Czynienie dobra jest czasem łatwiejsze niż się wydaje. Najczęściej nie potrzeba do tego milionów dolarów ani supermocy, wystarczy po prostu troska o innych. Bohaterowie naszego artykułu wiedzą o tym z własnego doświadczenia.
„Urodziłam dziecko, obcięłam 35 cm włosów i przekazałam je na cele charytatywne”.
„Teściowa niedawno rozwiodła się ze swoim agresywnym mężem i po raz pierwszy mieszka sama. Moja żona poprosiła na portalach społecznościowych o pomoc, żeby jej mamie było łatwiej”.
„Byliśmy zszokowani odzewem: ludzie wysłali 600 dolarów i te wszystkie rzeczy!”
Nigdy nie planowałem być czyimś aniołem stróżem, ale życie zdecydowało inaczej.
- Zamykaliśmy sezon na działce, porządkowaliśmy wszystko. Zbieraliśmy się do domu, musiałam jeszcze tylko iść do toalety. Nagle usłyszałam skomlenie. Spojrzałam: za płotem był pies na łańcuchu. Drżący, wychudzony, z pustymi miskami. Nakarmiliśmy go, odczepiliśmy łańcuch, zabraliśmy do samochodu, ale pies wracał w stronę domku działkowego. Poszliśmy za nim, a tam pod gankiem była kotka i trzy kocięta. Wszystkie wychudzone i trzęsące się. Włożyliśmy je do torby i pojechaliśmy do domu. Ogrzaliśmy je i nakarmiliśmy. Rodzice zatrzymali psa i kotkę. Pies był mądry, najwyraźniej mieszanka owczarka i kundla, ale mniejszy. Zdrowy, tylko wychudzony był, teraz utył. Kotka jest młoda, również zdrowa. Wszystkie zwierzaki zostały wysterylizowane. Jednego kotka wzięli mój brat i jego dziewczyna, ja wzięłam drugiego, a trzeciego wzięła moja wykładowczyni ze studiów. Miałam szczęście, że poszłam wtedy do toalety: pięć istot zostało uratowanych. © Podsushano / VK
„Brat mojego męża oddał mu nerkę i uratował mu życie”.
„Nie pracuję od września. Wydałam każdy zaoszczędzony grosz i nie wiedziałam, co dać mojej córce na Boże Narodzenie. Ale wtedy do drzwi zapukał sąsiad”.
„Na zewnątrz było −20 stopni. Wracałem do domu bez rękawiczek i zupełnie obca osoba podarowała mi je. Taki super hojny prezent sprawił, że mój dzień stał się lepszy”.
Kiedy dobre rzeczy wracają.
- Mąż odszedł, brakowało mi pieniędzy. Kupiłam używane ubranka dla dziecka. Miałam szczęście, dali mi całą torbę ubrań za darmo. Zaczęłam je sortować i znalazłam w środku zawiniątko, a w nim 300 złotych. Dla mnie to było mnóstwo pieniędzy! Pokusa była wielka, ale i tak odniosłam pieniądze kobiecie. A ona była bardzo zaskoczona tym znaleziskiem. Dała mi sto złotych za moją uczciwość i zaczęła wydzwaniać przy mnie do swojego męża. Okazało się, że zrobił sobie schowek w tej torbie, a żona mi ją oddała. Mężczyzna prawie stracił całe swoje oszczędności. Dobrze mu tak za ukrywanie pieniędzy przed żoną!
„Ostatnio zaczęliśmy zarabiać trochę więcej niż wydajemy. Zawsze chciałem pomagać innym, a w tym roku moja żona również wpadła na ten pomysł”.
„Kupiliśmy 30 prezentów dla dzieci, mamy je w całym korytarzu, niektóre z nich zostały już rozdane”.
Kiedy pokusa była wielka, ale uczciwość zwyciężyła.
- Pracowałem jako administrator w klubie nocnym. Pewien gość przyszedł do nas z pełną torbą pieniędzy i chciał oddać ją w szatni, ale nie chcieli jej przyjąć. Zaczął mnie błagać, żebym wziął torbę na przechowanie, mówiąc, że zawiera pensje całego jego personelu. Cóż, zrobiło mi się go żal i wziąłem ją. Dyskoteka się skończyła, wszyscy wyszli i nikt nie odebrał pieniędzy. A wieczorem smutny właściciel pojawił się i zapytał, czy przypadkiem nie znalazłem w klubie torby z pieniędzmi? Bo tam była pensja całego zespołu. Trzeba było widzieć jego oczy, gdy wręczyłem mu nietkniętą torbę! Przeliczył kasę, upewnił się, że wszystko jest w porządku, podziękował i odszedł w stronę zachodzącego słońca. © filrussia / Pikabu
„Dzieciaki z sąsiedztwa często bawią się w rycerzy, piratów, czarodziejów. Miałem trochę starej sklejki i 3-4 godziny wolnego czasu”.
„Przekazałem je dzisiaj, chłopcy byli szczęśliwi, bardzo mi podziękowali. Cały dzień słyszeliśmy szczęk mieczy o tarcze, ale teraz mają nowy problem: skąd wziąć konie”.
„7 lat temu bezpańska kotka urodziła 4 kocięta na moim podwórku i uciekła. Nie przepadam za kotami, ale postanowiłam się nimi zaopiekować, a następnie je oddać. Nie wszystko poszło zgodnie z planem”.
Nie potrzeba milionów, by czynić dobro.
- Od samego rana woziłem ludzi taksówką. Myślałem o tym, jak spłacić kredyt hipoteczny, pożyczkę i kupić rzeczy do jedzenia.... W każdym razie byłem w fatalnym nastroju. Wziąłem kolejne zlecenie, miałem gdzieś coś zawieźć. Dotarłem pod wskazany adres, podeszła do mnie babcia, podała mi torbę z butami, których zapomniała jej wnuczka, i wręczyła mi jabłko i dwie mandarynki. Powiedziała tak ciepło: „Jedz, synu”. Zjadłem jabłko i poczułem się tak, jakby spłacono za mnie kredyt hipoteczny. Kupiłem trochę słodyczy i teraz częstuję klientów. Życzę smacznego. © pisiholog / Pikabu
„Pracuję na budowie. Kierownik właśnie przyniósł te wszystkie smakołyki do naszego domu. To wspaniały świąteczny poczęstunek!”
„Sąsiadka z dołu napisała na blokowym czacie, prosząc o polecenie hydraulika, który wymieniłby jej toaletę i rury, ponieważ powiedzieli jej, że to będzie kosztować 4 tysiące”.
„Wyjaśniła, że spłuczka w toalecie zaczęła przeciekać i zadzwoniła po hydraulika. Facet oznajmił, że muszla klozetowa jest nieprawidłowo ustawiona i należy ją natychmiast przerobić, w przeciwnym razie rura pęknie. Kosztowałoby to 5 tysięcy, ale on zrobi wszystko za cztery. Poprosiłem sąsiadkę, aby poczekała do wieczora. W drodze do domu kupiłem zawór do odpływu. Poszedłem do domu sąsiadki, wymieniłem zawór i muszla klozetowa działa jak nowa. Sąsiadka wydała 20 złotych za zawór i dychę za tabliczkę czekolady dla mnie. Nie jestem hydraulikiem”.
A mówią, że przyjaciół nie można kupić.
- Pierwszy tydzień w pracy, bez pieniędzy, bez nastroju, nie znam nikogo, na zewnątrz jest zima, wszystko zamarzło. Żyję w trybie przetrwania. Podczas lunchu współpracownica po cichu podsunęła mi mandarynkę. To było jak mały promyk światła przebijający się przez ołowiane chmury. Podsumowując, ja i moja przyjaźń nigdy wcześniej nie zostaliśmy kupieni tak tanio. © Aptem09 / Pikabu
„Jechałem z rodziną autostradą. Nagle, na płaskim terenie, samochód obrócił się i wpadł do stromego rowu. Dokładnie 25 samochodów zatrzymało się, aby nam pomóc”.
„Myśleli, żeby wyciągnąć samochód za pomocą liny, ale w końcu po prostu wypchnęli go rękami z rowu i wróciłem na autostradę. Półtorej tony. Rękami. W −30 stopniach. Na świecie nie brakuje życzliwych ludzi”.
Kiedy możemy odwdzięczyć się rodzicom.
- Mam w pracy dostawcę, który raz w tygodniu kupuje 2-3 skrzynki produktów dla siebie (produkcja żywności). Dla ciekawości zapytałem go, dla kogo tyle bierze. Okazało się, że dla jego matki. Matka mieszka sama w wiosce. Nie chce się przeprowadzać. Na początku przywoził jej mniej wszystkiego, ale ona dziwnie szybko zjadała wszystko. Pewnego dnia przyjechał bez zapowiedzi, wszedł do domu i zobaczył, że kilka sąsiadek razem spożywa posiłek. Kobiety zobaczyły go, wstały gwałtownie, podziękowały gospodyni za poczęstunek i wyszły. Jego matka prosiła go, aby jej wybaczył. Sąsiadki to staruszki, ich dzieci rzadko przyjeżdżają, sklep jest w sąsiedniej wsi, wszystko jest tam drogie, a emerytury są małe. Ona sama zaprasza sąsiadki w odwiedziny i częstuje ich tym, co przywiezie jej syn. Prosiła, żeby się na nich nie obrażał, na tych starych. Ale dlaczego miałby się na nie obrażać? Zaczął kupować po prostu trochę więcej jedzenia. Nie jest to dla niego żadna strata. © Autor nieznany / Pikabu
„Pewnego dnia przyjechaliśmy do pożaru i podczas gdy niektórzy strażacy wyrzucali sofy przez okna, inni przynieśli mi królika. Musieliśmy podać mu tlen”.
"Prawie nie mógł oddychać. Nie przepadam za królikami, ale było mi go tak żal: jego oczy były przerażone, załzawione od dymu... Poprosiłem zespół, by podali mu maskę dla dzieci i tlen. Po chwili zwierzak oddychał już pełną piersią. W tłumie gapiów nie znaleziono właściciela królika, więc ratownik (ten, który wyciągnął go z pożaru) zabrał go do siebie. Niedawno spotkaliśmy się ponownie, powiedział, że futrzak żyje i ma się dobrze...
„Miałam ciężki dzień w zeszły piątek. Kiedy wychodziłam ze sklepu, dwóch pracowników supermarketu dało mi darmowe kwiaty na pocieszenie”.
„Kwiaty wciąż wyglądają pięknie. Dziękuję, mili nieznajomi!”
Kiedy prezent jest równie mile widziany, co niespodziewany.
- Poszedłem z żoną wykorzystać karty podarunkowe do sklepu sportowego. Dotarliśmy na miejsce, zaczęliśmy się przechadzać, wybierać. Zebraliśmy wszystko, przygotowałem karty, a wtedy jakiś facet zapytał, czy chcę skorzystać z jego karty rabatowej, która niedługo straci ważność. Powiedziałem, że chętnie. Facet podyktował kasjerce numer telefonu, potem coś jeszcze. Podziękowałem mu. Okazało się, że rabat na karcie faceta wynosił ponad 400 złotych! Wychodząc ze sklepu, byłem w szoku... Dziękuję, miły człowieku! Życzę ci wszystkiego dobrego! © 321G0 / Pikabu
„Niedawno zaczęłam malować. Napisał do mnie mężczyzna z Norwegii i chciał kupić ode mnie obraz. Okazało się, że wysłanie go jest prawie niemożliwe”.
„Na co mężczyzna odpowiedział, że nie ma problemu, po prostu chciał wysłać mi pieniądze, żebym mogła rozwijać się kreatywnie. Wysłał mi tysiąc złotych. Trzeba było widzieć moje oczy! Krzyczałam jak wariatka z radości. Zamówiłam farby, pędzle, płótna. Zaczynam wierzyć w siebie”.
Zobaczcie kolejny artykuł o ludziach, których spotkało dobro ze strony nieznajomych.