15 historii o ludziach, którzy są mistrzami bezczelności

Ludzie
miesiąc temu

Niektórzy ludzie nie mają żadnych zahamowań i w codziennym życiu kierują się jedynie własnym dobrem. Ale niekiedy robią coś tak bezczelnego, że ludzie wokół nich wpadają w osłupienie, nie mając najmniejszego pojęcia, jak zareagować na taki tupet. Bohaterowie naszego artykułu przekonali się o tym na własnej skórze.

  • Dałam siostrzeńcowi na urodziny drogi telefon, najnowszy model. Był zachwycony, skakał ze szczęścia. Sześć miesięcy później odwiedziłam siostrę. Mój siostrzeniec miał swój stary telefon, a siostra używała tego, który był prezentem dla siostrzeńca. Gdy spytałam, dlaczego to zrobiła, odpowiedzią było przewracanie oczami i biadolenie, że dla 12-letniego dziecka taki drogi gadżet jest zbędny. A w ogóle to co to za problem, synowi to nie przeszkadza. Ale siostrzeniec powiedział, że mama nie zapytała go nawet o zgodę. © Overheard / Ideer
  • Piekę ciasteczka — to moje hobby. Ciągle ulepszam przepisy i eksperymentuję ze smakami. Dzieci z sąsiedztwa dowiedziały się o tym i często prosiły mnie o ciastko. Uprzejmie częstowałam je jednym lub dwoma ciasteczkami. Ale ostatnio przyszła sąsiadka i poprosiła mnie o upieczenie większej ilości ciastek na urodziny jej dziecka. Powiedziała, że ma ograniczony budżet, a dzieci muszą być zadowolone. Ale ja muszę zapłacić za składniki! Więc grzecznie odmówiłam, a ona na to: „Dlaczego częstowałaś ich ciasteczkami, skoro nie jesteś gotowa upiec więcej?”. Teraz cała ich rodzina patrzy na mnie wilkiem, kiedy się spotykamy. © LaylaCharm / Reddit
  • Kupiłem sobie Kerchera. Zabrałem go do znajomego, bo jeśli myję samochód na swoim podwórku, wszystko wypływa na ulicę, a kolega ma u siebie odpływ do kanalizacji. W związku z tym myjemy samochody przed jego domem. Kiedy płukałem swój samochód, dysza z urządzenia odpadła i pod ciśnieniem wody, niczym strzała, uderzyła w tylny zderzak, pozostawiając wgniecenie. Popatrzyliśmy na siebie z kolegą i poszliśmy po narzędzia, żeby to naprawić. Wtedy podszedł sąsiad, który miał samochód zaparkowany obok, i zapytał, czy może sobie opłukać samochód. Powiedziałem mu, że Kercher jest zepsuty, na razie się nie da. Weszliśmy do domu, dosłownie na minutę. Ja po przyssawkę, kolega po wrzątek. Cóż, jak można się domyślić, usłyszałem dźwięk włączonej myjki, a 5 sekund później dzikie przekleństwo. Facet właśnie włożył dyszę i rozbił boczne lusterko potężnym strzałem z wylewki. A potem rzucił się na nas wściekły, twierdząc, że jesteśmy mu winni nowe lusterko. © doublden / Pikabu
  • Zatrzymałem się dziś w markecie budowlanym, wziąłem, co trzeba, i stanąłem przy kasie. Podeszła babka, w rękach miała torebkę nasion ogórka, poprosiła o przepuszczenie. Ale ja miałem tylko 2 towary, więc odmówiłem. Towar przeszedł, zapłaciłem, a wtedy kobieta odłożyła torebkę i wyjęła z reklamówki kolejne 100 torebek różnych nasion... © RobinGuk / Pikabu
  • Nasi przyjaciele mają dom w fajnej wakacyjnej miejscowości. Zrobili sobie basen. Sąsiad obok był bardzo zainteresowany, co, jak i za ile. Odpowiadali mu grzecznie, myśląc, że sam też chce mieć basen. A kiedy basen już był gotowy, sąsiad oznajmił, że będzie wysyłał do nich swoje dzieci, żeby mogły popływać. Przyjaciele skrzywili się i odmówili. I na tym historia się skończyła. Ale przyjaciele jeździli co tydzień do miasta. Wyszli więc na cały dzień, a wieczorem dostali telefon z policji, że mają się stawić, bo wpłynęła na nich skarga. Okazało się, że sąsiad wysyłał jednak swoje dzieci, żeby popływały. Udało się dwa razy, ale potem znajomi, wychodząc, wlali do basenu chemię czyszczącą, po której pływanie jest zabronione przez 24 godziny. Dzieci wykąpały się, pobiegały na słońcu i pokryły się pęcherzami. Jest tam jakiś składnik, który zwiększa światłoczułość. Rodzice poszli na policję, że źli sąsiedzi skrzywdzili biedne dzieci. A przyjaciele musieli przez sześć miesięcy udowadniać, że nie zrobili tego celowo. © Esterly / Pikabu
  • Mieszkam w mieszkaniu komunalnym z rodziną z małym synem. Zaczęłam zauważać, że często ginie mi jedzenie. Na przykład czekoladki, herbatniki czy chipsy. Okazało się, że siedmiolatek podkrada mi smakołyki, gdy jestem w pracy, bo jego rodzice nie dają mu żadnych słodkich przekąsek. Sami jedzą słodycze, ale przed nim chowają. Pewnego dnia udało mu się zjeść dwie tabliczki mojej ulubionej czekolady, a jego rodzice nawet tego nie zauważyli. Znaleźli potem opakowania pod kanapą. Szczerze mówiąc, jestem oburzona tą bezczelnością. I zszokowana zachowaniem dziecka. Ktoś powie, że to tylko dziecko, czemu żałuję mu słodyczy. Ale w ten sposób tracę pieniądze... Podsłuchane / Ideer
  • Koleżanka była dziś na rozmowie o pracę i zapytała kierownika działu kadr o swoją pensję. Wiecie, co odpowiedział kierownik? „Nie wypada zadawać takich pytań na rozmowie kwalifikacyjnej. Możesz poznać swoje wynagrodzenie i program motywacyjny na etapie stażu”. © SUPPORT_C_MAPCA / Twitter
  • Na 8. urodziny mojej córki urządziliśmy przyjęcie. Rozdawałam gościom babeczki i zauważyłam dwoje dzieci, których nie zaprosiliśmy — dzieci mojego sąsiada. Zapytałam, co tu robią. A one powiedziały, że mama kazała im przyjść. Odesłałam je do domu. Później, kiedy już kroiliśmy tort, przyszli znowu. Ze swoimi rodzicami. Powiedzieli, że chcą dołączyć do imprezy. Powtórzyłam, że ich nie zapraszaliśmy, była tylko rodzina i przyjaciele. Kiedy wyszli, zrobiło się niezręcznie. Następnego dnia dostałam odręcznie napisany list, w którym sąsiadka napisała, jaka byłam niegrzeczna i że powinnam być bardziej gościnna. © Brilliant_Sound3258 / Reddit
  • Spotkałam znajomą pod blokiem. Stałyśmy i rozmawiałyśmy, a potem ona powiedziała, jakby przy okazji, że ma już dość braku ciepłej wody, jest gorąco, a ona nie może się umyć. I spytała, kiedy u nas włączą. Ale my mamy podgrzewacz gazowy, więc ciepła woda jest cały czas. Znajoma się ucieszyła i zasugerowała, że byłoby bardzo miło, gdybym pozwoliła jej się umyć. Podałam jej numer mieszkania i wróciłyśmy do domu. Jakieś 15 minut później przyszła z torbą, zabrałam ją do łazienki. Spytała, jakim ręcznikiem może się wytrzeć i gdzie jest szlafrok. Zapytałam:
    — Co masz w torbie?
    — Czyste ubrania!
    — Więc biegnij po ręcznik i szlafrok.
    — Żałujesz mi swoich?
    Powiedziałam, że tak. Znajoma wyszła. Minęło 15 minut, 30, godzina. Zaczęłam się martwić, bo może coś się stało. Zadzwoniłam, usłyszałam, że abonent niedostępny. Następnego dnia zobaczyłam ją z okna, więc najwyraźniej była cała i zdrowa
    . Wczoraj wynosiłam śmieci, zobaczyłam, że idzie. Kiedy mnie zobaczyła, wyzywająco się odwróciła, jakby obserwowała ptaki. Czym tak ją uraziłam? © nemarp / Pikabu
  • Wczoraj wieczorem pojechaliśmy z mężem do hipermarketu. Kolejka spora, ale byliśmy na to przygotowani. Staliśmy i powoli przesuwaliśmy wózek w stronę kasy. Podeszła kobieta i dołączyła do mężczyzny stojącego przed nami. Dyskretnie (tak jej się najwyraźniej wydawało) wyjęła karton mleka z naszego wózka i włożyła do swojego. Zażądałam, żeby oddała mleko. Na początku się zawahała, chyba nie spodziewała się, że to zauważę. A potem powiedziała: „Ma pani dwa kartony mleka, ja zapomniałam wziąć, a to długa droga. Nie okradłam pani, dlaczego robi pani takie zamieszanie? Jeszcze nie zapłaciliście za to mleko”. © Shapoklyak007 / Pikabu
  • Siostra mojego męża miała klucze do naszego garażu z piwnicą, gdzie przechowują swoje rzeczy poza sezonem. Poszłam wziąć z piwnicy ziemniaki dwa razy z rzędu i zauważyłam, że szybko ich ubywa. Siostra męża nie uczestniczyła w sadzeniu, pieleniu i zbiorach. Dwa razy daliśmy jej wiadro ziemniaków, ale nie zamierzaliśmy karmić jej rodziny na stałe. Powiedziałam mężowi, że nasze ziemniaki dla dwóch rodzin do końca zimy nie wystarczą, zmienił zamek. A dziś jego siostra zadzwoniła z awanturą, dlaczego nie daliśmy jej kompletu nowych kluczy. Na pytanie, czego potrzebuje zimą, roweru czy hulajnogi, wpadła w szał i się wyłączyła. Sadź ziemniaki, kochana, i nie zapomnij dać nam kilku worków. © Podsłuchane / Ideer
  • Starsza pani narzekała na dziewczynę w autobusie: „Wsadzają sobie słuchawki do uszu i stoją, zamiast dzieci rodzić! Ja urodziłam dwóch synów w wieku 25 lat, nie tak jak teraz!”. Dziewczyna do niej: „Ja mam 27 lat i trójkę, chcemy mieć więcej dzieci”. Babcia natychmiast powiedziała: „I po co rodzić tyle dzieci? Też będą w słuchawkach chodzić!”. © AntonBelyayev1 / Twitter
  • Moja sąsiadka uznała, że jesteśmy przyjaciółkami. Ma dwójkę małych dzieci, które nieustannie próbuje na mnie zrzucić. Przychodzi, patrzy na mnie błagalnie i prosi, żebym zaopiekowała się dziećmi, podczas gdy ona pójdzie do sklepu / na manicure / do przyjaciółki, a jej mąż, jak mówi, nie może sobie z nimi poradzić. Ani razu się nie zgodziłam, ale oni się nie poddają. Teraz zaczął przychodzić do mnie jej mąż z tą samą prośbą: że jestem młoda, mogę pobawić się z dziećmi, a on odpocznie. Po odmowie po prostu odchodzą bez konfliktu, ale czego oczekują? I tak od sześciu miesięcy. © Overheard / Ideer
  • Moja sąsiadka i ja czasem się spotykamy, nasze dzieci uczą się razem. Kiedy ona jest zajęta, zabieram jej dziecko do szkoły. Niedawno poprosiłam sąsiadkę, by to ona zawiozła dzieci, ponieważ rano miałam ważną rozmowę w sprawie pracy. Odmówiła. Zapytałam, dlaczego, a sąsiadka odpowiedziała: „I tak będziesz w domu!”. Brakowało mi słów. Zadzwoniłam do niej później i powiedziałam, jak bardzo zabolała mnie jej odmowa. Zabieram jej dziecko ze sobą prawie codziennie, a ona nie uznała za stosowne podrzucić mojego, kiedy tego potrzebowałam. Sąsiadka odpowiedziała: „Mój syn po prostu nie ma wyboru, ale twój ma! Przecież byłaś w domu!”. Skończyło się na tym, że oświadczyłam, że skoro tak, to nie będę już odwoziła jej dziecka.
    Wczoraj nie pozwoliłam jej synowi jechać z nami, więc poszedł do szkoły na piechotę. Dzieciak się spóźnił, a sąsiadka wysłała mi gniewną wiadomość, mówiąc, jaka jestem zła. I teraz nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Z jednej strony, nie powinnam go odwozić do szkoły, bo ona tego nie docenia, z drugiej, droga daleka, a chłopak nie jest niczemu winien.... © throwaway1075868 / Reddit
  • To był dzień mojego ślubu. Wszystko szło świetnie, dopóki dziecko Anny, kuzynki pana młodego, nie wpadło w furię z powodu tortu. Wszystko dlatego, że chciał oprócz tortu lody. Skończyło się na tym, że chwycił parę kawałków tortu i rzucił je na parkiet. Miałam zatańczyć z tatą, a na parkiecie był lepki bałagan. Chciało mi się płakać. Moi rodzice poprosili Annę, żeby zabrała dziecko.
    Stanowczo odmówiła, a wtedy chłopiec zaczął zachowywać się jeszcze gorzej. Moja rodzina zagroziła, że wezwie policję. Nie była to pusta groźba, bo teść mojej siostry jest policjantem. Ostatecznie Anna wyszła z synem, ale impreza została zrujnowana. Nie miałam już ochoty na nic, zwłaszcza na tańce.
    A po ślubie krewni mojego męża zażądali zwrotu wszystkich prezentów od nich. Moja rodzina obraziła ich dziecko, któremu sami pozwolili zrujnować uroczystość. © NoWeddingCake / Reddit

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły