rodzice podnieśli wrzawę na czacie przedszkolnym o tym, że nie można kupować dziecku tak drogich zabawek, ponieważ innych na to nie stać. Szczerze im odpowiedziałam, że nikt nie może mi dyktować, co mam kupować własnemu dziecku. Nie daję mu tych zabawek do przedszkola, żeby innym dzieciom nie było przykro. W końcu kilka szczególnie poszkodowanych matek napisało na mnie skargę i zażądało wyrzucenia dziecka z przedszkola. © Lika Mad / ADME
  • Pewnego dnia siedziałem w autobusie. Nawiasem mówiąc, mam kompresyjne złamanie kręgosłupa. Podeszła starsza kobieta i zażądała ustąpienia jej miejsca. Powiedziałem, że nie mogę, bo mam złamanie. Powiedziała coś w stylu: „Udowodnij to”. Z trudem powstrzymałem się od pytania, czy powinienem nosić przy sobie zdjęcie rentgenowskie. Naprawdę chciałem się do niej uśmiechnąć, ale mi nie wyszło. © Margarita Astrinova / ADME

Ludzie karmiący żyrafy tuż przed personelem parku safari, który mówi im, żeby tego nie robili.

  • Kilka lat temu, tydzień po operacji, jechałam metrem, siedziałam z zamkniętymi oczami, bo było mi niedobrze... I wtedy usłyszałam: „Ustąp miejsca kobiecie w ciąży!”. Otworzyłam oczy i faktycznie zobaczyłam kobietę w ciąży. Grzecznie powiedziałam, żeby poprosiła kogoś innego, bo ciężko mi stać w zatłoczonym wagonie, niedawno miałam operację i szwy nadal mnie bolą.
    A oni na to: „Cóż, po operacji nie masz nic do roboty. Jeśli trudno ci stać, weź taksówkę, a miejsca siedzące są przeznaczone dla kobiet w ciąży, osób starszych i niepełnosprawnych. Nie powinnam nawet prosić, powinnaś ustąpić mi miejsca”. © Anastomus / ADME
  • Na urodziny przyniosłam smakołyki (tort i ciastka) dla kolegów z mojego małego działu. Wyliczyłam wszystko po równo: po kawałku tortu i kilka różnych ciastek. Poczęstowałam wszystkich i zostawiłam porcję dla szefa działu. Wyszłam na chwilę, a kiedy wróciłam, zobaczyłam faceta z sąsiedniego działu jedzącego ciasto. Oburzona spytałam, dlaczego zjada cudze ciasto, a w odpowiedzi otrzymałam uczciwe i szczere spojrzenie i pytanie: „Och, tak? Myślałem, że to dla wszystkich”. Zabrałam resztę do szefa i powiedziałam mu wprost, że poczęstunku było więcej, ale zjadł go kolega, kiedy nikogo nie było w biurze. Kilka miesięcy później facet został poproszony o odejście. © Zmeevitsa / Pikabu
  • Kiedyś napisałam pracę na zamówienie. Obiecano mi za nią pieniądze (kwota została ustalona z góry), a ja bardzo ich wtedy potrzebowałam, choćby na jedzenie! Oddałam pracę, a oni zapłacili mi w pomarańczach i jabłkach. Płakałam wtedy: „Po co mi te pomarańcze? Mam na nie alergię, chcę mięso!”. A klient na to: „No i co z tego? Napisałaś pracę w 3 dni, nic cię to nie kosztowało”. Moje argumenty, że studiowałam wiele lat, aby napisać tę pracę dyplomową w 3 dni, pozostały bez echa. Krótko mówiąc, zwróciłam mu skrzynkę pomarańczy, zatrzasnęłam drzwi, a w mojej duszy zrodził się plan krwiożerczej zemsty. Cała praca wyciekła do sieci. Klient był wściekły. © captain20 / Pikabu

„Ci ludzie ustawili się dokładnie w jedynym wejściu na plażę”.

  • W wynajmowanym mieszkaniu nie działał piekarnik w kuchence elektrycznej (można kupić nowy za 700). Zadzwoniliśmy do specjalisty. Rozebrał go na części i okazało się, że zawiódł przełącznik. Podał cenę: część — 150, robocizna — 150. Sprawdziłem, że w internecie ten przełącznik kosztuje około 30 złotych, więc zapytałem, skąd ta różnica. Powiedział mi, że on ma super oryginał, z platynową powłoką, ceny ani pracy, ani części zamiennej nie zgodził się obniżyć. Musiałem to zmienić sam... © oath.art / Pikabu
  • Jechałem ostatnio autobusem, w którym jednej kobiecie udało się zirytować wszystkich. Upał 30+, ona w kapturze, próbowała zamknąć wszystkie okna, żeby jej nie przewiało. Oczywiście pasażerowie byli temu przeciwni. Powiedziała też: „Kiedy zmarzną wam uszy, zrozumiecie”. Miotała się też po całym autobusie. Nadepnęła wszystkim na stopy, prawie się na mnie położyła. Ustąpiłbym jej miejsca, ale była tak arogancka i irytująca, że nie chciałem. Podróżowałem przez około 20 minut, a ona przez cały ten czas nie zamykała ust. Był z nią mężczyzna, najwyraźniej jej syn, który udawał, że go z nią nie ma. © Yulia Bazhenova / ADME
  • Kiedy studiowałam, mieszkałam w akademiku. Pojechałam do domu na weekend. Wróciłam, poszłam wziąć prysznic i usłyszałam od jakiejś dziewczyny: „Fuj, wstydziłabym się nosić czyjś szlafrok”. Byłam trochę zaskoczona. Okazało się, że gdy mnie nie było, mój szlafrok i kapcie nosiła dziewczyna z mojego pokoju. A kiedy wyraziłam swoje niezadowolenie, obraziła się na mnie, mówiąc, że jestem chciwa. © Tanya / ADME
  • Wychodzę rano z klatki, a z sąsiedniej wychodzi kobieta z psem. I ten piesek zaczyna srać prosto na chodnik. Zrobił swoje, a pani poszła dalej. Nie zareagowała na moją uwagę, dopóki nie przypomniałam jej, że kamery są zainstalowane na całym bloku. Zacisnęła usta i zebrała odchody. © Natalia / ADME

„Na jego plecach jest ogromny głośnik Bluetooth. I tak, wydobywa się z niego muzyka. Kiedy zapytałem go, czy nie łatwiej byłoby użyć słuchawek, powiedział, że powinienem kupić własne, jeśli mnie to denerwuje”.

  • Jechałam autobusem. Na przystanku wsiadła skąpo ubrana młoda dama, popychając pulchnego mężczyznę ze szczenięcym smutkiem w oczach. Młoda dama przyglądała się wszystkim, wybrała miejsce i ofiarę i popędziła jak lodołamacz przez strumień oburzonych pasażerów do zamierzonego miejsca. Jej ofiarą okazała się młoda kobieta, która ośmieliła się usiąść na siedzeniu, do którego tak celowo zmierzała dama, a jej mąż skradał się za nią, szepcząc przeprosiny, z poczuciem winy na twarzy. Młoda dama położyła się na nieszczęsnej kobiecie, nadepnęła jej na stopy i uderzyła ją w twarz torbą. Wszelkie uwagi i prośby o zaprzestanie spotkały się z potokiem chamstwa. Mąż niegrzecznej kobiety, który podejmował słabe próby odciągnięcia żony, został przez nią uciszony. A tu na kolejną prośbę, by nie psuć życia innym pasażerom, młoda dama rzuciła, zwracając się do siedzącej dziewczyny: „Czemu się tak złościsz, chyba mąż cię nie pieści?” i drapieżnie spojrzała w kierunku męża. Mąż stał się jeszcze niższy i westchnął żałośnie. I wtedy facet, nad którego uchem toczył się konflikt, nie wytrzymał. Wstał i głośno powiedział: „Kobieto, widziałaś się w lustrze? Współczuję twojemu mężowi!”. Poklepał biednego męża po ramieniu, jeszcze raz powiedział, że mu współczuje, i wysiadł na następnym przystanku. Nie wiem, jak skończyła się kłótnia, ja też wysiadłam, ale sądząc po czerwonej twarzy awanturującej się kobiety, jego słowa ją zabolały. © Mirra / ADME
  • Pracownicy sektora usług codziennie spotykają się z chamstwem. Pamiętam kobietę w średnim wieku, która wywołała awanturę z powodu baterii. Istotą skargi było to, że baterie AA, które kupiła (nie u nas), wytrzymały tylko rok w oprawie oświetleniowej, a następnie padły. Pani była oburzona, ponieważ na bateriach była data ważności: 2027 rok. A mamy dopiero rok 2020! Najwyraźniej z tymi bateriami lampa powinna się świecić przez kolejne 7 lat! Wszelkie próby znalezienia porozumienia nie powiodły się. Klientka wyszła z pełnym przekonaniem, że wokół niej są sami oszuści i naciągacze. © Marina Afanasyeva / ADME
  • Kiedy mój ojciec owdowiał i zaczął mieszkać sam, przychodził do niego miejscowy bezdomny, Włodek. Prosił o chleb lub ziemniaki. Mój tata był miły, dawał mu jedzenie, ale nie wpuszczał go do domu. Wtedy Włodek stał się bezczelny i powiedział: „Mieszkasz sam, twoje mieszkanie jest duże. Zamieszkam z tobą”. Nie „Czy mogę zamieszkać”, ale „Zamieszkam z tobą”! Tata był oszołomiony, powiedział: „Przyjacielu, idź do pracy i odczep się ode mnie”. Na to Włodek odpowiedział: „Co, mam pracować jako dozorca za grosze? Masz dobrą emeryturę, łatwo ci mówić”. Tata natychmiast go usadził, mówiąc, że całe życie pracował pod ziemią na tę dobrą emeryturę, podczas gdy Włodek cieszył się życiem. © Anya P. / Dzen
  • Młoda para z dwójką dzieci wynajęła mieszkanie na naszym piętrze na kilka miesięcy. Czasem z nimi rozmawiałam, a często wtedy piekłam ciasta i bułeczki. Moja córka przychodziła i zabierała je dla moich wnuczek. Kilka razy poczęstowałam dzieci sąsiadów. Pewnego dnia myłam podłogę przed drzwiami, oni wyszli, a matka dzieci powiedziała: „Och, znowu tak ładnie pachnie!”. Odpowiedziałam: „Zrobiłam wnuczce trochę ciastek do szkoły”. I dalej sprzątałam. A oni tam stali. Odwróciłam się do nich, a mama do mnie: „Nie poczęstujesz nas?”. Odpowiedziałam: „Nie mam nic ekstra”. A ona powiedziała bardzo urażona: „Najpierw cię wabią, a potem takie chamstwo!”. Przestała się ze mną witać, a mój mąż stwierdził: „Dobrymi chęciami wybrukowana jest droga do piekła”. © mgolanskaya@yandex.ru / Dzen

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły