Ponad 20 dowodów na to, że niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci

5 miesiące temu

Niektórzy rodzice wierzą, że świat powinien kręcić się wokół nich i ich dzieci. Uważają, że dziecko ma prawo robić wszystko, co chce, nawet jeśli przeszkadza to ludziom wokół. Takie podejście do wychowania sprawdza się tylko do czasu, gdy zafiksowani na punkcie potomstwa rodzice nie spotkają kogoś, kto potrafi się im przeciwstawić.

A na końcu artykułu znajdziecie bonusową historię o tym, że czasami pozory mylą, i takie, a nie inne zachowanie rodziców może mieć swoje uzasadnienie.

  • Lecieliśmy do Tajlandii, pół doby w przestworzach. Siedzieliśmy naprzeciwko mamy z dwójką dzieci, które miały jakieś 3 i 4 lata. Z nudów kopały nasze siedzenia. Potem zaczęły biegać i krzyczeć. Ich mama powiedziała: „Co ja mogę zrobić?! Jeśli potraficie, sami je uspokójcie!”. Obsługa pokładowa też nie pomogła. W końcu powiedziałem: „Mam litrową butelkę coli. Jeśli zaraz nie uspokoi pani swoich dzieci, wyleję na was zawartość butelki. Będziecie mokrzy i lepcy przez resztę lotu”. O dziwo, groźba podziałała.
  • Za ścianą mieszka bardzo hałaśliwe i nadpobudliwe dziecko (ma około 5 lat), które jest chyba pozbawione normalnej codziennej rutyny. Jego tupanie, skakanie i krzyki wstrząsają naszą ścianą czasami o 7 rano, a czasami o północy. Próbowałam grzecznie porozmawiać z jego mamą i poprosić ją, aby przynajmniej wczesnym rankiem i późnym wieczorem zajęła dziecko czymś spokojniejszym, a w odpowiedzi usłyszałam: „Jak pani się nie podoba, proszę sobie zrobić izolację akustyczną. Czego pani ode mnie chce? Przecież to tylko dziecko!”.
  • Kiedy miałem jakieś 25 lat, trenowałem i uczyłem karate. Zaczęliśmy zajęcia z nową grupą dzieci. Od razu zwróciłem uwagę na dwóch braci w wieku około 11 lat: nic nie potrafili sami zrobić, ciągle wszczynali kłótnie, płakali i histerycznie na siebie krzyczeli. Pewnego dnia po treningu wszedłem do szatni i zobaczyłem, że ich matka blokuje moją szafkę, bo klęczy przed synem i zawiązuje mu sznurowadła. Poprosiłem grzecznie, żeby się przesunęła, bo się spieszę. Ona obcesowo odpowiedziała: „Może pan poczekać, zajmuję się teraz dziećmi!”. Zapytałem złośliwie: „Do toalety też ich pani prowadzi za rączkę? Tu jest sekcja karate, tu ludzie uprawiają sport, a czasem nawet kopią się nawzajem”. A ona oburzona: „Niech no tylko ktoś spróbuje ich uderzyć!”.
  • Poszliśmy z mężem do kina na film akcji. Kupiłam z wyprzedzeniem bilety na nasze ulubione miejsca. Gdy dotarliśmy do kina, było już mnóstwo ludzi. Zobaczyliśmy, że na naszych miejscach siedzi facet i kobieta z dzieckiem na rękach. Poprosiliśmy ich o zwolnienie miejsc, ale kobieta zaczęła krzyczeć: „Nigdzie nie idziemy! Celowo przyszliśmy wcześniej z dzieckiem, żeby zająć dobre miejsca!”. Nie obchodziło jej to, że mamy bilety na te miejsca. Musieliśmy zawołać obsługę. Pracownik kazał im się przesiąść. Pani była bardzo oburzona, że zmuszamy rodziców z dzieckiem do zmiany miejsc, ale zebrała swoje rzeczy i poszli sobie. I z jakiegoś powodu to na nas ludzie patrzyli krzywo. © caspian324 / Reddit
  • Byłam w ciąży, stałam w kolejce. Panował upał, byłam zmęczona i rozdrażniona, ale mój brzuch był jeszcze niewidoczny pod luźną sukienką. Przyszła mamuśka z dzieckiem i zażądała, żeby ją wpuścić bez kolejki, bo dziecko małe, gorąco mu i tak dalej. Cóż, najwyraźniej moje hormony ciążowe dały o sobie znać, bo nieźle jej nagadałam: że ja też mam dwoje dzieci, ale zostawiłam je w domu, zamiast wlec ze sobą (chociaż mogłam), a trzecie dziecko siedzi w moim brzuchu, i generalnie z trudem się powstrzymuję, żeby nie eksplodować. Ludzie w kolejce się śmiali, ale zgodzili się ze mną i odesłali mamuśkę na koniec kolejki.
  • Wczoraj rano biegałam w parku i zobaczyłam parę spacerującą z przeuroczym szczeniakiem! Psiak, merdając ogonem, rzucił się w moim kierunku. Poprosiłam ich o pozwolenie na pogłaskanie zwierzaka, a oni odpowiedzieli, że inaczej nie pozwoli mi przejść. Zwierzęta to moja słabość! Szczeniak wylizał mnie od stóp do głów, pobawiłam się z nim przez kilka minut, jednocześnie pytając właścicieli, jak ma na imię i ile ma miesięcy. Kobiet patrzyła na mnie z coraz większą niechęcią, więc uznałam, że czas się pożegnać, i powiedziałam: „Dziękuję bardzo! Spotkanie z waszym szczeniakiem było najmilszym wydarzeniem mojego dnia!”. Pani, wyraźnie urażona, wymamrotała: „Też mi coś!”. Zapytałam ją, czy powiedziałam coś nie tak, a ona odparła: „To takie niegrzeczne gruchać z cholernym psem i nie wspomnieć ani słowem o naszej małej córeczce, która śpi w wózku!”. Cóż, szczerze mówiąc, dzieci nie wzbudzają we mnie tak ciepłych uczuć jak szczeniaki. Czy to moja wina? © aitapuppyonajog / Reddit
  • Jechałam windą w centrum handlowym z najwyższego piętra na parking. W środku spora grupa ludzi, winda zapełniona w 60%. Na pierwszym piętrze drzwi się otworzyły i stanęła w nich kobieta z wózkiem dziecięcym. Wszyscy trochę przerażeni, ale jakoś dosunęli się do siebie. Młoda kobieta weszła i zaczęła nas upominać: „Czy wiecie, że wszyscy moglibyście skorzystać ze schodów ruchomych?”. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie, jakbyśmy nie mogli uwierzyć, że naprawdę to powiedziała. Jedyne, co mogłam odpowiedzieć, to: „Cóż, w ten sposób ludzie zjeżdżają z samej góry na parking”. Byłam pod ogromnym wrażeniem spotkania klasycznej mamuśki w jej naturalnym środowisku.
  • Wyszedłem przed dom z moim mieszańcem owczarka (32 kg bojowego charakteru), akurat była tam matka z dzieckiem. Matka z nosem w telefonie, a dziecko w wieku około 2-3 lat bawiło się w okolicy schodów. Nagle zobaczyło mojego psa, krzyknęło „piesek!” i rzuciło się w naszą stronę. Mój pies generalnie nie przepada za dziećmi, ale tym razem się wściekł. A mama — zero uwagi. Wtedy podniosłem rękę i powiedziałem do dziecka głośno i surowo: „Nie wolno!”. Zatrzymał się jak wryty, a jego matka krzyknęła: „Nie odzywaj się tak do mojego syna!”. Chwyciła dziecko i zbiegła po schodach. © crochetfairy / Reddit
  • Przy kasie w supermarkecie były tylko 2 osoby i całe miejsce na taśmie było zajęte. Postawiłam wózek i cofnęłam się trochę, aby spojrzeć na półkę w pobliżu kasy (widać było mnie i mój wózek ze wszystkich stron). Zobaczyłam, jak mama i mała dziewczynka podchodzą do kasy i stają tuż przed moim wózkiem, ignorując mnie. Mamuśka najwyraźniej uznała, że skoro jestem nastolatką, o głowę niższą od niej, nie będę protestować. Zaczęła rozładowywać koszyk tuż przede mną. Byłam nawet trochę zaskoczona taką bezczelnością. Bez słowa zaczęłam układać swoje zakupy na taśmie. Na to mamuśka, głośno stękając, wyzywająco wzięła jakiś produkt i położyła tuż przed moimi zakupami. W tym momencie nie wytrzymałam i głośno zapytałam: „Co pani wyprawia?”. Natychmiast spróbowała standardowego „Mam dziecko” i tak dalej. Gdyby poprosiła grzecznie, przepuściłabym ją bez problemu, ale nie będę tolerować takiego chamstwa.
  • Poszłam z moim dwulatkiem na plac zabaw i zabraliśmy ze sobą mnóstwo zabawek. Zaczęliśmy grać w piłkę nożną. Nagle zobaczyłam, jak nieznajomy chłopiec toczy naszą wywrotkę, która była w wózku. Nie rozumiem, dlaczego nie zapytał, czy może? Mój syn też to zauważył, zdenerwował się i rozpłakał. Poszliśmy poprosić o zwrot zabawki. I wywiązał się taki dialog:
    — To nasza wywrotka. Wyciągnęliście ją z naszego wózka.
    — O tak, Michałek ją zobaczył i tak bardzo chciał się pobawić!
    — Dlaczego o nią nie poprosiliście? To nieładnie zabierać coś z cudzego wózka.
    — Niech pani da spokój! Nie wyjął przecież z pani torby! To tylko dziecko!
    Wtedy Michałek zdał sobie sprawę, że chcemy zabrać wywrotkę, i uciekł. Matka za nim. Po nieudanej próbie odebrania samochodu swojemu potomkowi, matka podeszła do nas z głupim uśmiechem: „Nie chce oddać, nic nie mogę zrobić”. Wzięłam syna na ręce i zdecydowanie ruszyłam w stronę Michałka. O dziwo, udało się odzyskać wywrotkę!
  • Któregoś dnia zobaczyłem grupę dzieciaków w wieku około 7-10 lat blokujących drzwi wagonu metra. Uniemożliwiali ludziom wysiadanie (i dokładnie wiedzieli, co robią). Powiedziałem do nich: „Hej, przeszkadzacie. Przesuńcie się!” i chłopaki usunęli się z wyjścia. Ale wtedy podeszła do mnie ich matka i zaczęła krzyczeć, że dzieciaki nigdy wcześniej nie jechały metrem i czy nie mogłem przekazać im tego w łagodniejszy sposób? Spojrzałem na nią i powiedziałem: „Jeśli dzieci nie wiedzą, jak zachowywać się w metrze, to może powinna pani odłożyć telefon i mieć je na oku?”. Jestem pewien, że gdybym był łagodny i uprzejmy, po prostu by mnie zignorowały. © nkdeck07 / Reddit
  • Postanowiłem pójść do kina. Kiedy czekałem na rozpoczęcie filmu, obok mnie usiadła matka z dzieckiem w wieku około 6 lat. Chłopiec poprosił o popcorn. Ale kiedy tylko matka go przyniosła, dzieciak wysypał wszystko na fotel. Chłopiec ruszył w stronę wyjścia, żeby poprosić o torbę do zebrania popcornu, „żeby obsługa się nie złościła”, ale wtedy matka ryknęła, że może to zrobić sprzątaczka. Kiedy zwróciłem uwagę, że syn jest mądrzejszy od matki, zaczęła krzyczeć: „Ze swoimi dziećmi możesz nawet sprzątać psie odchody z ulicy, ja ze swoim nie będę!”. Nie mam dzieci, ale nie zawahałbym się po nich posprzątać.
  • Miałam sąsiadkę, która lubiła mnie odwiedzać ze swoim starszym synem. Chłopak zachowywał się, jakby był u siebie w domu, zaglądał do lodówki i ogólnie robił, co chciał. Podczas trzeciej wizyty zobaczyłam, jak wyjmuje baterie z pilota do telewizora. Powiedziałam o tym sąsiadce, ale ona tylko wzruszyła ramionami, mówiąc: „Co za problem”. Zażądałam, by dziecko oddało mi baterie, ale ono tylko spojrzało na mnie z bezczelnym wyrazem twarzy i na tym się skończyło. Wtedy sięgnęłam do jego kieszeni i wyjęłam baterie, a dziecko zaczęło domagać się ich zwrotu. Wtedy nie mogłam już tego znieść i powiedziałam: „Młody człowieku, twoja matka oczywiście bardzo cię kocha, dlatego znosi twoje zachowanie. Ale jesteś bezczelny i chamski, a ja nie pozwolę nikomu w moim domu zachowywać się w ten sposób”. Po tym wyszli. A kiedy kilka tygodni później powiedziałam sąsiadce, że nie rozmawiałyśmy od jakiegoś czasu, odpowiedziała: „Wiem. Ale mój syn powiedział, że nie mogę się z tobą przyjaźnić, bo jesteś dla niego niemiła”. Jakoś się z tym pogodzę. © Crysti Drake / Quora
  • Mój syn i ja odwiedziliśmy przyjaciół i poszliśmy na spacer po okolicy. Mieliśmy ze sobą dużą torbę ze sztywnej folii, a niej ubrania, wodę i małe pojazdy budowlane. Mój syn uwielbiał te samochody i zabierał je ze sobą wszędzie. Na placu zabaw położyliśmy torbę na ławce, mój syn pobiegł na zjeżdżalnię, potem do piaskownicy, a potem znowu na zjeżdżalnię. Kiedy tak biegał, przyszła jakaś matka z dzieckiem. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jej dziecko bawi się naszymi samochodzikami, których nawet nie wyjęliśmy z torby. Powiedziałam dziecku spokojnie: „Nie możesz brać zabawek bez pytania, zwłaszcza z cudzej torby”. A jego matka zaczęła krzyczeć: „Bez przesady! Zwrócilibyśmy przecież te zabawki. Kupują śmieci, a potem innym żałują!”. Wyrzuciła nasze zabawki w trawę i uciekła z dzieckiem w siną dal.
  • Wczoraj zostałam zaproszona na przyjęcie urodzinowe dla dorosłych. W planach był wieczór w świetnym towarzystwie, ale potem okazało się, że pewna pani postanowiła przyjść ze swoim 6-letnim dzieckiem. 20 dorosłych i dziecko w jednym dużym pomieszczeniu — co za impreza! Ta cudowna dziewczynka od pierwszej minuty zaczęła krzyczeć, wdrapywać się na ramiona mamy, prosić o podanie tego i owego. Później zażądała pizzy, więc pizza została zamówiona specjalnie dla niej. Przyniosła lalki i zaczęła się nimi bawić przy stole pośród sałatek. Potem i to jej się znudziło, więc zaczęła biegać, skakać po oparciu kanapy, a potem tańczyć do muzyki z telefonu mamy. W przerwach między podskokami i biegami dziecko znalazło na półkach jakąś uroczą rzecz i donośnym krzykiem domagała się, żeby gospodarz jej podarował ten drobiazg. Moja cierpliwość skończyła się, gdy dziewczynka włączyła na telefonie kreskówki na pełną głośność. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że muszę się schować. Przez resztę wieczoru ja i kot właścicielki, którego słodka dziewczynka chciała wykończyć, chowaliśmy się na balkonie. Kiedy dziecko spróbowało wejść na balkon do mnie i kota, rzuciłam mu tak groźne spojrzenie, że zrezygnowało.
  • Lato. Supermarket. Dziecko w wieku około 5 lat marudziło, że chce frytki. Jego mamuśka załadowała pełny koszyk śmieciowego jedzenia dla swojego dziecka, w tym słodkich napojów gazowanych, i ruszyła do działu z przetworami. Jakiś facet właśnie wziął z półki kilka ostatnich puszek sardynek. Kobieta zaczęła się z nim kłócić, krzycząc: „Planowałam najpierw wziąć sardynki, ale moje dziecko chciało frytki. Jestem matką, potrzebuję tych sardynek, a pan mi je ukradł”. Mężczyzna stał tam, słuchał, w końcu odwrócił się i odszedł ze swoimi sardynkami, zostawiając krzyczącą mamuśkę samą. Szczerze mówiąc, czasami chciałbym mieć taką cierpliwość jak ten człowiek.
  • W samolocie zarezerwowałam wcześniej miejsce przy oknie (rezerwacja jest płatna), usiadłam i czekałam na start. Nadeszła cała rodzina: rodzice z dzieckiem w wieku 5 lat i babcia. Hałaśliwie rozsiedli się na swoich miejscach w moim rzędzie, upychając wszędzie swoje liczne manatki. W końcu się usadowili i nawet uciszyli, ale wtedy dziecko zaczęło krzyczeć, że koniecznie chce mieć miejsce przy oknie, bo chce „popatrzeć na światełka”. Ignorowałam to, dopóki cała rodzina nie zaczęła się awanturować, że jestem bezduszna, bo nie pozwalam dziecku usiąść przy oknie. Spokojnie powiedziałam, że jeśli zwrócą mi pieniądze za rezerwację tego miejsca, mogę to zrobić. I dopiero się zaczęło! Dziecko płakało, babcia ściskała się za serce, mama histeryzowała. Zawołałem członka obsługi pokładowej, ale on miał słabsze nerwy od moich. Zaczął tak na nich krzyczeć, że nawet dziecko przestało zawodzić, nie mówiąc o jego bliskich. Cała kabina biła brawo. Jak to mówią, trafił swój na swego.
  • Przejeżdżałam przez miasto, wpadłam do znajomych. Miałam ze sobą przenośną klatkę z moim ukochanym ptaszkiem. Znajomi zaproponowali, żebym zostawiła ptaka w klatce w zamkniętym pokoju i poszła z nimi do kuchni coś zjeść. Kiedy byłam w toalecie, dziecko znajomych wpuściło do pokoju kota, który zaatakował mojego ulubieńca. Przez godzinę myślałam, że mój pierzasty przyjaciel umarł, dopóki się nie poruszył. Szlochałam tak bardzo przez cały czas! A moi przyjaciele, rodzice dziecka, powiedzieli: „Nie przesadzaj, to tylko ptak!”. Chociaż wiedzieli, że ten ptak jest moją jedyną radością i bardzo go kocham. Mój zwierzak przeżył, ale wyleczenie go zajęło mi kilka miesięcy. Teraz po prostu nikomu nie ufam.
  • Chodzę z psem na smyczy, ale bez kagańca. Po pierwsze, moja suczka jest spokojna i wytresowana, a po drugie, po podwórku biegają bezpańskie psy, które mogą zaatakować, a pies w kagańcu nie ma jak się przed nimi obronić. Zawsze chodzę daleko od ludzi, żeby ich nie wystraszyć. Chodziłem więc po pustym parku. Nagle z drugiego końca alejki ruszyła w moją stronę matka z dzieckiem. Mamuśka zaczęła krzyczeć, że jestem nieodpowiedzialnym właścicielem, bo pies jest bez kagańca, tak nie wolno, muszę pilnować zwierzaka. W międzyczasie jej dziecko siadło na ziemi i zaczęło klepać rękami po kałużach, a następnie oblizywać ręce. Na mój komentarz, żeby zajęła się swoim dzieckiem, a nie moim psem, mamuśka dumnie prychnęła, że jej dziecko jest doskonale zaopiekowane.
  • Byłam z mężem nad morzem, chcieliśmy pojeździć na nadmuchiwanym bananie. Znaleźliśmy się w grupie z rodzinką z dzieckiem. Usiedliśmy wszyscy razem na bananie, motorówka zabrała nas z dala od brzegu, nabrała prędkości, a potem ten dzieciak wyjął widelec i wbił go w powierzchnię banana. Wszyscy wpadliśmy do wody, zabawa zrujnowana, chłopiec zalany łzami, bo widelec, odrzucony potężnym strumieniem powietrza, uderzył go w czoło. Właściciele motorówki zażądali odszkodowania, ale rodzinka odmówiła zapłaty i zagroziła im sądem, bo przez nich ukochany syn prawie utonął.
  • Postanowiliśmy pojechać z tatą na narty. Niestety, w naszym ulubionym ośrodku narciarskim zepsuł się wyciąg, w związku z czym na torze pojawiło się mnóstwo ludzi z sankami, łyżwami i jabłuszkami do zjeżdżania. I wszystko byłoby w porządku, gdyby jeździli po bokach stoku, ale nie, tłum młodych mam stał na środku i czekał, aż ich dziecko zjedzie w dół i do nich podejdzie. Na uprzejme prośby o przesunięcie się na bok i przepuszczenie nas, otrzymywaliśmy chamskie odpowiedzi w stylu: „Nie widzisz, jestem z dzieckiem, muszę go pilnować!”. Raz podczas zjazdu prawie przejechałam kobietę, która następnie zmusiła mnie do zatrzymania się i zaczęła krzyczeć: „Co ty robisz?! Jestem z dzieckiem! Na co wy, narciarze, sobie w ogóle pozwalacie?”. Chociaż było to nieprzyjemne, mój tata i ja i tak cieszyliśmy się jazdą na nartach.
  • Kilka lat temu drużyna mojego syna grała przeciwko innej drużynie. Pod koniec meczu wynik był remisowy, ale ostatecznie nasi wygrali. Kibice skandowali, zawodnicy szaleli z radości, a gwiazdor przegranej drużyny ze złości podniósł piłkę i rzucił nią, najmocniej jak potrafił, w nasze trybuny. Oczywiście jest tam barierka z osłoną, więc nikomu nic się nie stało, ale wszyscy byli w szoku. Sędzia zwrócił się do trenera tej drużyny i powiedział, że zawodnik powinien zostać ukarany. I wtedy rozległ się donośny wrzask: „Nie mów tak do mojego dziecka!”. Mama tego chłopaka wybiegła na boisko i ruszyła w kierunku sędziego, na szczęście trener ją wyprowadził z murawy. To trochę brutalne zachowanie. © audirt / Reddit
  • Mój ojciec był w sklepie zoologicznym i zobaczył parę z dzieckiem kupującą szczeniaka. Podekscytowana 5-latka wzięła smycz i pobiegła, ciągnąc za sobą psa, który rozpaczliwie sapał. Sprzedawczyni upomniała ją: „Co ty wyprawiasz? Zrobisz mu krzywdę!”. Na co matka odpowiedziała: „To dziecko! Niby dla kogo kupiliśmy psa? Niech robi ze szczeniakiem, co chce!”.
  • Jestem nastolatkiem. Mieszkam z rodzicami w bloku o bardzo cienkich ścianach. Wiemy, że nasi sąsiedzi z dołu mają dziecko, i staramy się cicho rozmawiać, a nawet chodzić na palcach. Niedawno przepisano mi lek, którego jednym z efektów ubocznych są zawroty głowy. Wczoraj schyliłem się, żeby wytrzeć rozlaną wodę, zakręciło mi się w głowie, poślizgnąłem się i upadłem. Około 15 minut później, gdy zakładałem opatrunek na łokieć i kolano, zapukała do nas sąsiadka z dołu. Zaczęła krzyczeć, że obudziłem jej dziecko. Przeprosiłem i próbowałem wyjaśnić, że nie upadłem celowo, ale kobieta była wręcz niemożliwa do uciszenia. W końcu powiedziała: „Za karę idź do sklepu i kup mi mleko modyfikowane, pieluchy i zabawkę. Oczywiście za własne pieniądze, bo to twoja wina, że moje dziecko się nie wyspało!”. Byłem totalnie zszokowany taką bezczelnością i oczywiście nigdzie nie poszedłem. © astralluvr / Reddit

BONUS: Czasami sytuacja wygląda inaczej, niż mogłoby się wydawać.

  • Byliśmy w restauracji. Obok nas siedziała para z dzieckiem. Przyniesiono im krzesełko do karmienia z metalowym stolikiem. Dziecko zaczęło walić metalową łyżką w stolik, ale jego rodzice w ogóle nie reagowali. Znosiliśmy to przez około 15 minut. W końcu poprosiłam matkę: „Przepraszam! Czy może pani zabrać dziecku tę łyżkę?”. A ona na to: „Och, przepraszam, oczywiście! Ja po prostu już nie zwracam uwagi na takie odgłosy”. Natychmiast zabrała łyżkę i odwróciła uwagę dziecka miękką zabawką. Później, gdy wychodziliśmy, ponownie przeprosiła za hałas. Nie ma sprawy. © Judy T / Quora

Zdarza się, że na swojej drodze spotykamy wyjątkowo bezczelnych ludzi. Na szczęście prędzej czy później znajdzie się ktoś, kto potrafi ich usadzić, ku satysfakcji całego otoczenia.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły