17 przypadków, gdy pozornie trwała przyjaźń okazała się krucha jak szkło

5 miesiące temu

Można się rozwieść z mężem czy żoną, ale lojalni przyjaciele pozostaną przy nas bez względu na wszystko. Tak właśnie myśleliśmy, oglądając choćby Seks w wielkim mieście. Ale w rzeczywistości nie zawsze tak jest. Czasami przyjaźń, która przetrwała dziesięciolecia, może zostać zniszczona z powodu absurdalnego drobiazgu.

  • Przyjaźniłyśmy się przez 20 lat. Wiele razem przeszłyśmy. Ale kiedy zobaczyłam, jak jej czterolatka zmusza do zabawy małego kotka.... Kto by pomyślał, że człowiek może wyrzucić z siebie takie paskudne teksty? Okazało się, że dziecko a priori nie może zrobić nic złego, po prostu się bawi. A to już nie moja sprawa. W każdym razie nie mam już przyjaciółki. Za to mam drugiego kota.
  • Na studiach miałam fantastycznego kumpla, z którym codziennie spędzaliśmy czas, byliśmy zgrani jak rodzeństwo. Ale na trzecim roku poznał dziewczynę i zaczęło się. Była o mnie strasznie zazdrosna! Zabroniła nam się przytulać, kiedy się spotykaliśmy, mogliśmy tylko podawać sobie ręce! Potem zaczęliśmy spotykać się rzadziej, on nigdy ze mną nie wychodził. A teraz dziewczyna pozwala mu wychodzić raz w tygodniu i musi być w domu przed 22:00.
  • Przyjaciółka postanowiła zorganizować wesele w stylu Krainy lodu. Wszystkie dekoracje i stroje w niebieskim i srebrnym kolorze. Potem powiedziała, że wszyscy będą musieli nosić niebieskie szkła kontaktowe. To też mi nie przeszkadzało, bo sama czasem nosiłam kolorowe soczewki. Ale potem zarządziła, że wszystkie dziewczyny, które nie są blondynkami, muszą rozjaśnić włosy! Ludzie, ja jestem brunetką. A moje włosy są już zniszczone, nie chcę ich jeszcze bardziej traumatyzować. Odmówiłam, chociaż moja przyjaciółka powiedziała, że za to zapłaci. Nie obchodzi mnie to, nie chcę torturować moich włosów! Powiedziałam jej, że założę perukę. A ona oznajmiła, że to wyglądałoby zbyt tandetnie. A tak w ogóle, to powinnam się dwa razy zastanowić, bo zepsuję jej zdjęcia ze ślubu! © bleachdyeproblem / Reddit
  • Dlaczego, u licha, przyjaciel musi utrzymywać ciepłe relacje z żoną swojego przyjaciela? 20 lat przyjaźni poszło w błoto. Przyjechał w odwiedziny ze swoją żoną. Niecały tydzień później tak bardzo mnie irytowała swoim sposobem komunikowania się, że musiałem postawić jej ultimatum: „Albo rozmawiamy ze sobą normalnie, albo nie rozmawiamy wcale”. Odpowiedziała: „Mogę w ogóle z tobą nie rozmawiać”. Dostosowałem się, ignorowałem ją przez dwa dni. Ona się wkurzała. Mnie to nie ruszało. Mojemu przyjacielowi nie podobało się, że lekceważę jego żonę i ignoruję ją. Wyjaśniłem, że nie podoba mi się to, jak się do mnie odnosi. Jeśli nie chce ze mną normalnie rozmawiać, nie musimy tego robić. Nie chcę psuć sobie nastroju. Jego reakcja: „Nie szanujesz jej, sam wszystko zepsułeś, to ty jesteś wszystkiemu winien”. Spakowali swoje rzeczy i wyszli późno w nocy. Tak łatwo jest stracić przyjaźń.
  • W tym tygodniu odwiedziła mnie przyjaciółka, postanowiłyśmy pójść na basen. Miała ze sobą dwa kostiumy kąpielowe: jednoczęściowy i bikini. Zaczęła je przymierzać i zapytała, który jest lepszy. Bardziej podobał mi się jednoczęściowy i tak jej powiedziałam. Wtedy zaczęła wariować. Natychmiast się zdenerwowała i powiedziała: „Myślisz, że wyglądam grubo w tym drugim, prawda? Przyznaj, myślisz, że jestem gruba!”. Po prostu krzyczała i oskarżała mnie! Nie mogłam tego znieść i odpowiedziałam w końcu: „Tak, to prawda, czy to właśnie chciałaś usłyszeć?”. Żałuję, powiedziałam to w złości, naprawdę nie obchodziła mnie jej figura. Wpadła w szał, spakowała walizki, wyjechała i od tamtej pory nie rozmawiamy. © Pale-Avocado3959 / Reddit
  • Mam konto w zagranicznym banku, założone dawno temu. Ale żeby bankowość mobilna działała i tak dalej, trzeba mieć numer telefonu z tego kraju. Pewnego razu moja siostra zaproponowała, żebym korzystała z telefonu jej męża, Bułgara. Wszystko było zorganizowane na niego, oczywiście pokrywałam wszelkie koszty prowadzenia konta. Cóż, przez wiele lat nie było żadnych problemów, aż tego lata nagle zdecydowaliśmy się pojechać na wakacje do Bułgarii.
    Zaraz po naszym przyjeździe siostra i jej mąż z uroczymi uśmiechami oznajmili, że wiosną potrzebowali pieniędzy, więc, nawet mnie nie pytając, po prostu wypłacili z mojego konta 1 500 euro! Jak mogli to zrobić? Przez cały ten czas nie przyznali mi się do tego! Oczywiście nie rozumieli, w czym problem, przecież zwrócą mi te pieniądze. Jednocześnie zastrzegali, że nie teraz, bo teraz nie mają, ale później na pewno oddadzą.
    Pomijając już moralny aspekt tej historii, naprawdę liczyliśmy na te pieniądze podczas podróży, a ostatecznie musieliśmy się dostosować i ograniczyć nasze plany.
  • Moja siostra miała małe dziecko, które nie spało dobrze. Udało jej się uśpić malucha i wystawiła wózek na chwilę na korytarz. W tym momencie weszła sąsiadka i głośno trzasnęła drzwiami. Moja siostra skomentowała to jakąś uwagą w stylu: „Nie możesz ciszej chodzić?”. Sąsiadka oczywiście się obraziła. Następnego dnia moja siostra przeprosiła ją, mówiąc, że przesadziła, że była po prostu zmęczona i zła. Ale sąsiadka nie przyjęła przeprosin. Minęło już 5 lat, cała ich rodzina nawet nie wita się z moją siostrą, a wcześniej się przyjaźnili.
  • Moje dwie przyjaciółki zerwały ze mną kontakt. Nie z powodu pieniędzy, nie dlatego, że ktoś jest komuś coś winien, ale dlatego, że moje życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Obie bardzo chciały mieć rodzinę, ale wyszło tak, że tylko ja mam męża i dzieci. Jedna koleżanka jest po dwóch rozwodach i samotnie wychowuje dziecko, a druga nigdy nie była mężatką (a nie chciała być samotną matką). Obie powiedziały, że oczywiście cieszą się z mojego szczęścia, ale boli je, że mnie udało się to, co nie udało się im. I że bardzo się wstydzą, że są o mnie zazdrosne, ale nic na to nie poradzą. Jedna koleżanka powiedziała mi kiedyś, że to ja ponoszę winę za jej małżeńskie porażki, bo dzięki mnie poznała swojego pierwszego męża. Przypomniałam, że odradzałam jej związek z nim i dawałam dowody na to, że ten facet nie będzie dobrym mężem. Odpowiedziała: „Tak, miałaś rację, i to jest jeszcze bardziej irytujące”.
  • Poznałam ją na uniwersytecie. Byłyśmy bardzo dobrymi przyjaciółkami na studiach i kilka lat po ich ukończeniu, jeździłyśmy razem na wakacje, idealna przyjaźń. Wszystko się zmieniło, gdy zaczęła robić karierę. Ciągle miała fochy, zadzierała nosa i miała bardzo wysokie mniemanie o sobie. Nie mogłyśmy już wyjeżdżać razem na wakacje, bo ona uznawała tylko pięciogwiazdkowe hotele. Zachowywała się dziecinnie, ciągle tylko chciała brać, a nic nie dawała z siebie. Zerwała ze mną kontakt po tym, jak nie polubiłam jej zdjęcia w sieci społecznościowej! Jakby to miał być wyznacznik mojej przyjaźni. To było bolesne, ale nie chcę przyjaciół, których przyjaźń mierzy się w polubieniach i prezentach. Mam nadzieję, że ma się dobrze.
  • Miałam przyjaciółkę z liceum. Zbliżały się jej urodziny, ale powiedziała, że nie urządza żadnej imprezy. I tak kupiłam jej prezent, żeby dać jej wraz z życzeniami, kiedy się spotkamy. Zadzwoniłam do niej w dniu urodzin, około 11.00, usłyszałam jakieś hałasy i głos naszej wspólnej koleżanki. Zapytałam, co się dzieje. A ona powiedziała, że niespodziewanie zdecydowały się pojechać na działkę, nie planowały tego wcześniej. Ale nie zaprosiły mnie, bo na działce nie ma wygód, do których (uwaga!) jestem ponoć przyzwyczajona. Kręciła coś jeszcze, że kupiły cebulę do sałatki, a ja przecież nie jem cebuli. Po tym wszystkim nasza przyjaźń wygasła.
  • Miałam taką historię z najlepszą przyjaciółką. Przez całą szkołę siedziałyśmy w jednej ławce, chciałyśmy iść na te same studia, przygotowywałyśmy się razem. Obie byłyśmy laureatkami olimpiad, więc zdawałyśmy tylko ustny egzamin z francuskiego. Ona została wywołana do odpowiedzi wcześniej. Słuchałam tego, co mówiła, i byłam przerażona. Wiedziałam, co powinna odpowiadać, bo uczyłyśmy się razem i znałyśmy swoje teksty na pamięć. Byłam tak podłamana jej występem, że przestałam się denerwować swoim, i na luzie wyrecytowałam wszystko bez zająknięcia. Ja dostałam piątkę, ona czwórkę, co przekreśliło jej szanse na stypendium. W dodatku jej mama zarzuciła mi, że na pewno daliśmy komuś łapówkę, i tylko dlatego jej mądra córka dostała niższą ocenę niż ja, średniaczka. Laureaci olimpiad mieli wtedy sponsorowany przez kuratorium wyjazd za granicę. Moja przyjaciółka nie rozmawiała na tym wyjeździe ani ze mną, ani z nikim z naszej szkoły. Wszyscy pytali mnie, co się z nią dzieje. Nigdy więcej nie kontaktowała się ze mną, a minęły już 23 lata.
  • Nasze mieszkanie przez tydzień śmierdziało zgnilizną. Razem z mamą posprzątałyśmy wszystko, zajrzałyśmy we wszystkie kąty, wypytałyśmy sąsiadów, ale zapach nie zniknął. Wyjaśnienie okazało się proste. Przyjaciółka mamy podczas ostatniej wizyty włożyła kilka jajek do kratki wentylacyjnej w łazience. Jajka zepsuły się i zaczęły śmierdzieć. To miała być kara dla mamy za to, że nie chciała pożyczyć swojej przyjaciółce pieniędzy. Tak czy inaczej, mama nie ma już przyjaciółki.
  • Nigdy nie sądziłam, że można stracić przyjaciół, nie zapraszając ich dzieci na swój ślub! Razem z narzeczonym oznajmiliśmy, że na nasze wesele zapraszamy wyłącznie bez dzieci. Chcieliśmy, aby przyjęcie było komfortowe dla nas i dla naszych gości. Większość była z tego powodu zadowolona. Byli jednak i tacy, którzy po prostu zaczęli stawiać ultimatum, obrażać się, wywierać presję i mówić, że zrozumiemy, gdy sami będziemy mieć dzieci. Pewna koleżanka przyszła z dzieckiem, złożyła nam życzenia i demonstracyjnie wyszła, sprawiając, że wyszliśmy na jakichś oprawców. Dla mnie i mojego męża taka reakcja była po prostu szokująca. Dlaczego niektórzy ludzie zrozumieli i zaakceptowali naszą decyzję, a nawet nam dziękowali, a niektórzy bezczelnie chcieli wymuszać obecność swoich dzieci na naszej uroczystości? Teraz nasze relacje są zrujnowane. A ci ludzie uważali się za naszych przyjaciół! I tak, urodziło nam się dziecko, ale nadal nie rozumiem takiego zachowania!
  • Niedawno miałam operację. Niezbyt poważną i dość bezpieczną. Ale była to moja pierwsza w życiu operacja (a raczej druga, bo pierwsza się nie udała). Bardzo się bałam, zwłaszcza znieczulenia. Napisałam o tym w moich mediach społecznościowych. Trzy osoby, które uważałam za moich najbliższych, zaufanych przyjaciół, nie tylko nie odwiedziły mnie przez dwa tygodnie przed operacją, ale nawet nie zadzwoniły. No dobra, jedna z nich zadzwoniła, ale tylko po to, by ponarzekać na swoje samopoczucie. A człowiek, który był zwykłym znajomym, przyszedł do mnie i bardzo mi pomógł.
  • Najbliższa przyjaciółka wychodziła za mąż. Powiedziała, że to będzie bardzo skromna uroczystość, nie będą organizować przyjęcia, ani nawet obiadu, zaprasza tylko najbliższą rodzinę. A potem zobaczyłam tę niby skromną imprezę w mediach społecznościowych: ślub w plenerze, w pięknym miejscu, tłum gości, elegancki samochód, fotograf, stylista, pełna obsługa. Trzy dni płakałam, a ona zdziwiona zapytała: „Chyba się nie obraziłaś?”. Nie, no skąd, wszystko w najlepszym porządku!
  • Moja dobra przyjaciółka zawsze wszystko we mnie krytykowała. Nie lubiła moich chłopaków, moich strojów, mojej pracy. Namówiła mnie na przeprowadzkę do innego miasta ze względu na pracę, odradziła mi związki z dwoma facetami, którzy byli mili, ale według niej wyglądali na przemocowych. Pomogła mi zmienić styl i podpowiedziała, żebym ubierała się w ciemne kolory, które do mnie pasowały, nic jaskrawego. Trwało to prawie pięć lat, aż podsłuchałam jej rozmowę na jakiejś imprezie. Była na balkonie z jakąś dziewczyną i powiedziała: „To bardzo wygodne mieć taką przyjaciółkę przy sobie: w razie czego pożyczy mi pieniądze, doradzi i pomoże, a kiedy jestem smutna, przyjdzie do mnie. A gdyby wyjechała do innego miasta lub wyszła za mąż, z kim wtedy spędzałabym czas?”. Byłam zaszokowana, opuściłam imprezę i zerwałam z nią wszelkie kontakty. Od tego czasu minęło kilka lat, moje życie osobiste się poprawiło, wkrótce wychodzę za mąż i mam nową, dobrą pracę. Ale nie mam żadnej przyjaciółki, po prostu boję się bliższych relacji.
  • Miałam przyjaciółkę. Od dzieciństwa wszystko robiłyśmy razem, zawsze trwałyśmy przy sobie. A potem poprosiła mojego męża o pożyczkę. Napisała bezpośrednio do niego, nawet mnie nie pytając. Ale potem było jeszcze śmieszniej. Przechodziliśmy trudny okres, potrzebowaliśmy pieniędzy i bardzo przydałyby nam się te pieniądze. Zwłaszcza, że minęło już kilka lat, czas spłacić dług. Zadzwoniłam więc do niej. I wtedy się zaczęło! Stanowczo stwierdziła, że mój mąż podarował jej te pieniądze! Tak po prostu, za ładne oczy. I ona nie zamierza ich oddać. Wtedy się wkurzyłam. Powiedziałam: „W takim razie podaruj mi teraz, proszę, taką właśnie kwotę”. W odpowiedzi usłyszałam masę wyzwisk. Jak widać, nasza 30-letnia przyjaźń była warta kilka tysięcy złotych.

A oto więcej historii o tym, jak banalne wydarzenie może zakończyć wieloletnią przyjaźń.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły