16 właścicieli mieszkań, którzy chcieli tylko zarobić, a skończyło się na sporych problemach

Ludzie
3 godziny temu
16 właścicieli mieszkań, którzy chcieli tylko zarobić, a skończyło się na sporych problemach

Właściciele „zbędnych” mieszkań po prostu je wynajmują i zarabiają pieniądze bez żadnego wysiłku. Myślicie, że tak to działa? Nasi dzisiejsi bohaterowie są gotowi się z wami spierać — opowiedzieli, jak pozornie proste wynajmowanie nieruchomości zamieniło się dla nich w barwną historię.

  • Myślałem, że wynająłem mieszkanie dobrym ludziom: mąż informatyk, żona nauczycielka, dwoje dzieci. Ale jak oni mnie wkurzają! Dzwonią z byle czym, nawet z przepaloną żarówką, i proszą, żebym przyjechał. Ostatnio powiedzieli, że w toalecie zepsuła się szczotka do WC. Po co mi ta informacja? Mam jechać do sklepu i kupić im nową szczotkę? Bez słowa przelałem im 50 złotych na konto i wciąż nie mogę uwierzyć w tę „prośbę” © VK
  • Wynajmowałam mieszkanie znajomej. Przez pół roku wszystko było w porządku, płaciła na czas. Potem straciła pracę i przestała płacić. W międzyczasie studiowała. Jako osoba wyrozumiała powiedziałam, że poczekam. Ale to „poczekam” przeciągnęło się na cztery miesiące. Potem w ogóle przestała odbierać telefony. Zadzwoniłam do jej rodziców. Okazało się, że co miesiąc przesyłali jej pieniądze na czynsz, a ona je przepuszczała! Jej rodzice ostatecznie przesłali mi pieniądze za wszystkie te cztery miesiące. Poprosiłam ją, żeby się wyprowadziła – nie potrzebuję takich problemów. A dla siebie wyciągnęłam jedną lekcję: ze znajomymi już więcej nie wchodzić w takie układy. © VK
  • Mój dziadek niedawno zaczął wynajmować mieszkanie i to całkiem tanio. Wszyscy mu radzili, żeby podniósł czynsz, ale on odmawiał. Niedawno mama i tata nawet trochę się z nim pokłócili, mówiąc, że traci pieniądze w tak trudnym czasie. Dziadek w milczeniu ich wysłuchał, a potem wyjaśnił, że wynajmuje mieszkanie młodej kobiecie z dzieckiem, która ma teraz problemy finansowe. Co więcej, czasami nawet pomaga im z zakupami, bo chce, żeby im było dobrze. Mój szacunek do dziadka od razu wzrósł jeszcze bardziej, a za rodziców trochę się wstydzę. © VK
  • Nasz najemca zadzwonił, wyrażając zaniepokojenie: Charlie, powszechnie lubiany dziki, ale bardzo przyjazny kot, nagle przestał jeść drogi pokarm, który mu kupował. Mężczyzna bardzo się martwił, że kot jest chory. Musiałem wyjaśnić, że inni lokatorzy również dokarmiają Charliego, więc kot jest po prostu najedzony i czuje się świetnie. Na to nasz najemca żartobliwie nazwał Charliego „zdrajcą” i pożałował pieniędzy wydanych na jedzenie. © perpykins / Reddit
  • Kiedyś wynajmowałam jedno ze swoich mieszkań, przyszła para. Niby wszystko im pasuje, ale wtedy kobieta pyta: „Czy można wymienić drzwi wejściowe?”. Odpowiadam: „Czy ma Pani na myśli zamek?”. „Nie, całe drzwi. Ze względów bezpieczeństwa, wszędzie tam, gdzie mieszkamy, wymagamy wymiany drzwi wejściowych”. Powiedziałam, że mogą je wymienić za swoje pieniądze. Zrezygnowali. Całe szczęście!
  • Wynajmuję mieszkanie na krótkie terminy. Poza tym mam jedno hobby — malowanie. Tworzę obrazy amatorsko. Część wisi w domu na ścianach, część zabieram do wynajmowanego mieszkania. Jest w nim cała pusta ściana, którą ozdobiłam dziewięcioma swoimi pracami. Tydzień temu mieszkała tam kobieta przez trzy dni. Nie mogłam od razu pojechać, żeby odebrać klucze, więc zostawiła je w skrzynce pocztowej. Kiedy przyjechałam do mieszkania, odkryłam, że zniknęło pięć moich obrazów! Nie wiem, może pomyślała, że to jakieś drogie dzieła sztuki, ale sam fakt jest niepokojący. Nie zwróciłam jej kaucji, żeby w przyszłości znów nie przyszło jej do głowy zabierać rzeczy z cudzych mieszkań. © VK
  • Moja lokatorka, która wynajmuje ode mnie mieszkanie za bardzo niską cenę (znamy się od dawna), ostatnio skarżyła się na bóle pleców z powodu materaca, który ma mniej niż cztery lata. Poprosiła o zakup nowego, argumentując to tym, że przecież dobrze dba o moje mieszkanie. No tak, bo za te pieniądze, które od niej biorę, w naszym mieście można wynająć co najwyżej garaż.
  • Pewna dziewczyna przyszła obejrzeć dom. Jest zafascynowana feng shui — poprosiła, żeby przenieść wannę do kuchni, zrobić na ogrodzie strefę do grillowania, a nawet przerobić schody.
  • Wynajęłam mieszkanie znajomemu. Normalny, porządny chłopak. Uznałam, że będzie ok, bo akurat musiałam wyjechać. Po miesiącu wracam, otwieram drzwi i dosłownie padam z wrażenia. W mieszkaniu nie mieszkała jedna osoba — mieszkały trzy rodziny! Z dziećmi, garnkami, składanymi łóżkami i klatką dla królika. Na środku pokoju światło, kamera, człowiek z mikrofonem i tabliczką „dubel”. Stoję zszokowana i pytam: „Kim wy w ogóle jesteście?”. Dziewczyna z rzęsami sięgającymi sufitu spokojnie odpowiada: „Kręcimy reality, nie przeszkadzaj, zaraz scena, w której Lena dowiaduje się o zdradzie”. Jaka Lena? Jaka zdrada? To moje mieszkanie! Jeden z facetów przy okazji jadł moje płatki, a dziecko jeździło na odkurzaczu. Dopiero dzięki interwencji dzielnicowego udało się ich wyrzucić. © VK
  • Wynajmuję mieszkanie. Przyszła je obejrzeć młoda para, spodziewająca się dziecka. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że ci państwo bez cienia wahania oznajmili: „Przecież w ogłoszeniu było napisane, że jest wszystko, co potrzebne do zamieszkania”. Na moje logiczne pytanie, co mają na myśli, odpowiedzieli: „No, będziemy mieli dziecko, więc potrzebujemy łóżeczka dziecięcego. A jeszcze przewijak, sterylizator do butelek, no i trzeba też kupić krzesełko do karmienia. My możemy to wszystko kupić sami, damy pani rachunki, a potem tę kwotę odliczymy od czynszu”.
  • Wynajmowałam mieszkanie dwóm dziewczynom, spisałyśmy umowę z wyszczególnieniem wszystkich rzeczy. Po miesiącu dzwonią i mówią: „Spalił się czajnik elektryczny, proszę pilnie kupić nowy”. Zrobiło mi się ich żal i pomyślałam, że są jeszcze młode, więc przyniosłam im czajnik. Po pewnym czasie znowu telefon: twierdzą, że przepaliły się żarówki i zatkał się zlew w kuchni. Odpowiedziałam im: „Oddajcie mi czajnik i więcej nie zawracajcie mi głowy!”.
  • Miałam podobną lokatorkę. Powiedziała: „Zamówię sobie online nowe dywaniki, półeczki, inteligentny czajnik, robota odkurzającego, a wy to opłacicie z pieniędzy, które wam przelałam za mieszkanie”. Ja na to: „Coś ci się nie pomyliło? Otwórz umowę i czytaj uważnie”.
  • Moja sąsiadka wynajmuje mieszkanie. Niedawno wprowadzili się nowi lokatorzy. Tydzień temu pojawił się mąż sąsiadki z jakąś nieznajomą kobietą. Myślałam, że to nowa najemczyni, a okazało się, że on się z nią tam spotyka i jeszcze bierze od lokatorów niższy czynsz, byle tylko nic nie powiedzieli jego żonie. Zobaczyłam to przypadkiem. Teraz się zastanawiam, powiedzieć sąsiadce czy nie. © Ideer
  • Wynajmowałam mieszkanie pewnej kobiecie. Pewnego dnia dzwoni do mnie w panice: z ścian dobiega jakiś dziwny, niski dźwięk. Wzywam fachowców, przyjechali, wszystko sprawdzili, ale niczego nie znaleźli. Jednak lokatorka nie odpuszcza, uparcie twierdzi, że ściany „buczą”. Po tygodniu oznajmia, że już wszystko zrozumiała i domaga się, żeby usunąć przyczynę. Okazało się, że sąsiadka... trzyma w ścianach pszczoły, żeby zbierać miód! Potem powiedziała, że sama się tym zajmie, jeśli nie mamy nic przeciwko. © Reddit
  • Wynajmowaliśmy mieszkanie. Wszystko było w porządku, ale nagle cisza i czynsz nieopłacony. Pomyślałam, że poczekam kilka dni. Napisałam do nich, ale bezskutecznie: wszędzie mnie zablokowali. Od znajomych dowiedzieliśmy się, że... wyprowadzili się miesiąc temu!
    Poszliśmy z kamerą sprawdzić mieszkanie i zaniemówiliśmy. Na podłodze porozrzucane dziecięce gumki do włosów, skarpetki, kredka do oczu; w kuchni kubek z herbatą porośniętą pleśnią, a w lodówce cały ekosystem na jednym samotnym warzywie. Dobrze chociaż, że gaz był zakręcony. A potem zaczęły się „atrakcje”. Drzwi wewnętrzne przebite na wylot (czym oni to zrobili?!), wyłamane okienko leży na podłodze. A na deser rachunki za media, od których dosłownie przybyło mi siwych włosów. Efekt? Wyprowadzili się po cichu, kluczy nie oddali, długi zostawili. A przecież mieszkali tam latami i wszystko było w porządku. Wystarczyło na chwilę puścić kontrolę i wszystko runęło. Siedzę teraz i myślę: czy oni naprawdę wierzyli, że umowa najmu z mocą prawną to tylko ozdobny papierek? W końcu poszłam do prawnika sporządzić sądowe wezwanie do zapłaty. © Ideer
  • Zadzwonił do mnie mężczyzna, chciał zarezerwować mieszkanie. Porozmawialiśmy, wysłałam mu lokalizację. I nagle dzwoni jakaś kobieta, zaczyna wypytywać mnie o moje życie w dość dziwny sposób. Na początku w ogóle nie zrozumiałam, kim jest ta pani. A potem wypala: „Nie wstyd ci odbijać cudzych mężów?”. Zamurowało mnie tak, że aż nie wiedziałam, co powiedzieć. A ona dalej: „Po co wysyłasz swój adres mojemu mężowi?”.

Macie ochotę na więcej? Oto zbiór z przeciwnego obozu: historie najemców, którzy również mają o czym opowiadać.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły