15 osób, które chciały tylko wynająć mieszkanie, ale źle się to skończyło

Ludzie
tydzień temu

Wynajmowane mieszkanie może kryć w sobie wiele niespodzianek. Właściciele bywają chciwi i natrętni, a najemcy nie płacą albo doprowadzają mieszkanie do ruiny. Obie strony mają w zanadrzu mnóstwo fascynujących i nieco przerażających historii na ten temat.

  • Wynajęliśmy mieszkanie w Turcji. W środku było ładnie, ale brudno: kurz, włosy w odpływie prysznica. Wszystko posprzątaliśmy i nawet chcieliśmy przedłużyć umowę, ale Turek był temu przeciwny i zażądał generalnego sprzątania przed naszym wyjazdem. Wkurzyłam się o powiedziałam mu, co o tym myślę. Rok później przysłał mi wiadomość: „Okłamałem was, tak naprawdę sam chciałem mieszkać w tym mieszkaniu, bo jest niedaleko mojej pracy. Dlatego nie pozwoliłem wam zostać i byłem niegrzeczny. Przepraszam”.
  • Kupiliśmy mieszkanie, wyremontowaliśmy je i wynajęliśmy rodzinie z dziećmi. Najmłodsze miało 5 lat, starsze były nastolatkami. Nigdy nie widziałam tak zaniedbanego mieszkania! Tapeta była podarta, korytarz brudny jak przejście podziemne. Kiedy zwróciłam im uwagę na bałagan, powiedzieli, że to nie oni. © zinovyeva_daria
  • Dawno temu szukałyśmy z koleżanką mieszkania. I trafiłyśmy na takie malutkie, że nie mogłyśmy uwierzyć w to, co widzimy. Agent wszystko zachwalał, mówił, że trzeba brać, ale tam nawet drzwiczek od piekarnika nie dało się otworzyć, bo opierały się na blaciku, który był między piekarnikiem a łóżkiem. Agent powiedział, że po prostu trzeba mało jeść. Twierdził również, że jest tam druga sypialnia. W rzeczywistości była to szafa z dziecięcym materacem w środku. Z zasłoną, która go zakrywała. O mój Boże, tak się śmiałyśmy, że nas wyrzucili. © SissySpacecake / Reddit
  • W 1998 roku moja przyszła żona i ja zdecydowaliśmy się zamieszkać razem. Wynajęliśmy jednopokojowe mieszkanie. Moja żona pracowała od 8 rano, a ja byłem w pogotowiu 24 godziny na dobę. Wracałem z pracy do domu, wchodziłem do mieszkania ledwie żywy. Chciałem się tylko umyć i przespać kilka godzin, a tu na kanapie leżała właścicielka mieszkania. Byłem zaszokowany. Okazało się, że syn wyrzucił ją z domu i przyszła do mieszkania, które wynajmuje. Wziąłem prysznic, wziąłem pieniądze od gospodyni (przyniosła je ze sobą), zadzwoniłem do mojej przyszłej żony i zabraliśmy swoje rzeczy do rodziców.
  • Wynajęliśmy mieszkanie dwóm kobietom. Wydawały się normalne, a potem uciekły, nie płacąc za ostatnie trzy miesiące. Zabrały ze sobą szafę. Wszystkie ściany były pełne dziur: wbijały gwoździe na plakaty.
  • Wynajęliśmy mieszkanie. Właścicielka była w porządku, dopóki nie wyjechałam w podróż służbową. Dowiedziała się, że mój mąż i syn są sami, i zaczęła przychodzić co drugi dzień, żeby posprzątać mieszkanie i pozmywać naczynia. Zapytałam ją, po co to robi. A ona spokojnie odpowiedziała, że pilnowała, żeby mój mąż nie przyprowadzał kobiet do domu. Potem zażądała, żebym zapłaciła jej za sprzątanie i nadzór! Kazaliśmy jej spadać i wyprowadziliśmy się.
  • Wszyscy właściciele moich kolejnych mieszkań byli w porządku, z wyjątkiem pierwszego. Miałam nieplanowany dzień wolny. Usłyszałam dzwonek do drzwi, gdy wieszałam pranie na balkonie. Kiedy szłam otworzyć, usłyszałam szczęk klucza. Byłam zaskoczona. Okazało się, że to właścicielka! Wystartowała do mnie z pretensjami, dlaczego jej nie otwieram. Spytałam, dlaczego w takim razie weszła, skoro nikt nie otworzył, to oznacza, że nikogo nie ma w domu. A ona odpowiedziała: „To moje mieszkanie, będę robić, co chcę! Nie mam prawa wchodzić do własnego domu?!”. Wyprowadziliśmy się po dwóch dniach.
  • Z pierwszym najemcą nie widzieliśmy się przez rok, przesyłał pieniądze, a ja wysyłałem mu SMS-em potwierdzenie. Ale w końcu kupił własne mieszkanie. Potem wynająłem mieszkanie jakiejś rodzinie i zaczął się koszmar. Nie chcieli płacić, mówiąc, że mają małe dzieci. Ale kupili nowy samochód. Po eksmisji zażądali, żeby ich wpuścić z powrotem na tydzień. Zepsuli wszystkie gniazdka i przełączniki, kuchenka była upiornie brudna, drzwiczki pralki zostały wyrwane, drzwi balkonowe wyłamane, a najgorsze były pluskwy, którym nie mogliśmy się pozbyć.
  • Kiedyś pomagałam sprzątać mieszkanie wynajmowane przez oświeconego jogina, ścisłego weganina. Orzechy były w każdej szczelinie: w sofie, w fotelach, pod meblami. Wyglądało to tak, jakby mieszkała tam gigantyczna wiewiórka i gromadziła je. Ale pod lodówką znaleźliśmy wysuszoną skórkę kiełbasy. Musieli ją podłożyć jego wrogowie...
  • Moi najemcy dzwonili do mnie codziennie! Czasami nawet kilka razy dziennie, zgłaszając wszystko, z czego nie byli zadowoleni. Dialogi wyglądały tak: „O, zlew się zapchał, kupiłam środek i go wyczyściłam”. A potem znowu: „Środek kosztował tyle, że odliczę to od opłaty, dobrze? Wyczyściłam ci zlew!”. Ale oni mieszkali raptem 3 miesiące! Powiedziałem: „Może jeszcze mam wam zapłacić za papier toaletowy? Spłukujecie go w mojej toalecie”. Rozstaliśmy się.
  • Ja i moja dziewczyna wynajmowaliśmy pokój w lokalu, gdzie mieszkała też gospodyni i jej córka. W kuchni były dwie lodówki: nasza i właścicielki. Był sierpień. Moja dziewczyna zrobiła wieczorem pyszne danie, śledzie pod pierzynką, i włożyła je na noc do naszej lodówki. Kiedy następnego dnia wróciliśmy do domu z pracy, gospodyni i jej córka właśnie jadły śledzie. Cóż, pewnie też sobie zrobiły. Otworzyłem lodówkę, a tu nie ma połowy naszych śledzi.
    Spytałem, o co tu chodzi. Odpowiedziały: „Och, my robimy śledzie pod pierzynką tylko na święta, a wy zrobiliście je teraz. Chyba nam nie żałujecie?”. Następnego dnia się wyprowadziliśmy. Właścicielka nie zwróciła nam depozytu. © Autor nieznany / Pikabu
  • Wynajmowałem mieszkanie pewnemu mężczyźnie. Przez pierwszy rok nigdy tam nie był, a jakieś sześć miesięcy później zadzwonił i zapytał o numer mieszkania, mówiąc, że zapomniał. Liczniki zawsze wskazywały zero. Kiedy się wyprowadził, odkryliśmy, że sąsiad z góry zalał nasze mieszkanie, więc mężczyzna nalegał, aby odliczyć to od kaucji. Zapytałem go, dlaczego w ogóle wynajmuje mieszkanie. Odpowiedział, że żona co jakiś czas wyrzuca go z domu, a poza tym czasami przychodził tu na kilka dni i nic nie robił, po prostu leżał i oglądał telewizję. Dozorca powiedział, że nikogo nie przyprowadzał i był naprawdę raz na dwa lub trzy miesiące. Wynajmował przez trzy lata. © Bdytsch / Pikabu
  • Z mojej kolekcji dziwnych właścicieli wynajmowanych mieszkań: pani Maria, która przy podpisywaniu umowy twierdziła, że wszystko w mieszkaniu zostanie. Ale jak tylko wyczyściłam ogromny dywan w salonie, od razu go potrzebowała! Bo w domu marzły jej stopy. Kiedy byłam w pracy, jej szwagier przyszedł i zabrał dywan. Byłam oburzona i powiedziałam, że zabieranie czegoś z mieszkania powinno odbywać się w obecności osoby, która je wynajmuje. Pani Maria zdziwiła się i oznajmiła, że to jej mieszkanie i może zabierać, co chce. Ostrzegłam ją, że następnym razem złożę doniesienie na policję, gdyby zaginęły moje rzeczy lub kosztowności. A o telefonach w każdą niedzielę rano, mówiących, że wpadnie na chwilę, nawet nie chcę pamiętać. © Autor nieznany / Pikabu
  • Moja przyjaciółka wynajmowała mieszkanie. Właśnie się wprowadziła. Pewnej nocy usłyszała szelest na korytarzu. Była już w łóżku. Przestraszyła się i zamarła. Ale kiedy krawędź łóżka ugięła się pod czyimś ciężarem, krzyknęła ze strachu. I usłyszała ten sam krzyk przerażenia, tyle że należący do mężczyzny. Okazało się, że właściciel nie zmienił zamków. Trochę popił ze znajomymi i zapomniał, że wynajmuje to mieszkanie, a sam już w nim nie mieszka. © Podsheshano / Ideer
  • Poszłam do sklepu po zakupy. Kiedy wracałam, na klatce schodowej poczułam zapach spalenizny. Pomyślałam, że mieszkanie się pali. Wynajmowane mieszkanie! Zdjęłam trampki w locie, wbiegłam do mieszkania, a tam właścicielka chodziła z przypalonymi gałązkami dziurawca, machając dymiącymi gałązkami Powiedziała, że według jej koleżanki to najlepszy sposób na przyciągnięcie mężczyzny. © Overheard / Ideer

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły