Niestety nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkiego. Czasami nawet zwykła tabliczka czekolady kupiona 5 minut wcześniej może zawierać niespodziankę. Nigdy nie da się przewidzieć, jak potoczą się sprawy: niekiedy napis na torcie okazuje się inny, niż zamówiliśmy, a zamówiona usługa wymaga ponownego wykonania. Na szczęście bywa też wręcz odwrotnie i zdarza się, że czeka gdzieś nas niespodziewany, miły bonus.
„Zapłaciłam 1000 dolarów za tę szytą na miarę suknię balową. Trzeba było ją natychmiast przerobić”.
„Moje ciastka miały nadzienie cytrynowe zamiast zwykłego”.
„W paczce tartego cheddara znalazłam duży kawałek sera”.
„W tej bąbelkowej tabliczce czekolady nie było żadnych bąbelków”.
„Kilka dni po zakupie to opakowanie z kiełbasą napęczniało jak dmuchana piłka”.
„Ugryzłem ten batonik owocowy i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, co jest w środku”.
„Do mojego bajgla włożyli całe opakowanie serka śmietankowego”.
„Wygląda na to, że producenci o czymś zapomnieli”.
„Wyskoczył z mojej sałatki podczas mieszania”.
„Po raz pierwszy w życiu naszła mnie ochota na taką kanapkę. Oto co otrzymałem”.
„Tort urodzinowy mojej córki. Zdecydowanie nie ma na imię Banner”.
„Wszystkiego najlepszego, Banner”.
„Kupiłem czekoladowe jajka. Zobaczcie, co było w środku. Oba okazały się puste, mimo że powinny mieć nadzienie”.
„Kupiłam bezglutenowe bułeczki. Na zdjęciu wyglądały dobrze”.
„Nowy sposób na wywołanie zdenerwowania”.
„Zamówiłem makaron z serem. Kelner powiedział, że serwują kuchnię domową. Czyli tak to się teraz robi...”
„Zamówione gofry vs to, co do mnie dotarło”.
„Kwiaty, które zamówiła dla mnie teściowa i te, które zostały nam dostarczone”.
„Nie mogę uwierzyć, że zapłaciłem za to 13 dolarów”.