20 przykładów tak skrajnego skąpstwa, że nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać

Niektórzy wierzą w pecha. Inni — w energię. I jest jeszcze Emily, która po prostu chciała zrobić coś dobrego: pożyczyć swoją suknię ślubną przyszłej szwagierce, Hailey. Co mogło pójść nie tak? No cóż... wszystko. Od wesela, które mogłoby być scenariuszem komedii grozy, po oskarżenia brzmiące bardziej jak thriller niż rodzinna pogawędka przy stole. Czy suknia może zniszczyć małżeństwo, jeszcze zanim się zacznie? A może niektóre rzeczy po prostu są skazane na porażkę? Emily napisała do nas z sercem na dłoni — i być może z cieniem w szafie — by opowiedzieć swoją historię i poprosić was, czytelnicy, o radę. Bo gdy pech wkłada białą suknię, przyjęcie zamienia się w koszmar.
Emily skontaktowała się z nami za pośrednictwem wiadomości e-mail, w której otworzyła swoje serce, aby uzyskać porady, wskazówki i pomoc w bardzo trudnym momencie jej życia.
Postanowiła podzielić się swoją historią w następujących słowach: „Cześć, Jasna Strono! Nigdy bym nie pomyślała, że suknia — nawet tak symboliczna jak ślubna — może mieć aż taką moc. A jednak. I teraz z gardłem ściśniętym emocjami próbuję przetworzyć fakt, że moja szwagierka chce się rozwieść z moim bratem... i częściowo z mojego powodu.
Ale lepiej zacznę od początku.
Mam na imię Emily. Mam 32 lata i mieszkam w Wisconsin. Wyszłam za mąż cztery lata temu. Rok później się rozwiodłam. Nie chcę wdawać się w szczegóły, bo chyba już przerobiłam ten etap. Powiem tylko, że były zdrady, krzyki i historia jak z powieści. No i cierpienie... tak, morze łez, tony lodów i romantycznych filmów — wiecie, jak to bywa. Moja rodzina, przyjaciele i bliscy bardzo się o mnie martwili. Bali się, że się nie podniosę, i rozumiem dlaczego — byłam naprawdę złamana. Nigdy więcej nie poruszali tego tematu, nie wspominali o byłym mężu ani niczym podobnym. Ja też postanowiłam zamknąć ten rozdział po wielu terapiach i uświadomieniu sobie, że w życiu czeka mnie jeszcze mnóstwo wspaniałych przygód. W przypływie buntu pewnego dnia spakowałam do pudełka wszystko, co mi o nim przypominało, i zaniosłam do second-handu — może te rzeczy przydałyby się komuś bardziej niż mi.
Zachowałam tylko jedną rzecz: moją suknię ślubną. Myślałam, że trzymam ją tylko z żalu, bo kosztowała majątek. Ale tak naprawdę zachowałam ją, bo to jedyne dobre wspomnienie, jakie pozostało mi z tamtego mrocznego epizodu w moim życiu. I tak wisiała sobie w głębi szafy, zupełnie jak moje wspomnienia o nieudanym małżeństwie”.
Emily kontynuowała: „W pewnym momencie przestałam wierzyć, że małżeństwo to dobry pomysł. Ale kiedy mój brat Noah ogłosił swoje zaręczyny z Hailey, naprawdę się ucieszyłam. Była piękna, charyzmatyczna, jedna z tych osób, które zdają się otaczać aurą słonecznego blasku. Kochała kryształy, karty, tarota i była przekonana, że chroni ją szczęśliwa gwiazda. Ciągle powtarzała, że życie się do niej uśmiecha, że wszystko układa się samo, bez wysiłku.
Pewnego jesiennego popołudnia odwiedziła mnie i przy kawie zaczęłyśmy rozmawiać o moim małżeństwie. To było naprawdę oczyszczające — uświadomiłam sobie, że zagoiłam rany na tyle, by podejść do tematu bez łez i spojrzeć na niego z innej perspektywy. To było bardzo miłe, pozytywne doświadczenie. Bawiliśmy się tak dobrze, że pokazałam nawet Hailey kilka zdjęć, które cudem uniknęły usunięcia i wciąż krążyły po mediach społecznościowych. Zachwyciła się moją suknią — bo to była naprawdę piękna kreacja. A że byłyśmy w domu i nie miałyśmy nic lepszego do roboty, postanowiłam pójść do swojego pokoju, wyjąć sukienkę, trochę ją odkurzyć i pokazać jej. Pogłaskała materiał z mieszaniną zachwytu i entuzjazmu. Oparła się o nią, a potem, pół żartem, pół serio, przymierzyła. Pasowała idealnie. Powiedziała, że wygląda, jakby została uszyta specjalnie dla niej. Śmiałyśmy się i świętowałyśmy, a ja życzyłam jej z całego serca wszystkiego najlepszego dla niej i mojego brata. Naprawdę chciałam, by byli szczęśliwi.
Ale wtedy wszystko zaczęło się psuć”.
W e-mailu czytamy dalej:
„Najpierw Hailey zgubiła harmonogram z całym planem wesela. Potem dziewczyna od kwiatów zachorowała i zrezygnowała w ostatniej chwili. Cukiernik pomylił datę. Suknia, którą zamówiła w Nowym Jorku, utknęła z powodu problemów z tkaniną. Nagle wszystko, co do tej pory układało się naturalnie, zaczęło się komplikować. Hailey upierała się, że to nie przypadek. Że dzieje się coś dziwnego, że to znak od losu i tak dalej. Próbowaliśmy ją przekonać, że takie rzeczy zdarzają się przy dużych imprezach jak wesela, ale nie chciała przyjąć tego do świadomości. Cała sytuacja stała się tak stresująca, że nikt już nie czerpał z tego radości.
Próbując pomóc, wpadłam na pomysł — swego rodzaju koło ratunkowe w morzu chaosu: zaproponowałam Hailey moją suknię ślubną. Przekonywałam ją na wszelkie możliwe sposoby. Wymagało to wiele wysiłku, ale w końcu się zgodziła. Wprawdzie z rezygnacją, ale przynajmniej wyglądała na trochę mniej zmartwioną. Mówiłam jej, żeby się nie martwiła, że problemy wkrótce się rozwiążą. Próbowałam uspokoić ją i siebie. Ale ta ulga trwała bardzo, bardzo krótko...”.
Emily dodała: „W dniu ślubu panował chaos. Wiatr porwał welon Hailey. Urzędnik pomylił imiona, czytając przysięgę. W trakcie ceremonii jakieś dziecko zwymiotowało. Druhna zemdlała. Nagle przestała grać muzyka. A jej babcia skończyła w szpitalu ze zwichnięciem...
A w środku tego wszystkiego Hailey eksplodowała. Krzyczała, płakała i powiedziała coś, co sprawiło, że wszyscy zaniemówili: że suknia jest przeklęta, że jej szczęście przepadło w chwili, gdy jej dotknęła. A co gorsza, że ja o tym wiedziałam. Że dałam jej ją, wiedząc, co robię. I że to wszystko moja wina. Zamarłam w bezruchu. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Noah próbował ją uspokoić, ale nie pozwoliła się nawet dotknąć. Mówiła, że z tą suknią jest coś nie tak. Że czuje, jak przylega do jej skóry, jakby oddychała razem z nią.
Wszyscy udawaliśmy, że to tylko nerwy. Ale miesiąc miodowy okazał się jeszcze gorszy.
Noah zadzwonił do mnie tydzień później, brzmiał na bardziej zmęczonego niż kiedykolwiek wcześniej. Powiedział, że nie spał cały tydzień. Że Hailey budzi się z płaczem. Że nie chce jeść, rozmawiać, patrzeć w lustro. A gdy wrócili, odmówiła wejścia do mieszkania. Twierdziła, że coś tam jest. Że suknia ją śledzi. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. Cała ta sytuacja wydawała się zbyt absurdalna, by mogła być prawdziwa”.
Emily zakończyła swoją wiadomość w następujący sposób: „Kilka dni później mój brat przyszedł do mnie. Płakał, ale nie ze smutku — płakał ze złości. Powiedział coś, co zmroziło mi krew w żyłach: Hailey rozważa rozwód. Zaczął krzyczeć, że to wszystko moja wina. Że to ja doprowadziłam Hailey do obłędu. Że gdybym jej nie pokazała tej sukni, jej życie wyglądałoby tak jak dawniej. Że jest załamana. Że to ja ją załamałam.
A potem, z zaczerwienionymi oczami i głosem pełnym goryczy, wykrzyczał mi to, co zabolało mnie najbardziej: «Zawsze byłaś zazdrosna. O jej szczęście. O nasze szczęście. Że będzie miała to, co ty straciłaś. Dlatego to wszystko zrobiłaś».
Próbowałam się bronić. Przypomniałam mu, że to ona zgodziła się założyć suknię. Że chciałam tylko pomóc. Ale nie chciał mnie słuchać. Patrzył na mnie, jakby mnie nie znał. Noah wyszedł, nie wysłuchawszy mnie do końca, pozostawiając mnie w morzu łez i z poczuciem winy, które wcale nie jest moje.
Nie wiem, czy wierzę w pecha. Ale od tamtego dnia co noc śni mi się Hailey. Mój brat już ze mną nie rozmawia, nie wiem, co się u niego dzieje, bo zabronił rodzinie udzielać mi jakichkolwiek informacji. I tak trwam, nie wiedząc, co robić. Nie czuję potrzeby, by się tłumaczyć lub przepraszać za coś, czego nie zrobiłam, ale jestem zagubiona. Potrzebuję rady — czy mam czekać, aż wszyscy się opamiętają i zrozumieją, że nie ma tu żadnej zazdrosnej siostry ani przeklętej sukni, czy może powinnam się upokorzyć i przeprosić, by odzyskać brata, choć nigdy nie chciałam, by do tego doszło. Nie wiem, co robić, a niewiele jest osób, do których mogłabym się zwrócić o pomoc”.
Emily wspomniała, że wciąż przechowuje suknię, ale poważnie rozważa pozbycie się jej. Czy to wszystko to był tylko zbieg niefortunnych okoliczności? A może kryje się za tym coś więcej? Co zrobilibyście na jej miejscu? Spróbowalibyście porozmawiać z Hailey i Noah? Spalilibyście suknię?
Dajcie znać w komentarzach, co o tym sądzicie, jaką radę dalibyście Emily i czy spotkaliście się kiedykolwiek z podobną, dziwną sytuacją. A jeśli lubicie historie o rodzinnych dramatach, zajrzyjcie do naszego artykułu o pannie młodej, która przeżyła niezbyt przyjemne chwile podczas własnego wesela.