Mam taką teściową. Wychowana na "roli". Konie, kaczki, świnie itd. Przy emeryturce przeprowadziła się do miasta. Ni chu chu nie rozumie obecnych czasów - "po co wam te kompjutery, wielkie telewizory, ciągle rozmawiacie przez telefony. Ja nigdy tego nie miałam i jakoś żyję a wy ciągle marnujecie te pieniądze....." Ale gdy chciała żeby ją zawieźć do lekarza samochodem to powiedziałem, że przecież może pojechać konno, jak za swoich czasów.
20 osób, które z powodu zachowania bliskich nie mają zbyt dobrych wspomnień z dzieciństwa
Rodzina i dzieci
6 miesiące temu
Niemal każdy z nas ma jakieś nieprzyjemne wspomnienia z dzieciństwa. Często mają one związek z zachowaniem rodziców, którzy nie uznawali pojęcia granic osobistych, bez pytania o zgodę oddawali komuś rzeczy należące do dziecka, wchodzili do jego pokoju, albo projektowali na dzieci swoje fobie i błędne przekonania. Bohaterowie naszego artykułu dojrzeli i zdali sobie sprawę, że w pewnym sensie byli ofiarami przemocy psychicznej, dlatego chcą się podzielić tym doświadczeniem z innymi.
- Mama dała moją sukienkę córce dalekiego krewnego, bo prosiła o nią. Sukienka była piękna: bufiasta spódniczka i fartuszek z królikiem. A kiedy przyjechaliśmy odwiedzić tę krewną, zobaczyliśmy, że sukienka stała się ścierką do podłogi przy wejściu na balkon. Wtedy zdałam sobie sprawę, że czasami ludzie nie doceniają tego, co dostają za darmo. Trzeba więc mądrze podchodzić do tego, komu i co się daje. © Crawlspace / ADME
- Moja mama zawsze wpadała do mojego pokoju bez pukania. Dorosłam, skończyłam szkołę, a ona nadal potrafiła wejść o 6 rano pod jakimś pretekstem. Wiele razy prosiłam ją, żeby tego nie robiła, bez skutku. Ale pewnego dnia wpadła na mojego chłopaka, który został na noc. Dostałam wykład na temat moralności i dobrego prowadzenia się. Jednak od tego czasu wizyty z zaskoczenia się skończyły. © NoEvil / Pikabu
- Dorastając, mieszkałam głównie z babcią, która prowadziła aktywne życie, była nauczycielką i organizatorką w lokalnym klubie. Finansowo było ciężko, ale bywały też całkiem dostatnie czasy: i remonty, i kupowanie sprzętu do domu. Tylko wyjazd nad morze czy wycieczki do cyrku były nieosiągalne.
Nawet teraz, kiedy jestem dorosła i mam własną rodzinę, ciągle słyszę od babci to samo pytanie: „A po co ci to?”. Nie widzi sensu w wyjeździe nad morze czy po prostu w piękne i ciekawe miejsce, lepiej wydać pieniądze na dom. Podobnie jest z rozrywką: „Dlaczego tak często wychodzisz ze znajomymi? Przecież to kosztuje”, „Miesiąc temu miałaś depilację, po co tak często wychodzisz na mróz”, „Znowu jeździsz na wycieczki w weekendy, czego ci trzeba? Jakby w domu nie było co robić”. Rozumiem, że żyła w trudnych czasach, ale nawet kiedy jest okazja, by cieszyć się życiem, ona po prostu nie wie, jak to zrobić, i tego nie rozumie. © Overheard / Ideer
-
-
Odpowiedz
- Niedawno znajoma opowiedziała mi, jak mieszkała w dzieciństwie. Mieli dwupokojowe mieszkanie. W dużym pokoju znajdował się telewizor, sofa i stolik kawowy. Mały pokój był sypialnią, z dwoma łóżkami (rodziców i przyjaciółki) i dwiema szafami z ubraniami, ze składanym stolikiem kempingowym i krzesłem za zasłoną, gdzie odrabiała lekcje. I tak do jej 12 roku życia. Potem rodzice się rozwiedli, a córka i matka mieszkały tak przez kolejne 3 lata, aż się pokłóciły i znajoma przeprowadziła się do drugiego pokoju. Z tego, co zrozumiałam, mama miała o to pretensje. Salon jest dla gości, a one powinny nadal spać w sypialni. Co z tego, że miały tylko dwa pokoje? Do każdego posiłku stół był nakryty jak na bankiet, z obrusem, wykrochmaloną serwetką na kolanach, dwoma widelcami, trzema łyżkami. Co z tego, że stół był w kuchni, kasy brakowało i jadły głównie makaron z serem. W sumie to mam wrażenie, że jej mama powinna urodzić się w pałacu, ale coś poszło nie tak. © wiewiórka / ADME
- Ciągle wlekli mnie do lekarzy. Z każdą najmniejszą bzdurą. Mama była bardzo zestresowanym rodzicem. Ukrywałam więc wszystkie dolegliwości, bo nie chciałam iść do przychodni. Nawyk nienarzekania doprowadził do bardzo złych konsekwencji. © Izyaslav w furii / ADME
- Miałem taki luksus jak własny pokój z zabytkowymi dębowymi drzwiami. Ale te drzwi były zawsze szeroko otwarte: „No i o co ci chodzi? Jestem twoją mamą, nie masz przede mną nic do ukrycia”. Dobra. Teraz u mnie w domu jest jak w filmie Inni: nie możesz otworzyć następnych drzwi, jeśli poprzednie nie są zamknięte. Tylko drzwi do toalety mogą być uchylone, bo tam chodzi kotek. © Nieznany autor / Pikabu
- Mojej mamie nie układało się w życiu (rozwód, nielubiana praca, brak dążeń), więc poczucie własnej ważności czerpała z bycia matką „chorej córki”. Ciągle przypominała mi o zapaleniu zatok szczękowych, chorobie dróg żółciowych, skoliozie i płaskostopiu, a całe dzieciństwo spędziłam w szpitalach, przechodząc liczne operacje i zabiegi. Bardzo wcześnie zdałam sobie sprawę, że moja matka zwracała na mnie uwagę tylko wtedy, gdy źle się czułam, więc psychosomatycznie wciąż byłam chora. A potem dorosłam, wyprowadziłam się i zrozumiałam, że jestem idealnie zdrowa, a moja matka cierpiała na zastępczy zespół Munchausena. © Irina Lapshina
- Mam niewiele ponad 50 lat, ale ostatnio łapię się na myśli, że żyję z „syndromem odkładania życia na później”. Przyjaciółka przyniosła mi kilka maseczek. Ale jak to, coś takiego nakładać na twarz, tak na co dzień!? Tylko na wakacjach i przed wielkimi wydarzeniami, żeby „twarz lśniła świeżością i młodością”. Wtedy do mnie dotarło: jeśli robię maseczkę raz na 3 miesiące, to cały zabieg traci sens. Teraz używam ich codziennie, sprawiając sobie przyjemność, to mój ulubiony moment dnia. Nawet ubrania, które kupowałam na wielkie okazje, postanowiłam nosić na co dzień do pracy. © OlgaPs / Pikabu
- Spodziewam się drugiego dziecka i bardzo irytują mnie rozmowy o tym, że „jak dobrze, że mamy już dużo zabawek, drugiemu nie trzeba nic kupować”. Zawsze odpowiadam, że to są zabawki mojej córki i koniec. Jak zechce, to się podzieli, jak nie chce, nie będę nalegać. Kiedy byłam dzieckiem, wszystkie moje zabawki były oddawane kuzynom pod pretekstem, że jestem już duża i ich nie potrzebuję, bez względu na to, jak bardzo je kochałam. © SonrisaDeAri / Pikabu
- Moi rodzice byli przekonani, że bycie chciwym to najgorsza wada. Dotyczyło to głównie mnie: kazali mi dzielić się rzeczami, na których mi zależało, z dziećmi ich przyjaciół, młodszą siostrą, sąsiadem, kimkolwiek. Teraz jestem dorosła, ale mam specyficzny stosunek do rzeczy osobistych. Mój mąż mnie w tym wspiera, moja córka również jest uczona, że nie musi oddawać swoich rzeczy, jeśli nie chce, ale nie może też żądać tego, co należy do kogoś innego.
W wieku 8 lat moja córka zainteresowała się komiksami. Daliśmy jej półkę, postawiła tam swoją kolekcję: książki, figurki i resztę. Przyjechała moja siostra z innego miasta ze swoim 4-letnim synem. Mały zobaczył półkę i zaczął piszczeć, że chce się pobawić. Siostra otworzyła drzwi i sięgnęła po markową figurkę, którą mąż przywiózł z delegacji, a którą córka nazywa swoim najcenniejszym okazem. Jakże się w tym momencie uaktywniłam: przypomniałam sobie wszystkie razy, kiedy w dzieciństwie brała moje rzeczy bez pozwolenia w ten sam sposób, psuła je, a ja patrzyłam w milczeniu i starałam się nie rozpłakać z urazy. Krótko mówiąc, wyciągnęłam jej rękę z szafki i odepchnęłam ją, mówiąc jej, że po pierwsze, ta zabawka nie jest dla maluchów (jest tam wiele małych części), a po drugie, nie może niczego dotykać bez pozwolenia córki.
Najpierw krzyczał mój siostrzeniec, potem siostra, a potem rodzice przez telefon. Jak mogłam nie podzielić się z nią tym, czego chciała, jak można pozwolić dziecku rządzić! Nie wiem, skąd wzięłam siłę, ale powiedziałam, że jeśli nie akceptują moich zasad, to niech nie przychodzą do mojego domu. Mój mąż śmieje się, że sama nie umiałam się obronić, ale stanęłam w obronie mojej córki. Dobrze, że przynajmniej teraz nie milczałam. © Overheard / Ideer
- Przez całe dzieciństwo uczono mnie, że należy jeść nożem i widelcem oraz prawidłowo podawać posiłki. Dostawałam reprymendę, gdy, będą tylko z mamą, brałam jedynie widelec do jedzenia obiadu. Nie narzekam. Podświadomie jestem zaprogramowana do jedzenia we „właściwy” sposób. Ale czasami, kiedy chcę zrobić wszystkim na złość, idę do restauracji i jem wszystko jednym widelcem. Mogę sobie na to pozwolić tylko wtedy, gdy jestem sama, bo nie chcę, żeby znajomi to widzieli. © Overheard / Ideer
- Mój ojciec roztrwonił spadek pozostawiony mnie i moim dwóm siostrom (około 200 000 dolarów). Wydał nasze pieniądze na luksusowy samochód, swoją partnerkę i na siebie. Kiedy zapytałem, gdzie są moje pieniądze, obciążył mnie kosztami za 24 lata mojego życia. Czułem się obrzydliwie, bo tak długo zajęło mi zauważenie, jaką okropną był osobą. Sam chyba umarłbym ze wstydu, gdyby ktoś kazał mi wystawić rachunek za wychowanie moich własnych dzieci. Zwłaszcza gdybym roztrwonił ich legalny spadek na kobiety i pseudo-przyjaciół. © Overheard / Ideer
- Mieliśmy obowiązkowe weekendowe sprzątanie – całą sobotę i czasami połowę niedzieli. Wszystkie dzieci wychodziły na podwórko, a ja sprzątałam z mamą. Kiedy zaczęłam mieszkać osobno, zaczęłam sprzątać w zależności od nastroju, a czasami nawet w ogóle tego nie robię. © Valentina Omelko
- Granice osobiste to moja trauma na całe życie. Otwieranie drzwi, sprawdzanie teczki, czytanie pamiętnika, grzebanie w szufladach szafek i biurka. W wieku 16 lat opuściłam dom, by uczyć się jak najdalej od domu. Ale moja starsza siostra i mama nigdy nie zaprzestały grzebania w moich rzeczach, kiedy mnie odwiedzały. Uczucie obrzydzenia związane z tymi wspomnieniami wciąż we mnie żyje. Ale wiem dokładnie, jak nie postępować z dziećmi, aby nie stracić ich zaufania. © Julia Rakova
- Kiedy jako dziecko narysowałam swój portret na okładce albumu fotograficznego, moja matka surowo mnie za to ukarała. Niedawno mój mały synek narysował tuszem do rzęs bałwana na tapecie i pomalował nim okna w przedpokoju. Wróciłam do domu z pracy, a on zapytał z satysfakcją: „Podoba ci się?”. Przypomniałam sobie moją traumę z dzieciństwa i od razu podziękowałam synowi za udekorowanie przedpokoju. © Alma Musina
- Pierwszą miesiączkę miałam wcześnie, w wieku 11 i pół roku. Na szczęście moje koleżanki były nieco starsze i powiedziały mi, co robić. Moja mama dowiedziała się dopiero dwa dni później. Kiedy więc wysłałam córkę na obóz, dałam jej paczkę podpasek. Zbliżał się ważny moment w życiu dziewczynki. © tatiana protsenko
- Inni rodzice pytają mnie, dlaczego pozwalam córce codziennie chodzić do przedszkola w strojnych sukienkach. Ale rano otwieramy szafę i córka sama wybiera, co chce założyć. Czasem chce bluzkę z kotkiem, a czasem „mamo, chcę wyglądać jak księżniczka”. A ja mam przed oczami piękne dziecięce sukienki z szafy mojej mamy, które mój tata, marynarz, przywoził z zagranicy, a były mi wydzielane tylko na specjalne okazje. Żadnej z nich nie założyłam więcej niż raz. Więc moja córka idzie do przedszkola w tym, na co ma ochotę. © SonrisaDeAri / Pikabu
- Odkąd skończyłam 5 lat, w mojej rodzinie wykorzystywano mnie jako opiekunkę do dzieci. Miałam o trzy lata młodszego brata. Rodzice, ciotki i koleżanki mamy w pełni to wykorzystywali. Na przykład, kiedy byłam nastolatką, ciągnęli mnie na wszelkiego rodzaju wakacje i wyjazdy, jeśli wiedzieli, że ktoś z gości będzie z dziećmi. Musiałam zabierać brata na urodziny koleżanek, a nawet na pierwsze randki. Nie mogę tego wybaczyć moim rodzicom, a oni ciągle uważają, że jestem im coś winna. Mój brat wyrósł na infantylnego człowieka, przekonanego, że każdy ma obowiązek mu pomóc, wybaczyć i zrozumieć. Swoją drogą zmarł w wieku 42 lat, ludzie z pewnymi nawykami nie żyją długo. Nigdy nie przerzucam swoich obowiązków na starsze dzieci. To ja je urodziłam i ja jestem za nie odpowiedzialna. © Baddies Irl
- Moja przyjaciółka miała wspaniałą aksamitną sofę w swoim salonie. Sofa była pokryta folią, której nie wolno było nigdy zdejmować. A dziadek mojego męża był jeszcze dziwniejszy. Dokładnie o 22:00 wyłączał telewizor. Ani sylwester, ani ciekawy film nie robiły różnicy. Mój mąż i jego siostra mieszkali z nimi w czasach studenckich i kupili sobie radio, żeby wieczorami chociaż posłuchać muzyki czy jakichś audycji. A dziadek dał komuś ten odbiornik, kiedy byli na zajęciach. © Gabriela / ADME
- Moi dziadkowie mieli pięciopokojowy dom. Był tam salon. Nas, wnuków, tam nie wpuszczali. A dorośli wchodzili tam tylko po coś i na pięć minut. I nie przyjmowali tam gości. Jaki był cel tego przestronnego i pięknie urządzonego pokoju, nadal nie wiem. Żaden z krewnych nie udzielił jasnej odpowiedzi. © Bisquit / ADME
A oto kilka artykułów na temat niełatwych relacji z teściami:
Komentarze
Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!
Powiązane artykuły
21 osób, które wyniosły pojęcie zemsty na zupełnie nowy poziom
Ludzie
9 miesiące temu
12 osób, które były pewne, że mają wszystko pod kontrolą — do czasu!
Ciekawostki
3 lata temu
15 sytuacji, które przybrały nieoczekiwany obrót
Ciekawostki
11 miesiące temu
20 wspaniałych znalezisk. Dla jednych śmieci, dla innych skarb
Główna
rok temu
10 zdjęć i historii, które dowodzą, że lenistwo może być dobrym stylem życia
Ciekawostki
2 lata temu
16 osób, które mogłyby dostać nagrodę za dawanie najgorszych możliwych porad
Ciekawostki
2 lata temu
Zostawiłam męża przez to, co chciał robić w naszą noc poślubną
Związki
8 miesiące temu
12 tweetów, które udowadniają istnienie kobiecej solidarności
Ciekawostki
3 lata temu
18 pozornie zwykłych przedmiotów, które skrywają tajemnicę
Ciekawostki
rok temu
Jestem w 4 miesiącu ciąży, a rodzina mojego szwagra przejęła mój dom
Rodzina i dzieci
rok temu
9 maluchów, które wprawiły swoich rodziców w osłupienie
Ciekawostki
2 lata temu
12 nieoczekiwanych wiadomości od przyjaciółek, które wyglądają jak z filmu
Ciekawostki
3 lata temu