Teleskop zamiast butów i ponad 20 historii o prezentach rodem z kabaretu

Ludzie
3 godziny temu
Teleskop zamiast butów i ponad 20 historii o prezentach rodem z kabaretu

Dziewczyna przeżywa dramat z powodu pluszowej zabawki z ukrytym przekazem od chłopaka. Teściowa zamiast kupić prezent, wyciąga coś ze starej szafy. A córka, która właśnie przeprowadziła się do własnego mieszkania, aż podskakuje z radości na widok zwykłej miotły. Dawanie i przyjmowanie prezentów naprawdę potrafi być niezłym wyzwaniem. Zebraliśmy kilka historii, w których wielu naszych czytelników może odnaleźć siebie.

  • Mam całkiem rozsądną teściową, ale w jej szafach jest jakaś Narnia. Jak coś stamtąd wyciągnie, to człowiek nie wie, czy śmiać się, czy płakać. Raz podarowała mi majtki mniej więcej z mojego rocznika, takie do pasa. Mówi, że na zimę są świetne. © e.drossdova
  • Nie zazdrośćcie za bardzo. Mąż podarował mi prezent świąteczny godny millenialsa — pełny pakiet badań kontrolnych organizmu. Jak wam się podoba taki prezent? Twierdzi, że podobno lubię chodzić po lekarzach. © zarina_lifestyle
  • 101 tulipanów z dostawą do pracy. Wszystko byłoby super, gdyby ten sam delikwent trzy godziny wcześniej nie pożyczył ode mnie dokładnie tyle, ile kosztował ten bukiet. Do dziś nie oddał. © dianahasanovna
  • 15 lat temu mąż podarował mi teleskop. A ja chciałam żółte zamszowe buty! Teleskop kosztował tyle, co 5 par takich butów! Mąż miał wszystkie informacje: zdjęcie butów, markę, gdzie kupić, jaki rozmiar potrzebny. Ale miał też dwie zasady: prezent musi być niespodzianką, a ubrania i buty to nie prezenty. Moja minę, na której było widać całe rozczarowanie świata, pamięta do dziś. Ale niedawno oglądaliśmy w nocy zaćmienie Księżyca. Z dziecięcą radością patrzyliśmy w niebo, otuleni kocami przy otwartym oknie, rozmawialiśmy. Pomyślałam wtedy: „Jak dobrze, że mamy ten teleskop”. © elenazimm.psy
  • W pierwszym roku małżeństwa teściowa teoretycznie podarowała mi szlafrok, ale powiedziała: „Ale nie dam ci go. Jeszcze go pobrudzisz albo podrzesz. Jak przyjdziecie do nas w gości, to wtedy będziesz go sobie zakładać”. No to ja od razu zabrałam perfumy, które jej kupiłam, mówiąc: „Jak pani przyjdzie do nas w gości, to się popsika”. Z jakiegoś powodu się obraziła. © numerolog_natali_555
  • Mąż zawsze daje mi kwiaty i wspaniałe prezenty: podróże, biżuterię, niedawno nawet podarował mi laptopa. W tym roku, tuż przed moimi okrągłymi urodzinami, porządnie pokłóciłyśmy się z teściową, bo wtrącała się w organizację przyjęcia i zaczęła rządzić, co i jak ma być zrobione. Zasugerowałam mężowi, żeby trochę uspokoił mamusię, ale tylko machnął ręką. A w moje urodziny dał mi... kubek. Zamurowało mnie. Pomyślałam nawet, że może to jakiś kolekcjonerski... Ale okazało się, że to zwykły kubek z marketu. Do dziś nie wiem, jak powinnam to skomentować.
  • Podarowałem żonie róże. Co w tym trudnego? Wchodzisz do kwiaciarni, bierzesz bukiet i zanosisz do domu. Tym razem jednak kupiłem jakieś wyjątkowe, pachniały obłędnie. Mimo to żona, odbierając bukiet, na sekundę jakby się spięła, a potem zaczęła zachwycać się aż zbyt przesadnie. Dopiero wieczorem dotarło do mnie, że te róże pachniały identycznie jak perfumy jej przyjaciółki. Widocznie podświadomie wychwyciła ten zapach i coś jej nie pasowało. Kurczę, my w ogóle nie zauważamy, ile informacji mózg przetwarza automatycznie. Kobiety są w tym mistrzyniami — skanują wszystko, od zapachu po intonację. I słusznie. © alex.rexby
  • Pewnego razu mężowi zepsuł się telefon. To były jeszcze czasy modeli z klawiaturą. Pojechaliśmy do sklepu i nagle on wybrał sobie aparat w jaskrawoczerwonym kolorze. Patrzę na niego zdziwiona i pytam: „Po co ci taki? Przecież to chyba damski model”. A on mruży oczy i mówi: „Przecież to dla ciebie! Tobie na pewno spodoba się czerwony. A mnie oddasz swój stary”. Ach, jakie to było miłe! © Dzen
  • Były kiedyś podarował mi pluszowego misia. Był ogromny, sięgał mi do pasa. W jednej łapce trzymał bukiet, w drugiej — prezent. Chłopak wiedział, że nie lubię pluszaków i uważam je za zbieracze kurzu. Mimo to bardzo się zdziwił, gdy na jego prezent zareagowałam słowami: „Lepiej byś kupił coś do jedzenia!”. Rozstaliśmy się tego samego wieczoru. Miś leżał potem w kącie ze trzy lata. Niedawno moja siostrzenica bawiła się nim i jakoś udało jej się otworzyć pudełeczko: „Wow, jaki fajny pierścionek miś miał w prezencie!”. Ot, cała historia... © sketches_vi
  • Odkąd pamiętam, mama nigdy nie lubiła dostawać kwiatów. Zawsze mówiła wprost: „Lepiej byście mi kostkę mydła dali, przynajmniej byłby z tego pożytek”. No więc pewnego razu podarowałam jej wielką torbę pełną mydła. Owszem, była ciężka, ale za to w środku znajdowało się mnóstwo różnych kostek, każda w innym rozmiarze. © Dzen
  • Teściowa przez trzy lata z rzędu dawała mi „komplet” pościeli. Najpierw poszewki na poduszki, potem prześcieradło. A w trzecim roku, kiedy połowa kompletu była już zużyta, podarowała mi poszwę na kołdrę. © ADME
  • Kolega z grupy obiecał, że da mi taki prezent, którego nikt nigdy nikomu nie dał. Tydzień mnie nakręcał, ale w sam dzień urodzin nic mi nie wręczył, a potem wciąż powtarzał: „No i co? Na pewno jesteś gotowa?”. Spodziewałam się wszystkiego, tylko nie... deklamacji wiersza. © suunsv
  • Moje urodziny są 4 lutego. Czterdzieści lat temu mieszkaliśmy na dalekiej północy, w małej osadzie 50 km od koła podbiegunowego. Na moje urodziny siostra z mężem zamiast kwiatów podarowali mi bukiet pachnących ziół (koperek, pietruszka, kolendra i bazylia). Nigdy w życiu nie dostałam nic lepszego. Do dziś nie wiem, skąd wytrzasnęli je zimą. © Dzen
  • Na zakończenie 2. klasy mój kochany tata obiecał, że kupi mi wielką dmuchaną orkę — taką, na której można się położyć jak na materacu. Ale gdy weszliśmy do sklepu, spodobała mu się... dwuosobowa łódka. I kupił właśnie ją! I tak ja, wówczas metr wzrostu i 30 kilo wagi, pompowałam tego potwora przez kilkadziesiąt godzin na jeden jedyny wyjazd nad morze, a potem znowu spuszczałam powietrze, bo w mieszkaniu nie dało się tego przechowywać. Na dodatek okazało się, że łódka ma dziurę, więc na wodzie składała się pod moim ciężarem. Karygodny prezent. © Ideer
  • W trzeciej klasie koleżanka podarowała mi starego misia, którym bawiłyśmy się u niej w domu. Zdziwiłam się, ale postanowiłam go pokochać — nawet zrobiłam mu ubranka. Po jakimś czasie koleżanka poprosiła, żebym oddała misia, bo należał do jej starszej siostry (wtedy już dorosłej dziewczyny), która bardzo się oburzyła, że ktoś oddał jej skarb. Oddałam więc misia i znowu byłam nieźle zdziwiona. © Lali / Dzen
  • Zaczęłam spotykać się z chłopakiem, który postanowił zrobić mi prezent: wycieczkę do Szwajcarii. Powiedział, że sam wszystko zorganizuje. W efekcie zaplanował piesze wyprawy w góry... codziennie. A ja nie przepadam za takim wypoczynkiem, 20 km dziennie to dla mnie przesada. Zaproponowałam, żeby to trochę urozmaicić: zobaczyć miasto, pójść do muzeum. W odpowiedzi urządził awanturę, obwinił mnie o wszystko, o co tylko się dało — że taka piękna natura, a ja kręcę nosem, jakbym miała jeszcze kiedyś coś takiego zobaczyć. Tylko że ja pochodzę z kraju, w którym są góry, a w dodatki bywałam w nich częściej niż gdziekolwiek indziej — i on dobrze o tym wiedział. © Ideer
  • Moi rodzice rozwiedli się dawno temu, a tata ma nową rodzinę, z którą niezbyt lubię się spotykać. Rozmawialiśmy tylko wtedy, kiedy już było trzeba. Jednak pewnego razu mama nowej żony taty zaproponowała, że zrobi dla mnie ciepły sweter — pokazała fason, wyglądał całkiem w porządku. Powiedziała, że nudzi jej się na emeryturze i dla swojej Kasi robi na drutach, to może i dla mnie. Potrzebowała tylko jakiegoś mojego swetra, żeby poznać rozmiar. Zapomniałam o całej sprawie, ale po pół roku przyjeżdżam do taty na działkę, a tam wręczają mi torbę z moim swetrem i nową zrobioną na drutach bluzą. Nie śmiałam się tak mocno chyba z pięć lat! Gruby wełniany sweter do... pępka, a rękawy nawet do łokci nie sięgały. Do dziś się zastanawiam, czy zrobiła to specjalnie, czy po prostu pomyliła się w obliczeniach.
  • Nasza rodzina nie była zbyt zamożna, więc prezenty miały zwykle praktyczny charakter. Na moje 16. urodziny tata zabrał mnie na targ. Myślałam o nowych jeansach. Chodziliśmy, chodziliśmy, aż podprowadził mnie do straganu z kasetami i płytami CD (wtedy dopiero się pojawiały). Mówi: „Wybierz sobie dwie płyty”. Patrzę na niego prawie ze łzami w oczach — w domu nie mieliśmy żadnego magnetofonu. Potem jeszcze trochę oprowadził mnie po innych straganach, ciągle proponując różne płyty. Kiedy już naprawdę zaczęłam płakać, tata oświadczył: „Serio, nadal nie rozumiesz? Kupiliśmy ci magnetofon z odtwarzaczem CD!”.
  • Jestem dziewczyną z ubogiej rodziny, spotykam się z bogaczem. On ciągle daje mi drogie prezenty, a także zabiera mnie do luksusowych restauracji i sklepów, mimo moich protestów. Postanowiłam też zrobić mu prezent: żeby go kupić, zatrudniłam się na nocną zmianę jako sprzątaczka toalet w zakładach chemicznych. Efekt jest taki, że jesteśmy o krok od rozstania, bo on uważa, że po nocach go zdradzam. A jeśli powiem mu prawdę, to na pewno nie uwierzy i wyśmieje mnie za „kiepską wymówkę”. © Podsłuchano / Ideer
  • Przez cały rok obdarowuję córkę różnymi drobiazgami — naczyniami, kuchennymi gadżetami, pościelą, kocami, ręcznikami. Ona zawsze pytała: „Z jakiej okazji?”, a ja odpowiadałam, że „to już na Święta”. Ale jeden prezent na jej 25. urodziny ją rozczarował. Podarowałam jej ogromny, wełniany szal, prawie jak koc. Przyjęła go bez entuzjazmu. Do dziś nie rozumiem, dlaczego nie przypadł jej do gustu. A kiedy bez okazji przyniosłam jej zwykłą miotłę, była zachwycona. Jak to wytłumaczyć? Może po prostu dorosła...? © Dzen
  • Co zazwyczaj daje się młodym na wesele? Pieniądze w kopercie, sprzęt AGD itp. Mój wujek z Ameryki, jak widać, postanowił się jednak wyróżnić i podarował nam... KUCYKA. Żywego kucyka. Stoi teraz na podwórku przy domu, a my zastanawiamy się, co z nim zrobić. © Ideer
  • Mieliśmy całą rodziną iść do mojego taty na urodziny. Z mężem kupiliśmy prezent, już się ubieraliśmy, a syn siedział w fotelu i coś sobie podśpiewywał. Podchodzę i pytam: „Maciuś, a co ty chcesz dać dziadkowi? Może po drodze gdzieś podjedziemy i coś kupimy, żebyś mógł osobiście sprawić mu przyjemność?”. Syn z bardzo mądrą miną odpowiada: „Ja mam prezent, to piosenka!”. Dopytuję: „A co to za piosenka? Sto lat?”. A on po prostu zaśpiewał mi: „Dziś jest ten dzień, gdy przyszedłeś na świat, Dziś ten jest dzień, masz piękny nowy strój. Dziś jest ten dzień, tak miło wokół jest. Bo dziś kończysz 30 lat, o tak!”. I nieważne, że dziadek kończył 75 — osłupiał, docenił starania wnuka i był w siódmym niebie. © VK
  • Pamiętam, jak świętowaliśmy w pracy urodziny koleżanki. Kończyła trzydziestkę, a jeden z pracowników przeczytał jej dość długi wiersz: życzenia na czterdziestkę. Wszyscy stali skonsternowani, tylko ja i jedna koleżanka turlałyśmy się ze śmiechu. © VK

Jaki prezent zapamiętaliście na całe życie? Być może otrzymaliście coś miłego i długo oczekiwanego albo sami spełniliście czyjeś marzenie? A może macie historie, które nie potoczyły się zbyt kolorowo? W każdym razie — opowiedzcie je nam, a my wszystko uważnie przeczytamy.

Więcej ciekawych i zaskakujących opowieści można znaleźć tutaj:

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia Zachary Kadolph / Unsplash

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły