15 historii, które pokazują, że bycie rodzicem to niełatwa sprawa

Rodzina i dzieci
9 miesiące temu

Każdy rodzic wielokrotnie staje przed wyborem: egzekwować wymagania wobec dziecka czy dać mu trochę luzu, skarcić go za złe zachowanie czy negocjować inne rozwiązania. Rodzice z naszego artykułu musieli się zmierzyć z naprawdę trudnymi sytuacjami, takimi jak chęć opuszczenia domu przez dziecko lub drobna kradzież.

Mój przyjaciel próbował nakłonić swoich synów do picia koziego mleka. Ale na próżno.
— Tato, kozie mleko śmierdzi!
W końcu posłużył się podstępem. Zaczął wylewać kupione w sklepie zwykłe mleko, a do kartonu wlewał kozie.
Synowie byli bardzo zadowoleni, że tata się poddał:
— To jest dobre mleko! Prawdziwe i smaczne! Nie takie jak twoje śmierdzące kozie mleko!
Obaj mają teraz po czterdzieści lat i wciąż są dumni, że potrafili nakłonić ojca do zmiany zdania...

Mój wujek stracił pracę i zatrudnił się dorywczo do odśnieżania. W międzyczasie szukał nowego zajęcia na stałe. Miałem wtedy jakieś 6 czy 7 lat, siedziałem z tatą w samochodzie i dość niegrzecznie zażartowałem z pracy wujka. Pamiętam, że ojciec położył mi wtedy rękę na ramieniu i powiedział bardzo poważnie: „Nigdy, słyszysz, nigdy nie obrażaj kogoś za to, że wykonuje uczciwą pracę”. Te słowa utkwiły mi w pamięci i sprawiły, że jestem teraz lepszym człowiekiem. © Chimie45 / Reddit

Kiedy moja żona miała urodzić nasze drugie dziecko, przygotowaliśmy się do tego, czytając różne mądre poradniki. Córka miała wtedy 8 lat. Myśleliśmy, że nie będzie większych problemów. Ale myliliśmy się.
— Chcę pić z butelki ze smoczkiem, jak mój brat! Chcę mleko modyfikowane, tak jak on!
— Proszę bardzo.
— Te warzywa i mięso w jego słoiczku wyglądają pysznie!
— Z pewnością. Masz, spróbuj!
— Fuj, zupełnie niesłone.
— Pobujaj mnie tak samo, jak mojego brata!
— Buju, buju... Nie uważasz, że to wygląda trochę dziwnie?
— No dobra, już nie chcę.
Po jakimś czasie jej przeszło. Skończyła się zazdrość, bo kiedy jej brat coś dostawał, ona mogła dostać to samo. Po kilku latach pojawiła się siostrzyczka, ale już nie było takich emocji.

Kiedy miałem 7 lat, strasznie bałem się rozmawiać z obcymi ludźmi. Ale pewnego dnia byliśmy całą rodziną w McDonald’s i zażyczyłem sobie ketchupu do frytek. Mój tata zdecydował, że nadszedł czas, aby wyciągnąć mnie z mojej skorupy. Stwierdził: „Idź i poproś kasjera o ketchup”. Niechętnie wstałem, zły, że tata nie powiedział mi, ile paczek ketchupu mam wziąć.
Z bijącym sercem podszedłem do lady i szepnąłem słabo: „Poproszę trochę ketchupu”. Kasjerka mnie nie usłyszała, bardzo zestresowany powtórzyłem głośniej. Ku mojemu zaskoczeniu powiedziała: „Proszę bardzo!” i wręczyła mi kilka opakowań. Zadowolony wróciłem do naszego stolika, trzymając przed sobą ketchup, jakbym niósł Świętego Graala. Do dziś każdy stres związany z poznawaniem ludzi rozbrajam myślą: „To nie może być trudniejsze niż poproszenie o ketchup”. © Stephen Graham / Quora

Moja mama nauczyła mnie uczciwości, nawet jeśli nie jest łatwo się nią wykazać. Miałem około ośmiu lat, kiedy zerwałem żółtą różę z krzaka sąsiadów. Po jakimś czasie przyniosłem ją mamie. A ona powiedziała, patrząc na mnie surowo: „To piękna róża. Ale czy zapytałeś sąsiadów, zanim zerwałeś ich kwiat? Idź i przeproś ich teraz”. Wszystko we mnie protestowało, ale poszedłem do domu sąsiadki i zapukałem. Kiedy kobieta otworzyła drzwi, powiedziałem zestresowany: „Dzień dobry. Mieszkam na górze. Przepraszam, że zerwałem pani kwiatek” i, wciskając jej różę w dłoń, miałem zamiar uciec, by uniknąć dalszej rozmowy.
A ona... uśmiechnęła się i oddała mi różę, pozwalając mi ją zabrać. Zachwycony pobiegłem do domu i opowiedziałem o wszystkim mamie. Zapytała tylko: „Co teraz myślisz o tej róży?”, a ja odpowiedziałem: „Jest jeszcze ładniejsza”. © Atish Dixit / Quora

Kiedyś hodowaliśmy konie. Stajnie musiały być codziennie sprzątane, a obornik składaliśmy na końcu pastwiska. W ósmej klasie przyłapano mnie na przeklinaniu. Tata powiedział: „Jeśli pozwalasz, by taki smród wydobywał się z twoich ust, nie będzie ci przeszkadzał smród obornika, gdy będziesz go woził”. Spędziłem trzy dni, przenosząc górę obornika z jednej strony pastwiska na drugą i z powrotem w to samo miejsce. Tata uważał, że kara musi być adekwatna do przewinienia. © slatetastic / Reddit

Deszczowy dzień. Czekałam na stacji kolejowej. Obok dworca były ogromne kałuże, takie, że można było wręcz w nich pływać, a nie tylko skakać. Obok przechodziła matka z 3-letnim synem. Chłopiec zobaczył największą kałużę i wpadł w zachwyt:
— Mamo, mogę?
— Odsuń się na bok.
No to chyba koniec jego radości. Matka zrujnowała mu zabawę. Tymczasem ona wyjęła z torby kalosze, chłopiec zmienił buty i z piskiem pobiegł do kałuży. Nie zamoczył stóp, ale był super szczęśliwy. Cieszył się tak bardzo, że aż poczułam zazdrość, że to nie ja się pluskam w tej kałuży.

Córka przyjaciółki błagała o psa. Przysięgała, że sama będzie się nim zajmować. No i dostała szczeniaka. Jak zwykle podekscytowanie i entuzjazm wystarczyły na kilka tygodni, a potem zaczęło się: „Mamo, wyprowadź psa! Tatusiu, weź go na spacer!” Ale rodzice byli mądrzy i odmówili zajmowania się psem. Kiedyś zostawił kupkę w pokoju ich córki, potem zrobił kałużę obok jej plecaka. Dziewczynka wpadła w złość, twierdząc, że wszyscy w domu są egoistami, a ona jest męczennicą, i tak dalej. Jednak w końcu zaczęła regularnie wychodzić z psem. To była mądra strategia.

Kiedy mój syn był w czwartej klasie, postanowił wyprowadzić się z domu. Napisał nawet list pożegnalny. Powiedziałem mu wtedy: „Nie zabronię ci, ale chyba powinieneś zrobić listę rzeczy, które zamierzasz ze sobą zabrać”. Wieczorem był w świetnym humorze i nie mógł się doczekać przygody. Zaplanował, że będzie spać w pustym domku obok, a na obiady będzie chodzić do szkolnej stołówki.
O 23:00, kiedy miał wychodzić, zaproponowałem mu, żeby na razie wziął tylko koc i poduszkę i poszedł się przespać. Jutro zorientuje się, czego mu brakuje, i będzie mógł wyjechać. Wyszedł. Moja żona, bardzo wystraszona, chciała zainterweniować, ale powstrzymałem ją. Wiem, jak to jest spać w zimnie, na twardej podłodze i słuchać nieznanych dźwięków. Wytrzymał trzy godziny. Wrócił zmarznięty, lekko przestraszony i powiedział, nie patrząc na nas:
— Mogę zostać z wami jeszcze przez jakiś czas? Będę się dobrze zachowywał.
— Oczywiście, zapraszamy!
My też mieliśmy łzy w oczach...

Kiedy moja córka miała trzy lub cztery lata, bardzo bała się widoku krwi. Najmniejsze zadrapanie doprowadzało ją do histerii. Nie dlatego, że naprawdę bolało, ale dlatego, że jeśli jest krew, to musi boleć. Żadne tłumaczenia nie pomagały. Na ratunek przyszedł mi przypadek. Niechcący skaleczyłam się w palec. Rozsmarowałam krew na dłoni córki i powiedziałam do niej: „Och, gdzie się skaleczyłaś?”. Moja córka zobaczyła krew i wpadła w histerię. Spytałam ją: „Czy to boli?” Powiedziała, że bardzo. Przekonałam ją, żeby poszła to zmyć. Kiedy umyłyśmy rękę, popatrzyła na nią, nie rozumiejąc, o co chodzi. Spytałam ponownie: „Czy to boli?” Stwierdziła, że już nie. Wtedy pokazałam jej mój skaleczony palec i wyjaśniłam, że to była moja krew. Od tamtej pory już się nie boi widoku krwi.

Kiedy miałem zacząć liceum, mój tata odkrył, że nie jestem dobry w pisaniu, zwłaszcza wypracowań i długich odpowiedzi na pytania. Przez tydzień kazał mi codziennie pisać nowe wypracowanie na najbardziej przyziemne tematy. Oto pierwszy, który zapamiętałem na długo: „Jak rzucać piłką”. Wtedy wydawało mi się to surowe i niesprawiedliwe, ale nauczyłem się myśleć szeroko o najprostszych rzeczach i używać opisów, więc przez resztę lat szkolnych pisałem naprawdę dobrze. © AverageJoes24 / Reddit

Każdego ranka, gdy syn jeszcze śpi, mój mąż robi mu kanapkę. Dziecko nie może być głodne do 9 rano, kiedy je śniadanie w przedszkolu. Ale kiedyś mój syn obudził się w złym humorze, siadł przy stole i nagle wybuchnął płaczem. Powiedział, że nie zje kanapki, bo chleb jest już czerstwy i wysechł, kiedy on spał... Mój mąż się zirytował, ale ja powiedziałam, że chleb wcale nie jest wysuszony i że tata zrobił mu tosty na patelni. Synek uśmiechnął się, zjadł wszystko i pochwalił tatę, mówiąc, że to najsmaczniejszy tost, jaki kiedykolwiek jadł!

Moja córka była niejadkiem. Nakładałam jej duże porcje na duży talerz. Oczywiście marudziła, że za dużo i że nie zje. W końcu powiedziałam: „W porządku, zjedz połowę!” Z radością się zgodziła, podzieliła porcję na pół, położyła połowę na małym talerzu i zjadła, jak na nią, całkiem sporo.

Kiedy byłam dzieckiem, kiedyś za karę rodzice wysłali mnie do swojej sypialni. W moim pokoju był duży kolorowy telewizor z kablówką, gry wideo i wszystkie moje rzeczy. W ich pokoju było tylko łóżko i malutki czarno-biały telewizor z jednym kanałem. To był najnudniejszy wieczór w moim życiu. © Maybesometimes69 / Reddit

Pamiętam, że kiedy miałam jakieś 14 lub 15 lat, zerwałam tapetę w moim pokoju, wzięłam marker i na ścianach napisałam swoje wiersze. Narysowałam też anioła. Moi przyjaciele podpisywali się na jednej ścianie, byłam z tego bardzo dumna. Mama była przerażona, kiedy pokazałam jej moje arcydzieło. Ale tata stanął w mojej obronie i powiedział: „Niech robi, co chce, to jej pokój”. Potem słyszałam, jak mówił mamie, że i tak trzeba zrobić remont, a mama powtarzała, że pokój wygląda jak jakaś nora. Po jakimś czasie sama zobaczyłam, że pokój jest brzydki i zgodziłam się na remont. I wtedy tata znowu dał mi wolność wyboru. Mogłam urządzić wnętrze tak, jak chciałam. Pomalowałam nawet meble, żeby pasowały do wystroju. Teraz jestem dorosła, ale mieszkam w rodzinnym mieszkaniu i nadal kocham ten kącik, w który włożyłam tyle pracy.

BONUS

Mój najstarszy syn dostał dziś karę, bo ułożył z klocków z literkami brzydkie słowo. Wiedział, że to słowo jest przekleństwem i że będę zły. I tak to zrobił. Nie wiedziałem, jak się zachować. Zwykle nie karzę dzieci, nie stawiam ich w kącie, nie używam paska, ale tutaj po prostu czułem, że zasłużył na karę. W końcu posadziłem go na krześle i powiedziałem, żeby wymyślił 20 ładnych słów na tę samą literę. Usiadł bez słowa i zaczął układać. Młodsza córka chodziła naokoło, w końcu też usiadła obok. Zapytałem ją:
— Czy ty też ułożyłaś brzydkie słowo?
— Nie
— To dlaczego tu siedzisz?
— Ja tylko podaję mu klocki.

Czy uważacie się za dobrych rodziców? Jak radzicie sobie z dziecięcymi humorami i lękami?

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły