15 opowieści o wakacyjnym wypoczynku, który nie do końca poszedł zgodnie z planem

Miejsca
rok temu

Kiedy ruszamy w podróż, zwłaszcza na wymarzone wakacje, powinniśmy spodziewać się wszystkiego. Każdy marzy o relaksie, ale te przyjemne wrażenia mogą zostać skutecznie zepsute przez irytujących towarzyszy podróży, niespodziewane wydarzenia albo zwykłego pecha. Użytkownicy sieci opowiedzieli o swoich wakacyjnych wpadkach.

  • Niedawno po raz pierwszy byłam w Paryżu. Przez kilka dni oglądaliśmy zabytki, wpadaliśmy do kawiarni, zwiedzaliśmy. Ostatniego dnia postanowiliśmy pójść do kina, aby obejrzeć film po francusku i jeszcze bardziej wczuć się w atmosferę.
    Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyliśmy dość interesującą parę. Dziewczyna jadła popcorn, a facet miał kubełek żabich udek. Kiedy film się skończył, postanowiliśmy zapytać go, czy to rzeczywiście były żabie udka. Okazało się, że tak.
  • Pamiętam, jak po raz pierwszy w życiu wybrałam się z rodziną na wakacje na statku wycieczkowym. Cieszyliśmy się na tę podróż od dawna, ale po pierwszych kilku godzinach na pokładzie poczułam się bardzo źle. Kręciło mi się w głowie, miałam mroczki przed oczami i mdłości.... Nagle mama zauważyła, że statek pływa w kółko, jakby był zasysany przez jakąś siłę dośrodkową.
    Kapitan powiedział, że przypadkowo wpłynęliśmy w wir, który sprawił, że statek obraca się. To sprawiło, że poczułam się jeszcze gorzej. Nie dość, że i tak miałam chorobę morską, to jeszcze statek kręcił się w kółko. Już nigdy w życiu nie popłynę w taką podróż.
  • Pojechaliśmy na wakacje do rodziców mojego męża. Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na prezenty, sprzęt AGD i artykuły spożywcze dla całej rodziny. Zostały nam tylko pieniądze na bilety powrotne. Przed wyjazdem teściowa zażądała, żebyśmy zostawili jej pieniądze na rachunki za prąd i wodę, bo mieszkaliśmy tam dwa tygodnie. Lepiej byłoby pojechać nad morze.
  • Mąż przyjaciółki chciał pojechać na wakacje samochodem. Wtedy były tylko papierowe mapy. W nocy się zgubili, więc postanowili przenocować przy drodze. Wjechali samochodem w krzaki przy drodze, ale nagle zobaczyli, że jedzie jakaś ciężarówka.
    Ruszyli za nią. Kierowca ciężarówki dodał gazu, ale mąż przyjaciółki nie pozostawał w tyle. Jechali, w końcu zatrzymali się na jakimś polu. Kierowca wyskoczył z ciężarówki z lewarkiem, musieli przed nim uciekać. Koleżanka otworzyła drzwi, jej mąż ledwo zdążył wskoczyć. Wycofali się i uciekli. Jechali tak długo, aż samochód stanął z braku benzyny. Resztę nocy spędzili na przepychaniu go przez wąwozy. W końcu musieli zostawić samochód i zapłacić za parking. Dzień później złapali autobus podmiejski, żeby zdążyć na pociąg. Przyjaciółka była w totalnej histerii, ale na szczęście udało im się kupić bilety na pociąg i jakoś wrócili do domu.
  • Wakacje, leżymy z mężem na plaży przy hotelu. Podchodzi dziewczyna w skąpym kostiumie kąpielowym i zwraca się do męża: „Czy może pan podnieść mnie na rękach do zdjęcia?”. Mój mąż nerwowo mruży oczy i odmawia. Leżę z otwartymi ze zdziwienia ustami, analizując, jakie to może być zdjęcie. Mówię mężowi, że pewnie wyobrażamy sobie coś dziwnego, a dziewczyna nie miała nic złego na myśli, może ma fajny pomysł na ujęcie. Minutę później dziewczyna w mikroskopijnych stringach siedziała na ramionach szczęśliwego Turka, udając, że łapie słońce. Fotografia jest niełatwą sztuką.
  • Rodzina, z którą kiedyś się przyjaźniliśmy, postanowiła dołączyć do naszych wakacji. Nie zapraszaliśmy ich i nawet nie zapytali, czy tego chcemy. W rezultacie musieliśmy wysłuchiwać ich narzekań na hotel i marudzenia, że wakacje są do kitu. Ciągle się kłócili z nami i ze sobą nawzajem.
    Cóż, nam podobały się nasze wakacje. To było najlepsze, na co mogliśmy sobie wtedy pozwolić. Być może są przyzwyczajeni do wyższych standardów, ale nikt ich nie prosił, żeby z nami jechali. © BitCorgi / Reddit
  • Kiedyś znajomi zaprosili nas na wspólne wakacje do kraju, w którym oni już byli, a my nie. Powiedzieli, że nas oprowadzą i wszystko nam pokażą. Zgodziliśmy się. Po przyjeździe okazało się, że dla nich ciekawe jest spędzanie czasu w 10-piętrowych centrach handlowych, a w przerwach smażenie się na plaży. A rozmawiali tylko o tym, gdzie dzisiaj będą jeść. Byliśmy w kraju z wieloma tysiącami lat historii: oszałamiająca architektura, świątynie, muzea. Nie mogliśmy tego znieść i po kilku dniach zdecydowaliśmy się na samodzielne zwiedzanie.
  • Kiedy nasza córka skończyła półtora roku, po raz pierwszy pojechaliśmy na wakacje. Moi rodzice zaproponowali, że pojadą z nami i zaopiekują się dzieckiem, żebyśmy mogli odpocząć. W podziękowaniu opłaciliśmy ich wyjazd. Pół roku później znów myśleliśmy o wypoczynku, rodzice byli zajęci, a teściowa zgłosiła się do pomocy. Jej również wszystko opłaciliśmy. Na miejscu okazało się, że nie chce mieszkać z wnuczką w jednym pokoju, wieczorem dwóch godzin z nią posiedzieć nie może, a w ogóle to jest na wakacjach i dziecko nie jest jej. Teraz się obraża, że już do niej nie dzwonimy.
  • Postanowiłem wyjechać na wakacje, żeby pojeździć na snowboardzie. To były moje pierwsze prawdziwe wakacje od 7 lat. Pierwszego dnia po przyjeździe sąsiad wysłał mi SMS-a z pytaniem, dlaczego wyniosłem wszystkie meble z domu. Okazało się, że właściciel mojego mieszkania, a zarazem mój ojciec, czekał, aż wyjadę, aby to zrobić. Mimo że planowałem wyprowadzić się w przyszłym miesiącu. Na szczęście zostałem wtedy przygarnięty przez dziadków. © Starfall*** / Reddit
  • Żadne wakacje mojej żony nie są pozbawione przygód. Raz na Karaibach wybraliśmy się na rejs, żeby nurkować i oglądać morskie stworzenia. Moja żona bardzo źle się czuła i skończyło się na tym, że cały dzień siedziała na łodzi. Nie mogliśmy po prostu wrócić, ponieważ byliśmy tam z innymi ludźmi. Małżonka była oczywiście zdenerwowana. A następnego dnia zaczął się horror: obudziła się z opuchniętymi ustami. Dostała opryszczki, ponieważ cały poprzedni dzień spędziła w palącym słońcu. Chociaż nasze wakacje były pełne fajnych i niezapomnianych wydarzeń, tego nieprzyjemnego momentu nie mogła wymazać z pamięci. © reflectrofluid / Reddit
  • Jestem na wakacjach. Przyszłam do pokoju po aparat, wiedząc, że jeszcze nie skończyli sprzątać. Zobaczyłam, że pokojówka robi sobie zdjęcie z moim bukietem kwiatów. Poczekałam, aż skończy, i dopiero weszłam do pokoju. Przecież nie będę jej żałować kwiatów.
  • Na nasze wakacje nad morzem zaprosiłam też moje dwie ciotki. Nie odmówiły, uznały, że może być fajnie, a dzieciom przyda się dodatkowy nadzór. Dojechaliśmy. Pojawił się jednak problem: okazało się, że jednej cioci ciężko dostać się na plażę. Ale udało nam się to jakoś rozwiązać.
    Czas leciał, wracaliśmy o świcie. Czułam, że samochód zachowuje się inaczej. Ciężko podjeżdża pod górę, przyspiesza z górki, bezwładność jest szalona, w końcu złapałam gumę. Aby dostać się do koła zapasowego, musiałam wyładować wszystkie graty, w tym dwie niemożliwie ciężkie torby ciotek.
    — Co tam masz, mam nadzieję, że nie ciężkie wspomnienia?
    — Nie, skąd, zebrałam trochę kamieni z plaży, zrobię z nich ścieżkę na działce.
  • Na mojego brata przez całe życie polowały wszystkie możliwe zwierzęta. Zawsze jako pierwszy jest gryziony przez komary, uwielbiają go osy i trzmiele. Kilka razy został zaatakowany i pogryziony przez naszego potulnego kota, wiele razy pogryzły go psy. Ptaki go nie znoszą: podlatują i potrafią dziobnąć. Nawet w morzu podpływają ryby i go gryzą. Żadna z nich mnie nie dotknęła, ale on jest pokryty ugryzieniami.
  • Kiedy moja babcia miała około 10-11 lat, zapuściła włosy długie do kolan. Pojechała z rodzicami nad morze. Wpłynęła w wir wodny i nie mogła się wydostać. Uratowali ją, łapiąc za długi warkocz. Dlatego na wszelki wypadek ja też mam zapuszczone bardzo długie włosy. A po tylu latach moja babcia nawet nie zbliża się do wody, co najwyżej korzysta z prysznica i to wszystko.
  • Przyjechaliśmy do turystycznej miejscowości w szczycie sezonu. Nigdzie nie było wolnych pokoi. Ledwo udało nam się znaleźć hotel, w którym dostępny był dwupokojowy apartament. Nawiasem mówiąc, za przyzwoitą cenę. Apartament nie miał klimatyzacji, było duszno jak diabli, a wyjście na balkon było zabite gwoździami.
    Ale śniadanie naprawdę nami wstrząsnęło: w pojemniku na stole pływało jedno jajko, w drugim była woda po parówkach. Leżało też kilka kawałków chleba. Myśleliśmy, że doniosą nam więcej jedzenia. Wyszła kelnerka, popatrzyła i przyniosła trochę chleba. Innego jedzenia już nie było.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły