16 osób, które zrezygnowały z pracy zaraz po tym, jak ją dostały

Ludzie
7 miesiące temu

Mówi się, że nie ma czegoś takiego jak idealna praca. Czasem trafi się szef krzykacz, czasem chodzi o kiepskie warunki albo irytujących współpracowników. Ale są takie miejsca pracy, z których mamy ochotę uciec jak najszybciej, nawet jeśli dopiero co zostaliśmy zatrudnieni.

  • Dostałem pracę. W porze lunchu zszedłem do baru piętro niżej, zjadłem, wróciłem. Maksymalnie 25 minut. Szef spojrzał krzywo, w końcu nie wytrzymał: „Nie jesteśmy firmą państwową, mamy 10-minutowy lunch!”. Pracowałem tam przez 1,5 tygodnia. A potem dowiedziałem się, że ten młody i ambitny szef został zdegradowany i wrócił na stanowisko zwykłego menedżera.
  • Pracodawca poprosił mnie o przyjście na rozmowę kwalifikacyjną w dzień świąteczny. Chciałem dostać tę pracę, więc się zgodziłem. Zostałem zatrudniony. A potem okazało się, że firma z zasady ignoruje święta i weekendy. Niestety, zdałem sobie z tego sprawę, gdy już tam pracowałem. Bardzo żałuję, że zignorowałem dzwonek alarmowy. © Andre John Cruz / Quora
  • Zostałam zatrudniona jako dziennikarka w serwisie informacyjnym. Dziewczyna, która pracowała tam przede mną, kiepsko pisała, spóźniała się z oddawaniem artykułów. Bali się, że ze mną będzie podobnie. Ale zaczęłam nabijać im świetne wyniki, jedne w najlepszych w regionie! Niestety, nie dostałam za to żadnych podziękowań. Na początku powiedzieli mi, że wzięli mnie na okres próbny — 3 tygodnie. Potem, że szef ma wątpliwości — na kolejne 1,5 miesiąca. A potem na następne 3 miesiące. Pracowałam bez umowy, w końcu zdałam sobie sprawę, że po prostu nie chcieli mnie zatrudnić na etat. To dla nich wygodne. W końcu zamknęli ten portal.
  • Dostałem pracę ze stałą pensją. Podpisałem umowę, wszystko było w porządku. Trzeciego dnia zostałem wezwany do kierownika. A on powiedział, że moja pensja zostanie zmieniona i będę opłacany jak reszta pracowników (tj. mniej). Powiedziałem, że się nie zgadzam, a kierownik odpowiedział, że mnie rozumie. Tego samego dnia zabrałem z biura swoje rzeczy, a rano wysłałem faksem wypowiedzenie. © Jon Mixon / Quora
  • Przełożony krzyczał na mnie, że nie pracuję wystarczająco szybko. W następnym tygodniu kazał mi pracować wolniej: za dużo błędów. W kolejnym tygodniu zostałam wezwana na dywanik, ponieważ pracuję zbyt wolno. Miałam ochotę mu powiedzieć, żeby się zdecydował, co woli: szybkość czy jakość. © Kai Spangenberg / Quora
  • Miałam bezpośrednią przełożoną (spokojną kobietę) i kierowniczkę działu (która potrafiła tylko krzyczeć). Ta kierowniczka nigdy nie chodziła na obiad i dostawała szału, jeśli inni potrzebowali więcej niż 20 minut na lunch. Postanowiłyśmy z koleżanką zjeść lunch nie w stołówce w budynku, jak zwykle, ale w barze 5 minut od biura. Przejście tam, zjedzenie i powrót zajęły nam 30 minut. Zadowolone wróciłyśmy do swoich stanowisk pracy. Tylko nasze kubki z kawą zdradzały, że nie jadłyśmy lunchu w stołówce. Po 15 minutach przyszła do nas nasza szefowa i zapytała: „Dziewczyny, powiedzcie mi, naprawdę wyszłyście na 2 godziny, a po powrocie śmiałyście się na całe biuro i jadłyście — cytuję — śmierdzącego burgera przy biurku? Kierowniczka działu zadzwoniła do mnie i poskarżyła się na was”. Byłyśmy w szoku. Odeszłam miesiąc później.
  • Zostałam menagerem. Zatrudnił mnie dyrektor: miły, spokojny człowiek. Ale taki był tylko na rozmowie kwalifikacyjnej. W biurze wrzeszczał na wszystkich bez ustanku o każdy drobiazg. Zaczęłam cierpieć na bezsenność. Po dwóch tygodniach nie wytrzymałam i powiedziałam, że odchodzę. A on mi stwierdził: „Uciekasz przy najmniejszej trudności. To przez takich ludzi jak ty firmy się zamykają”. Gdy już znalazłam w sobie siłę, żeby się nie rozpłakać, zacisnęłam zęby i spokojnie odpowiedziałam: „A przez takich szefów jak ty ludzie dostają zawału w wieku 50 lat”.
  • Moja przyjaciółka miała stresującą pracę bez dni wolnych i wylądowała w szpitalu. Kiedy jej szefowie zaczęli histerycznie dzwonić do niej, gdy leżała w szpitalnym łóżku i grozić jej, w końcu ocknęła się i odeszła z pracy.
  • Przez 4 lata pracowałam sama jako sprzedawca w dwóch działach. Na początku nie było źle, pracowałam z koleżanką, potem było coraz gorzej. Ostatnie kilka lat z grafikiem 30/1, do tego musiałam walczyć o ten dzień wolny. Praca od 11:00 do 23:00 bez przerwy na obiad. Jadłam przy ladzie, jeśli miałam czas. Raz podgrzewałam zupę 4-5 razy przez 1,5 godziny. Oczywiście skwaśniała i zostałam bez obiadu. Czasami nocowałam na zapleczu na podłodze, owinięta w dywan. Wtedy nagle dotarło do mnie, co ja wyprawiam? Teraz pracuję jako sekretarka: 5/2, od 8:00 do 17:00. Pierwszy rok prawie płakałam z zachwytu, że wszystkie dni robocze i wolne są wyraźnie rozpisane w kalendarzu.
  • Mieliśmy młodego, zarozumiałego szefa. Lubił krzyczeć na swoich podwładnych. Na zebraniu zaczął kiedyś promować ideę, że bez względu na to, jak trudny jest problem, należy go rozwiązać za wszelką cenę. Starszy inżynier rzucił wtedy, nie wstając z krzesła:
    — Nie powinien nas pan do tego tak namawiać, panie Orzechowski. Bo jeszcze rzeczywiście wszyscy razem postanowimy rozwiązać problem.
    — Właśnie tak! Tego właśnie od was chcę!
    — Tak, ale głównym problemem tego zespołu jest właśnie pan.
  • W grudniu dostałam pracę w sklepie z niedrogimi zabawkami. Typowe centrum handlowe. Pensja 2000 na rękę plus procent od sprzedaży. Była niższa niż minimalna, ale dało się przeżyć. Kierowniczka powiedziała mnie i mojej współpracownicy: „Przed świętami wszyscy kupią prezenty, zarobicie po 3 tysiące”. Ucieszyłam się, ale moja współpracownica tylko prychnęła. Kiedy kierowniczka wyszła, koleżanka wyjaśniła, o co chodzi. Wzięła kalkulator i zaczęła liczyć: „Żeby na 10 zmian dostać dodatkowe 500 na rękę, musiałybyśmy codziennie sprzedać towar za 5 tysięcy. A ile mamy w kasie?”. Na koniec dnia miałyśmy w kasie 1200. To była niedziela, dużo ludzi. Nie było szans na taki procent. Tak się wkurzyłam, że ubrałam się i wyszłam. Ale współpracownica została: była już emerytką i cieszyła się z tych kilkuset złotych.
  • Już dawno zauważyłem, że ci, którzy krzyczą: „Zwolnię cię i zatrudnię odpowiedniego człowieka na twoje miejsce”, są bardzo zaskoczeni, gdy otrzymują wypowiedzenie i mówią: „Dlaczego tak nagle? Przecież wszystko było w porządku!”. Taki jeden wygadany nazwał mnie szczurem uciekającym z tonącego okrętu. Nie tylko ja nie wytrzymałem: w dziale liczącym 7 osób były 3 wakaty. Sześć miesięcy spędził na szukaniu pracowników.
  • Jeden z pracowników odszedł. Jego miejsce zajął nowy pracownik z innego działu, ale minęło już 6 miesięcy, a ja nadal wykonuję obowiązki byłego pracownika, nie delegowano ich na tego nowego. Poprosiłem przełożonych o awans, a oni powiedzieli: „Będziesz musiał wziąć na siebie większą odpowiedzialność”. Wysłałem CV do innej firmy i od razu dostałem ofertę z 60% wyższą pensją. © acidbass32 / Reddit
  • Przez kilka lat pracowałam w sklepie z używanymi rzeczami. Musieliśmy chodzić po ogromnej hali przez 8 godzin dziennie. Wracałam do domu tak wyczerpana, że nie miałam siły wziąć prysznica ani nawet jeść, po prostu padałam na łóżko. Czasami musiałam zamknąć sklep o 23:00 i iść do pracy następnego dnia na 9:00. W szczycie sezonu było jeszcze gorzej: zamykaliśmy o 1:00 i musieliśmy być w pracy o 7:00. A pracodawcy chcieli, żeby 1 pracownik wykonywał pracę za 4 osoby. Cieszę się, że stamtąd odeszłam. © Kai Spangenberg / Quora
  • Przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną z ogłoszenia. Chodziło o pracę na pełny etat. Okazało się, że rozmowa jest grupowa. Zaproszono 25 osób do pokoju, a następnie zadawano nam po kolei dziwne pytania. Okazało się, że była to praca na pół etatu! Jeśli już na etapie rozmowy kwalifikacyjnej robią jakieś kombinacje, to aż strach pomyśleć, co dzieje się w miejscu pracy. Nie ma mowy! Wstałam i wyszłam. © cyborg_127 / Reddit
  • Pracowałam przez rok od 9:00 do 22:00 z 1 dniem wolnym w tygodniu, ale najczęściej 10/1 lub 9/1. Sama w dusznym biurze z 3 telefonami komórkowymi, mnóstwem papierów i tłumem klientów, którzy dzwonili do samego wieczora. W końcu wzięłam sobie 2 dni wolnego, dziś radosna wróciłam do pracy. A wieczorem szef urządził mi awanturę, kto mi pozwolił wziąć wolny weekend? Odpowiedziałam, że rozmawiałam o weekendzie tydzień temu i jego zastępca się zgodził. Na co usłyszałam odpowiedź: „Ja tu decyduję, czy idziesz na urlop, czy nie. Jeśli będę chciał, będziesz pracować miesiąc bez dnia wolnego. A może masz za dużo pieniędzy?”. Nie kłóciłam się, tylko wstałam z krzesła, wzięłam kubek z kuchni, założyłam kurtkę i wyszłam z firmy. Zastępca szefa zadzwonił, kazał mi ochłonąć i wrócić. Ale mam przeczucie, że popełniłabym wielki błąd, gdybym to zrobiła.

Użytkownicy sieci społecznościowych wymienili 12 oznak, które mogą wskazywać na to, że twój przyszły pracodawca jest nieuczciwy.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły