💯🦾💯
16 fenomenalnych historii z gabinetów weterynarzy
Wygląda na to, że w życiu weterynarza każdy tydzień jest pełen przygód. Jednego dnia ktoś nęka go prośbami o leczenie człowieka, innego słodki kociak zamienia się w okrutne zwierzę. Właściciele zwierząt domowych także mają do opowiedzenia wiele ciekawych historii o wizytach w klinice, np. w celu zaszczepienia lub zbadania swoich pupili.
- Naszego husky bolała łapa. Był w stanie chodzić tylko na trzech kończynach. Próby ustalenia, co mu dolega, spełzły na niczym, więc pognałam do weterynarza. Czekałam w długiej kolejce, ale w końcu dostaliśmy się do gabinetu. Wytłumaczyłam, że od trzech dni mój piesek ledwo chodzi. Weterynarz i ja ułożyliśmy zwierzaka na stole do badań. W tym momencie otworzyły się drzwi, mój husky się podniósł, zeskoczył ze stołu na czterech łapach i pobiegł korytarzem. Tak szybko jeszcze nikt nigdy go nie wyleczył.
- Mój kot uwielbia naszych weterynarzy i oni jego też. Wysłali mi to zdjęcie, kiedy zostawiliśmy naszego zwierzaka w klinice na prześwietlenie. Później powiedziano mi, że próbował wcisnąć się do boksu dużego psa i nie zdawał sobie sprawy, że nie wolno mu tam przebywać. Nasz kotek również bardzo dużo miauczał i domagał się pieszczot. Nie sposób było zignorować tego przystojniaka!
- Mój kot miał stan zapalny skóry. Musiałam trzy razy iść z nim na zastrzyki. Za pierwszym razem piszczał, wyrywał się, syczał. Lekarz musiał zawinąć go w ręcznik, żeby móc zrobić mu zastrzyk. Za drugim razem zawiózł go mój mąż i podobno kot ani razu nie miauknął. Za trzecim razem znów pojechałam ja. Gdy tylko weszliśmy do gabinetu, kot zaczął syczeć i się wyrywać — lekarz, ja i pielęgniarka nie mogliśmy sobie z nim poradzić. Czterdzieści minut po zastrzyku wciąż nie byliśmy w stanie umieścić kota w transporterze. Lekarz powiedział: „Niech pani mąż zawsze go przywozi, bo przy pani jest nieznośny”.
- Mój kot uwielbia, gdy poświęca mu się uwagę. Weterynarz ledwo słyszał bicie jego serca, bo tak głośno mruczał. Po badaniu miał włączony traktorek jeszcze przez kilka minut.
- Jestem weterynarzem pracującym w prywatnej klinice. Pewnego dnia około 3:00 nad ranem przybiegła do mnie dziewczyna z transporterem, z którego dobiegały wrzaski. Przez łzy poprosiła mnie, żebym pomógł jej kotu. Spojrzałem na „cierpiącego” zwierzaka i wyprowadziłem właścicielkę z gabinetu. Po 20 minutach kotka rasy brytyjskiej miała już dwa śliczne kocięta.
- Nasz starszy labrador miał krwotok z nosa po wieczornym spacerze. Mój mąż, syn i ja zaniepokoiliśmy się i zabraliśmy go do całodobowej kliniki weterynaryjnej. Lekarz nas uspokoił, podał pieskowi zastrzyk i przemył mu nos jakimś roztworem. Wtedy z sąsiedniego gabinetu dobiegł jakiś hałas, który brzmiał jak spadające narzędzia. Nagle wyleciał stamtąd biały kot, ślizgając się po podłodze wyłożonej kafelkami. Za nim wybiegł lekarz ze strzykawką, krzycząc: „Kefir, stój!”. Nasz pies z jakiegoś powodu się wtedy uspokoił i dał sobie spokojnie umyć nos. Krew przestała mu lecieć i wszyscy odetchnęli. Dziękuję ci, Kefirze, za rozładowanie sytuacji swoją epicką ucieczką i życzę ci zdrowia! A naszemu staruszkowi nic nie jest, lekarz powiedział, że po prostu wzrosło mu ciśnienie.
„Duże psy też boją się chodzić do lekarza”.
- Znajomy weterynarz opowiedział mi pewną historię. Przyszedł do niego jakiś mężczyzna z kotem, mówiąc, że zwierzak drastycznie przybrał na wadze. Weterynarz przyjrzał mu się i oznajmił, że kotka jest w ciąży. Właściciel był oburzona i powiedział, że jego kot siedzi w domu i nigdzie nie wychodzi. Po jakimś czasie mężczyzna ponownie pojawił się w gabinecie z przeprosinami. Oto rozwiązanie tej zagadki: kiedy nikogo nie było w domu, jakiś rudy kot regularnie wchodził przez okno i wykradał jedzenie, które leżał na wierzchu. A do tego miał romans z kotką.
- Weterynarz w naszej klinice lubi, gdy przychodzimy pod sam koniec dnia, aby mógł dłużej sobie porozmawiać z moim psem. Mój pies też uwielbia chodzić do weterynarza i podskakuje jak szalony za każdym razem, gdy wybieramy się na wizytę.
- W naszym gabinecie weterynaryjnym mieszka bardzo towarzyski i miły szkocki kot. Jego tylne łapy są niesprawne, a lekarz zostawił go w klinice zamiast uśpić. Kotek bez problemu biega jednak na przednich łapach. Mówią też, że bardziej lubi psy niż koty. Pewnego razu wyszłam z gabinetu zabiegowego, a on siedział z moim szczeniakiem w transporterze.
- Raz musiałam zważyć kota. Weszliśmy do gabinetu, gdzie stała waga, a tam siedział duży pies z właścicielem i dwoma weterynarzami. Wszyscy wpadli w panikę, myśląc, że zaraz mój kot oberwie. Nie wiedzieli jednak, że ta młoda dama ważąca 2 kilogramy to postrach wszystkich psów. Ostatecznie właściciel pieska musiał trzymać go na rękach, dopóki nie wynieśliśmy kota z gabinetu. Wszyscy się śmiali, oczywiście z wyjątkiem nieszczęśliwego psa.
„Podczas pierwszej wizyty w klinice zrobił sobie z umywalki toaletę”.
- Zabrałam moją suczkę na jej pierwsze szczepienie. Miała 2 miesiące i ważyła zaledwie 800 gramów. Bohatersko zniosła zastrzyk, ale kiedy strzykawka została wyjęta, zaczęła piszczeć, wiercąc się na moich kolanach. Wtedy bezszelestnie podszedł do nas pit bull i spojrzał na mnie zdumieniem. Najwyraźniej zastanawiał się, gdzie chowam źródło tych wszystkich przeraźliwych dźwięków. Mój piesek zamilkł na widok jego ogromnego pyska.
- Naszego szczeniaka trzeba było odciągać od twarzy weterynarza na wizycie kontrolnej — ciągle dawał mu buziaki i nie chciał przestać. Za każdym razem, gdy wchodził do gabinetu, intensywnie machał ogonem i wszystkich lizał, chociaż dobrze wiedział, że to, co tam robią, jest nieprzyjemne. paskudne. Wciąż jest taki słodki, ale teraz już trochę zmądrzał. Muszę znowu zabrać go do weterynarza.
- Mój kot w domu jest największym słodziakiem, ale u weterynarza zamienia się w Lindę Blair z Egzorcysty. Najpierw ze stresu załatwia się na stole, a potem syczy, warczy i w przypływie wściekłości rzuca się na wszystkich z pazurami. Inni klienci otrzymują SMS-y od lekarzy przypominające im o następnej wizycie. Ja nigdy ich nie dostaję.
„Mój kot świetnie się ukrywa podczas wizyt u weterynarza”.
- Ostatnim razem, gdy poszedłem do kliniki weterynaryjnej, powiedzieli mi, że kot nie powinien jeść przez 12 godzin przed wizytą i nie wolno mu pić ani chodzić do toalety przez 4 godziny. Z brakiem jedzenia i picia można sobie poradzić, mimo że kot był oburzony. Natomiast ostatni wymóg tak nas zaskoczył, że udaliśmy się do innego weterynarza.
- Moja kotka musiała mieć pobraną krew do badań. Trzeba ją było zapakować w specjalną torbę i założyć jej obrożę. Najpierw wydostała się z torby, potem zdjęła sobie obrożę i poszła rozprawić się z pielęgniarką za dotknięcie jej łapy.
- Niedawno naszą klinikę odwiedziła pewna starsza pani. Od progu zaczęła narzekać na kolejki w szpitalu i bóle brzucha. Zażądała konsultacji i przepisania leków. Nie zwróciła uwagi na moje słowa, że jestem weterynarzem. W końcu się wkurzyłem, wziąłem kartkę i wypisałem jej receptę po łacinie z lekiem. Nic nie zrozumiała i zapytała:
— Gdzie mogę to kupić?
— Gdzie może pani to kupić? W aptece weterynaryjnej!
— W jakiej aptece weterynaryjnej, ja nie jestem zwierzęciem!
— A ja nie jestem lekarzem!
Z pewnością każdy właściciel zwierzaka ma w zanadrzu mnóstwo zabawnych historii o psotach swojego pupila. A niektórzy po prostu byli świadkami tak uroczych sytuacji z udziałem psów lub kotów, że musieli podzielić się nimi z innymi użytkownikami internetu.
Komentarze

Powiązane artykuły
18 osób zdradziło przerażające słowa, które powiedziały im dzieci. Można dostać gęsiej skórki!

14 osób, które miały odwagę zareagować na czyjeś złośliwe zachowanie

20 historii o mężczyznach, którym udało się roztopić kobiece serca

25 osób, które pożałowały swojego zakupu przez internet

19 historii tak miłych i ciepłych, że ogrzeją wasze serca

15 szczodrych i życzliwych ludzi, którzy bez wahania pomogli potrzebującym

14 osób, które poszły do kawiarni i wróciły do domu z filmową historią

16 opowieści o najdziwniejszych reakcjach na internetowe oferty sprzedaży lub oddania różnych rzeczy

14 osób, które tak mistrzowsko spuentowały rozmowę, że nie ma co dodawać

11 rzeczy, z których dorosła osoba nie powinna się nikomu tłumaczyć

16 sprytnych osób, którym można pozazdrościć pomysłowości

19 historii o nieznośnych krewnych
