10 prostych sztuczek, które ułatwią ci wiele prac domowych

Relacje z teściami potrafią być trudne, tym bardziej w przypadku rodzin z dziećmi z poprzednich związków. W poście na Reddicie kobieta podzieliła się ciągłym sporem z teściową dotyczącym tego, jak odnosi się do swojego pasierba, wywołując dyskusję w sekcji komentarzy na temat granic, szacunku i tego, co tak naprawdę oznacza bycie „dodatkowym rodzicem”.
Jestem żoną Jake’a, który ma syna Devona ze swoją byłą, Christy. Jake i Christy rozstali się, gdy Devon był jeszcze dzieckiem. Od tego czasu dzielą się opieką 50/50. Jednak jest pewien problem. Teściowa zawsze miała problem z tym, jak odnoszę się do mojego pasierba, czyli Devona.
Kocham Devona. Mamy dobre relacje, ale nie jestem jego mamą, a on nie jest moim synem. Nigdy nie mówiłam do niego „synu”, tylko „przyszywany synu”, bo on czuje się z tym wygodnie.
Kiedy Jake i ja zaręczyliśmy się, mówił o Devonie jako o naszym dziecku, co bardzo zirytowało teściową. Powiedziała, że nie jestem jego mamą i nigdy nie będę, na co Jake odpowiedział, że nie ma prawa mówić do mnie w ten sposób, a ponadto to nawet nie ja stwierdziłam, że Devon jest moim dzieckiem, tylko on powiedział, że jest nasz.
Innym razem, po naszym ślubie, nazwałam Devona moim przyszywanym synem. Teściowa usłyszała tylko część „syn” i po raz kolejny powiedziała mi, że Devon ma mamę i to nie ja nią jestem. Odpowiedziałem jej, że powiedziałam przyszywanym synem, co ona skwitowała krótko: „Dobrze, pamiętaj o tym!”.
Przez pewien czas mieliśmy z Devonem pewne problemy. Christy zachęcała go, by nie był dla mnie miły, tak jak był dla swojego ojczyma. Miał więc okres, w którym okazywał mi brak szacunku i mówił, że nie jesteśmy macochą i pasierbem, ani w żaden sposób przyszywani.
Pomogła nam terapia i wróciliśmy do poprzedniej formy. Wyjaśnił, że nie chce, abym nazywała go synem i szanuję jego opinię.
Powiedziałam mu, że zawsze będę trzymała się wyznaczonych przez niego granic, ale żeby dał mi znać, jeśli coś się zmieni, bym mogła się dostosować i utrzymać silne więzi.
Wszystko się zmieniło, kiedy urodziłam. Teraz teściowej coś się przełączyło w głowie, ponieważ Jake i ja mamy razem syna. Uznała, że jestem potworem, bo wciąż nazywam Jake’a przyszywanym synem i teraz walczy ze mną o słowo „przyszywany”. Temat ten nie pojawia się może w naszym życiu cały czas, ale jednak na tyle często, że jej to przeszkadza.
Pewnego dnia teściowa przyszła zobaczyć naszego noworodka i rozwścieczyła mnie tym, że wciąż jest zła, że nazywam Devona „przyszywanym”. Powiedziała, że teraz, gdy Devon ma brata, musimy skończyć z tym i powinnam odnosić się do obu chłopców jako synów. Powiedziałam jej, żeby porzuciła ten temat, bo chciałam uniknąć kolejnej kłótni. Zignorowała mnie i dodała, że muszę się bardziej postarać.
Odpowiedziałam, że skoro nie potrafi się powstrzymać od krytyki, powinna opuścić nasz dom. Nie spodziewała się, że mówiłam na serio, ani tego, że Jake stanie po mojej stronie. Stwierdziła też, że byłam niegrzeczna i nie chciałam z nią przedyskutować kwestii, jak na dorosłych przystało.
Historia została zredagowana przez Jasną Stronę.
Według ekspertów udane wejście w rolę przyszywanego rodzica sprowadza się do poszanowania granic, stopniowego budowania zaufania i skupienia się na potrzebach dziecka. Zbyt szybkie wejście w rolę rodzicielską nigdy nie jest dobrym pomysłem, zwłaszcza jeśli biologiczny rodzic jest nadal zaangażowany w opiekę.
Ważna jest otwarta komunikacja i współpraca z rodzicami biologicznymi, jeśli jest to możliwe. Trzeba też zaakceptować fakt, że silne relacje wymagają czasu i cierpliwości. Elastyczność, empatia i konsekwencja są kluczami do stworzenia patchworkowej rodziny pełnej wsparcia i szacunku.
Problemy dotyczą zarówno synowych, jak i teściowych. Oto z czym musiała sobie poradzić inna kobieta, gdy pożyteczna, w jej mniemaniu, pomoc została uznana za natrętność.