15 osób, którym poszczęściło się przez ułamek sekundy i to wystarczyło

Kiedy małżonkowie posiadający dzieci rozstają się, a jedna ze stron ponownie bierze ślub i ma własne potomstwo, relacje między dwiema nowymi rodzinami mogą być się nieco skomplikowane. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że sprawy stają się jeszcze bardziej problematyczne, jeśli w nowej rodzinie byłego partnera pojawiają się pewne trudności, na przykład poważna choroba. Jedna z użytkowniczek Reddita miała podobną sytuację i chciałaby wam o niej powiedzieć.
Z moim byłym mężem rozwiodłam się 7 lat temu i wspólnie sprawujemy opiekę nad naszą 13-letnią córką. On ożenił się ponownie i ma 5-letnią córkę z drugą żoną. Jego córka często spędza czas z naszą. Dziewczynki wprost się uwielbiają, ale jego córka raczej nie przychodzi do mnie do domu i rzadko jest to miejsce ich spotkań.
Ostatnio u jego żony zdiagnozowano raka i rozpoczęła leczenie. Pewnego dnia mój były wstąpił do mnie przy okazji odwożenia naszej córki i poprosił mnie o rozmowę. Mówił mi o sytuacji swojej żony i o tym, że w związku z tym jego rodzina nie będzie mogła w tym roku obchodzić Bożego Narodzenia. Powiedział, że to nie w porządku w stosunku do jego córki i zapytał, czy nie mogłaby „dołączyć” do mojej rodziny na czas świątecznych uroczystości. Zauważył, że dziewczynki będą się razem świetnie bawić, jednocześnie umacniając swoją więź i tworząc wspólne wspomnienia.
Powiedziałam mu, że jest mi przykro, ale świąteczna tradycja w mojej rodzinie to rzecz święta i nie czułabym się dobrze, gdyby ktokolwiek miał do nas na ten czas dołączyć. Odpowiedział, że choć jego córka nie jest dla mnie rodziną, to z pewnością jest członkiem rodziny dla swojej przyrodniej siostry. Poprosił, żebym się tak nie zachowywała i pomyślała, co w tej sytuacji jest najlepsze dla dzieci. Zaproponowałam mu więc, żeby zabrał swoje dziecko na Boże Narodzenie do jego dziadków i próbowałam tym samym uciąć temat, ale przerwał mi i zaczął rozwodzić się nad tym, jak okrutne z mojej strony jest odrzucanie jego córki, której i tak jest już ciężko przystosować się do nowej sytuacji.
Zauważyłam, że do oczu napływają mu łzy, więc wycofałam się i powiedziałam, że nie czuję się już dobrze, prowadząc tę rozmowę. Poprosiłam go, żeby wyszedł, i zrobił to, ale nie przestał wysyłać mi wiadomości z prośbą o zgodę na to, żeby jego córka mogła spędzić z nami Boże Narodzenie. Zaproponował nawet, że będzie trzymać się z dala, jeśli dzięki temu będę się czuć mniej niezręcznie. Odmówiłam, a on nazywa mnie teraz nieczułą egoistką.
Warto przy tym wspomnieć, że moja rodzina potwierdziła swoją obecność, mówiąc zarazem, że oni też w takiej sytuacji czuliby się niekomfortowo.
W jakich okolicznościach zgodzilibyście się spędzić święta z rodziną byłego partnera?