Zerwałam kontakty z zięciem i córką po tym, co powiedzieli o moim zmarłym mężu

Rodzina i dzieci
4 godziny temu

Żałoba nie ma określonego terminu. Nie znika od razu, trwa i czasami naprawdę dręczy. Utrata ukochanej osoby jest bolesna, ponieważ jesteś świadkiem, jak ślady po niej powoli znikają i możesz tylko desperacko trzymać się wspomnień, pamiątek lub wspólnych zwyczajów, aby sobie z tym poradzić. Nasza czytelniczka, Maria, miała zwyczaj, który pozwalał jej poradzić sobie z utratą męża. Okazało się jednak, że czasem sprawy przybierają niekorzystny obrót.

Zdruzgotana Maria zwróciła się o pomoc.

Szanowna Jasna Strono,

wysyłam ten list w nadziei na otrzymanie porady dotyczącej sytuacji, w której znalazła się moja rodzina.

Straciłam męża 10 lat temu. Po śmierci został pochowany zagranicą, na cmentarzu w swoim rodzinnym mieście. W każdą rocznicę jego śmierci odwiedzam jego grób, aby oddać mu cześć. To dla mnie bardzo ważne. To jedyny czas, kiedy mogę spędzić z nim ciszę i podzielić się wszystkim, co się dzieje.

W tym roku planowałam zrobić to samo, ale sprawy przybrały nieoczekiwany obrót, gdy mój zięć, zawsze nieco apodyktyczny, poprosił mnie, abym zaopiekowała się dwójką dzieci, podczas gdy on i moja córka wyjadą na krótkie wakacje

Byłam zaskoczona, szczególnie że zdecydowanie wcześniej zaplanowałam podróż, by odwiedzić grób męża. Grzecznie odmówiłam i wyjaśniłam, że nie mogę tego zrobić, ponieważ mam mój wieloletni zwyczaj. Na początku wydawało się, że rozumie sytuację.

Jednak po ponownej odmowie oskarżył mnie o egoizm, mówiąc: „Pogódź się z faktami”. Nalegał, że rodzina jest najważniejsza i powinnam zapomnieć o przeszłości. Byłam naprawdę zaskoczona.

Jak to możliwe, że nie mógł zrozumieć, jakie to dla mnie ważne? To nie jest dla mnie wycieczka, a sposób na uhonorowanie mojego męża i utrzymanie przy życiu pamięci o nim i naszej więzi. Czułam się, jakby lekceważył mój smutek i sposób radzenia sobie z nim.

Próbowałem porozmawiać o tym z córką. Miałam nadzieję, że zrozumie. Serce mi pękło, gdy stanęła po jego stronie i stwierdziła, że powinnam dać sobie spokój. To przecież jej ojciec... Nie wiem, jak sobie poradzić z jej odpowiedzią. Pomyślałam też, że może to być wpływ jej męża, ale i tak bardzo mnie to zraniło.

Wiedziałem, że nie mogę tego dłużej ciągnąć. Podjęłam decyzję o zerwaniu kontaktów z nimi. Nie mogłam pozwolić, by moja żałoba była tak lekceważona. Wiem, że są rodziną, ale pewne rzeczy zasługują na szacunek. Od tamtej pory nie rozmawiam z nimi. Zastanawiam się, czy jednak nie przesadziłam.

Po prostu nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Czy moja decyzja jest błędna? Nie mam pojęcia, czy to nierozsądne z punktu widzenia innych, ale czułam się, jakby podeptali moje uczucia, odrzucając mój punkt widzenia.

Rady Jasnej Strony

Żałoba jest czymś dogłębnie osobistym, a sposób, w jaki czcimy pamięć o kimś, często staje się ważną częścią dalszego życia. To zrozumiałe, że coroczne odwiedzanie grobu męża stało się ważnym obrzędem, która pomaga ci pozostać z nim w kontakcie i poradzić sobie ze stratą.

Podczas żałoby mogą pojawiać się konflikty, gdy osobiste potrzeby i oczekiwania rodziny stoją w opozycji. Prośba zięcia i odpowiedź twojej córki mogły wydać ci się lekceważące, ale możliwe, że oni nie rozumieją w pełni, jak ważna jest dla ciebie ta coroczna wizyta.

Ludzie różnie przeżywają i rozumieją żałobę. Czasami coś, co dla jednych wydaje się brakiem wrażliwości, wynika bardziej z niezrozumienia niż woli wyrządzenia krzywdy. Ważne jest poinformowanie innych o uczuciach i znaczeniu tego zwyczaju, ponieważ dla nich pytanie może być niezręczne.

Twoja decyzja o zdystansowaniu się od rodziny mogła wynikać z poczucia krzywdy i instynktu samozachowawczego. To, czy była to przesadna reakcja, zależy od twojej definicji szacunku i tego, co jesteś skłonna zaakceptować.

Najważniejszy teraz jest sposób, w jaki pójdziesz naprzód — mając jasność odnośnie do swoich wartości, prowadząc otwartą komunikację w przypadku możliwości pojednania, a także z uszanowaniem dla własnych uczuć, jak i punktu widzenia innych.

Własny spokój nie zawsze musi oznaczać kompletnego zerwania więzi, ale oznacza świadomość własnych potrzeb i trzymanie się ich z uczciwością oraz troską.

W innej historii dowiecie się o problemach, które mogą wystąpić, gdy macocha i pasierbica nie znajdują porozumienia. Cała historia czeka pod tym linkiem.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia freepik / Freepik

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp